
Wczoraj, w piątek 29 października odbyła się prezentacja ostatniej książki Antoniego Sypka „Kawiarnia Tatrzańska. Życie towarzyskie Tarnowa XIX-XX wieku” Część II. Oczywiście to znaczące wydarzenie nie mogło się odbyć gdzie indziej, jak tylko w ukochanej przez naszego autora Tatrzańskiej, gdzie często bywał i przebywał w towarzystwie swojego przyjaciela Jana Kudelskiego, właściciela i twórcy świetności „Tatrzańskiej”, bez którego mecenatu m.in. nie byłoby również tej książki. Obu nie ma już wśród nas. Może badanie i opisywanie historii naszego miasta kontynuował będzie syn Antoniego, Wojciech Sypek, godnie reprezentujący swojego wielkiego ojca. A na potomkach Jana Kudelskiego – dywaguje w sieci inny tarnowski Cicerone Stanisław Siekierski, spoczywać będzie obowiązek dalszej dbałości o markę tego historycznego już lokalu i jej dalszy rozwój. Może ktoś kiedyś dopisze kolejny tom „Kawiarnia Tatrzańska. Życie towarzyskie Tarnowa XIX-XX wieku” obejmujący już wiek XXI. Książka jest już dostępna zarówno w „Tatrzańskiej”, jak też w księgarniach, w tym w księgarni „Pan Tadeusz”.

Szykuje się książkowe wydarzenie tej jesieni w Tarnowie – anonsował na Facebooku książkę Antoniego Sypka, jego syn Wojciech.
(…) Jeszcze zdążył się w tej sprawie porozumieć z Janem Kudelskim, jeszcze zdążył książkę napisać, ale ten smutny rok 2020 zabrał obu Panów: Sypka w lutym, Kudelskiego w listopadzie.
Pamiętam utyskiwania Taty nad brakiem pomysłów do II części. Te najlepsze znalazły się w premierowym wydaniu. Utyskiwania nieuzasadnione. Druga część nie ustępuje pierwszej, a może nawet jest lepsza. Ponownie czytelnik przespaceruje się po galicyjskim, międzywojennym czy peerelowskim Tarnowie. Zaglądnie tu i tam. Najczęściej do miejscowych restauracji, hoteli i sali balowych. Spotka barwne postacie. Ślinka mu pocieknie przy opisach potraw i deserów. W gardle zaschnie od alkoholowej różnorodności.
Potomkowie zacnych tarnowskich obywateli odnajdą swoich antenatów. Niepodległościowcy od Piotra Dziży zajrzą do „Leszczyńskiego” na Placu Kazimierza i wychylą setkę. Potomkowie legionistów i kibice „Tarnovii” pójdą po meczu z Bandrowskiego ku Krakowskiej, do „Sułka”. Swoich krewnych dostrzeże Marian van Marcke i Norbert Styła-Styliński. Pasjonaci geniuszu Dzieślewskiego i Szczepanika przeczytają o nich. Zachu zatańczy ze swoją babcią Wandą, wybitną choreografką. Stanisław Siekierski i Marek Tomaszewski nacieszą oko swoimi zbiorami. Szynwałdzianie natkną się na niejakiego Krakowskiego, który dostarczał wątockie raki do tarnowskich lokali. Mogę mnożyć te aluzje, miejsca by zabrakło. Każdy w tej książce odnajdzie „swój” fragment. Wierzę, że tarnowiaków wciągnie całość.

Jest nawet miejsce na pikantne opowieści. Tak jak w tytule posta Antoni nawiązał do wstydliwych w okresie PRL-u zakupów prezerwatyw w kiosku Ruchu na Placu Sobieskiego. A że paczka kosztowała 3 zł 15 gr to nabywca wypowiadał formułkę „Poproszę trzy piętnaście”.
Druga część „Tatrzańskiej” to po prostu lektura obowiązkowa.
Książka będzie w sprzedaży od najbliższego piątku. Z pewnością w restauracji „Tatrzańskiej”, w księgarniach – tu polecam „Pana Tadeusza” na ul. Krakowskiej – w Internecie. (…)
Minęło ponad półtora wieku od otwarcia w Tarnowie pierwszej kawiarni. Założył ją Johann Breitseer, wiedeńczyk z urodzenia. Kawiarnia przy placu Sobieskiego jest najstarszym punktem handlowym Tarnowa, niezmiennie usytuowanym w tym samym miejscu. Sześć pokoleń tarnowian gościło w jej murach.
Kawiarnia i cukiernia, będąca od wielu lat w rękach rodziny Kudelskich, jest dla tarnowian miejscem bardzo bliskim. To miejsce, do którego się wraca, o którym się wspomina i opowiada swoim wnukom. Jest dziedzictwem miasta, tak ważnym, jak katedra tarnowska, ratusz tarnowski, starówka, park Strzelecki, góra św. Marcina, Stary Cmentarz, ulice i zabytki miasta. Kolejne pokolenie sądzi, że dawnej Tatrzańskiej już nie ma, że piękna epoka się już skończyła. Tymczasem belle époque i Tatrzańska dla jej bywalców nadal trwa i wydaje się nie mieć końca.

