
czyli
WYSTARTOWALI
Od piątku Kraków – znacznie intensywniej niż zazwyczaj – żyje teatrem, relacjonuje nasza krakowska recenzentka Katarzyna Cetera. W Łaźni Nowej, w witrynie Narodowego Starego Teatru i w Studiu TVP w Łęgu świeci już neon z wizerunkiem Boskiego Komedianta. To od wielu lat logo tego festiwalu. Ozdobił on wiele innych festiwalowych scen, ale również klub festiwalowy, który – po raz pierwszy po remoncie – znalazł się w Bunkier Café. W Centrum Festiwalowym w Bunkrze Sztuki można kupić bilety (na niektóre wydarzenia jeszcze są, naprawdę!), wziąć udział w debatach, zaopatrzyć się w piękny katalog oraz mapki ze zniżkami do wielu miejsc festiwalowych, czy napić pysznej kawy serwowanej przez Grange Coffee. Zespół Boskiej czeka codziennie od 11 do 18; potem wszyscy podążają do teatru. Ale – jak zapewniają organizatorzy – każdy widz jest mile widziany!

Boska Komedia to jeden z najważniejszych festiwali teatralnych w Polsce. Od początku ma charakter wydarzenia o charakterze międzynarodowym, a z upływem lat tylko ugruntował swoją pozycję. W tej chwili jest nie tylko wydarzeniem artystycznym, ale również jako przestrzenią, gdzie prowokujące pytania i odważne projekty artystyczne kreują nową tożsamość Krakowa. Paweł Szczepanik, pełnomocnik prezydenta Krakowa ds. Kultury, podczas konferencji prasowej zapowiadającej festiwal, podkreślił, że Boska Komedia to wydarzenie bez precedensu, o wielkiej wartości dla miasta.
Spektakle wybrane przez selekcjonerów festiwalu są prezentowane – ja co roku – w trzech sekcjach. W ramach konkursowej części INERNO, międzynarodowe jury wyłania najlepsze polskie spektakle, które zaskakują oryginalnością i wpisują się w dialog ze współczesnością. Sekcja PURGATORIO prezentuje najnowsze i najbardziej interesujące sztuki poza konkursem, natomiast nurt PARADISO poświęcony jest będzie eksperymentalnym projektom młodych twórców.

Selekcjonerami tegorocznej edycji festiwalu są Jacek Cieślak, Małgorzata Jabłońska, Magdalena Piekarska, Jacek Wakar oraz dyrektor artystyczny festiwalu. Jak zapowiadali, dokonali wyboru spektakli ukazujących wewnętrzną temperaturę polskiej sceny w nowej rzeczywistości politycznej. Ma to być również próba odpowiedzi na pytanie, czy polski teatr nadal pozostaje miarodajnym narzędziem pomiaru nastrojów społecznych i czy wciąż pełni rolę lustra, w którym przeglądają się artyści. Czy rzeczywiście, jak głosi hasło tegorocznej Boskiej Komedii, jesteśmy „SO FUCKING SPECIAL”? A może jedynie karmimy się tym przekonaniem, przesadnie pompując nasze ego, zatonęliśmy w procesie autokreacji, ukrywając jednocześnie rozczarowanie nową Polską i światem oraz nasze wewnętrzne zagubienie?

Podczas tegorocznej edycji festiwalu zaprezentowanych zostanie łącznie ponad dwadzieścia spektakli, w tym produkcje z Polski i przedstawienia zagraniczne. W konkursie INFERNO przez międzynarodowe jury będą oceniane polskie spektakle a jurorzy – Snježana Abramović Milković z Chorwacji, Francesc Casadesús i Calvó z Hiszpanii, Thobile Maphanga z Republiki Południowej Afryki, Giacomo Pedini z Włoch oraz Deepan Sivaraman z Indii – przyznają prestiżowe nagrody. Sekcja PURGATORIO zaprezentuje 8 spektakli pozakonkursowych, w tym dwa międzynarodowe. Natomiast sekcja PARADISO (7 spektakli) będzie jak co roku prezentacją młodych talentów, które podejmą się artystycznych wyzwań w poszukiwaniu własnej tożsamości teatralnej.

