
czyli
STARSZA PANI PRZYJDZIE DO KAŻDEGO.
Propozycje Teatru im Wandy Siemaszkowej w Rzeszowie na spędzenie ostatnich dni trwających wciąż jeszcze wakacji są już od pięciu lat niezwykłe – rekomenduje nasza recenzentka Katarzyna Cetera. Niezwykły jest bowiem sam festiwal TRANS/MISJE – TRÓJMORZE, którego piątą edycję prezentują nam organizatorzy mimo trudnych dla sztuki i teatru czasów. Podczas pierwszego festiwalowego weekendu będziemy oglądali taż trzy premiery – a do tego wystawy, koncerty, małe formy… W Tarnowie o takich rzeczach możemy na razie jedynie pomarzyć, niestety. Na szczęście Rzeszów jest blisko, po sąsiedzku. Czyż można się nie skusić?

Pierwsza z rzeszowskich premier już za nami. Festiwal otworzyli gospodarze premierą dawno niewznawianej w Polsce sztuki Friedricha Dürrenmatta – piszącego po niemiecku Szwajcara – WIZYTA STARSZEJ PANI. Dla mojego pokolenia ten dramat to klasyk, omawiany w szkole średniej – niestety dzisiejszemu widzowi niewiele mówi ani nazwisko autora, ani jego zestawienie z Brechtem.
Światowa premiera tytułu Der Besuch der alten Dame odbyła się ponad 65 lat temu w Zurychu, a sama sztuka bardzo szybko okazała się światowym sukcesem i bestsellerem – przyniosła autorowi nie tylko popularność, ale także finansowa niezależność.

Przedstawienie w wykonaniu aktorów rzeszowskiej sceny wyreżyserował Robert Czechowski, od ponad piętnastu lat kierujący Lubuskim Teatrem w Jeleniej Górze. Gdy w 2007 roku obejmował on kierownictwo tej sceny mówił: Nie chcę robić klasycznego teatru prowincjonalnego, w którym są i lektury, i bajki, i jakiś utwór muzyczny, i coś ambitnego. Nie chcę też jaskrawości i prowokacji. Szukam złotego środka. Nazywam to szlachetnym eklektyzmem. Chciałbym, żeby do teatru chodzili wszyscy. W kontekście ostatnich wydarzeń i trudności, z którymi boryka się nasza rodzima scena, słowa te okazują się niezwykle istotne, kto wie – być może o istocie i podstawie istnienia teatru decydujące…

Robert Czechowski rozpocznie wkrótce kolejną kadencję w Zielonej Górze – taką decyzję podjął Zarząd Województwa Lubuskiego a w marcu ogłosił ją wicemarszałek województwa Łukasz Porycki. Nowa, pięcioletnia kadencja Roberta Czechowskiego rozpocznie się 1 września 2022 r. i potrwa do 31 sierpnia 2027 r.
Czechowski studiował m. in. w Krakowie, współtworzył z Jackiem Głombem scenę w Legnicy. Razem z Teatrem Osobowym pracował w Grudziądzu, wykładał także we wrocławskiej filii krakowskiej PWST. Zanim objął stanowisko dyrektora Teatru Lubuskiego, kierował teatrem w Kaliszu. Nie pamiętam, żeby Robert Czechowski realizował w Tarnowie jakikolwiek spektakl, ale może kiedyś nadejdą takie czasy.

Podczas pierwszych kilkunastu minut rzeszowskiego przedstawienia miałam nieodparte wrażenie, że miasteczko, w którym upada przemysł, w którym nie zatrzymują się już nawet pociągi, to wcale nie Güllen, ale… Tarnów.
Güllen to mała miejscowość, która kiedyś świetnie się rozwijała. Niestety, obecnie jest upadającą miasteczkiem, które stoi na krawędzi bankructwa – choć reszta kraju rozwija się w dość szybkim tempie. Nikt nie chce poczynić żadnych inwestycji w tym miasteczku, a jego mieszkańcy z dnia na dzień stają się biedniejsi… Czy coś nam to przypomina? Według krytyka Güllen to symbol stygnącego miasta, wijącego się jeszcze w przedśmiertnych konwulsjach – to każdy trup z ratuszem w centrum, to każde zwłoki kiedyś otynkowane, co na powierzchni trwają jeszcze tylko dzięki smutnej sztuce pozorów, którą snujące się uliczkami mentalne karły opanowały do perfekcji.

Dopiero pewna starsza pani, zatrzymała w Güllen Orlanda Szalonego (to nazwa pociągu, składu kolejowego, jak Dunajec czy Hetman, które – jeszcze – zatrzymują się w Tarnowie). Pociągi w dramacie mają subtelnie humorystyczne nazwy – to nie tylko „szaleniec” relacji Wenecja – Sztokholm, to również „Giełdziarz” (Zurych – Hamburg), ale także „Dyplomata”, „Gudrun” czy „Lorelei”. Pędzącym składom zazwyczaj przyglądają się bezrobotni, dla których wszystko się zmieniło, gdy zamknięte zostały duże zakłady w Güllen i dobrobyt, perspektywy na przyszłość, zadowolenie z życia nagle się ulotniły.
Oryginalna nazwa miejscowości z dramatu Dürrenmatta ma oznaczać nawóz, gnojowicę (gdyż jawi się jako bagno nieludzkich zachowań, miejsce pełne niemoralności). Inny przykład to nazwisko Zachanassian, które składa się z trzech nazwisk znanych miliarderów: Zaharoffa, Onassisa i Gulbenkiana. Tymczasem w rzeszowskim przedstawieniu pojawia się Gulen (niech będzie nawet Gülen) to raczej nazwisko muzułmańskiego działacza na rzecz pokoju, tureckiego pisarza, myśliciela i uczonego, moralisty i przewodnika duchowego. No nie działa.

