
A w pobliżu Skamieniałe Miasto, Diable Skały, Boruta i skarby.
24 kwietnia 1992 r. Gmina Zakliczyn na posiedzeniu swojej Rady podjęła decyzję o przekazaniu poznańskim dominikanom, których reprezentował o. Jan Góra, budynku dawnej szkoły i wzgórza w Jamnej. Tak, 30 lat temu, z inspiracji nieżyjącego już O. Jana Góry – charyzmatycznego duszpasterza młodzieży, twórcy Lednicy, doktora świętej teologii, nazywanego Violettą Villas polskiego kościoła – z błogosławieństwem Ojca Świętego Jana Pawła II, z którym łączyła go synowska przyjaźń rozpoczął się nowatorski projekt „Dominikański Ośrodek Duszpasterski – Dom św. Jacka na Jamnej’. O. Jan Góra postanowił wybudować na Jamnej kościół rektoralny, by koronowana w Rzymie ikona Matki Bożej Niezawodnej Nadziei mogła znaleźć godne miejsce. 3 maja 2001 r. nastąpiło poświęcenie Kościoła pod wezwaniem Matki Bożej Jamneńskiej – Matki Niezawodnej Nadziei, którego dokonał prymas Polski, kardynał Józef Glemp. Bywali tu wielcy tego świata, luminarze kultury i polityki. Jamna w tym czasie znana była w całej Polsce, m.in. z organizowanych z właściwym dla Ojca Jana rozmachem, uteatralizowanych Świąt Pojednania, znanych w całym regionie Odpustów Jamneńskich, plenerowych Sylwestrów i Pogrzebów Matki Bożej. Ojciec Jan Góra często odwiedzał w Rzymie świętego Jana Pawła II, zawsze starając się przywieźć ze sobą jakąś pamiątkę, na znak błogosławieństwa dla pracy nad Jamną i Lednicą. W ten sposób w dolnym kościele powstało całkiem spore muzeum oryginalnych pamiątek związanych z naszym Papieżem. Dzięki temu co działo się na Jamnej, nazywanej jednym z trzech czakramów Ziemi Tarnowskiej (Jamna-Kąśna-Lusławice), zasłynął także cały region pogórza ciężkowicko-rożnowskiego, z jego malowniczymi szlakami, wzgórzami, lasami, skałami i jeziorami. Jedną z takich turystycznych atrakcji są Diable Skały…

W Polsce co i rusz trafiamy na „diabelskie” skały, „diable” kamienie i inne czartowskie z nazwy miejsca. Zazwyczaj są to nadzwyczajnych rozmiarów głazy czy całe kamienne kompleksy, rzucone nie wiadomo skąd w terenie, gdzie (na pozór) nikt by się ich nie spodziewał. Stąd też i ich nazewnictwo – któż bowiem, jak nie sam diabeł, miałby dla własnych (tajemnych) celów, poustawiać przeczące zasadom fizyki skalne grzyby, rzucić nagle, nie wiadomo skąd, w bukowy las, kilkudziesięciotonowe głazy, przypominające wyglądem wielkie, skamieniałe zwierzęta, albo śpiącego, kamiennego rycerza… Tarnowska ziemia nie obfituje w spektakularne formy skalne. Każdy jednak z pewnością słyszał o „Skamieniałym Mieście” pod Ciężkowicami, rezerwacie przyrodniczym, w którym rozrzucone na piętnastohektarowym terenie piaskowcowe głazy przybrały postaci, żeby wymienić najbardziej charakterystyczne, czarownicy, borsuka, czy piramidy. Dziś jednak wybierzemy się nieco dalej na południowy zachód, odwiedzić mniej znaną, ukrytą w pogórzańskim lesie siedzibę znanego skądinąd czarta, Boruty. Czarta, co prawda nikt dawno nie widział, ale pozostała nazwa „Diable Skały”, oraz legenda… o ukrytych bogactwach oczywiście. Odległość od Tarnowa: około 60 km. W pobliżu: Sanktuarium MB Niezawodnej Nadziei i Republika św. Jacka na Jamnej oraz Bacówka na Jamnej.

Rezerwat „Diable Skały” w Bukowcu leży na Pogórzu Rożnowskim, na wschód od Zalewu Rożnowskiego. Dojechać tu można z Tarnowa w dwojaki sposób, w obu przypadkach nieco „na okrętkę”, gdyż główne szosy omijają kulminację ponad pięćsetmetrowych wzniesień Jastrzębiej Góry, Jamnej i Bukowca. Kierujemy się na Zakliczyn lub Ciężkowice, skąd dalej dowolnie, drogami lokalnymi, docieramy do miejscowości Bukowiec, w pobliże „Diablich Skał”, by stąd kontynuować naszą wycieczkę pieszo (lub rowerem!), wyznaczonym szlakiem. Druga dostępna opcja dojazdu do rezerwatu, to obranie kierunku na Paleśnicę i Jamną (bacówka i ośrodek rekolekcyjny Dominikanów), skąd na Bukowiec dojdziemy lub dopedałujemy szlakiem zielonym.

