
Jak donosi portal naszemiasto.pl – rozpoczęły się prace przy odtworzeniu I-wojennego cmentarza nr 202 w Tarnowie. Zapominana i niemal zrównana z ziemią nekropolia odzyskuje należny jej wygląd, a pochowane na niej osoby wreszcie będą godnie upamiętnione. Cmentarz, który znajduje się przy skrzyżowaniu ulicy Szpitalnej i al. M. B. Fatimskiej – vis a vis skrzyżowania z ul. Krzyską skazany był na zapomnienie i wymazanie z mapy Tarnowa. Pierwotnie znajdował się w tym miejscu XIX-wieczny, garnizonowy cmentarz armii austriackiej. W czasie I wojny światowej nekropolia znacznie rozrosła się, gdyż chowano na niej poległych w walkach w okolicach Tarnowa w 1914 roku i w początkach 1915 roku, oraz żołnierzy zmarłych w tarnowskich szpitalach i lazaretach. W sumie spoczywa w tym miejscu 1485 żołnierzy: 680 austro-węgierskich, 9 niemieckich oraz 796 rosyjskich. Wśród nich są również Polacy, którzy walczyli po obu stronach frontu, wcieleni do różnych armii. Teraz przyszła pora na odtworzenie trzech kwater, w których spoczywają żołnierze różnych narodowości. Przygotowywane są miejsca na nagrobki, między którymi odtworzone mają zostać cmentarne alejki, według historycznych planów. Miejsce to zachować ma swój parkowy charakter. Prace mają zakończyć się w tym roku. A tak o tym miejscu, jako jeden z pierwszych, pisał przed laty na łamach Gazety Krakowskiej red. Jerzy Reuter, znany tarnowski prozaik i nasz wieloletni współpracownik.
W okresie międzywojennym o cmentarz nie dbano, a podczas II wojny światowej armia niemieckiego urządziła na nim stanowisko obrony przeciwlotniczej. Dzieło zniszczenia nekropolii dokończono po wojnie. W latach 60 ub. wieku wywieziono z niego ostatnie pozostałości nagrobków i muru cmentarnego oraz splantowano cały teren nie ekshumując prochów poległych. Pojawiła się informacja, że te zostały w międzyczasie przeniesione na cmentarz nr 200 w Chyszowie, ale okazało się to nieprawdą.
Pamięć o zniszczonej nekropolii przetrwała jednak w pamięci wielu tarnowian oraz potomków osób, które są na niej pochowane, w tym obcokrajowców. Między innymi za sprawą artykułów w Gazecie Krakowskiej, głównie red. Jerzego Reutera, w 2010 roku miasto przystąpiło do prac związanych z otworzeniem nekropolii. Udało się zrekonstruować bramę i centralnie posadowiony obelisk a także pojedyncze nagrobki, m.in. węgierskiego żołnierza Michała Forgona i jego towarzyszy, wytyczyć centralną aleję, a także wykonać ogrodzenie. W 2022 roku planowane są kolejne prace, których efektem będzie doprowadzenie nekropolii do stanu z czasów I-wojny.

CMENTARZ 202 – Jerzy Reuter
Pod koniec dwudziestolecia międzywojennego frustracja spowodowana polityczną sytuacją Europy wzniecała wśród mieszkańców Tarnowa potrzebę obcowania z siłami nadprzyrodzonymi i chęć zadawania pytań o niejasną przyszłość. Seanse spirytystyczne stały się chlebem powszednim i źródłem wielu sprzecznych informacji. Na jednym z takich spotkań przy „zaczarowanym” stoliku doszło do dziwnego zdarzenia. Po całonocnej, nieudanej próbie podjęcia rozmowy z duchami, pozostała kartka zapisana mnóstwem chaotycznych wyrazów i pojedynczych liter. Goście się rozeszli, a zapiski powędrowały do śmieci. Nie byłoby w tym nic szczególnego, gdyby nie ciekawość nastoletniej córki gospodarzy Józi, która zainteresowała się kartką i postanowiła odczytać litery. Dziewczyna bez żadnej trudności ułożyła sensowną treść rozmowy z duchem.
Nadawcą listu z zaświatów był poległy w 1915 roku w Tarnowie żołnierz 46 pułku kozaków Anton Martyniuk. Błagał by powiadomić rodzinę o jego losie i miejscu pochówku. Pisał, że został pogrzebany na wielkim cmentarzu, umiejscowionym przy krzyżówce na drodze wyjazdowej z Tarnowa w kierunku Lisiej Góry. Nie było wątpliwości, że chodzi o cmentarz 202. Józia zaadresowała list według odczytanego z kartki adresu i wysłała do dalekiego Jekaterynosławia.

