
Trzy dni temu, 22 kwietnia, minęła 90. rocznica śmierci abp Leona Wałęgi, jednego z najwybitniejszych pasterzy Diecezji Tarnowskiej, bardzo blisko związanego z Tuchowem.

Arcybiskup Leon Wałęga urodził się 25 marca 1859 r. w Moszczenicy. Do gimnazjum uczęszczał w Tarnowie, ale ostatnie lata wraz z maturą dokończył w Jaśle. W 1878 r. wstąpił do Seminarium Duchownego we Lwowie. W 1881 roku, po otrzymaniu niższych święceń kapłańskich wyjechał na studia do Rzymu, gdzie studiował na Uniwersytecie Gregoriańskim. Tam też dwa lata później, 24 marca otrzymał święcenia kapłańskie, a w roku następnym uzyskał stopień doktora teologii. Po powrocie do kraju pełnił różne funkcje: prefekta w małym seminarium, wikariusza, sekretarza sądu metropolitalnego, wice rektora Seminarium Duchownego, wykładowcy katechetyki, dogmatyki i teologii fundamentalnej, spowiednika sióstr felicjanek we Lwowie. Na mocy bulli papieża Leona XIII został nominowany na biskupa tarnowskiego w kwietniu 1901 r. Konsekrację przyjął w dniu 12 maja 1901 r. w katedrze tarnowskiej z rąk kard. Jana Puzyny. Leon Wałęga po raz pierwszy pojawił się w Tarnowie jako młody uczeń gimnazjum. Po latach, jako biskup tarnowski doprowadził do utworzenia w mieście Małego Seminarium, interesował się losem emigrantów, wyjeżdżających za chlebem za ocean, m.in. przyjmując na studia w tarnowskim seminarium kleryków z USA, zwiększył liczbę parafii z 179 do 268. Efektem starań biskupa było wybudowanie 89 nowych kościołów na terenie diecezji. Na rok przed śmiercią zrezygnował z biskupstwa, ostatni okres życia spędził w klasztorze Redemptorystów w Tuchowie. Tam też zmarł i został pochowany.

U samego początku swojej pasterskiej troski o diecezję bp. Leon wraz z ojcami redemptorystami z Tuchowa starał się o koronację łaskami słynącego obrazu Matki Bożej Tuchowskiej. W liście do diecezjan z 18 sierpnia 1904 r. pisał: „będę miał szczęście własnymi rękami ukoronować ten obraz, do którego jeszcze jako dziecko odprawiałem pielgrzymki, a później jako biskup niejednokrotnie udawałem się w różnych potrzebach i trudnościach. Wszak to pierwszy i najsławniejszy obraz cudowny w naszej diecezji… Słusznie należy powiedzieć, że to pierwszorzędny tron Najświętszej Maryi Panny w naszej diecezji”.

Uroczystości koronacyjne odbyły się 2 października 1904 r. na polu położonym nad rzeką Białą. Do Tuchowa przybyło wówczas ok. 130 tys. wiernych, 200 kapłanów oraz kilku biskupów. Koronator, abp Leon Wałęga, nakładając korony, złożył u stóp ołtarza insygnia władzy biskupiej (mitrę i pastorał) i mówił: „W dniu tym pamiętnym oddałem siebie i Was wszystkich w opiekę Matki Boskiej Tuchowskiej, obrałem Ją za Królową całej diecezji, a wszyscy obecni złożyli Jej ślubowanie na wierność po wsze czasy. Mam w Bogu nadzieję, że głośne echo tego ślubowania rozeszło się po całej diecezji od Wisły aż po granice węgierskie”. Po czym abp. Leon w gorącej modlitwie błagał Maryję w tuchowskim wizerunku o dobrych i licznych kapłanów.

Gorącym jego pragnieniem było budzenie powołań kapłańskich. Gdy przybył do Tarnowa, zastał w seminarium duchownym 49 alumnów. Chcąc powiększyć tę liczbę, wkrótce po objęciu rządów założył we własnym domu i w większej części z własnych funduszów utrzymywał Małe Seminarium. Zawierzenie sprawy powołań Matce Tuchowskiej sprawiło, że z roku na rok wzrastała liczba zgłaszających się do seminarium. W 1906 r. studiowało w Wyższym Seminarium Duchownym w Tarnowie już 73 alumnów, a w 1931 r. w przededniu jego rezygnacji z biskupstwa około 150.

