Niezależny autorski portal internetowy poświęcony kulturze i sztuce miasta i regionu, na bieżąco monitorujący to, co w kulturalnej trawie piszczy.​

Niezależny autorski portal internetowy poświęcony kulturze i sztuce miasta i regionu, na bieżąco monitorujący to, co w kulturalnej trawie piszczy.

Ośrodek Praktyk Artystycznych w Rudzie Kameralnej
Nowa siedziba Teatru Nie Teraz

PARTNER MEDIALNY

ZAPOWIEDZI | PATRONAT MEDIALNY

Teatr im. Ludwika Solskiego w Tarnowie
prezentuje
7 odcinkowy miniserial „OPOWIEŚCI TEATRALNE”


W tym unikalnym projekcie udział bierze red. naczelny n/portalu.

______________________________

MALOWANE SŁOWEM

Malowane przez: Tomasza Habiniaka

Wiersze autorstwa: Ryszarda Smagacza

REDAKTOR NACZELNY

* * *

 

już

wieczór

 

kończę

kolejny

wiersz

 

chociaż

wciąż

 

stoję

w

progu

 

Ryszard S.

______________________________

* * *

 

nie

recytuję

już

 

swoich

wierszy

 

pod

pomnikiem

Mickiewicza

 

teraz

słuchają

mnie

 

jeno

brzozy

i

ikony

 

z nich

czerpię

siłę

 

na

dalszy

bochen

czasu

 

Ryszard S.

______________________________

Panie

 

nie

dopuść

by

moje

słowa

przerastały

twoją

prawdę

 

Ryszard S.

______________________________

Wahadło

 

wiersz

to taniec

            z

chaosem

w

którym

panuje

porządek

—————————–

wiersze

pisuję

sam

      nie

wiem

jak

i

dopiero

gdy

powstaną

widzę

com

uczynił

———————————

poeta

zawsze

stoi

w

punkcie

wyjścia

co

wcale

          nie

wyklucza

między

planetarnych

rajz

 

Ryszard S.

______________________________

globalna

pandemia

 

ubrała

           nas

w kagańce

na twarzy

i

ostęplowała

nam

         dusze

a

chorzy z

urojenia

lekarze

zamiast

leczyć

wypisują

akty

      zgonu

 

Polska

jeszcze

się broni

 

niczym

Reduta

Ordona

 

przed

           tą

bolszewicką

zarazą

i

nie zginie

póki

          my

żyjemy

 

Ryszard S.

______________________________

* * *

 

jestem

starym 

człowiekiem

 

który woli

 

czytać

i

myśleć

 

pisać

i

milczeć

 

inaczej

 

niż

       nasze 

covidowe

dzieci

 

dla

których

nie ma

      przed

         i po

 

jest teraz



________________________



zaszczep

dziecku

 

bojaźń 

bożą

 

nie

preparat

 

Ryszard S.

______________________________

Poprzedni
Następny

______________________________

Perun:

Z premedytacją nie oglądam TV.