Cmentarz 202, pomimo nie istniejących zaznaczeń na współczesnych mapach i braku informacji w urzędowych dokumentach, istniał i był jednym z największych cmentarzy w Galicji. Powstał na początku I wojny światowej na terenie wcześniejszego cmentarza garnizonowego i spoczęło na nim około 1500 austriackich i rosyjskich żołnierzy.
Pod koniec 1915 roku utworzono przy austriackim ministerstwie wojny tak zwany Wydział Grobów Wojennych, którego obowiązkiem było projektowanie, budowa i dekoracja cmentarzy wojskowych. Zatrudniono wielu sławnych artystów, rzeźbiarzy, malarzy i kilka tysięcy ludzi do prac przy budowie nekropolii. Było to wielkie przedsięwzięcie. Tarnowski cmentarz usytuowany na zbiegu ulic Szpitalnej i Matki Bożej Fatimskiej otrzymał numer 202.

Projektantem ozdobnej bramy i pamiątkowego obelisku był wiedeński rzeźbiarz Heinrich Scholz. Na cmentarzu znajdowało się 165 mogił zbiorowych i 193 grobów pojedynczych, a 682 nazwiska poległych są skatalogowane w Krakowskim Archiwum Państwowym.
Historia powstania cmentarza 202 jest krótka, natomiast upadek i powolne wypieranie tej potężnej nekropolii ze świadomości mieszkańców Tarnowa rozciągnęło się na kilkadziesiąt lat. Po zakończeniu I wojny powstawały inne cmentarze, upamiętniające śmierci polskich żołnierzy, zwłaszcza te po roku 1920, więc starania o groby byłych zaborców zeszły na plan ostatni. Mogiły się zapadały i zarastały zielskiem, a dekoracyjna brama rdzewiała i niszczała. W takim stanie cmentarz 202 przetrwał do lat 60 – tych i takim pamiętają go starsi mieszkańcy Tarnowa.

Pierwszą próbą wymazania z historii austryjackich cmentarzy wojskowych jest okólnik z !955 roku wydany przez Wojewódzką Radę Narodową w Krakowie, skierowany do wszystkich podległych urzędów w województwie. Okólnik zalecał spisanie i podanie wykazu zaniedbanych i nieużywanych cmentarzy i kwater z I wojny światowej, nadających się do likwidacji. Już wtedy PRL – owscy urzędnicy rozpuścili absurdalną informację, że przed II wojną z cmentarza 202 ekshumowano zwłoki i pochowano na cmentarzu chyszowskim, co było oczywistą nieprawdą. Nie ma nigdzie najmniejszego skrawka dokumentu poświadczającego tak wielką operację, nawet w ówczesnych służbach sanitarnych i sądowych. Przekopanie prawie hektarowego kawałka ziemi i przewiezienie szczątków 1500 ludzi w inne miejsce nie mogłoby żadną miarą przejść w wielotysięcznym mieście bez zauważenia. Kłamstwo to posłużyło do późniejszej likwidacji cmentarza, usprawiedliwienia przed historią bestialstwa zbezczeszczenia i pokutuje nadal wśród niektórych historyków jako fakt.
Do ostatecznej likwidacji doszło w 1964 roku. Zakład Zieleni Miejskiej wywiózł z terenu nekropolii ostatnią zachowaną płytę i zaorał teren. Pozostały tylko rzędy wyniosłych drzew, tworzące aleje w kształcie krzyża i pamięć wśród ludzi, którzy przez wiele lat w dzień zmarłych zapalali tam znicze i stawiali na pustym miejscu.

