
Tuż przed ostatnim weekendem, odbyła się w tarnowskim teatrze prezentacja najnowszego albumu znanego tarnowskiego kolekcjonera, miłośnika naszego miasta i pasjonata historii Marka Tomaszewskiego, zatytułowanego „TARNÓW – KL AUSCHWITZ. Pierwszy transport do piekła”. Myślę, a nawet jestem pewien – pisze na swoim facebookowym profilu ceniony tarnowski dziejopis i regionalista Stanisław Siekierski, że nie jest to ostatni album Marka Tomaszewskiego rozwijającego w ten sposób swoje niezwykłe pasje. Ten najnowszy, ukazał się na klika dni przed 83 rocznicą pierwszego transportu do tamtego nazistowskiego obozu, datowanego na14 czerwca 1940 r., zawierając liczne, także unikalne nigdzie dotychczas niepublikowane fotografie.

To kolejny niezwykły album po wydanych wcześniej przez SCAN Wydawnictwo Katarzyny i Dariusza Kobylańskich:
– TARNÓW. Wędrówka w przeszłość z kartą pocztową. (Tarnów 2011),
– TARNÓW. Żydowskie krajobrazy. (Tarnów 2012),
– TARNÓW. Okupacja 1939-1945. (Tarnów 2014),
– TARNÓW. Miasto niezwykłe. (Tarnów 2016),
– TARNÓW. Wielka wojna 1914-1918. (Tarnów 2018),
– TARNÓW. Okupacja 1939-1945 – obrazy odnalezione. (Tarnów 2020).

Oto słowo wstępne Autora do albumu:
„Szanowni Państwo
Urodziłem się w Tarnowie. Najpiękniejsze chwile mojego dzieciństwa związane są z okolicą wokół bloku przy ul. Waryńskiego 9. Tam bawiliśmy się w podchody czy w wyścig kolarski po trasie wyrysowanej na chodniku kawałkiem mokrej cegły, wygrzebanej z ziemi i pochodzącej zapewne z ruin tarnowskiego getta, na którego obszarze było nasze podwórko i stał nasz blok. Po północnej stronie znajdował się teren, na którym stał niegdyś gmach Nowej Synagogi. Od wschodu nasz blok sąsiadował z placem przed tarnowską łaźnią. W latach siedemdziesiątych była ona jeszcze czynna. Często przychodziły tam kolumny żołnierzy z pobliskich koszar aby się wykąpać, każdy mógł też skorzystać z masażu i mokrej sauny nazywanej wówczas „parówką”. Część placu przed łaźnią zajmował trawnik, na którym dość gęsto posadzono krzewy. Kryliśmy się pośród nich podczas zabaw w chowanego.
Na skraju trawnika naprzeciwko budynku łaźni stał skromny pomnik z napisem „Stąd wyruszył 14 czerwca 1940 roku pierwszy transport 728 Polaków do Oświęcimia”. Ja i moi koledzy, kiedy patrzyliśmy na postument, nie rozumieliśmy jeszcze całej tragedii związanej z tym miejscem. A jednak każdy z nas w podświadomości czuł respekt i szacunek związany z dramatycznymi losami ludzi, którzy maszerowali stamtąd „ciernistą drogą”, na końcu której bardzo często czekała śmierć. Jeszcze jako uczeń, zainteresowany historią, próbowałem wyobrażać sobie przebieg tego dnia. Były wtedy znane relacje świadków – uczestników pierwszego transportu.

