Aktorzy i dziennikarze to ci, którzy pokazują to, czego bez nich nikt by nie dojrzał.

Ledwie wczoraj, w poniedziałek 25 września, pochowaliśmy na Cmentarzu Komunalnym w Krzyżu nestora tarnowskich aktorów Zbigniewa Kłopockiego, porucznika Armii Krajowej, związanego z Teatrem im. Ludwika Solskiego przez blisko 40 lat, zmarłego 20 września w wieku 96 lat. A już przygotowujemy się do pogrzebu red. Doroty Juchy, związanej z tygodnikiem TEMI przez ponad 20 lat, gdzie zajmowała się sprawami społecznymi i kulturą. Na swój ostatni niebiański dyżur redakcyjny została wezwana 23 września w wieku zaledwie 48 lat. Oboje byli mi bliscy z racji zawodowych zajętości. Ze Zbyszkiem przez całe lata współtworzyliśmy Tarnowski Teatr, w złotych czasach tej sceny za czasów dyrekcji Ryszarda Smożewskiego. Z Dorotą współpracowałem później, kiedy uprawiałem dziennikarstwo m.in. w tygodniku Echo Tarnowa i właśnie TEMI, regularnie spotykając się na konferencjach prasowych, premierach i innych wydarzeniach kulturalnych. Ogromny smutek i żal, że się już nie spotkamy na kulturalnych szlakach Tarnowa…

Zbigniew Kłopocki przyszedł na świat 16 kwietnia 1927 roku w Inowrocławiu. Pochodził z artystycznej rodziny — zarówno jego siostra Danuta Kłopocka, jak i brat Włodzimierz Kłopocki byli aktorami. Choć najczęściej widzowie mogli oglądać go na deskach teatrów, nie stronił od produkcji filmowych i telewizyjnych. Wystąpił m.in. w takich produkcjach jak „Oko proroka” (1982), „Przeklęte oko proroka” (1984) oraz „Mój Nikifor” (2004).
Aktor ma w swoim dorobku blisko 200 ról, występując na deskach teatrów we Wrocławiu, Częstochowie, Bielsku-Białej, Gnieźnie, Gorzowie Wielkopolskim, Jeleniej Górze, Opolu, czy w Wałbrzychu. W 2011 r. Zbigniew Kłopocki został uhonorowany Srebrnym Medalem Zasłużony Kulturze Gloria Artis.

Dawniej chlubiłem się tym, że pochodzę z Poznania, a dziś z dumą mogę powiedzieć, że pochodzę z Małopolski i Tarnowa, miasta gdzie w teatrze spędziłem ponad 40 lat – mówił podczas uroczystości z okazji wręczenia odznaczenia.

Do Tarnowa trafił za sprawą Ryszarda Smożewskiego, dyrektora „Solskiego”, który ściągnął go do swojego zespołu na początku lat 70. XX wieku z Częstochowy.
Kłopocki był już wtedy doświadczonym aktorem, bowiem na scenie debiutował w 1956 roku na deskach teatru w Jeleniej Górze. Była to rola Antoniego i Genio w spektaklu Józefa Blizińskiego „Pan Antoni”.
Z czasem grał też w teatrach: im. Fredry w Gnieźnie, Ziemi Opolskiej w Opolu, Dramatycznym we Wrocławiu, im Mickiewicza w Częstochowie, Polskim w Bielsku-Białej, Ludowym w Krakowie, im Osterwy w Gorzowie Wielkopolskim.

Zdecydowanie najdłuższy, bo ponad 20-letni epizod miał w Teatrze im. Solskiego w Tarnowie. Tutaj debiutował rolą Jakuba Szeli w przedstawieniu Stefana Żeromskiego „Turoń” w reżyserii Ryszarda Smożewskiego. Na deskach Solskiego zagrał ponad setkę ról.
Zapamiętany został m.in. z takich ról jak Dyndalski w „Zemście”, czy Puzzo w „Czekając na Godota”, za którą w 2001 roku otrzymał nagrodę Prezydenta Miasta Tarnowa. Grał Dziada, Sybiraka w „Betlejem polskim” czy Wojewodę w „Towarzystwie Pana Brzechwy”.

