Niezależny autorski portal internetowy poświęcony kulturze i sztuce miasta i regionu, na bieżąco monitorujący to, co w kulturalnej trawie piszczy.​

Niezależny autorski portal internetowy poświęcony kulturze i sztuce miasta i regionu, na bieżąco monitorujący to, co w kulturalnej trawie piszczy.

Ośrodek Praktyk Artystycznych w Rudzie Kameralnej
Nowa siedziba Teatru Nie Teraz

PARTNER MEDIALNY

ZAPOWIEDZI | PATRONAT MEDIALNY

Teatr im. Ludwika Solskiego w Tarnowie
prezentuje
7 odcinkowy miniserial „OPOWIEŚCI TEATRALNE”


W tym unikalnym projekcie udział bierze red. naczelny n/portalu.

______________________________

MALOWANE SŁOWEM

Malowane przez: Tomasza Habiniaka

Wiersze autorstwa: Ryszarda Smagacza

REDAKTOR NACZELNY

* * *

 

już

wieczór

 

kończę

kolejny

wiersz

 

chociaż

wciąż

 

stoję

w

progu

 

Ryszard S.

______________________________

* * *

 

nie

recytuję

już

 

swoich

wierszy

 

pod

pomnikiem

Mickiewicza

 

teraz

słuchają

mnie

 

jeno

brzozy

i

ikony

 

z nich

czerpię

siłę

 

na

dalszy

bochen

czasu

 

Ryszard S.

______________________________

Panie

 

nie

dopuść

by

moje

słowa

przerastały

twoją

prawdę

 

Ryszard S.

______________________________

Wahadło

 

wiersz

to taniec

            z

chaosem

w

którym

panuje

porządek

—————————–

wiersze

pisuję

sam

      nie

wiem

jak

i

dopiero

gdy

powstaną

widzę

com

uczynił

———————————

poeta

zawsze

stoi

w

punkcie

wyjścia

co

wcale

          nie

wyklucza

między

planetarnych

rajz

 

Ryszard S.

______________________________

globalna

pandemia

 

ubrała

           nas

w kagańce

na twarzy

i

ostęplowała

nam

         dusze

a

chorzy z

urojenia

lekarze

zamiast

leczyć

wypisują

akty

      zgonu

 

Polska

jeszcze

się broni

 

niczym

Reduta

Ordona

 

przed

           tą

bolszewicką

zarazą

i

nie zginie

póki

          my

żyjemy

 

Ryszard S.

______________________________

* * *

 

jestem

starym 

człowiekiem

 

który woli

 

czytać

i

myśleć

 

pisać

i

milczeć

 

inaczej

 

niż

       nasze 

covidowe

dzieci

 

dla

których

nie ma

      przed

         i po

 

jest teraz



________________________



zaszczep

dziecku

 

bojaźń 

bożą

 

nie

preparat

 

Ryszard S.

______________________________

Poprzedni
Następny

______________________________

Perun:

Z premedytacją nie oglądam TV.

