
czyli
MIĘDZYNARODOWY DZIEŃ TEATRU W TARNOWIE.
Akurat 24 marca – w Niedzielę Palmową – na Dużej Scenie Teatru im. L. Solskiego obyła się – donosi nasza krakowska recenzentka Katarzyna Cetera, premiera jednej najgłośniejszych sztuk Moliera. TARTUFFE ALBO SZALBIERZ w reżyserii Bogdana Toszy uświetnił w Tarnowie Międzynarodowy Dzień Teatru. Spektakl bez wątpienia spodobał się spragnionej teatralnych wrażeń publiczności, która nagrodziła twórców owacjami na stojąco. Z okazji zbliżającego się Międzynarodowego Dnia Teatru zostały też wręczone dyplomy za osiągnięcia i zasługi dla Teatru im. L. Solskiego.

Przedstawienie dotychczas grywane było pod różnymi tytułami. Często jako ŚWIĘTOSZEK, czasem jako OSZUST, ale też jako TARTUFFE. Spektakl pod tym ostatnim tytułem był grany na tarnowskiej scenie na przykład ćwierć wieku temu. Wówczas Maciej Sobociński wystawił tłumaczenie Boya w obsadzie, której nigdy już w Tarnowie nie zobaczymy: w roli tytułowej wystąpił Sławomir Rokita (dziś występuje w „Słowaku”, między innymi w obsadzie ostatniej premiery spektaklu Agaty Dudy Gracz), ale na scenie widzieliśmy: świętej już dziś pamięci Lidię Holik-Gubernat w roli pani Parnelle, jak też plejadę „młodzieży”: Annę Nowicką (Doryna) Annę Lenczewską (Elmira) Przemysława Sejmickiego (Damis) i Roberta Żurka (Walery) czy Marcina Popczyńskiego (Kleant).

Dlaczego Molier? Bogdan Tosza – reżyser spektaklu – wypowiadał się na ten temat jednoznacznie: W tym roku wypada trzysta sześćdziesiąta rocznica premiery utworu Moliera, co tylko potwierdza ponadczasowość sztuki. Warto pójść do teatru, żeby zobaczyć jak nie dać się oszukać.
Mamy do czynienia z adaptacją jednej z najpopularniejszych sztuk francuskiego komediopisarza Moliera, która została napisana w 1661 roku i długo – bo aż trzy lata – czekała na swoją premierę, która zresztą wywołała skandal i niezwykłe poruszenie. Komedia została przyjęta bardzo krytycznie i stała się powodem lawiny niewybrednych ataków pod adresem jej autora. Ówcześni dostojnicy Kościoła odczytali ją bowiem jako bezbożny atak na wszystkie świętości, zmuszając króla Ludwika XIV do wydania zakazu jej publicznego wystawiania. Zakaz ten został zresztą cofnięty dopiero pod koniec życia Moliera.

Moliera oskarżono o sprzyjanie libertynom (celem tego ruchu, szerzącego się od drugiej połowy XVI w., było wyzwolenie ciała i umysłu spod wpływu ideologii chrześcijańskiej). Dziś może nas to zdziwić, gdyż Molier w Świętoszku atakuje przede wszystkim obłudę i zakłamanie ubrane w płaszcz fałszywej pobożności, piętnując równocześnie skrajną i naiwną dewocję, która daje osobom w stylu Świętoszka znakomite pole do działania. Stają się ofiarami podłego oszusta, żerującego na naiwności prostych, łatwowiernych ludzi, których i dziś nie brakuje, a którzy pozbawieni są zdrowego rozsądku pozwalającego dostrzec perfidną grę pozorów.
Utwór gatunkowo łączy w sobie cechy komedii charakteru (mistrzowskie kreacje obłudy Tartuffe’a i ślepej dewocji Orgona) z komedią intrygi (działania Marianny i Damisa wspierane przez pokojówkę Dorynę, mające na celu zdemaskowanie szalbierstwa i obłudy Świętoszka). Molier, przerzucając pomost między farsą a komedią na wskroś obyczajową, wprowadza nas do wnętrza domu porządnej, paryskiej, mieszczańskiej rodziny, kreując na naszych oczach arcydzieło komedii charakterów, gdzie zewnętrzna intryga nie gra ważnej roli, bowiem cała akcja wynika ze ścierania się odmiennych charakterów – można przeczytać w jednym ze szkolnych opracowań.