Bukowiec, na terenie którego rozciąga się skałkowy rezerwat przyrody nieożywionej, to wzgórze osiągające 503 m n.p.m. Podczas gdy ciężkowickie „Skamieniałe Miasto” posiada charakter bardziej parkowy, „Diable Skały” są obszarem leśnym, fragmentem większego kompleksu lasów ciągnących się od zalewów Czorsztyńskiego i Rożnowskiego, po dolinę rzeki Białej. Tutejsze skałki zbudowane są z tego samego materiału, co inne spotykane w regionie, a więc z piaskowca ciężkowickiego. To właśnie tutaj, na Bukowcu oraz pod Ciężkowicami, skałki występują w największym skupieniu; pojedynczo spotkamy je także gdzieniegdzie w okolicach miejscowości Siekierczyna i Kąśna Dolna.

Chociaż ścieżka przyrodnicza oprowadzająca po najciekawszych zakątkach „Diablich Skał” powstała dopiero w ostatnich latach, rejony te były popularne turystycznie już w okresie międzywojennym, kiedy też wytyczono tu pierwszy szlak turystyczny. W 1953 roku powstał szesnastohektarowy rezerwat przyrody nieożywionej, ten sam, który dziś odwiedzamy.

Jeśli chcemy w sposób uporządkowany zapoznać się z rejonem Bukowca, najlepiej wybrać znakowaną ścieżkę po rezerwacie. Nie będziemy mieć kłopotu z jej znalezieniem – zaczyna się bowiem w pobliżu kościoła w Bukowcu. Na przykościelnym parkingu możemy zostawić samochód, gdyż po zatoczeniu wraz ze ścieżką pętelki po „Diablich Skałach”, powrócimy w to samo miejsce. Jeśli wybierzemy wariant „wędrowny”, a więc od Jamnej, szlak zielony doprowadzi nas na Bukowiec i do początku ścieżki oprowadzającej po rezerwacie. W tym przypadku warto podejść aż do wspomnianego kościółka, gdyż wiąże się z nim niezwykle ciekawa historia, która wymaga jednak drobnego wprowadzenia…

Jak na „Diable Skały” przystało, oprócz skałek o tajemniczych kształtach, we wnętrzu bukowieckiego wzgórza ciągną się ciemne, wąskie korytarze tworzące system jaskiniowy o długości blisko czterystu metrów. Są to jaskinie szczelinowe, czyli powstałe w wyniku pęknięć i przesunięć warstw skalnych. Znane są dwa wejścia, które gdyby nie oznakowanie, moglibyśmy w lecie z łatwością przeoczyć, bowiem to prawdę mówiąc zwykłe „dziury” w ziemi (precyzując, w skale), bardzo niepozorne. Łatwiej dostrzec je nawet zimą, kiedy różnica temperatur powoduje, że z obu otworów wydobywają się kłęby pary.

Pomijając jakość „speleologiczną” bukowieckiej jaskini (aczkolwiek jest ona jak najbardziej dostępna dla zwiedzania, wymaga to jednak doświadczenia i odpowiedniego sprzętu oraz odrobiny odwagi, ze względu na bardzo nieprzyjemne „zaciski”, czyli wąskie przejścia, przez które trzeba „przepełznąć”), okazała się ona wymarzonym domem dla nietoperzy. Te „mroczne” w powszechnej opinii stworzenia, wpisywały się w klimat „Diablich Skał”, podtrzymując „czartowskie” legendy. Ale, jak na ironię, oprócz ciemnych jaskiń, za mieszkanie obrały sobie również strych kościoła w Bukowcu. Gdyby nie one, tego dziewiętnastowiecznego obiektu przeniesionego tu z Kamiennej koło Krynicy, mogłoby już nie być. Ze względu na owo „strychowe” siedlisko nietoperzy z gatunku podkowca małego, które okazały się bliskie wyginięcia w Europie, pozyskano środki na remont i konserwację obiektu. W pokojowej koegzystencji funkcjonują parafianie, ciesząc się odnowionym kościołem, oraz nietoperze, korzystając z zacisznego strychu świątyni.

Wracamy jednak na ścieżkę prowadzącą nas przez buczyny, od skałki do skałki, wzdłuż wierzchowiny wzgórza. Przystajemy na dłużej przy każdym z dziewięciu opisanych stanowisk, aby w terenie dowiedzieć się ciekawostek przyrodniczych dotyczących danego miejsca. „Ząb”, „Kapa”, „Grzyb”, „Diabeł” i inne skałki w większości ukrywają się pośród zieleni drzew. Nie imponują swymi rozmiarami, aczkolwiek niektóre z nich zostały nawet wyekipowane (tzn. przygotowane do wspinaczki poprzez zamontowanie punktów asekuracyjnych). Natura jednak nie próżnuje i skalny kościec pokrywa poduchami mchów i pióropuszami paproci. Od czasu do czasu spójrzmy też w niebo, na którym być może uda się nam dostrzec charakterystyczne sylwetki rzadkich gatunków ptaków, krogulca lub czarnego bociana.

W lasach Bukowca możemy znaleźć się już po nieco ponad godzinie jazdy od Tarnowa. Warto! Zwłaszcza teraz, w letnią, słoneczną niedzielę, kiedy znudzony pilnowaniem ukrytych w podziemnych korytarzach Bukowca skarbów czart, Boruta, wynosi kosztowności na leśną polanę, gdzie po całej zimie, nieco przykurzone, pucuje na najwyższy połysk. A nuż coś zgubi?

Za Agata Żak (Gazeta Krakowska)
R.Z.