Akcja dramatu rozpoczyna się, gdy na peronie czeka na Klarę (fenomenalna Anna Demczuk) komitet powitalny, a przede wszystkim jej dawny kochanek Alfred Ill (Robert Chodur). Wraz z przyjazdem Klary Zachanassian pojawia się w miasteczku nadzieja na zmartwychwstanie: Klara deklaruje, iż uratuje miasto, da miliard. Ponieważ jednak nie ma nic za darmo, stawia przerażający warunek… Mieszkańcy początkowo odrzucają ofertę miliarderki, ale okazuje się, że „żądza pieniądza” jest bardzo silna, a sama Klara – nieugięta. Nauczyciel (Robert Żurek) nie zmieni jej planów: Pani Zachanassian! Pani jest kobietą, która została boleśnie zraniona w swych uczuciach. Żąda pani absolutnej sprawiedliwości. Przypomina mi pani antyczną bohaterkę, Medeę. Ale właśnie dlatego, że doskonale panią rozumiemy, zdobywamy się na odwagę, żeby tym więcej żądać: niech pani zrezygnuje ze zgubnej myśli o zemście, niech pani nie doprowadza nas do ostateczności, lecz pomoże biednym, słabym, ale uczciwym ludziom wieść nieco godniejsze życie, niech się pani zdobędzie na prawdziwe człowieczeństwo!
Całości dopełnia świetna rola burmistrza (Kacper Pilch) – och, jakie ja mam skojarzenia! A nie zapominajmy o wyjątkowej muzyce czy świetnych kostiumach i prostej, choć wymownej scenografii.

Obserwacja procesu dojrzewania do człowieczeństwa małomiasteczkowego playboya Illa niech będzie dla widzów nagrodą za wszystkie niewygody obcowania z utworem Dürrenmatta, szansą na dostrzeżenie maleńkiego światełka w bezkresnym tunelu ludzkiej egzystencji – pisze reżyser we wstępnym słowie do programu. – Do każdego z nas wcześniej czy później przyjdzie jakaś starsza pani i może zdążymy jeszcze wydobyć z zakamarków pamięci naszą młodość, nasze ideały, nasze miłostki, nasze pocałunki, wzruszenia, naszą wiarę w człowieka, nasze sny, nasze nieplanowane postoje na mniejszych stacjach kolejowych. Może jeszcze zdążymy…
Tarnowscy widzowie z pewnością zdążą do Teatru im Wandy Siemaszkowej, który zawsze niezwykle serdecznie zaprasza swoich widzów. WIZYTA STARSZEJ PANI po raz kolejny już we wrześniu, a załogę będzie można zobaczyć także podczas TALII w Kolacji dla głupca w reżyserii Marcina Sławińskiego, recenzowanej również na naszych łamach. A Rzeszów mamy przecież blisko, po sąsiedzku.
Katarzyna Cetera
Zdjęcia – Maciej Rałowski /organizatorzy/

Friedrich Dürrenmatt
WIZYTA STARSZEJ PANI
(Der Besuch der alten Dame)
Przekład: Irena i Egon Noganowscy
reżyseria – Robert Czechowski
scenografia – Jan Polivka
kostiumy – Elżbieta Terlikowska
reżyseria świateł – Piotr Pawlik
opracowanie muzyczne – Benyamin Neogenn Lindner
asystent reżysera – Michał Chołka
inspicjent – Ewa Bazaniak
realizacja dźwięku – Maciej Zeman
prowadzenie świateł – Sławomir Domino

Obsada:
Klara Zachanassian – Anna Demczuk
Jej Małżonkowie VII-IX – Józef Hamkało
Ochmistrz – Piotr Napieraj
Koby, Dzinnikarz I – Joanna Baran – Marczydło
Loby, Dziennikarz II – Małgorzata Pruchnik – Chołka
Alfred Ill – Robert Chodur
jego żona – Mariola Łabno – Flaumenhaft
jego córka – Dagny Mikoś
jego syn – Mateusz Mikoś
Burmistrz – Kacper Pilch
Pastor – Adam Mężyk
Nauczyciel – Robert Żurek
Policjant – Waldemar Czyszak
Helmesberger – Michał Chołka
Malarka – Małgorzata Machowska
Wariatka – Paulina Sobiś
Kelnerka – Karolina Dańczyszyn
Pantera – Katarzyna Krupa (gościnnie)
Toby – Szymon Mytych (gościnnie)
Roby – Łukasz Wolak (gościnnie)
Premiera spektaklu odbyła się 19 sierpnia 2022 roku na Dużej scenie Teatru im. Wandy Siemaszkowej w Rzeszowie w ramach projektu 05. Międzynarodowy Festiwal Sztuk Trans/Misje – TRÓJMORZE’22