Okazuje się jednak, że w XXI wieku w Tarnowie uznano, że siedemnastowieczna komedia francuska jest dalej aktualna i potrafi zadziwić. Oczywiście Teatr im. Ludwika Solskiego zaprezentował sztukę znaną (SKĄPIEC Moliera do dziś znajduje się na liście szkolnych lektur obowiązkowych), ale w odświeżonej i bardziej nowoczesnej formie dzięki współczesnemu – bardzo dobremu zresztą – tłumaczeniu wybitnego aktora Jerzego Radziwiłowicza. W Tarnowie zakazów nie będzie – szumnie zapowiadali twórcy. No i nie było.
Przedstawienie promuje się co najmniej jak ostatnią scenę Zemsty: Udawana religijność, której ofiarą staje się Orgon, główna postać sztuki, grozi ruiną domu, niszczy rodzinę, konfliktuje męża z żoną, ojca z dziećmi, izoluje go od świata. Dzięki brawurowej intrydze miłosnej, poprzez dekonspirację oszusta wszystko w finale wraca do normy. Jak jednak osiągnąć znowu zgodę w rodzinnym gronie (a może w kraju?), jaką za tę zgodę po przejściach, po okresie uległości wobec kłamstwa trzeba będzie zapłacić cenę? […] Błyskotliwa, ponadczasowa intryga, bliskie i przekonujące charaktery, świetne role to gwarancja porywającego teatru. Czyli „zgoda, a Bóg wtedy rękę poda”.

Porywającego teatru co prawda nie zauważyłam. Scenografia do spektaklu obnaża potężne – nie od dziś zresztą – deficyty w budżecie tarnowskiego teatru. Takimi środkami można robić może przedstawienie w domu kultury czy szkolnym kółku teatralnym, ale nie w zawodowym teatrze. Ratujemy się dobrym aktorstwem (wspaniała Kinga Piąty w roli Doryny), bardzo dobra Matylda Baczyńska (jako Elmira) i świetna – jak ćwierć wieku temu – „młodzież”: Aleksander Raczek (gościnnie) jako Damis, Julia Turczynowicz-Suszycka (gościnnie) jako Marianna czy tarnowianin Przemysław Płaczek w roli Walerego. Cała ta trójka zaledwie rok temu kończyła studia w Krakowskiej AST i zrobiła furorę świetnym spektaklem dyplomowym ŚWIAT GDZIEŚ INDZIEJ (na podstawie powieści Johna Crowleya pt. MAŁE, DUŻE) w reżyserii Marcina Czarnika. O tym spektaklu pisano: ŚWIAT GDZIEŚ INDZIEJ to spektakl niebanalny. Jest w nim coś niesłychanie inspirującego, zapierającego dech w piersiach. Szczególnie należy zwrócić uwagę na scenografię i kostiumy […], które już od pierwszych chwil spektaklu budzą ogromny podziw: to już nie jest prowizoryczny pokój składający się z łóżka i krzesła, a złożona kompozycja przeróżnych mebli i rekwizytów. To pełne bogactwo precyzyjnie stworzonych kostiumów, a także zachwycające projekcje multimedialne […]. Nie byłoby oczywiście Świata gdzieś indziej bez aktorek i aktorów, którzy wraz z Marcinem Czarnikiem stworzyli spektakl niezwykle dopracowany i perfekcyjny w każdym calu – to nie tylko dyplom, a przedstawienie, które bez problemu mogłoby trafić do repertuaru któregoś z polskich teatrów. I – powiem szczerze – chętnie bym zobaczyła ten spektakl na deskach tarnowskiego teatru. Nawet kosztem TARTUFFE’a. Tego TARTUFFE’a.
Poza świetnymi kreacjami aktorskimi i niewątpliwie bardzo ciekawą muzyką do spektaklu, zaintrygował mnie sam pomysł reżyserski – niezwykle moim zdaniem udany. Tu trochę spojlerujemy: to stopniowe przebieranie się w teatralny kostium, przywdziewanie kostiumów etapami wydało mi się arcyciekawym zabiegiem. W pierwszym akcie ich praktycznie nie ma, natomiast w ostatniej scenie aktorzy są już w ten kostium kompletnie ubrani. Czyżby tylko kostium ostatecznie chronił nas przed oszustem i obłudnikiem?