Telewizor u mnie siedzi w pudle już piąty rok. W ten wyjazdowy weekend miałem przykrą przyjemność zapoznać się z repertuarem różnych stacji korzystając z zastanego odbiornika TV. Po takiej przerwie dostrzega się znaczące różnice i niestety regres kultury.
To, co zobaczyłem i posłuchałem tak bardzo mnie przeraziło i tak bardzo mną wstrząsnęło, że obawiam się, że nie dam rady opisać tego odczucia. Przestraszyłem się zdając sobie sprawę z tego jaka masa rodaków jest karmiona szambem.
Do tej chwili mam wykrzywione usta z wielkim niesmakiem po obejrzeniu fragmentów programów informacyjnych, a także popularno-rozrywkowych. To jest kompletne dno szambowozu!!!
Dziennikarze – błaźni, aroganci, klakierzy i ignoranci, którzy kilkadziesiąt lat temu nie zdaliby matury.
Politycy „polemizujący” w TV – takie typy spotykaliśmy w XX wieku w zieleni miejskiej lub w PGR-ach.
Naukowcy – kilku karierowiczów żądnych kasy za udział w reklamach.
Ludzie kultury i sztuki – kompletny brak.
Gdzie się podziały programy, w których wykształceni, z nieprzeciętną inteligencją, kulturalni redaktorzy dawali wzór szlachetnej osobistej i społecznej postawy? Gdzie wywiało autorytety – ludzi nauki, kultury i sztuki?
W zamian mamy głupkowate seriale lub programy, w których zestaw nieokrzesanych prymitywnych i wulgarnych osób, siedząc na kanapie przed TV, żłopiąc piwo i pierdząc, mówi- „ocenia”, co jest fajne, a co niefajne, kształtuje opinię widzów. Ogląda ich podobno 70-90% społeczeństwa, które ma teraz potwierdzenie, że to jak żyją i jak się zachowują jest w porządku (jest OK i COOL!).
SKANDAL!!!  SKANDAL!!!   SKANDAL!!!
Misja kulturalna programów telewizyjnych rozmyła się gdzieś już dawno temu i nie wiadomo, czy powróci.
Jest zgoda społeczeństwa na to wszystko.
Najważniejsze w państwie osoby muszą znać ten stan rzeczy – aprobują to nie wyrażając jakiegokolwiek sprzeciwu.
Ludzie – zróbmy coś z tym, bo intelekt naszego narodu umiera na naszych oczach i na nasze życzenie!
Jesteśmy otumaniani repertuarem TV oraz coraz większą ilością dostępnego oficjalnie i legalnie alkoholu (dorosłe i mądre osoby korzystają z umiarem, ale ile takich jest? Albo ta młodzież popisująca się przed rówieśnikami?)
Jak kiedyś kolonizatorzy rozpijali rdzennych mieszkańców Ameryki, tak dziś poprzez alkohol i tragiczny poziom intelektualny programów morduje się bezkrwawo Polaków!
Alkohol sprzedawany na stacjach benzynowych!!!
To świadectwo NARODOWEGO KRETYNIZMU, UPODLENIA I PONIŻENIA, którego doczekaliśmy się w XXI wieku.
Do tego dochodzi skrajnie fatalna polityka wewnętrzna i zewnętrzna rządu, która doprowadziła do tego, że Polacy są skłóceni nawet ze swoimi najbliższymi, a żaden z sąsiadów już nas nie lubi.
Rzucą jeszcze więcej kiełbasy na grilla, puszek piwa i małpeczek w popularnych sklepach, pokażą w TV zawody pływackie w moczu i będzie można podzielić się Polską jak resztką kilkudniowej pleśniejącej pizzy!!!
Kulturalna Polsko gdzie jesteś?!
Mądry Polaku przed szkodą gdzie jesteś?!
P.S.
Pominąłem opis kilku programów.
To się w głowie nie mieści, to nie przechodzi przez usta, ani przez klawiaturę.
O mechanizmach manipulacji też nie wspominam. To zagrożenie jest/powinno być dla wszystkich oczywiste.
Niezmiennie polecam lekturę – Gustav le Bon, „Psychologia tłumu”

Piotr Barszczowski (fb)

BOŻENA KWIATKOWSKA przedstawia swoje obrazy i wiersze

O TYM I OWYM 229

Dekalog Polaka

„…Jam jest Polska, Ojczyzna twoja, ziemia Ojców, z ktorej wzrosłeś.

Wszystko, czymś jest,
po Bogu mnie zawdzięczasz.