Wyższe Seminarium Duchowne dzisiaj
Dla takiej liczby studentów budynek przewidziany na 70 alumnów okazał się za ciasny, więc pod koniec życia biskup Wałęga polecił rozbudować go poprzez dobudowanie środkowego skrzydła. Z jeszcze większą gorliwością niż o potrzeby doczesne dbał biskup o ascetyczno – intelektualne wychowanie kleryków. Żywo zainteresowanymi postępami w nauce często przychodził na egzaminy, a nierzadko sam egzaminował. Pod koniec rządów wprowadził w seminarium piąty rok studiów. Przez cały okres sprawowania posługi duszpasterskiej największy nacisk kładł na religijne uświadomienie wiernych przez katechizację, misje, rekolekcje parafialne i właściwe sprawowanie liturgii. Dążył przede wszystkim do tego, aby wierni zawsze mieli zapewnioną niedzielną Mszę św. dobre i mądre kazanie oraz spowiednika w konfesjonale. Szczególny nacisk kładł na duszpasterstwo młodzieży, w której widział przyszłość Kościoła i narodu. W 1925 roku nastąpiła zmiana granic diecezji tarnowskiej, która utraciła sześć parafii na rzecz diecezji krakowskiej i jedną na rzecz diecezji przemyskiej. W zamian przyłączono do niej dekanaty: biecki, rzepiennicki i ołpiński oraz parafie: Jodłowa, Przeczyca, Sędziszów i Będziemyśl. Przychodząc do diecezji Wałęga zastał w niej 179 parafii i 12 kościołów filialnych, odchodząc pozostawił już 268 wspólnot parafialnych. W wyniku jego starań powstało też na terenie diecezji 89 nowych kościołów.

Muzeum Redemptorystów w Tuchowie
W 1928 roku z powodu pogarszającego się stanu zdrowia wyraził gotowość rezygnacji z biskupstwa, lecz rezygnacji tej nie przyjął papież Pius XI. Cztery lata później ponowił swoją prośbę i tym razem nadeszła zgoda, połączona jednak z nakazem sprawowania rządów do czasu nominacji nowego ordynariusza. Ponieważ nominacja przeciągała się, Wałęga otrzymał uprawnienia wikariusza apostolskiego z wszystkimi prawami biskupa rezydencjalnego i w tym charakterze pełnił dalej swój urząd. W 1933 roku, po nominacji biskupa Franciszka Lisowskiego na biskupstwo tarnowskie, 15 marca 1933 roku abp. Leon Wałęga przeniósł się do klasztoru Redemptorystów w Tuchowie, który był jego drugim domem. Tu zmarł 22 kwietnia 1933 r. i tu został pochowany, jak sam chciał, obok obrazu Matki Bożej, który koronował.

Warto jeszcze wspomnieć, że Diecezja Tarnowska przez I wojną światową posiadała najliczniejszą w Galicji emigrację zarobkową, która była niezwykle ważna dla abp. Leona Wałęgi. Już na swojej pierwszej, po objęciu diecezji, konferencji dziekanów zwołanej 18 XI 1903 r. w Tarnowie ze szczególną troską potraktował zagadnienie emigracji – „sprawę dla naszej diecezji może najbardziej aktualną” . Stwierdzono tam, że ruchu emigracyjnego nie da się powstrzymać, ale „trzeba wszelkimi sposobami zmniejszyć przynajmniej złe następstwa, jakie za sobą pociąga” . W związku z tym wspomniana konferencja dziekanów zaleciła podjęcie następujących środków wobec wyjeżdżających na zarobek za granicę: przygotować wychodzących przez spowiedź, odpowiednią naukę i zapisanie do bractwa; młodych i niedoświadczonych oddać pod opiekę starszych i pewniejszych; nalegać usilnie, aby zarobku szukali tylko u katolików, ponieważ protestanci rozmyślnie psują wychodźców; polecić wychodzącym gorąco, by utrzymywali korespondencję z proboszczem i rodziną; zapewnić im regularną przesyłkę intencji miesięcznych Apostolstwa Modlitwy i tajemnic różańcowych. Ponadto wskazano, że należy – jeżeli już nie każdemu z osobna, to przynajmniej pojedynczym grupom – dać na drogę list polecający do proboszcza (choćby bez wymieniania nazwiska), w którego parafii będą pracować, „z prośbą by się nimi zaopiekował i donosił o ich zachowaniu” . Konferencja dziekanów wskazywała, że bardzo pożyteczną rzeczą jest częste wspominanie o wychodźcach w kazaniach i polecanie ich modlitwom wiernych. Nakazywała roztoczyć baczną kontrolę nad tzw. amerykankami, tj. młodymi kobietami, których mężowie pracowali w Ameryce, aby dotrzymywały wierności małżeńskiej. Polecała zająć się emigrantami powracającymi na zimę do ojczyzny.
Korzystałem m.in. – z tekstów o. Szczepana Hebdy CSsR (gosc.pl)
Ryszard Zaprzałka