Telewizor u mnie siedzi w pudle już piąty rok. W ten wyjazdowy weekend miałem przykrą przyjemność zapoznać się z repertuarem różnych stacji korzystając z zastanego odbiornika TV. Po takiej przerwie dostrzega się znaczące różnice i niestety regres kultury.
To, co zobaczyłem i posłuchałem tak bardzo mnie przeraziło i tak bardzo mną wstrząsnęło, że obawiam się, że nie dam rady opisać tego odczucia. Przestraszyłem się zdając sobie sprawę z tego jaka masa rodaków jest karmiona szambem.
Do tej chwili mam wykrzywione usta z wielkim niesmakiem po obejrzeniu fragmentów programów informacyjnych, a także popularno-rozrywkowych. To jest kompletne dno szambowozu!!!
Dziennikarze – błaźni, aroganci, klakierzy i ignoranci, którzy kilkadziesiąt lat temu nie zdaliby matury.
Politycy „polemizujący” w TV – takie typy spotykaliśmy w XX wieku w zieleni miejskiej lub w PGR-ach.
Naukowcy – kilku karierowiczów żądnych kasy za udział w reklamach.
Ludzie kultury i sztuki – kompletny brak.
Gdzie się podziały programy, w których wykształceni, z nieprzeciętną inteligencją, kulturalni redaktorzy dawali wzór szlachetnej osobistej i społecznej postawy? Gdzie wywiało autorytety – ludzi nauki, kultury i sztuki?
W zamian mamy głupkowate seriale lub programy, w których zestaw nieokrzesanych prymitywnych i wulgarnych osób, siedząc na kanapie przed TV, żłopiąc piwo i pierdząc, mówi- „ocenia”, co jest fajne, a co niefajne, kształtuje opinię widzów. Ogląda ich podobno 70-90% społeczeństwa, które ma teraz potwierdzenie, że to jak żyją i jak się zachowują jest w porządku (jest OK i COOL!).
SKANDAL!!!  SKANDAL!!!   SKANDAL!!!
Misja kulturalna programów telewizyjnych rozmyła się gdzieś już dawno temu i nie wiadomo, czy powróci.
Jest zgoda społeczeństwa na to wszystko.
Najważniejsze w państwie osoby muszą znać ten stan rzeczy – aprobują to nie wyrażając jakiegokolwiek sprzeciwu.
Ludzie – zróbmy coś z tym, bo intelekt naszego narodu umiera na naszych oczach i na nasze życzenie!
Jesteśmy otumaniani repertuarem TV oraz coraz większą ilością dostępnego oficjalnie i legalnie alkoholu (dorosłe i mądre osoby korzystają z umiarem, ale ile takich jest? Albo ta młodzież popisująca się przed rówieśnikami?)
Jak kiedyś kolonizatorzy rozpijali rdzennych mieszkańców Ameryki, tak dziś poprzez alkohol i tragiczny poziom intelektualny programów morduje się bezkrwawo Polaków!
Alkohol sprzedawany na stacjach benzynowych!!!
To świadectwo NARODOWEGO KRETYNIZMU, UPODLENIA I PONIŻENIA, którego doczekaliśmy się w XXI wieku.
Do tego dochodzi skrajnie fatalna polityka wewnętrzna i zewnętrzna rządu, która doprowadziła do tego, że Polacy są skłóceni nawet ze swoimi najbliższymi, a żaden z sąsiadów już nas nie lubi.
Rzucą jeszcze więcej kiełbasy na grilla, puszek piwa i małpeczek w popularnych sklepach, pokażą w TV zawody pływackie w moczu i będzie można podzielić się Polską jak resztką kilkudniowej pleśniejącej pizzy!!!
Kulturalna Polsko gdzie jesteś?!
Mądry Polaku przed szkodą gdzie jesteś?!
P.S.
Pominąłem opis kilku programów.
To się w głowie nie mieści, to nie przechodzi przez usta, ani przez klawiaturę.
O mechanizmach manipulacji też nie wspominam. To zagrożenie jest/powinno być dla wszystkich oczywiste.
Niezmiennie polecam lekturę – Gustav le Bon, „Psychologia tłumu”

Piotr Barszczowski (fb)

BOŻENA KWIATKOWSKA przedstawia swoje obrazy i wiersze

O TYM I OWYM 229

Dekalog Polaka

„…Jam jest Polska, Ojczyzna twoja, ziemia Ojców, z ktorej wzrosłeś.

Wszystko, czymś jest,
po Bogu mnie zawdzięczasz.

 

1. Nie będziesz miał ukochania
 ziemskiego nade mnie.

2. Nie będziesz wzywał imienia Polski
 dla własnej chwały,
 kariery albo nagrody.

3. Pamiętaj, abyś Polsce oddał bez wahania
 majątek, szczęście osobiste i życie.

4. Czcij Polskę, Ojczyznę twoją,
 jak matkę rodzoną.

5. Z wrogami Polski walcz wytrwale
do ostatniego tchu, do ostatniej kropli
krwi w żyłach twoich.

6. Walcz z własnym wygodnictwem i tchórzostwem.
Pamiętaj, że tchórz nie może być Polakiem.

7. Bądź bez litości dla zdrajców
imienia polskiego.

8. Zawsze i wszędzie śmiało stwierdzaj,
że jesteś Polakiem.

9. Nie dopuść, by wątpiono w Polskę.

10. Nie pozwól, by ubliżano Polsce,
poniżając Jej wielkość i Jej zasługi,
Jej dorobek i Majestat.

 

Będziesz miłował Polskę
pierwszą po Bogu miłością.
Bedziesz Ją miłował więcej
niż siebie samego”.

