
Festiwal księgarń i czytelników
Noc Księgarń to ogólnopolski festiwal organizowany od 2019 roku przez uznanego na rynku dystrybutora książek OSDW Azymut. Przygotowany z rozmachem program imprezy, obejmujący m.in. spotkania autorskie, debaty, warsztaty, kiermasze czy koncerty przyciąga uwagę wielu mediów, blogerów i czytelników. Co roku do inicjatywy przyłączają się dziesiątki instytucji, organizacji oraz ponad 100 niezależnych księgarń z całej Polski. Festiwal promuje niezależne księgarnie stacjonarne, lokalne inicjatywy literackie i kulturalne. Do tej pory wśród gości Nocy Księgarń znalazło się wielu znanych autorów i autorek, twórczyń i twórców, naukowców i naukowczyń, wśród nich między innymi: Szczepan Twardoch, Katarzyna Nosowska, Wojciech Chmielarz, Katarzyna Bonda, Katarzyna Grochola, Dorota Masłowska czy Marcin Świetlicki. W trzeciej odsłonie tego unikalnego projektu uczestniczy także księgarnia „Współczesna” przy ul. Wałowej 20 w Tarnowie. Bohaterką wieczoru, zaplanowanego na piątek 22 października na godz.18, była Magdalena Bukowiec i jej debiutancki tomik wierszy „Rewolucja”.

Magdalena Bukowiec ma 27 lat, pochodzi z Tuchowa, mieszka w podtarnowskim Świebodzinie, uczęszczała do III Liceum Ogólnokształcące w Tarnowie, ukończyła WSB na kierunku zarządzanie, obecnie pracuje w firmie telekomunikacyjnej. Miłośniczka natury i dobrej literatury, wegetarianka. Żyje z głową w chmurach. Indywidualistka. Od zawsze otoczona książkami. Zwolenniczka form tradycyjnych. Relaksuje się w zaciszu własnej biblioteczki.
W tym roku ukazał się jej debiutancki tomik poezji pt. „Rewolucja”. Publikacja powstała dzięki wsparciu Fundacji Moc Kobiet w ramach programu Widzialne. Nie byłoby tych wierszy, gdyby nie owa życiowa rewolucja, której doświadczyła Magdalena.
Tomik „Rewolucja” porusza problem wyobcowania, poczucia braku zrozumienia, obrazuje depresję i drogę wychodzenia z niej. Magdalena nie stawia siebie w roli terapeuty. Podkreśla, że tomik jej wierszy może być dla kogoś znajdującego się w podobnej sytuacji pomocny w procesie leczenia: człowiekowi w depresji wydaje się, że jest sam, a tymczasem takiego stanu doświadcza wiele innych osób.

Każdy, kto pisze, inaczej podchodzi do tworzenia dzieła.
„Poezja rodzi się w bólu i z bólu zarazem. Nie musi to być, jak powszechnie się uważa, nagłe natchnienie, spływające na Autora jak grom z jasnego nieba, choć tak też się zdarza. W moim przypadku pisanie to tak naprawdę proces obserwacji – otoczenia, innych ludzi, ich zachowań i przede wszystkim samej siebie w tym wszystkim, swojego „ja”. Jako autorka bywam jednocześnie uczestniczką wydarzeń, ale też baczną obserwatorką, wyciągającą wnioski z najróżniejszych sytuacji. Analityczką, która przerabia z sobą samą wszelkie zachowania, reakcje, sytuacje i ich następstwa. Moje wiersze to zatem odzwierciedlenie tego, co widzą moje oczy i tego, co czuje moje wnętrze w reakcji na toczące się życie i sytuacje ode mnie niezależne.”

Poniżej prezentujemy, przeprowadzony przez Magdalena Leszner Skrzecz dla France and Style wywiad z Magdaleną Bukowiec autorką “Rewolucji” wydanej przez Wydawnictwo MOC MEDIA.
Czy może Pani nam opowiedzieć o sobie? Rewolucja to Pani debiut – czym na co dzień zajmuje się Magdalena Bukowiec?
Na co dzień jestem koordynatorem ds. hurtu – obsługuję Operatorów hurtowych w branży telekomunikacyjnej. Praca zawodowa oczywiście nie wypełnia całego mojego życia. Oprócz tego każdą wolną chwilę poświęcam poznawaniu świata, zarówno fizycznie, poprzez różne wycieczki i podróże, ale też metafizycznie, czyli z dobrą książką, która przenosi mnie w inny wymiar, pozwalając poznawać inne czasy, kulturę, również te wyimaginowane.
Jaki był proces powstawania wierszy? Czy rzeczywiście pisała je Pani w czasie choroby czy dopiero po pewnym czasie?
Tak. Co prawda nie od początku, ale mniej więcej od momentu faktycznego uświadomienia sobie jej istnienia. Człowiek z takim problemem jak depresja czy nerwica, bardzo często zrzuca winę za swój stan na najróżniejsze czynniki, ale też na innych ludzi. Szukamy winy, a raczej powodu własnych problemów w swoim otoczeniu – tak nie da się ich rozwiązać. Trzeba do tego zaglądnąć w głąb siebie. Ja tak właśnie zrobiłam. Samopoznanie i dotarcie do samoakceptacji – wbrew modzie, stereotypom, konwenansom – to nie jest łatwy proces, towarzyszy mu mnóstwo emocji, które szukają ujścia i u mnie znalazły w „Rewolucji”.
Czy wcześniej wychodziły spod Pani pióra prace literackie, czy dopiero choroba wyzwoliła twórczy dar?
Zawsze byłam bardzo wrażliwa na sztukę i nie tylko, ale zawsze też miałam w sobie mnóstwo samokrytycyzmu. Na przestrzeni lat powstało kilka moich wierszy, próby opowiadań czy powieści. Niestety, wszystkie wylądowały w koszu. Być może nie miały wartości artystycznej, niemniej chętnie teraz bym do nich wróciła.
Poezja, a nie dziennik, dokument, eseistyka…
Był „pomysł” na dziennik. Zaczęłam spisywać własne emocje towarzyszące różnym, konkretnym sytuacjom, ale to chyba było zbyt drastyczne. Chyba jeszcze bardziej niezrozumiałe, bo w końcu jak można tak bardzo cierpieć w obecności ludzi, których się kocha? Jak można ich kochać, nie znosząc ich widoku? To tak skomplikowane emocje, że trudno ubrać je w dość oczywiste słowa…
Jest Pani bardzo młodą osobą, a poezja w Pani wykonaniu jest bardzo dojrzała. Skąd taki styl?
Trudno powiedzieć. Myślę, że to różne doświadczenia, z których przed chorobą nie zdawałam sobie sprawy, ukształtowały mnie w ten sposób. Do tego dość wysoka wrażliwość. Bardzo przeżywam różne sytuacje, nawet te, które nie dotyczą mnie bezpośrednio. Czasem miewam wrażenie, jakbym brała na siebie cały ból świata, co jest oczywistą przesadą, jednak bardzo dotyka mnie panująca niesprawiedliwość i całe otaczające nas cierpienie. Nie potrafię koło tego przejść obojętnie.