Zniszczenie cmentarza 202 poprzedziły decyzje wydawane przez kilka ministerstw i zarządzenia na wszystkich szczeblach władzy. Likwidatorzy musieli mieć mocne podstawy urzędowe, by nie popaść w niełaskę historii, a biurokratyczny zamęt miał przysłonić zdrowy rozsądek. Oczywiście, złamano prawo, nie stosując wobec 202 ustawy o cmentarzach wojennych i ustawy o ochronie zabytków i dzieł sztuki. Walec głupoty wyrównał teren, pozostawiając cmentarz pod ziemią.
Przez kilka lat po likwidacji miejsce to służyło wędrującym taborom cygańskim, a po ustawowym zakazie wędrowania Cyganów stało się punktem spotkań miejscowych pijaków i zieleńcem służącym za toaletę dla wyprowadzanych tam psów.
W 1982 roku do pani Józefiny K. – dawnej Józi – przyszedł list z dalekiego Dniepropietrowska. Rodzina wspomnianego Martyniuka przesyłała po kilkudziesięciu latach wielkie podziękowania za informacje o ich przodku. List Józi dotarł do Martyniuków po trzydziestu latach wędrówki, potem przeleżał szmat czasu w zapomnieniu, schowany głęboko w szufladzie, aż doczekał swobodniejszego czasu na odpisanie. Duch z przeszłości zmaterializował się i poprosił za pośrednictwem rodziny o pamięć. Wnuczka rosyjskiego żołnierza zapowiadała swój przyjazd do Tarnowa i liczyła na wskazanie przez Józefinę grobu Antona. Pani Józefina nie odpisała. Czas stanu wojennego i wstyd za sytuację cmentarza nie pozwalały na ludzki odruch i pomoc rodzinie żołnierza.

Do dzisiaj krąży wśród tarnowian pogłoska o przekleństwie ciążącym na tym miejscu, o nieudanych próbach zagospodarowania atrakcyjnego placu pod różne obiekty i bankructwach czynionych tam inwestycji. Plac po cmentarzu jest nadal miejscem zbiórek miejscowych pijaków, a wszelkie inicjatywy postawienia tam chociażby pamiątkowego pomnika rozbijają się o mur urzędniczej ignorancji.
W roku 1977 władze Tarnowa wpadły na pomysł pozbycia się problemu cmentarza 202 i postanowiły zlikwidować cmentarz 200 na Chyszowie, by w ten sposób raz na zawsze zamknąć wstydliwą historię. Jak wspomina tarnowski historyk Antoni Sypek, uzyskano zgodę wszystkich urzędów i organizacji, nawet Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków. Po kilkuletnich pracach urzędniczych i wydaniu odpowiednich decyzji przystąpiono do przygotowania tej wielkiej operacji. Nie udało się. Na skutek zdecydowanego protestu mieszkańców projekt likwidacji zawieszono. Natomiast na mocy stworzonego prawa rozkopano cmentarz malaryczny na Piaskówce i szczątki ludzi wraz z piachem przewieziono na wielkie budowy w Tarnowie.

Minęło kilkadziesiąt lat, a miejsce po wielkiej nekropolii nadal jest puste i aż się prosi o jakikolwiek symbol pamięci. Dzisiaj, mijając Plac Seklerski można zauważyć stojący tam drewniany słup z wyrzeźbionymi reliefami. Jest to jedyna w Tarnowie pamiątka po 202. W czerwcu 2006 roku odsłonięto drewnianą figurę upamiętniającą postać węgierskiego historyka Mihály Forgona, który zmarł w Tarnowie na skutek odniesionych ran w 1915 roku.
Józefina K. zmarła w 1989 roku i pozostała w pamięci jako ostatnia osoba odwiedzająca miejsce po cmentarzu i zapalająca tam znicze.
(za Antoni Sypek i Robert Kozłowski)
Jerzy Reuter
Korzystałem z Paweł Chwał (www.naszemiasto.pl)
Ryszard Zaprzałka