Zofia Kossak-Szczucka

PITAVALE - 113

wg. Jerzego Reutera

Miłość w teatrze

To nie tylko sceniczne dramaty, pisane przez wielkich dramaturgów, to także zwykła proza życia, schowana gdzieś głęboko za tajemniczymi kulisami, w garderobach, pracowniach i emocjach, jakże ważnych dla każdego artysty. To raczej zrozumiałe, że życie na scenie musi przenosić się gdzieś głębiej i odciskać swoje piętno na dniu codziennym uczestników tego niecodziennego dell`arte. Pan elektryk z tarnowskiego teatru był młodym i bardzo przystojnym mężczyzną, a mało tego, był nad wyraz ambitny i rządny wejścia na scenę w jakiejś wyrazistej pozie, by zaimponować wszystkim. Jednak pozostałoby to w sferze nocnych marzeń, gdyby do naszego teatru nie została zatrudniona młoda, tuż po studiach, piękna aktorka. A byla tak powabna, że skupiała na sobie gorący wzrok wszystkich mężczyzn i zadrosne spojrzenia kobiet. Elektryk – tak go nazwiemy, by nie urągać jego pamięci – zakochał się od pierwszego wejrzenia, co było zawsze widoczne na oświetlanej przez niego scenie i rozpoczął powolne eksponowanie przed wybranką swoich wdzięków.

Pitaval 113

8 luty – urodziny bez tortu…

To już 7 lat, jak odszedł na niebiańską Lednicę ojciec Jan Góra. Dominikanin, duszpasterz akademicki i doktor teologii. Biznesmen i manager, twórca i prezes duszpasterskiego holdingu: Hermanic, Lednicy, i Jamnej k/Tarnowa, gdzie często bywał i miał wielu przyjaciół. Idol młodzieży i gwiazda mediów. Owsiak w sutannie i Wioletta Villas polskiego kościoła. Ale także wrażliwy pisarz i poeta. To on jest autorem słynnej pieśni „Abba Ojcze”. Ale to przede wszystkim ksiądz, który co roku przeprowadzał tysiące młodych ludzi /średnio było ich ponad sto tysięcy/ przez Bramę Tysiąclecia w Lednicy. Jest chyba drugim po naszym Świętym Janie Pawle Wielkim człowiekiem w Polsce, zdolnym zgromadzić i skutecznie ewangelizować takie tłumy młodzieży.

 

Są cztery osoby, które potrafią stworzyć coś z niczego – Trójca Święta i o. Jan Góra. Taki żart krążył o znanym dominikańskim duszpasterzu, człowieku – instytucji, twórcy takich inicjatyw jak Lednica, kompleksu rekolekcyjnego na Jamnej, współorganizatora Światowych Dni Młodzieżyw Częstochowie. W poniedziałek, 21 grudnia 2015 roku w swoim poznańskim klasztorze, zapewniał uczestników Mszy św., że Pan jest blisko, że widzi Jego kształty. Zasłabł przy ołtarzu, zmarł niecałą godzinę później. Jego pogrzeb transmitowany przez wszystkie liczące się media był wielką tożsamościową manifestacją pokolenia JP2 i jego. I teraz, ledwie po siedmiu latach, na ukochanych przez niego lednickich polach, gdzie samotnie spoczywa w specjalnym sarkofagu-pomniku, hula jeno wiatr…

 

Urodził się 8 lutego 1948 r. w Prudniku koło Opola. Mieszkańcy miasteczka składali się z dwóch grup – zasiedziałej ludności śląskiej oraz przybyszy zza wschodniej granicy przedwojennej Rzeczpospolitej. Jego rodzice byli tu przybyszami, ale nie zostali wykorzenieni z wiary i zasad na całe życie, które przekazali dzieciom. Ważną postacią, kształtującą przyszłego twórcy Ruchu Lednickiego, był jego stryj, ks. Jan Góra, proboszcz w Paleśnicy w diecezji tarnowskiej. Bratanek spędzał wakacje na probostwie u stryja, co wpłynęło na decyzję jego dalszej drogi życiowej. Po latach wspominał swoje szczęśliwe dzieciństwo i tęsknotę, która go nie odstępowała, gdy opuścił rodzinny dom, gdy pod wpływem dominikanów, którzy prowadzili miejscową parafię, wstąpił do Zakonu św. Dominika. Rodzinne miasteczko na zawsze zostało w jego sercu, poświęcił mu książkę “Ukłoń się, Jasiu, Prudnikowi”, w której z wdzięczną miłością opisuje świat dzieciństwa.

 

Zaraz po zdaniu matury, w wieku osiemnastu lat, wstąpił do Zakonu Dominikanów. W Zakonie chłopak z małego miasteczka czuł się początkowo nieswojo, imponowali mu współbracia po studiach lub wybitni ojcowie – chluba wspólnoty. Święcenia kapłańskie przyjął w 1974 r., studiował na ATK w Warszawie, w 1981 r. obronił doktorat z teologii.

