
Czyli staropolska Wstępna Środa, rozpoczyna w kalendarzu chrześcijańskim czterdziestodniowy okres Wielkiego Postu. Zwyczaj posypywania głowy popiołem na znak żalu i pokuty istniał już w starożytnej Grecji i Rzymie. W kościołach chrześcijańskich tradycja ta pojawiła się w VII w. W roku 1091 papież Urban II uczynił go zwyczajem obowiązującym w całym kościele do dzisiaj. W czasie środowej Mszy św. kapłani posypują wiernym głowy popiołem powstałym ze spalenia palm wielkanocnych z poprzedniego roku, mówiąc: „Pamiętaj, że jesteś prochem i w proch się obrócisz” albo „Nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię”. Dawniej ludzie wierzyli, że popiół powstaje ze startych na proch ludzkich kości. Posypanie głowy popiołem było zewnętrznym znakiem rozpoczęcia pokuty.

Wielki Post to okres, w którym katolicy w szczególny sposób kładą nacisk na osobiste nawrócenie i ekspiację. Aliści przed lat równie pieczołowicie kultywowano… zapustny wtorek, nazywany śledzikiem, będący kulminacją i zakończeniem karnawału. W krajach Europy znany jako „tłusty wtorek”: (franc. Mardi-Gras; ang. Fat Tuesday lub częściej Shrove Tuesday, „bezgrzeszny wtorek”; wł. Martedì Grasso) lub „karnawałowy wtorek” (niem. Fastnachtsdienstag lub Faschingsdienstag; hiszp. Martes de Carnaval). Pojęcie „tłustego wtorku” łączy się z tradycją spożywania w ostatnim dniu karnawału tłustych potraw. W bogatszych domostwach symbolem przejścia od zapustnego do postnego jadła była kolacja nazywana podkurkiem, której jednym z głównych składników był właśnie śledź. Za czasów naszych pradziadów tradycją zapustnego wtorku było przerwanie zabawy dokładnie o północy. Wtedy milkła muzyka i do sali, w której odbywała się zabawa wnoszono podkurek, albo szkielet śledzia na patyku i garnek żuru – najczęstszego postnego posiłku w dawnej Polsce. Trudne było, zwłaszcza dla młodych ludzi, nagłe przejście od zabawy do stanu pokuty. Dlatego także w Popielec zwyczajowo praktykowane były psoty. Bawiono się „tańcząc na urodzaj”. Młode mężatki musiały wkupić się wódką w łaski doświadczonych gospodyń. Najgorzej miały panny, które w tym dniu stawały się obiektem licznych drwin. Nawet popiół znalazł w tym dniu zastosowanie do zabaw, o których pisał ksiądz Jędrzej Kitowicz w książce pt: Opis obyczajów za panowania Augusta III. Tak o karnawałowych szaleństwach pisał w XVI w. turecki poseł sułtana Sulejmana, przebywający wtedy na jednym z polskich dworów: „W pewnej porze roku chrześcijanie dostają wariacji i dopiero jakiś proch sypany im w kościele na głowę leczy takową„. Co dobre zwykle szybko się kończy. Tak jest i z karnawałem. Stąd chyba wzięło się powiedzenie: „Powiedzcie wstępnej środzie niech czeka w ogrodzie”. Określenie wstępna oznacza, że jest wstępem do Wielkiego Postu.

Dziwny dzień ta Środa Popielcowa, bowiem z wtorku na Środę Popielcową walczą ze sobą nurt religijno-ascetyczny i obyczajowo-rozrywkowy. W Środę Popielcową do kościołów szli wszyscy katolicy by posypać głowę popiołem i nawet chorzy prosili, by posypać im głowę w łóżku, a z drugiej strony młodzieńcy czatowali przed kościołem, by przypiąć do sukien panien skorupy z jajek, indycze szyje, kurze łapki, kości uwiązane na sznurku, a wszystko po to by wzbudzić śmiech na poważnych nabożeństwach.

W ostatkowy wtorek bawiono się do północy. Był zwyczaj, aby zapustny wtorek pożegnać po skończonych tańcach „popielcowym kazaniem”. Jeden z biesiadujących przebrany za księdza „w koszuli zamiast komży, z pasem na szyi zamiast stuły” stawał na środku pomieszczenia, w którym się bawiono i wygłaszał kazanie pełne dowcipnych morałów i aluzji dotyczących osób zebranych na zabawie. Głoszącemu nie wolno było jedynie obrażać uczuć religijnych i być złośliwym wobec gości.

Wygłaszano też kazanie na „zadany temat”. Powinno ono trwać przynajmniej pół godziny i być naszpikowane dowcipami bez składu i ładu, ale orator musiał się wykazać przy tym erudycją i znajomością tak dziejów starożytnych jak i nowożytnych. Nie należało się powtarzać a oracja powinna być płynna.

O północy milkła muzyka, gasły wszędzie światła a w kościołach dzwoniły dzwony. Gospodarz wnosił do izby na lasce przywiązaną wiązkę śledzi, co zapowiadało koniec dni szalonych. Gospodyni natomiast wnosiła półmisek przykryty pokrywą. Gospodarz podnosił pokrywę, spod której „ulatywało ptasię, najczęściej wróbel mające symbolizować płochość”. Na półmisku pozostawały śledzie, jajka i kubek mleka – potrawy maślanej kolacji zwanej też podkurkiem. O ile zapusty miały być wesołe o tyle post miał być smutny, bo w przeciwnym wypadku jak mówi przysłowie: „Zapust smutny post wesoły – będziesz człeku przez rok goły”.