 

1. Nie będziesz miał ukochania
 ziemskiego nade mnie.

2. Nie będziesz wzywał imienia Polski
 dla własnej chwały,
 kariery albo nagrody.

3. Pamiętaj, abyś Polsce oddał bez wahania
 majątek, szczęście osobiste i życie.

4. Czcij Polskę, Ojczyznę twoją,
 jak matkę rodzoną.

5. Z wrogami Polski walcz wytrwale
do ostatniego tchu, do ostatniej kropli
krwi w żyłach twoich.

6. Walcz z własnym wygodnictwem i tchórzostwem.
Pamiętaj, że tchórz nie może być Polakiem.

7. Bądź bez litości dla zdrajców
imienia polskiego.

8. Zawsze i wszędzie śmiało stwierdzaj,
że jesteś Polakiem.

9. Nie dopuść, by wątpiono w Polskę.

10. Nie pozwól, by ubliżano Polsce,
poniżając Jej wielkość i Jej zasługi,
Jej dorobek i Majestat.

 

Będziesz miłował Polskę
pierwszą po Bogu miłością.
Bedziesz Ją miłował więcej
niż siebie samego”.

Zofia Kossak-Szczucka

PITAVALE - 113

wg. Jerzego Reutera

Miłość w teatrze

To nie tylko sceniczne dramaty, pisane przez wielkich dramaturgów, to także zwykła proza życia, schowana gdzieś głęboko za tajemniczymi kulisami, w garderobach, pracowniach i emocjach, jakże ważnych dla każdego artysty. To raczej zrozumiałe, że życie na scenie musi przenosić się gdzieś głębiej i odciskać swoje piętno na dniu codziennym uczestników tego niecodziennego dell`arte. Pan elektryk z tarnowskiego teatru był młodym i bardzo przystojnym mężczyzną, a mało tego, był nad wyraz ambitny i rządny wejścia na scenę w jakiejś wyrazistej pozie, by zaimponować wszystkim. Jednak pozostałoby to w sferze nocnych marzeń, gdyby do naszego teatru nie została zatrudniona młoda, tuż po studiach, piękna aktorka. A byla tak powabna, że skupiała na sobie gorący wzrok wszystkich mężczyzn i zadrosne spojrzenia kobiet. Elektryk – tak go nazwiemy, by nie urągać jego pamięci – zakochał się od pierwszego wejrzenia, co było zawsze widoczne na oświetlanej przez niego scenie i rozpoczął powolne eksponowanie przed wybranką swoich wdzięków.

Pitaval 113

„I takie są właśnie moje Bieszczady”

Onegdaj, w ramach II Bieszczadzkiego Festiwalu Filmowego ALE CZAD im. Jerzego Janickiego zaprezentowała swoje prace utalentowana artystka fotografik Inka Wieczeńska z Ustrzyk Dolnych. Ponad 35 lat temu osiadła w Bieszczadach i stale na nowo je odkrywa. Często powtarza że fotografia to teatr. To od wielu lat wielka przyjaciółka i wierny fan znanego Teatru Nie Teraz, z którą wiele razy współpracowaliśmy, m.in. przy organizacji jej wernisaży (także w Tarnowie), zawsze będących znaczącymi wydarzeniami artystycznymi. Gościliśmy również w jej urokliwej bieszczadzkiej samotni – pracowni. Nic też dziwnego, że to właśnie twórca TNT Tomasz Żak, ceniony reżyser i wzięty publicysta, poprowadził najnowszy wernisaż jej prac, co miało miejsce 16 sierpnia br. w znanej z filmów Jerzego Hofmana Stanicy Kresowej Chreptiów k/ Lutowisk. Nasz dyrektor nie tylko interesująco opowiadał o oryginalnej twórczości Inki Wieczeńskiej ale także wziął udział w panelu dyskusyjnym na temat powstawania filmu „Nie ma mnie”, poświęconego słynnemu bieszczadzkiemu rzeźbiarzowi Zdzisławowi Pękalskiemu, w reżyserii Roberta Żurakowskiego, ze znaczącym udziałem aktorki TNT Anny Warchał.

 

To wyjątkowe wydarzenie wzbogacił pokaz zdjęć z planu oraz trajler filmu, którego premiera odbędzie się już w przyszłym roku. Autorami zdjęć i montażu jest Mirosław Mazurkiewicz, a muzykę skomponował sam Józef Skrzek. Warto wspomnieć, że TNT brał udział w ubiegłorocznej I edycji Festiwalu „Ale Czad”, gdzie prezentował swój głośny spektakl – monodram „Intensywność szkła poza percepcją” z Anną Warchał w roli głównej. Całość odbyła się w malowniczej scenerii Bieszczadzkiej Sceny Plenerowej w Dwerniku.