W czasie formacji zakonnej pokochał Kraków i był rozczarowany, gdy przełożeni zdecydowali, że będzie pracował w Poznaniu. Podobno wybitny pisarz i poeta, z którym się przyjaźnił, Roman Brandstaetter, pocieszał go mówiąc, że w Krakowie jest tyle znakomitości, że nikt by ich nie zauważył, natomiast ich szanse wzrastają w stolicy Wielkopolski. Właśnie tutaj odkrył swój charyzmat i realizował pasje, choć jak przyznał, początkowo nie miał ochoty podejmować działkę, wyznaczoną przez przełożonych – miał być duszpasterzem młodzieży szkół średnich.

 

Klasztor poznański szczycił się duszpasterstwem młodzieżowym na najwyższym poziomie, młody zakonnik miał znakomite wzorce. Nie od razu znalazł właściwy ton. Na początku próbował zakumplować się z młodzieżą, ale szybko zorientował się, że to fałszywe rozwiązanie. Jedna z dziewczyn zwróciła mu uwagę, że nie potrzebuje kumpli, a ojca. Mówił do młodych otwartym tekstem, nie owijał w bawełnę, używał kolokwializmów, ale zachowywał dystans. Prowadził, pomagał w kształtowaniu człowieczeństwa. Przetrąconym, skonfliktowanym z rodzicami, zbuntowanym, uzależnionym, chorym. Poświęcał im czas, rozmawiał do późna w nocy. Stawiał wymagania, nie pobłażał, rozdzielał konkretne prace i zadania. Odkrył, jak wielki jest deficyt ojcostwa, jak bardzo młodzi spragnieni są miłości, akceptacji, wskazówek, żeby pięknie i mądrze żyć. Oni zaś czuli, że nie “ściemnia”, bo żyje tym, co mówi.

Od 1987 r. zaczęły się kolokwia w klasztorze w Hermanicach, kolejnym miejscem i szczególnym “gniazdem” stała się Jamna koło Paleśnicy w diecezji tarnowskiej, gdzie zaadoptował starą szkołę. Był tym duszpasterzem, który “pociągnął” organizację VI Światowych Dni Młodzieży w Częstochowie w 1991 r.

 

Miał wielki dar przekonywania ludzi do składania ofiar na realizowane przez niego projekty, nazywany przez młodzież “sępieniem”. Potrafił dotrzeć do najbogatszych Polaków, m.in. do Jana Kulczyka. Bramę Trzeciego Tysiąclecia sfinansowała w dużej mierze producentka bielizny damskiej, lista ofiarodawców jest bardzo długa, gdyż o. Jan potrafił przekonać darczyńców, że złożenie go to jedna z najlepszych rzeczy, jaka im się w życiu przytrafiła. − Czekam na was, spiżarnie mamy pełne, o suchym pysku nie wyjedziecie. Mamy też pełno książek, które będę podczas wakacji rozdawał za darmo – zachęcał młodych.

Zapytany o konkrety po śmierci Jana Kulczyka, potwierdzając, że hojnie wspierał dzieło ewangelizacji, stwierdził jedynie: „Wszystko wie Pan Bóg. Ja o sumach nie mówię”.

 

Nawet Jan Paweł II, którego o. Jan kochał i miał z nim “niesamowitą, osobistą relację” wiedział, że z pustymi rękoma nie należy go odprawiać. „Gdy spotykał się ze mną, mówił po krakowsku do ks. Stanisława Dziwisza „dej mu tam co”. W ten sposób dostałem buty, piuskę, a nawet szkaplerz papieża” – wspominał. Zdobył też odcisk dłoni dziś Świętego Jana Pawła II.

Sławne też w całej Polsce były oryginalne Odpusty Jamieńskie organizowane przez niego w Ośrodku Duszpasterstwa Akademickiego na Jamnej, w Święto Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny przypadające 15 sierpnia. Fenomen Respublica Dominicana ukrytej w kompleksie leśnym góry Jamna koło Zakliczyna od lat budzi także zainteresowanie mediów.

 

Oto wywiad, jaki przeprowadziłem z ojcem Janem jakiś czas temu… .

 

Kim tak naprawdę jest ojciec Jan Góra?

Jestem przynętą Pana Boga dla ludzi w drodze, poszukujących własnej tożsamości, sensu istnienia i nadziei. Różne są drogi dochodzenia do Boga. Trzeba się tylko uważnie rozglądać. Istnienia Boga się nie udowadnia – On jest między nami. I to jest moja misja, moje powołanie – zbliżać ludzi do Pana Boga. Szczególnie ludzi młodych. Odkąd w Polsce rozpanoszyły się sekty, stało się dla Kościoła jasne, że coś trzeba w tej materii przedsięwziąć. Trzeba przeciwdziałać uwodzicielskim metodom sekt, które samotnym, młodym ludziom oferują najpierw ciepło, dom, miejsce na ziemi, a potem spokojnie i bez skrupułów piorą im mózgi. Dlatego robię to co robię. Dlatego m. in. zostałem księdzem.

