
Dziś 42. rocznica powstania Solidarności.
Czyli „nie jeden przeciw drugiemu ale razem”
i „nic o nas bez nas”
To był piękny czas – dziś rozwiał się jak dym !!! Co z tych pięknych ideałów pozostało? Główne uroczystości odbywają się dziś, 31 sierpnia na Placu Solidarności w Gdańsku i w słynnej stoczniowej Sali BHP oraz w wielu innych miejscach ale nie solidarnie – razem, tylko oddzielnie! Jak w soczewce widać te dwie nasze Polski: prawą i lewą, jedni skromnie i jakby wstydliwie, nielicznie w słynnej Sali Stoczni gdzie podpisywano historyczne porumienia, drudzy z wyraźną ostentacją i hucznie na placu przed stocznią, oficjalnie z delegacjami zagranicznymi. I tylko Pomnik Poległych Stoczniowców stoi samotnie obok, niemy świadek tamtych, wielkich, epokowych wydarzeń. Jak wielki znak zapytania, jak wyrzut sumienia… ale i nadziei. Dziś, po 42. latach, najtrudniej jest odpowiadać na proste pytania własnych dzieci, tych z pokolenia „Solidarności” i pokolenia JPII pytających: „Tata, czy o taką Polskę walczyłeś?”

Podpisanie porozumienia w Gdańsku 31 sierpnia 1980 r. między komisją rządową a komitetem strajkowym i powstanie Solidarności stały się początkiem przemian 1989 roku: obalenia komunizmu i końca systemu pojałtańskiego. Porozumienia sierpniowe – cztery porozumienia zawarte przez rząd PRL z komitetami strajkowymi powstałymi w 1980. Porozumienia zakończyły wydarzenia sierpnia 1980. Były to (kolejno): porozumienie w Szczecinie – 30 sierpnia 1980, sygnowane przez Mariana Jurczyka (z ramienia PZPR Kazimierza Barcikowskiego) porozumienie w Gdańsku – 31 sierpnia 1980, sygnowane przez Lecha Wałęsę – w sali BHP Stoczni Gdańskiej im. Lenina, słynnym wielkim długopisem (z ramienia PZPR przez Mieczysława Jagielskiego) porozumienie w Jastrzębiu-Zdroju – 3 września 1980, sygnowane przez Jarosława Sienkiewicza (z ramienia PZPR przez Aleksandra Kopcia) porozumienie w Hucie Katowice (Dąbrowa Górnicza) – 11 września 1980, sygnowane przez Zbigniewa Kupisiewicza (z ramienia PZPR przez Franciszka Kaima). W pierwszym punkcie porozumień gdańskich stwierdzano, że działalność związków zawodowych nie spełniła nadziei i oczekiwań pracowników, dlatego uznaje się za celowe powołanie nowych, samorządnych związków zawodowych, które byłyby autentycznym reprezentantem klasy pracującej. Na podstawie tego punktu dopuszczono do zarejestrowania NSZZ Solidarność.

W dalszej części rząd zobowiązał się m.in. do wniesienia do Sejmu ustawy o ograniczeniu cenzury. Władze zobowiązały się do ponownego zatrudnienia osób zwolnionych z pracy po wydarzeniach 1970 i 1976. W kwestii gospodarczej władze zobowiązały się do opublikowania podstawowych założeń reformy i umożliwienia nad nią publicznej dyskusji. Reforma miała opierać się na zwiększonej samodzielności przedsiębiorstw i udziale samorządu robotniczego w zarządzaniu.

NSZZ “Solidarność” działała na skalę krajową. Jej sukces polegał m.in. na tym, że mniejsze miasta, jak Tarnów, również uczestniczyły w strajkach lata 1980 roku. Tak naprawdę ten ruch, który ostatecznie przyoblekł się w formułę 10 milionów działaczy to bohater zbiorowy. To nie tylko Stocznia Gdańska, która jest dla nas tym kluczowym punktem odniesienia. Ale nie byłoby jej sukcesu gdyby nie 700 zakładów pracy, w których latem 1980 roku strajkowano. Warto przypomnieć, że pierwszym strajkującym w Małopolsce zakładem była Fabryka Obrabiarek “Ponar” w Tarnowie, która 1 lipca 1980 r. na kilka godzin przerwała pracę. W lipcu strajkowały jeszcze inne tarnowskie zakłady, a szersza fala protestów dotarła do Małopolski dopiero miesiąc później.

Jan Pietrzak odwiedzając warszawskie Muzeum – Izbę Pamięci Pułkownika Kuklińskiego znamiennie wpisał się do honorowej księgi pamięci: „Panie Pułkowniku – coraz trudniej nam śpiewać, żeby Polska była Polską. Ale staramy się nadal!”. Ten zapis to swoista kwintesencja tego, czym jest Rzeczpospolita dzisiaj, w sierpniu 2022 r., kiedy mija 42 lata od tamtego sierpnia 1980 roku. Wtedy właśnie i w dekadzie strasznych lat 80. XX wieku piosenka Pietrzaka stała się nieformalnym hymnem narodowym, hymnem „Solidarności”, tak jak nieformalnym hymnem były niegdyś „Boże, coś Polskę” oraz „Pierwsza Brygada”. „Żeby Polska była Polską” jest wciąż aktualna, bo odwołuje się do prostych prawd i wartości ważnych dla każdego Polaka, utożsamia się z samą istotą naszej Ojczyzny, ale zarazem jest ważnym znakiem sprzeciwu. Sprzeciwu wobec tego, co dla Polaków jest złem, co Polsce jest wrogie, co Polski jest zaprzeczeniem.

Od polskiego sierpnia 1980 r. mija 42 lata, jesteśmy na przełomie dwóch tysiącleci, na przełomie XX i XXI wieku, na przełomie dwóch cywilizacji: technologicznej i obyczajowej. Tak naprawdę minęła nie epoka, ale kilka epok! Nie ulega wątpliwości, że stopa życiowa Polaków jest obecnie wyższa niż kiedykolwiek w ciągu ostatnich 300 lat, a w ciągu ostatnich 40 lat wyrosło już dwa pokolenia Polaków, które ma taką wiedzę, jakiej nie mieli ich ojcowie, dziadkowie i pradziadkowie. To wszystko prawda.

Ale prawdą jest również, że to ciągle nie jest Polska naszych marzeń, to ciągle nie jest Polska na miarę swoich potencjalnych możliwości, to ciągle jest Polska zmarnowanych i marnotrawionych szans. To Polska skorumpowana, złodziejska, nieuczciwa. Polska agentury, nikczemników i manipulatorów.

To Polska dokładnie taka, jak w przejmująco mądrym wierszu „Cóż to za kraj”, którego autorką jest Teresa Paryna:
Tu o sprawiedliwość
Kamienie wołają.
Tu spryt się nagradza,
A wyszydza prawość.
Tu depcze się prawdę
I krzyżuje świętość.
Tu kpi się z proroków,
Patriotów i mędrców.
Tu dużo się krzyczy, a robi niewiele.
Tu wyznaje się Boga jedynie w kościele.
Tu podcina się skrzydła
Wielkim ideałom.
Tu życie poświęcić
– to jeszcze za mało!
Tu honor, wstyd,
Dumę odesłano w baśnie.
– A cóż to za kraj jest?
A to Polska właśnie.

Przygotował – Ryszard Zaprzałka