Dorota Jucha – po wielu latach walki z ciężką chorobą, w wieku 48 lat, wieczorem 23 września zmarła wieloletnia dziennikarka TEMI, związana z tą redakcją przez ponad 20 lat.
Do końca swoich dni była pogodnym i optymistycznie nastawionym do życia człowiekiem. Jej wielką pasją była praca. Dużo swojego czasu poświęcała wydarzeniom związanym z życiem miasta oraz kulturze, którą interesowała się w szczególny, nie tylko zawodowy sposób.
Sebastian Stepek
Dziś z samego rana dotarła do nas niezwykle smutna wiadomość, w którą aż trudno jest mi uwierzyć! Ostatnie 5 lat miałem przyjemność współpracować z Panią Dorotą w ramach komisji ekonomicznej Rady Miejskiej w Tarnowie. Zawsze profesjonalna i merytoryczna jako dziennikarz a jednocześnie bardzo sympatyczna, ciepła i wrażliwa jako człowiek. Jeszcze kilka tygodni temu miałem okazję z Panią Dorotką rozmawiać! Dlatego tak ciężko w tę informację uwierzyć i przyjąć.
Dorota Kunc
Pamiętam zwłaszcza pewną rozmowę, gdy po głośnym procesie w gmachu tarnowskiego sądu, który obydwie, jak mawiamy w żargonie tego zawodu, obsługiwałyśmy dziennikarsko, gawędziłyśmy jeszcze na schodach budynku przy Dąbrowskiego. Dorota z zacięciem opowiadała mi wtedy o zamiarze rozpoczęcia studiów doktoranckich. To było jedno z jej marzeń. Pięknych marzeń.
Dorota Jucha, której nie ma już wśród nas, w co przecież tak trudno uwierzyć, była jednym z medialnych, lokalnych matuzalemów. Jednym z mistrzów pisanego słowa. Rzetelna, uczciwa, z etosem. Taką ją zapamiętamy.

Piotr Dziża
Wiadomość jak cios w splot słoneczny. Nie potrafię zebrać myśli… Wspomnienia cisną się jednak same. Nie wiem czy wiecie, że – w roku 2008 – Dorota była współpomysłodawczynią idei nagród (i anty- nagród) dla osób i wydarzeń tarnowskiej kultury – „Akcenty”, „Chimery” i „Figi”, których oryginalne figurki wyrzeźbił nam nieodżałowany Tomasz Habiniak a przyznali tarnowscy dziennikarze skupieni w jury zebranym i działającym przy redakcji informatora „akcenty” (w tym gronie oczywiście była też Dorota) oraz czytelnicy tego miesięcznika. Nagrody przyznano i wręczono tylko raz, w lutym roku 2009. Kilka miesięcy później miesięcznik „akcenty” przestał się ukazywać i kolejnych edycji nagród nie było. Od tego czasu, gdy się z Dorotą gdzieś spotykaliśmy, to rozmowa zawsze jednak jakoś zmierzała do sakramentalnej frazy „szkoda akcentów”. I bardziej o te oryginalne nagrody chodziło niż o gazetkę z zapowiedziami imprez kulturalnych…
Jeśli kiedyś jeszcze idea takich przyznawanych przez wszystkie redakcje oraz bywalców wydarzeń w Tarnowie wróci i się urzeczywistni, to pamiętajmy o tym zaledwie napoczętym marzeniu Doroty…
A Ona niech odpoczywa w pokoju.

Biuro Wystaw Artystycznych w Tarnowie.
Ze smutkiem i niedowierzaniem przyjęliśmy informację o nagłej śmierci Doroty Juchy, dziennikarki związanej z redakcją TEMI. Miała tylko 48 lat…
Dorota była bardzo rzetelną dziennikarką, piszącą z zaangażowaniem. Szczególnym obszarem jej zainteresowań była kultura, w tym sztuki wizualne i krytyka artystyczna. Brała udział w wernisażach i konferencjach prasowych, rozmawiała z artystami. Często przychodziła na wystawy drugi raz, by bez zgiełku towarzyszącego otwarciom, obejrzeć je w skupieniu. To dzięki niej informacje dotyczące wystaw regularnie i obszernie opisywane były na łamach TEMI. Pamiętała o jubileuszach uznanych twórców, ale interesowała się też debiutami i młodym pokoleniem tarnowskich artystów. Kibicowała staraniom BWA o nową siedzibę – Pałacyk Strzelecki. Była kompetentna i dociekliwa, dopytywała, nigdy nie publikowała niepotwierdzonych informacji.
Jej zainteresowanie sztuką nie wynikało jedynie z obowiązków zawodowych, ponieważ była ona jej pasją. Regularnie jeździła na wystawy do Krakowa i Warszawy. Lubiła książki i albumy o sztuce.
Wiedzieliśmy, że poważnie chorowała, choć nigdy nie narzekała i dzielnie znosiła doświadczenie choroby. Byliśmy pewni, że najcięższy czas ma już dawno za sobą. Ostatnie wystawy „Zimne spojrzenie…” i „Szancer, wyobraź sobie!” odwiedziła w pełni sił, planując nowe teksty i pytając o przyszłe plany BWA…
Zebrał i opracował – Ryszard Zaprzałka