 

Być przynętą Pana Boga, to znaczy…

Przedtem czekałem na natchnienie, marnując czas, a teraz wiem, że nie można czekać, że trzeba brać się do roboty, pracy „u podstaw”, a potem w chwilach prawdziwego natchnienia korygować swoją pracę. Dzięki formacji zakonnej wiem, czego chcę i to jest moim atutem. To jest motywacja i uzasadnienie tego wszystkiego, co chcę w życiu robić. To mój charyzmat – służyć Bogu i ludziom. W swojej wizji bycia przynętą Pana Boga nie czepiam się szczegółów i staram się nie robić problemów z rzeczy małych. Uważam tylko, że jak człowiek budzi się rano, to powinien chociaż się przeżegnać, pomodlić chwilę, tak po prostu, żeby odróżnić głowę od tyłka. Ogromnie się cieszę, że coraz więcej jest młodych ludzi, którym to nie wystarcza, którzy uważają, że trzeba więcej i wyżej, że miłości nie można uprawiać bez głowy.

 

Jak Ojcu udaje się co roku zebrać naprawdę gigantyczne pieniądze na organizację spotkań lednickich?

To prawdziwy cud rozmnożenia. Z całą odpowiedzialnością twierdzę, iż dzieje się tak za przyczyną osobistego błogosławieństwa Papieża dla tego dzieła /podobnie jest z ośrodkiem na Jamnej/, które to błogosławieństwo zamienia się w żywą gotówkę. To także rezultat opieki Matki Bożej Niezawodnej Nadziei z cudownego obrazu znajdującego się na Jamnej. To nieprawdopodobne, jak wielu ludzi mi pomaga, płaci moje rachunki. Jedynym moim atutem jest to, że ja tych pieniędzy nie chcę dla siebie. Zwracając się do ludzi dobrej woli o wsparcie, robię to dla nich, a nie dla siebie. Gorzej, robię im łaskę, że od nich biorę. I są mi za to jeszcze wdzięczni. I nie jest to z mojej strony sprytny zabieg socjotechniczny. Ja sam nie potrzebuję nic. Prosząc o coś, proszę de facto o to, aby dający pomógł przede wszystkim sobie, poprzez dobry uczynek czy inne dzieło miłosierdzia. Proponuję mu w zamian wspólną modlitwę, dar rozmowy np. o miłości, przyjaźni, o tym co wspólnie możemy dokonać.

 

Ale to także z przeproszeniem rodzaj „żebractwa”.

Oczywiście. Właśnie te dwa dzieła: Lednica i Jamna, wyzwoliły we mnie, a raczej nadały nowy sens jednemu z charyzmatów dominikanów – żebractwu. Stosunkowo szybko zorientowałem się, że nowoczesne duszpasterstwo i sposób posługiwania ludziom, w dużym stopniu zależny jest od ekonomii. W mojej metodzie duszpasterstwa, żebractwo to forma szybkiej rozmowy z inteligentnymi ludźmi. To rodzaj porozumienia, umowy. Oni załatwiają za mnie sprawy materialne – ja za nich duchowe. Każdorazowo namawiam moich sponsorów – uzależnijcie się od Boga, od prawdy, to jedyny zdrowy nałóg. Kiedyś zapytałem Ojca Świętego: „Jak dzisiaj głosić Chrystusa?” A Papież mi odpowiedział: „Żyj tak, aby ludzie pytali cię o Boga”. I robię wszystko, aby ludzi zaciekawiać „pompką”, która mnie napędza.

 

Jak to wygląda w praktyce?