Która część rewolucji była dla Pani najtrudniejsza?
Myślę, że wbrew pozorom to poszukiwanie sensu. To była walka – za i przeciw odrodzeniu. Bycie w niebycie to po prostu stagnacja. Nie było mi dobrze, ale przynajmniej było spokojnie. Nic się nie działo, biernie przyjmowałam wszystko, co dał mi los, bez względu na to, czy tego chciałam, czy nie. Nie potrafiłam mówić „nie”. Zawsze byłam na tak, w skrajnych sytuacjach jedynie marudząc trochę pod nosem i wciąż robiąc to, co mi narzucano. Poszukiwanie sensu, mimo że nadal dotyka ciemnych stron życia, daje też pewną nadzieją. Skoro czegoś się poszukuje, to liczy się na to, że to coś istnieje, czyż nie?
Depresja jest chorobą coraz częstszą, atakuje niezależnie od wieku, płci, statusu – jak Pani udało się wyjść z tego stanu? Co pomagało i jak do tego przyczyniła się Pani twórczość?
Pomogli przede wszystkim odpowiedni ludzie spotkani w odpowiednim czasie. Czasem nie mogę się nadziwić, jak idealnie wszystko złożyło się w czasie i dzięki temu jestem teraz w zupełnie innym miejscu. W pewnym sensie jestem teraz innym człowiekiem, w końcu urodziłam się na nowo.
Czym było Odrodzenie?
Odrodzenie to moje nowe ja. Moja metamorfoza, ale nie fizyczna. To nowy sposób myślenia, ukierunkowany na siebie, na szacunek do własnej osoby, oczywiście z poszanowaniem praw innych osób. Nowa ja pozwala sobie na więcej, na własne myślenie, własny styl, na to, by było mnie widać i słychać. Nie chodzi o to, by być w centrum uwagi, bo tego nadal nie lubię, ale chodzi o to, żeby nie bać się tego, co ma się do powiedzenia. W końcu co może się stać, nawet gdy powie się coś nie tak? Wystarczy się uśmiechnąć i iść dalej. Świat przepełnia wystarczająca liczba prawdziwych tragedii, żeby martwić się takimi drobnostkami.
Czy planuje Pani kolejny tomik poezji?
Jeszcze nie wiem. Przyznaję, że od momentu wydania Rewolucji powstało już kilka nowych wierszy, ale to czas pokaże, czy będzie im dane ujrzeć światło dzienne. Zresztą, to nie zależy tylko ode mnie…
Bardzo dziękuję za poświęcony czas.
Magdalena Leszner Skrzecz

Trzy lata temu, 20 września 2019 r. odbyła się pierwsza edycja festiwalu Noc Księgarń zainicjowanego przez dystrybutora książek OSDW Azymut. Po kilku miesiącach wytężonej pracy nasza inicjatywa zamieniła się w wielki festiwal czytania i ogólnopolskie święto lokalnych społeczności.
Kameralni księgarze znają upodobania swoich klientów, czytają książki i wiedzą, co mają na półkach; są kompetentnymi doradcami i aktywnymi animatorami kultury. Jak co roku, w październiku cała księgarska brać jednoczy siły, aby wspólnie zorganizować wielkie święto księgarstwa. Na tę jedną noc 120 księgarń z całej Polski przygotowuje dla czytelniczek i czytelników bogaty program spotkań, debat, warsztatów i koncertów – każdy miłośnik książek, niezależnie od wieku i upodobań czytelniczych, znajdzie w nim coś dla siebie. Ponadto księgarze zapowiadają, że w tych dniach książki u nich będzie można kupić w wyjątkowych, przyjaznych cenach.
Jak co roku plakat festiwalu – zaprojektowany po raz kolejny przez Igora Kubika – nawiązuje do twórczości pisarza, którego rok świętujemy. 2021 należy do Stanisława Lema, dlatego zachęcamy do poszukiwania w księgarniach książek autora „Solaris”.
Ryszard Zaprzałka