Zapowiadając siedemnastą edycję festiwalu Bartosz Szydłowski zapowiedział, że sztuka teatru będzie nieodmiennie przemawiać szczerze, bezkompromisowo, zawsze w obronie tych, których głos jest zbyt mało słyszalny. Ten festiwal nie mógłby się odbyć, gdyby nie przymierze krakowskich instytucji kultury. Szczególnie dziękuję Prezydentowi Miasta Krakowa oraz Ministerstwu Kultury i Dziedzictwa Narodowego za hojne wsparcie. Dziękuję także Instytutowi im. Adama Mickiewicza oraz wszystkim naszym partnerom. Dziękuję Artystom, Widzom, Wolontariuszom, wszystkim ludziom teatru oraz Zespołowi, który tę edycję przygotował. You are so fucking special! – podkreślił dyrektor festiwalu Boska Komedia. To hasło będzie towarzyszyło tegorocznej edycji festiwalu.
Krakowski festiwal charakteryzuje się tym, że niemożliwe jest obejrzenie wszystkich spektakli festiwalowych, trzeba dokonywać wyboru – no chyba że ktoś posiada dar bilokacji. Spektakle, na które się wybrałam to mój autorski, subiektywny wybór, ale kierowałam się też faktem, że wiele produkcji już widziałam i – mimo zachwytów i chęci – miałam możliwość wybrać takie przedstawienia, których jeszcze nie oglądałam.

Z całą pewnością zostaną ze mną MATKI. PIEŚŃ NA CZAS WOJNY – przedstawienie-krzyk, którym rozpoczęłam udział w tegorocznej edycji Boskiej Komedii oraz WESELE Mai Kleczewskiej – spektakl-niepokój, który widziałam drugi raz, a który bardzo polecam – obok WESELA w reżyserii Jana Klaty (no, tuż po nim).
Drugi festiwalowy dzień upłynął mi pod znakiem spektaklu QUANTA w reżyserii Łukasza Twarkowskiego, który – jak zapowiadali organizatorzy – jest najgorętszym polskim nazwiskiem światowego teatru. Totalny reżyser buduje na scenie bezkompromisowe wizje korzystając z warsztatu nowoczesnych technologii, połączonych z wrażliwością na wewnętrzny pejzaż aktora […]. Widzowie poddani emocjonalnej sile obrazów, wręcz doświadczają zakłócenia czasu i przestrzeni. Spektakl w Krakowie rzeczywiście traktowany był jak europejska premiera, na którą zjechali się goście z całego świata. Dwa pokazy w Studiu telewizyjnym S3 w Łęgu nie wyczerpały moim zdaniem możliwości eksploatacyjnych tego przedstawienia w Polsce.