 

Inka Wieczeńska przed laty rzuciła stolicę i zamieszkała w Bieszczadach. Tak naprawdę jej domem stały się połoniny, bukowe lasy, górskie … o czym barwnie opowiada w ekskluzywnym wywiadzie udzielonym red. Anecie Gieroń z Biznesistyl.pl

 

Aneta Gieroń: Najsłynniejsza bieszczadzka kapelusznica! To o Tobie Inko?

Inka Wieczeńska: Może i o mnie?! ( śmiech) Noszę je od ponad 30 lat … Dzięki nim i skórzanej torbie z koniem stałam się rozpoznawalna. I tu nieskromnie powiem, że nie tylko w Bieszczadach, ale i w Polsce, zwłaszcza w Mrągowie. Mój pierwszy skórzany kapelusz uszyła mi wspaniała Romana Woźniak, popularna “Roma”, której kapelusze noszą wszyscy bieszczadnicy. To najpiękniejsze kapelusze w Bieszczadach! Na tym pierwszym podpisał się sam Kris Kristofferson, amerykański aktor, piosenkarz, kompozytor i autor tekstów piosenek. Legenda muzyki country. Do dziś jestem z tego dumna i noszę ten kapelusz jako symbol najlepszego, bieszczadzkiego rękodzieła.

 

Gdy rozmawiamy, z Twojego kapelusza spoglądają na mnie oczy wilka…

To pamiątka z pleneru fotograficzno-malarskiego, na którym jedna z artystek, Ludmiła Sabadini, w 15 minut namalowała wilki i teraz ze mną chodzą. Są symbolem Bieszczadów, niezależnej natury. Pióra w kapeluszu, to moje znaleziska, ale i prezenty od przyjaciół. Kilka dostałam od artysty Andrzeja „Żmiju” Borowskiego.

 

Ale kapelusze ciągną się za Tobą od Mrągowa.

Tam od 42 lat odbywa się najstarszy w Polsce oraz jeden z największych w Europie festiwal muzyki country. Ludzie uwielbiają słychać muzyki, która narodziła się z kowbojskich i traperskich ballad na początku XX wieku w Stanach Zjednoczonych. Mrągowo dało mi impuls do stworzenia wraz z grupą zapaleńców Bieszczadzkiego Festiwalu Countrowego CROCK Country Rock. Oprócz koncertów, odbywały się próby sprawności wozów terenowych, zawody konne w stylu Western i inne atrakcje. Wówczas sprawowałam obowiązki Szeryfa w spódnicy.

Bo gdzie, jak nie w Bieszczadach – tutaj mamy polski Teksas, albo Alaskę. Idealne miejsce na tego typu rozrywki. Na pierwszą edycję przyjechało więcej ludzi niż Ustrzyki Dolne liczyły mieszkańców. Szok…. i piękne czasy. Z organizatorami wspominamy je często z łezką w oku, ale wszystko ma swój kres.

 

W latach 80. XX wieku zdecydowałaś się zamieszkać tutaj na stałe?

Ponad 35 lat temu odnalazłam tu swoje miejsce na ziemi, ale wiele miejsc mnie ukształtowało. Urodziłam się w Elblągu, wychowałam w Częstochowie, w Warszawie ukończyłam studia na Uniwersytecie Warszawskim. Wtedy też rozpoczęłam współpracę z Polskim Radiem – zafascynowało mnie dziennikarstwo. Dostałam propozycję pracy w radiu jako „ latający” reporter. Nadszedł jednak czas stanu wojennego i już wiedziałam, że to nie jest zawód dla mnie. W mojej rodzinie pamięć o niepodległej, przedwojennej Polsce była żywa i nie wyobrażałam sobie, bym mogła brać udział w słownej obronie komunizmu. W końcu jestem wnuczką polskiego ułana.