Między innymi, regularnie bywam na Międzynarodowych Targach Poznańskich, studiuję katalogi poszczególnych firm, zaprzyjaźniam się z ich szefami. Sprawiam, ze firmy wręcz konkurują ze sobą o to, która ma mnie /oczywiście nie dosłownie/ czym obdarować. Z reguły biorę wszystko, wszak nic nie powinno się zmarnować. Tak było np. z kominkami na Jamną. Ponieważ znam francuski, zaproponowałem szefowi francuskiej firmy, iż urządzę jego firmie gratisową ekspozycję kominków w mojej posiadłości /tu się nieco zagalopowałem ale w zbożnym celu/, na Jamnej, leżącej w Rożnowskim Parku Krajobrazowym. Na co on zareagował pytaniem, czemu zwróciłem uwagę na wyroby jego firmy. Przytomnie odpowiedziałem, że wiem, iż dzięki zastosowaniu w jego kominkach pryzmatycznej szyby żaroodpornej, następuje głęboka ekspozycja żaru do ogrzewanego pomieszczenia. Facet był zachwycony. Przede mną nikt na to nie zwrócił uwagi. Kim pan jest? – zapytał. Katolickim księdzem – odpowiedziałem. Jakieś referencje? – dopytywał. Jan Paweł II – zrekapitulowałem. W rezultacie tej konwersacji otrzymałem za darmo dwa najnowocześniejsze kominki francuskie, które obecnie ogrzewają domy na Jamnej. Naszej rozmowie przysłuchiwało się kilka osób. Kiedy opuszczałem francuską ekspozycję, jakiś człowiek zapytał, czy także może mi pomóc. Ależ oczywiście – odpowiedziałem. I tak na Jamną trafił, bardzo tam potrzebny nowy traktor .

 

Od dłuższego czasu w naszej rozmowie padają dwie nazwy miejscowości, słowa – klucze: Lednica i Jamna. Czym dla Ojca jest Lednica?

Lednica to miejsce, gdzie Polska przyjęła chrzest. To miejsce, skąd niemiecki cesarz Otto szedł w pamiętnym roku 1000 na spotkanie z polskim królem Bolesławem Chrobrym, u grobu św. Wojciecha w Gnieźnie. Lednica to Brama III Tysiąclecia zbudowana w kształcie ryby. Ryba to znak pierwszych chrześcijan, którzy rozpoznawali siebie kreśląc na piasku właśnie znak ryby. Od pięciu lat przechodzimy przez Bramę na Lednicy, pamiętając o słowach Chrystusa: „Jam jest bramą. Jeżeli ktoś wejdzie przeze Mnie, będzie zbawiony”. Z roku na rok przybywa młodych ludzi, chcących przekroczyć ten swoisty próg nadziei. Ostatnio było ich ponad sto tysięcy.

 

Jak się to wszystko zaczęło?

Pierwszy Akademicki Apel III Tysiąclecia odbył się w czasie pielgrzymki Ojca Świętego do Polski w 1997 roku. Jan Paweł II kołował wtedy helikopterem nad Polami Lednickimi i w symbolicznym geście przeprowadził pierwszą parę młodych ludzi przez Bramę w kształcie Ryby. Tamto pierwsze spotkanie młodzieży poświęcone było Trójcy Przenajświętszej. W roku następnym młodzież zgromadzona nad jeziorem kontemplowała symbole zapachu, soli i światła. W roku 1999 symbolami apelu lednickiego były ziemia, ziarno i rośliny, oraz pierścień i chleb. Wszyscy zgromadzeni obdarowani zostali pierścieniami w kształcie Ryby i łamali się między sobą chlebem. W kolejnym roku odprawione zostało na Lednicy nabożeństwo Przymierza i Wcielenia oraz Odkupienia. Młodzież tym razem otrzymała tabliczki z dziesięciorgiem przykazań, oraz mosiężne krzyżyki, będące wiernymi replikami najstarszego krzyża odnalezionego na Ostrowie Lednickim. W 2001 roku odpowiadając na wcześniejszy apel dominikanów, młodzi ludzie z całej Polski ręcznie przepisali Biblię, która po złożeniu i oprawieniu ważyła ponad pół tony. Podczas nabożeństwa służyła jako ołtarz. Zgromadzeni na Lednicy otrzymali przed rozejściem się po małym pierniku w kształcie rozłożonego Pisma Świętego.

 

Apogeum lednickich spotkań /przynajmniej sądząc po rekordowej frekwencji/, miało miejsce przed kilkoma laty, jeszcze za życia nieodżałowanej pamięci Jana Pawła II, wielkiego patrona ojca poczynań, teraz jakby krzywa opada…. .