Premiera QUANTY otworzyła 85. sezon artystyczny w Narodowym Teatrze Dramatycznym w Wilnie. Twarkowski rozpoczynał swoją karierę reżyserską na scenie tego teatru – w Polsce nie znalazł możliwości realizacji swoich pomysłów – dzisiaj jest jednym z najbardziej rozchwytywanych za granicą polskich reżyserów. W swoim przedstawieniu wraz z Joanną Bednarczyk – autorką sztuki – zagłębia się w fizykę kwantową. Choreografię do spektaklu stworzył Paweł Sakowicz, za scenografię odpowiada – Fabien Lédé, za muzykę – Lubomir Grzelak, autorką kostiumów jest Svenja Gassen, a autorem projekcji video – Jakub Lech. Jednym z wielu koproducentów przedstawienia jest Instytut Adama Mickiewicza.
Słowo quantum oznacza po łacinie ile. W fizyce kwant to najmniejsza część, taka, której nie można podzielić. Ciasta nie można kroić w nieskończoność – istnieje najmniejszy możliwy kawałek, jaki można podać gościowi. A życie składa się z kwantów zdarzeń. Wydarzenia dzieją się jedno po drugim, układając się w pewną historię. Wielość zjawisk, uczuć i powiązań zbiega się w historię, która wkracza w przeszłość, teraźniejszość i nieznaną przyszłość. Nazywamy to życiem, biografią, przeznaczeniem. Każdą opowieścią rządzi czas, który sprawia, że historie stają się zrozumiałe. Najpierw jest przyczyna, potem skutek, a akcja rodzi reakcję. Kiedy jednak czas zaczyna przyspieszać, przestaje być czasem i staje się czymś, czego natury już nie rozumiemy, mnogość zdarzeń kwantowych przestaje się uśredniać w rzeczywistość, którą można zrozumieć i dostrzec.
Spektakl zrobił – chyba nie tylko na mnie – ogromne wrażenie. Spodziewałam się takiego teatru totalnego, angażującego na ponad trzy błyskawicznie mijające godziny pełną uwagę widzów – przecież dwa lata temu podczas festiwalu Boska Komedia mogliśmy obejrzeć jego łotewskie przedstawienie zatytułowane ROHTKO – spektakl, w którym Twarkowski wraz z dramaturżką i autorką znakomitego tekstu Anką Herbut, zastanawiali się nad autentycznością i fałszem w sztuce. Twarkowski i teraz zaproponował wielowątkową, wielopłaszczyznową narrację, swobodnie miesza czasy i miejsca akcji, bawi się sceniczną umownością. Tamten spektakl nazywano baletem ekranów – tak, było ich wiele i każdy odgrywał niemożliwą do pominięcia rolę. Tu mieliśmy raczej balet platform – modułów, które stanowiły scenografię spektaklu. Pocieszające jest to, że na szczęście nie trzeba było nigdzie jechać, żeby zobaczyć QUANTĘ – ROHTKO oglądaliśmy aż w Opolu. Niestety, łotewskiego spektaklu – jak zapowiedział reżyser w rozmowie z Jackiem Cieślakiem – w Polsce nie zobaczymy.

Niedziela upłynęła w Krakowie pod znakiem forum młodych reżyserów. Potem prezentowany był SZCZĘŚLIWY SYZYF – inspirowany dziełem Alberta Camusa spektakl w reżyserii Tadeusza Pyrczaka pod koniec października miał premierę w Teatrze Łaźnia Nowa. No i PIĘKNA ZOŚKA Marcina Wierzchowskiego, którą widziałam w Kielcach (przedstawienie prezentowane jest w Teatrze Telewizji). Była też debata o jubileuszu Dwudziestolecia Teatru Łaźnia Nowa.

Ja niestety wybrałam się na spektakl Krzysztofa Garbaczewskiego do Cricoteki. BOOKS OF JACOB to druga część najnowszego projektu multimedialnego tego reżysera. W tym kwantowym i kabalistycznym przedstawieniu teatralnym historia Jakuba Franka ożywa jednocześnie w sześciu miejscach na świecie, w symultanicznym performansie dziejącym się w Nowym Jorku, Kolumbii, Polsce, Ukrainie, w Gruzji i Grecji nie układało się nic – a szkoda. Wiele sobie obiecywałam po tej adaptacji monumentalnej powieści Olgi Tokarczuk.
17. edycja festiwalu odbywa się pod hasłem You Are So Fucking Special, to słowa z utworu CREEP zespołu Radiohead. Dyrektor festiwalu Bartosz Szydłowski podkreślał, że hasło manifestuje akceptację i afirmację różnorodności. Różnorodnie jest i będzie – w ciągu kolejnych siedmiu dni festiwalowych zmagań do Krakowa przybędzie ponad setka twórców z całej Polski. Szczegółowy program i kalendarium festiwalu znajdziemy n stronie internetowej https://boskakomedia.pl/ Przybywajcie – Kraków jest przecież blisko, po sąsiedzku.
Kogo nagrodzą jurorzy? Kto otrzyma nagrodę główną, czyli statuetkę Boskiego Komedianta? Werdykt poznamy w przeddzień zakończenia festiwalu, czyli 14 grudnia.
Katarzyna Cetera
Zdjęcia – organizatorzy (https://boskakomedia.pl/