W pierwszych wiekach chrześcijaństwa przygotowanie do świąt Zmartwychwstania trwało tylko czterdzieści godzin. W późniejszym czasie przygotowania te trwały cały tydzień, aż wreszcie ok. V w. czas ten wydłużył się. Po raz pierwszy o poście trwającym czterdzieści dni wspomina św. Atanazy z Aleksandrii w liście pasterskim z okazji Wielkanocy z 334 r. Właściwie dopiero w V wieku ustanowiono Wielki Post przed Wielkanocą i Adwent przed Bożym Narodzeniem. Zgodnie z liturgią, post powinien trwać czterdzieści dni, nie licząc niedziel, które są pamiątką zmartwychwstania Jezusa Chrystusa.

Sam zwyczaj posypywania głów popiołem na znak żałoby i pokuty znany jest w wielu kulturach i tradycjach. Znajdujemy go zarówno w starożytnym Egipcie i Grecji, jak i u plemion indiańskich oraz oczywiście na kartach Biblii, np. w Księdze Jonasza czy Joela. Tradycja posypywania głów popiołem na znak pokuty pojawiła się w VIII wieku. Do X wieku przeznaczony był dla osób publicznie odprawiających pokutę. Ten prosty obrzęd stanowi pozostałość po starożytnej liturgii nakładania pokuty na publicznych grzeszników. Pokutnicy gromadzili się w świątyni, wyznawali grzechy, kapłan zaś posypywał ich głowy popiołem, nakazując opuszczenie wspólnoty na czas pokuty. Progi świątyń wolno im było przestąpić dopiero po spowiedzi w Wielki Czwartek.

Pierwsze świadectwa o święceniu popiołu pochodzą z X wieku. W 1091 roku papież Urban II dla podkreślenia solidarności Kościoła z uznanym za trędowatego grzesznikiem, rozciągnął ten zwyczaj na wszystkich uczestników liturgii i uczynił go obowiązującym zwyczajem w całym Kościele. Wówczas postanowiono, że popiół będzie pochodził z palm poświęconych w Niedzielę Palmową z ubiegłego roku. Kapłan posypując wiernym głowy popiołem wypowiada słowa „Pamiętaj, że jesteś prochem i w proch się obrócisz” albo „Nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię”, co ma przypomnieć człowiekowi o słabości, ułomności i przemijaniu.

Wróćmy do obrzędów. Zgodnie ze starą tradycją, rano we wstępną środę, w karczmie, u belki przy drzwiach zawieszano przetak z popiołem a pociągnięcie za sznurek powodowało obsypywanie każdego wchodzącego do karczmy, po to by przypomnieć mu, że w tym dniu nie należy spożywać alkoholu. Chowano też instrumenty muzyczne a gospodynie lustra chowały w komorze lub przykrywały chustami. Kobiety ubierały się na czarno unikając kolorowych i błyszczących strojów. Dokładnie szorowano patelnie tak by nie było na nich śladów tłuszczu a następnie zamykano je w komorze lub wieszano w kominie.

W Polsce postu zaczęto przestrzegać bardzo wcześnie, bo już w X wieku, a w XIII wieku postu przestrzegano bardziej rygorystycznie niż w innych krajach katolickiej Europy. Gdy w innych krajach post rozpoczynała Środa Popielcowa i trwał on czterdzieści dni, to w Polsce siedemdziesiąt dni przed Wielkanocą, a zobowiązani byli go zachowywać wszyscy dorośli.

Gloger wspomina, że nasi przodkowie w pierwszych wiekach chrześcijaństwa „zachowywali Wielki Post tak surowo, że od jego połowy, czyli śródpościa, nie przyjmowali pokarmów ciepłych i gotowanych żyjąc tylko chlebem, suszonymi owocami i rybą wędzoną”. Śródpoście przypadało zwykle w marcu a przysłowie mówiło: „Pierwszego marca trawy do garnca”.

Oskar Kolberg wspomina jak w okolicach Rzeszowa „W Środę Popielcową gospodarze, zwłaszcza młodzi, w karczmach ukryci, chwytają przechodniów, powrozami przywiązują do kloca, na którym drwa rąbią lub w jego braku do kołka wbitego w ścianie przy drzwiach i przywiązanych doń trzymają tak długo, dopóki im się wódką nie wykupią”. Do pierwszej wojny światowej w Charzewicach koło Tarnobrzega chłopcy przeciągali kloc do domu, w którym mieszkała stara panna. Jeżeli złożyła okup w wysokości 10 centów chłopcy ciągnęli kloc sami dalej a jeżeli nie, ona musiała ciągnąć do następnego domu niezamężnej dziewczyny. Poczynając od Środy Popielcowej w okolicach Jasła przez cztery dni wróżono pogodę na cztery pory roku. W kuchni królował żur, barszcz, jęczmienne kasze, ziemniaki postne, śledzie i ryby.

Czasem zastanawiam się, co pozostało z tamtych obrzędów dzisiaj. Już chyba tylko słowo pisane.
Za: Jadwiga Bożek – Tadeusz Mędzelowski
R.Z.