Myślę sobie, że jeszcze nie powiedzieliśmy w tej sprawie ostatniego słowa – wszystko jeszcze przed nami. A wracając do Lednicy, to każdorazowo jest ona nawiązaniem do pierwszego cudów dokonanych przez Jezusa, np. w Kanie Galilejskiej. Mam taką wizję, aby przez kolejne spotkania na lednickich polach, przedstawić w symbolicznej formie treść Ewangelii. Niedawno „przemieniliśmy” wodę w wino. Symbolem tego cudu była malutka buteleczka z oryginalnym winem specjalnie sprowadzonym na tę okazję z Ziemi Świętej. Dokładnie było ich sto tysięcy, i tyleż samo „koreczków” z dębu korkowego, podarowanego nam przez portugalskiego biskupa z Porto. Rozdaliśmy je wszystkie wraz z symbolicznym wiosłem św. Wojciecha, pierwszego polskiego męczennika. Te malutkie wiosła opatrzyliśmy osobistą dedykacją Ojca Świętego: „Nie bój się! Wypłyń na głębię, jest przy tobie Chrystus”. Wykonali je z dębowego drewna chałupnicy z podtarnowskiej wsi Żurowa. Ale na tym nie koniec. Ponieważ Nabożeństwo w Kanie Galilejskiej jest nabożeństwem Maryjnym, bowiem to Maryja była inicjatorką cudu przemienienia wody w wino – nad jeziorem pojawiła się kopia obrazu Jasnogórskiego. A to z kolei zaowocowało rozdaniem tysięcy specjalnych medalików z blachy mosiężnej /przetopiono w tym celu działo armatnie/, z wizerunkiem Matki Boskiej Niezawodnej Nadziei, patronki Jamnej.

 

I tak dotarliśmy na Jamną, gdzie z upodobaniem gazduje ojciec Jan Góra.

Jeszcze zanim opowiem o Jamnej, proszę pozwolić mi na małą dygresję. Otóż, niektórzy zarzucają mi, że lednickie nabożeństwa i spotkania młodzieży z całej Polski, powoli zamieniają się w medialny szoł i rozdawanie religijnych gadżetów. Nie zgadzam się z tymi opiniami. Uważam, że współczesnemu młodemu człowiekowi wiarę trzeba przekładać na kulturę, robiąc to w nowoczesny sposób. Trzeba mu pokazać, że można inaczej przeżywać spotkanie z Bogiem. Temu właśnie celowi służy nasz poznański ośrodek duszpasterstwa akademickiego na Jamnej koło Zakliczyna. To tam odbywają się m. in. szkolenia ambasadorów, a właściwie apostołów Lednicy. W rekordowym roku przyjechało ich na Jamną z całej Polski ponad 280. Po tygodniowej formacji rozjechali się do swoich miejscowości, aby tam gromadzić swoich rówieśników i zachęcać do przyjazdu na kolejną Lednicę.

 

O Jamnej krążą legendy. Mówi się o magii tego miejsca. Jak to się stało, że górale podarowali Górze górę?

To rzeczywiście cud, że dostaliśmy to miejsce w górach. Rozległy górski masyw /530 m. n.p.m./, dziki i niedostępny, jeszcze dziś dostać się tam można w zasadzie tylko pieszo lub samochodem terenowym /szczególnie zimą/. Z Paleśnicy /tam dociera komunikacja autobusowa/to ledwie godzina drogi piechotą przez góry. Do początku lat dziewięćdziesiątych wieś Jamna, licząca niespełna dziewięćdziesięciu mieszkańców rozrzuconych na ponad 25 km kwadratowych, umierała wykrwawiona przez wojnę – bez planów na przyszłość, bez perspektyw, bez nadziei… Wieś, dobita przez władzę ludową /podczas wojny stacjonował tam batalion Armii Krajowej „Barbara”/, tak naprawdę nigdy się z upadku nie podniosła. Nawiasem mówiąc, wojenna historia Jamnej to gotowy scenariusz filmu sensacyjnego. A jednak dzisiaj, po dziesięciu latach, na spaloną przez wojnę i skazaną przez ludzi na zagładę wieś – powraca nadzieja, razem z wiarą, z nowym Kościołem, z cudownym obrazem Matki Bożej Jamneńskiej – Matki Niezawodnej Nadziei, namalowanym przez poznańską malarkę Małgorzatę Sokołowską, i osobiście koronowanym przez Papieża 3 czerwca 1998 roku w Rzymie.

 

W tamtejszej „Szkole Wiary” częstymi gośćmi bywali również tarnowianie.

To prawda. Z racji bliskiej odległości od Tarnowa /to tylko 40 km/ i atrakcyjnych walorów krajobrazowych, ośrodek duszpasterski na Jamnej często odwiedzają młodzi ludzie z Tarnowa i okolic. Zresztą na Jamnej zawsze coś się dzieje. Mam głowę robaczywą od pomysłów.

 

Korzystałem z Alina Petrowa-Wasilewicz / KAI/ – www.stacja 7.pl

Ryszard Zaprzałka

Zobacz również:

Zmartwychwstanie

To nie tylko czas święconego jadła, wody i ognia…   Aliści w Wielką Sobotę powszechnym zwyczajem jest święcenie pokarmów. Tradycja ta w Polsce obecna jest już od XIV wieku. Spożycie pobłogosławionych potraw miało przynieść szczęście,

Czytaj więcej....