Później, kiedy zainteresowanie historią mojego miasta przerodziło się w pasję, udało mi się zdobyć oryginał i negatyw jednej powszechnie znanej fotografii z pierwszego transportu z rampy kolejowej. Po latach zobaczyłem pierwsze cztery zdjęcia z 14 czerwca 1940 roku, odnalezione w zbiorach Archiwum Historii Holokaustu w Holandii. Proszę sobie wyobrazić reakcję pasjonata, kolekcjonera regionaliów, który pewnego pochmurnego dnia, siedząc w swoim pokoju, otrzymuje od kolegi z Kanady wiadomość z załącznikiem. Po jego otwarciu ukazują się zdjęcia bardzo znaczącego w historii miasta i kraju wydarzenia, z którego znana dotychczas dokumentacja fotograficzna jest bardzo skąpa.
Jakie były moje pierwsze słowa i reakcja po zobaczeniu na monitorze komputera fotografii wykonanych 14 czerwca 1940 roku w Tarnowie w trakcie marszu więźniów? Chyba nie pamiętam… Wiedziałem tylko, że muszę je mieć. Udało się. Byłem bardzo przejęty i wzruszony otwierając kilka dni później album z powklejanymi zdjęciami. To pamiątka z czasów służby, należąca zapewne do jednego z funkcjonariuszy oddziału niemieckiej policji porządkowej (Schutzpolizei), stacjonującego w 1940 roku w dolnych koszarach przy ulicy Chyszowskiej (obecnie Mościckiego) w Tarnowie. Jego jednostka eskortowała 14 czerwca tegoż roku kolumnę więźniów idących spod tarnowskiej łaźni, ulicami Dębową, Wałową i Krakowską, na rampę kolejową przy dzisiejszej ulicy Bartla. Zdjęcia przedstawiają też szupowców z dolnych koszar w Tarnowie, przejazd oddziału przez Zakliczyn, sceny związane z drugim transportem z Wiśnicza do KL Auschwitz 20 czerwca 1940 roku. Wszystkie 96 fotografii zawartych w albumie są doskonałej jakości. To takie niesamowite…

Chciałbym podzielić się z Państwem niezwykłym odkryciem z tego bardzo znaczącego tragicznego wydarzenia w dziejach naszego miasta. Te fotografie, uzupełnione relacjami uczestników tamtych strasznych czasów, tworzą niniejszą publikację. Finalny kształt książki to wynik pracy wielu osób. Jestem bardzo wdzięczny za merytoryczną pomoc w realizacji niniejszej publikacji wydawcy, Dariuszowi Kobylańskiemu, oraz Panu Szymonowi Kowalskiemu z Archiwum Państwowego Muzeum Auschwitz-Birkenau w Oświęcimiu. Za cenne uwagi dziękuję pani Darii Czarneckiej – historykowi i socjologowi zajmującemu się tematem zbrodni przeciwko ludzkości, za udostępnienie zdjęć Panu Ryszardowi Lisowi – prezesowi tarnowskiego Towarzystwa Opieki nad Oświęcimiem, Panu Dariuszowi Czechowskiemu, Panu Łukaszowi Szymańskiemu – kolekcjonerowi z Oświęcimia oraz Państwowemu Muzeum Auschwitz-Birkenau w Oświęcimiu. Kompilacje zdjęć dawnych i współczesnych jak zawsze w moich albumach wykonał perfekcyjnie Stanisław Siekierski. Bardzo Ci dziękuję. Dziękuję również innym osobom, wymienionym w stopce, które pomogły zrealizować niniejszą publikację. Jestem pewien, że na kształt książki wpływ miała grupa więźniów pierwszego transportu patrząca na wszystko z nieba… Chociaż zdjęcia z historycznego albumu szupowca są fascynujące i niezwykłe, to jednak życzę państwu i sobie również, żeby albumy tego typu już nigdy w przyszłości nie powstawały. Zróbmy ku temu wszystko, co jest możliwe. Zapraszam Państwa na wędrówkę w przeszłość. Marek Tomaszewski, kwiecień 2023 r.”

W trakcie prezentacji można było posłuchać występu tarnowskiego zespołu wokalnego MONK, a po części oficjalnej organizatorzy zaprosili uczestników spotkania na degustację potraw przygotowanych przez KOLO GOSPODYŃ WIEJSKICH BABA JAGA JODŁÓWKA-WAŁKi, oraz na bigos z wojskowej kuchni polowej.

Każdy interesujący się historią naszego miasta i nie tylko, powinien mieć ten album.
Stanisław Siekierski