Wracam do Tarnowa po czterdziestu latach – mówił po premierze reżyser Bogdan Tosza. – Tu reżyserowałem wtedy Ireneusza Iredyńskiego a teraz wiecznie aktualnego „Szalbierza” w fenomenalnym tłumaczeniu Jerzego Radziwiłowicza. To bardzo sentymentalne i emocjonalne spotkanie dla mnie. Reżyser nie dodał tylko, że STRACH I ZACHWYT Ireneusza Iredyńskiego wyreżyserował w Tarnowie w roku… 1980, od kilkunastu lat nie reżyserował w ogóle, a w 2023 roku pojawił się w Tarnowie u boku Macieja Wojtyszki jako jeden z jurorów Talii. I że w 2010 to „najnowsze” tłumaczenie dramatu TARTUFFE ALBO SZALBIERZ Moliera wystawił w… Lublinie (między innymi z Mikołajem Roznerskim w roli Damisa).
Nic to. Przy okazji premiery – oraz Międzynarodowego Dnia Teatru – zostały w Tarnowie wręczone dyplomy za osiągnięcia i zasługi dla Teatru im. L. Solskiego. Medale Gloria Artis otrzymali Bogdan Tosza – złoty (znów: pal licho, że złoty, ale dlaczego w Tarnowie?) oraz Tomasz Piasecki i Matylda Baczyńska – brązowe. Medale wręczone zostały przez posłankę Urszulę Augustyn oraz Piotra Górnikiewicza, który wystąpił z wnioskiem o te wyróżnienia.

Aktorzy seniorzy: Jolanta Januszówna oraz Jerzy Ogrodnicki otrzymali dyplomy z rąk prezydenta Romana Ciepieli oraz okolicznościowe grafiki autorstwa Zofii Stryjeńskiej. Nagrody dyrekcji przyznane zostały natomiast: aktorce Kindze Piąty, Wiktorii Żmudzie z kasy głównej i Iwonie Sobol – krawcowej oraz Ryszardowi Pociesze z brygady technicznej, oraz aktorom teatru: Aleksandrowi Fiałkowi i – tu kuriozum – Przemysławowi Płaczkowi (którego zresztą na scenie bardzo lubię, a jeszcze jako ucznia marzącego o akademii teatralnej pamiętam)świetnemu, znakomitemu, niezwykle utalentowanemu, ale prezentowanemu na stronie teatru jako student IV roku Akadami Sztuk Teatralnych im. Stanisława Wyspiańskiego w Krakowie na specjalności wokalno-aktorskiej. No i trudno powiedzieć za jakie zasługi, skoro Płaczek pracuje w tarnowskim teatrze jako aktor (czy może adept) dopiero od roku. Wybitnych ról na jego koncie w naszym teatrze jeszcze nie zauważyłam – choć wiem, że wszystko co robi na scenie, robi znakomicie.
W Tarnowie przyznano także kolejne tytuły Przyjaciela Teatru. Trafiły do rąk Beaty Kani – dyrektor Biblioteki Pedagogicznej oraz Dawida Niedbały – mecenasa, wspierającego regularnie miejski teatr.

Cieszę się i z premiery, i z nagród otrzymanych przez naszych pracowników i współpracowników. To dla mnie radość i honor pracować z takim zespołem – powiedział podczas uroczystości Rafał Balawejder, dyrektor teatru. Natomiast Cedric Peltier, konsul generalny Francji, podkreślił, że tekst Moliera wybrzmiewa współcześnie i daje tym samym pretekst do zastanowienia się nad fenomenem jego ponadczasowości po trzystu sześćdziesięciu latach od pierwszej prezentacji.
Kolejne pokazy już wkrótce – 13 i 14 kwietnia. Przybywajcie do teatru.
Katarzyna Cetera
Zdjęcia – Artur Gawle
Molière
Tartuffe albo Szalbierz
tłum. Jerzy Radziwiłowicz
reżyseria, opracowanie tekstu, opracowanie muzyki – Bogdan Tosza
scenografia i kostiumy – Anna Sekuła
asystentka reżysera – Matylda Baczyńska
inspicjent, sufler – Izabella Wielgus
Obsada:
pani Parnelle, matka Orgona – Ewa Sąsiadek
Orgon, mąż Elmiry – Paweł Okraska (gościnnie)
Elmira, żona Orgona – Matylda Baczyńska
Damis, syn Orgona – Aleksander-Raczek (gościnnie)
Marianna, córka Orgona i ukochana Walerego – Julia Turczynowicz-Suszycka (gościnnie)
Walery, ukochany Marianny – Przemysław Płaczek
Kleant, szwagier Orgona – Szymon Budzyk
Tartuffe, bigot – Aleksander Fiałek
Doryna, dziewczyna do towarzystwa Marianny – Kinga Piąty
pan Godzic, komornik – Jerzy Pal
oficer Gwardii Królewskiej – Tomasz Piasecki
Premiera spektaklu odbyła się 24 marca 2024 o godz. 18:00
na Dużej Scenie Teatru im. Ludwika Solskiego w Tarnowie