Wojna karnawału z postem

czyli Walentynki w Popielec.   Czyli staropolska Wstępna Środa, rozpoczyna w kalendarzu chrześcijańskim czterdziestodniowy okres Wielkiego Postu. Zwyczaj posypywania głowy popiołem na znak żalu i pokuty istniał już w starożytnej Grecji i Rzymie. W kościołach

Czytaj więcej....

Humanum indivinare

czyli„To, co ludzkie przebóstwiać”. To hasło posługi pasterskiej ks. bp Władysława Bobowskiego aktualnie świętującego 93. urodziny i 50. rocznicę przyjęcia sakry biskupiej. 23 grudnia 2024 roku minęło dokładnie pięćdziesiąt lat od jego nominacji biskupiej dokonanej

Czytaj więcej....

Przez Twe święte zmartwychwstanie,
z grzechów powstać daj nam, Panie

Każdemu z Was, każdemu kto w Waszym
sercu ma choć miejsca odrobinę

wszelakości dobrej a Bożej
w czas WIELKIEJ NOCY
Anno Domini 2025
życzy Teatr Nie Teraz
oraz Tarnowski Kurier Kulturalny

Poprzedni
Następny

 

  jak
  Babcia
  przy
  furtce
  stoi

 

  cierpiąc
  na
  zawroty
  historii

 

  Ryszard S.

MALOWANIE SŁOWEM

Ryszard Smagacz

Tryptyk Katyński część I

 

Część I

 

            1940 – 2010 Katyń

to

dla Polaków

ziemia

święta i przeklęta

wojenna

dwie daty

dwie listy

ale

od

teraz

pamięć jedna

 

wtedy

bezimienny guzik

z orzełkiem

teraz

obrączka

z imieniem

prezydenta

 

wtedy

strzały w tył głowy

i milczący las

wokół

teraz

salwy honorowe

Zygmunt i Wawel

i pokój

także my

jakby

nie ci

sami

oby

 

CZYTAJ DALEJ

 

Teatr Nie Teraz

Galeria Mistrzów:

Najnowsze spektakle:

MINIATURA TEATRALNA
PREMIERA
12 października 2024, Dwór Brzozówka w Tomicach k/ Warszawy

PREMIERA
5 października 2024, Muzeum Marii Konopnickiej w Żarnowcu
11 października 2024, Zakliczyńskie Centrum Kultury

PREMIERA
8 marca 2024, Muzeum Wsi Radomskiej
15 marca 2024, Zakliczyńskie Centrum Kultury

PREMIERA

8 lipca 2023, Muzeum Marii Konopnickiej w Żarnowcu

PREMIERA
18 marca 2023, Zakliczyńskie Centrum Kultury

PREMIERA

28 września 2022, Łomża

10 wrzesień 2022 – Suchowola koło Białegostoku
16 wrzesień 2022 – Strachocina koło Sanoka

8 wrzesień 2022 – Muzeum Marii Konopnickiej w Żarnowcu
14 wrzesień 2022 – Gliwice

Pierwsza premiera online – grudzień 2020

dworek M. Konopnickiej w Żarnowcu

Lipiec 2020

Ośrodek Praktyk Artystycznych – Dom Ludowy Maszkienice

Listopad 2019

Ośrodek Praktyk Artystycznych – Dom Ludowy Maszkienice

Spektakl teatralny w wykonaniu adeptów TNT

Arkadia – Sybir – Powrót do nieswojego domu

kwiecień 2019

listopad 2018 – Opole

październik 2017 – Tuchów – Kraków – Warszawa
październik 2016 – Tarnów Ratusz
marzec 2016 – Tuchów klasztor
luty 2016 – Warszawa – Galeria Porczyńskich
sierpień 2015 – Ołpiny
listopad 2014/2015 – Tuchów, Ołpiny /Wymarsz/
październik 2014 – Warszawa Żoliborz – Dom Pielgrzyma „Amicus”
lipiec 2013 – Synagoga – Dąbrowa Tarnowska
kwiecień 2012 – Warszawa – Więzienie na Rakowieckiej

maj 2011 – Warszawa – Muzeum Niepodleglości

grudzień 2010 – Hotel Tarnovia
maj – czerwiec 2003 Peregrynacja z kopią Veraikonu: Nowy Sącz, Stary Sącz, Just, Rożnów, Tropie, Jamna, Lipnica Murowana,  Nowy Wiśnicz, Szczepanów, Zabawa, Zawada, Tarnów 

_______________________

SPOTKANIA

_______________________

więcej na www.nieteraz.pl 
www.tarnowskikurierkulturalny.pl

YouTube