O czym najlepiej świadczą poświęcone jej dzieła, pióra Antoniego Sypka. O którym powiedzieć, że był historykiem miasta Tarnowa i regionu, działaczem społecznym i samorządowym oraz animatorem kultury, że był założycielem i prezesem Komitetu Opieki nad Starym Cmentarzem w Tarnowie (do niedawna organizował zbiórki na ratowanie jego nagrobków), że pisał książki o Tarnowie, jego szkołach, instytucjach, kawiarniach, osobach zasłużonych dla miasta i regionu, że był autorem niezliczonej liczby artykułów o historii Tarnowa i jego okolicy – to nic nie powiedzieć! Sypek to człowiek – instytucja. Jego dorobek wydawniczy mógłby wystarczyć na kilka habilitacji. Odszedł jeden z ostatnich, co tak o historii swojej małej ojczyzny prawił… Niezrównany gawędziarz i facecjonista, erudyta, zakochany w górach i niezwykle rodzinny (słynne jesienne rajdy)… mój przyjaciel!
Szczególne miejsce w jego dorobku pisarskim zajmuje bardzo osobista i nostalgiczna książka pt. Mój Tarnów, która doczekała się trzech wydań (2005, 2007 i 2017 r.).
„Mój Tarnów” jest hołdem w stronę historii rodzinnego miasta, zawarłem w nim osobisty stosunek do miejsc i ludzi, zabytków, ulic, krajobrazów, które tak bardzo ukochałem i które towarzyszą mi przez całe życie. Wielu będzie miało inne wspomnienia, inną pamięć, inną nostalgię…”

I taki charakter maja obie części „Tatrzańskiej”. A ich cichy bohater? Odszedł prawie niezauważenie… dobry, szlachetny człowiek. Jan Kudelski był jednym z najwybitniejszych obywateli Tarnowa. Wytrawny koneser sztuki i jej hojny mecenas. I chociaż nie tworzył, to stworzył Tatrzańską, kultową kawiarnię na wzór wiedeński, lokal znany szeroko w kraju i za granicą. Bywali tu najwięksi i najwybitniejsi, by wymienić tylko: A. Wajdę, K. Pendereckiego, W. Pszoniaka, V. Brodskiego, J. Skolimowskiego . T. Konickiego i J. Głowackiego, K. Kulkę i K. Jakowicza, o. J. Górę i ks. prof. M. Hellera . Pan Jan gościł biskupów i prezydentów, polityków i gwiazdy estrady, bohemę krakowską i warszawską oraz zwykłych smakoszy dobrej kawy i towarzystwa. Do legendy przeszła jego wieloletnia przyjaźń z Janem Nowickim i Antonim Sypkiem, który historię Tatrzańskiej opisywał w swoich bestselerowych książkach. Teraz pozostała pustka i pusty stolik przy wejściu, gdzie Pan Jan, niczym Rzecki z „Lalki” B. Prusa, codziennie o godz. 10 zasiadał, przeglądał gazety, pił kawę i doglądał… patrzył i słuchał. Ja też tam bywałem i zasiadałem przy tym słynnym meblu…

U Kudelskiego byliśmy zawsze w Europie – napisał na FB Łukasz Maciejewski. Od filiżanek po menu. – Nawet w najgorszych czasach, w Tatrzańskiej było zawsze jak za Franciszka Józefa, jak w „Zaklętych rewirach”: Wiedeń, fin de siecle, rurki z kremem, cafe Melange… i lody. Nie ma już od dawna legendarnej „Warszawianki” i Bristol już nie ten sam, co kiedyś. Tylko Tatrzańska trwa… tylko czy bez Pana Jana przetrwa?
Ryszard Zaprzałka
Tytuł artykułu pochodzi od Wojciecha Sypka (także zdjęcia)