 

Konie, kapelusze, umiłowanie wolności – kontynuujesz rodzinne tradycje.

Dziadek był niezwykłą postacią: rotmistrz, oficer przedwojennego WP, ułan, dżokej dżentelmen, wygrywał wszystkie gonitwy. Uhonorowany Rondem 7 Dywizji Piechoty w Częstochowie, ujeżdżał konie hrabiego Mielżyńskiego. I gdy przed laty nagrywałam wywiad z Beatą Tyszkiewicz, znakomitą aktorką filmową, na rodzinnej fotografii rozpoznała swojego ojca, który wręczał mojemu Dziaduniowi puchar zawodów jeździeckich.

 

Elbląg, Częstochowa, Warszawa – z każdego z tych miejsc w Bieszczady daleko. A jednak Ustrzyki Dolne Cię urzekły.

Kończąc studia wiedziałam, że nie ma przede mną przyszłości w Warszawie. Przypomniałam sobie wtedy, że przecież z ukochanym tatusiem Jerzym, jako nastolatka przez pół Polski pędziłam ziłem z przyczepą, by spędzić kilka tygodni pod połoninami. To był cudny czas. Wróciłam do tych wspomnień i już wiedziałam, gdzie chcę osiąść. Paradoksalnie, jako 13-latka kompletnie nie interesowałam się historią czy przyrodą Bieszczadów. Byłam harcerką i to było dla mnie najważniejsze. Biwakowaliśmy w okolicy Cisnej. Tatuś rozkochany w klimacie gór, aż promieniał, a ja od rana do wieczora biegałam z harcerzami i też byłam zachwycona.

 

Gdy zdecydowałaś, że dla Ciebie i męża Bieszczady będą nowym domem, nie bałaś się, że „na końcu świata” zmarnujesz najlepsze lata życia?

Nie, nigdy! Zawsze lubiłam wyzwania. Od początku byłam też absolutnie przekonana, że nasza przeprowadzka jest dobrą decyzją i musi się nam udać. Początkowo zamieszkaliśmy w Lutowiskach, a w Igloopolu znaleźliśmy pracę. To nie trwało długo, szybko przenieśliśmy się do Ustrzyk Dolnych, gdzie wspólnie z mężem otworzyliśmy zakład optyczny, który prowadzimy do dziś. W moim życiu ważna jest jeszcze Częstochowa – tam się wychowałam. W tym mieście urodziłam dzieci, a na Jasnej Górze ochrzciłam córkę oraz syna.

 

W Ustrzykach poczułaś się naprawdę wolna?

Tak, choć zawsze staram się być wolna i niezależna. Kiedy podchowałam dzieciaki, zatęskniłam za dziennikarstwem. W kolejnych latach jako niezależna dziennikarka przeprowadziłam dziesiątki ciekawych rozmów z bieszczadnikami oraz ponad 50 wywiadów z czołowymi artystami scen polskich.

 

Wróciłaś do pasji, z której zrezygnowałaś w stanie wojennym?

Ale na swoich warunkach. Nie chciałam z nikim wiązać się etatowo. I to była świetna decyzja. Od lat robię zdjęcia i teksty, o których sama decyduję, a co najważniejsze – one znajdują swoich odbiorców. Dużo publikowałam na łamach pisma „Konie i rumaki”, a przygotowując artykuły robiłam coraz więcej zdjęć. Dziś fotografia stała się moją największą pasją.

 

Śp. Król Juliusz z śp. Duchem gór.

Jesteś autorką wielu pięknych portretów bieszczadników.

Dzięki temu świat Bieszczadów szerzej się dla mnie otworzył. Zaczęłam wchodzić w życie i ukochane miejsca bieszczadników, coraz bliżej byłam przyrody. Aż w końcu dostałam się do Polskiego Związku Fotografów Przyrody Okręgu Roztoczańsko-Podkarpackiego, jestem członkiem wspierającym Stowarzyszenia Przewodników Turystycznych „Karpaty” i „przepadłam”. Zaczęło się prawdziwe fotograficzne szaleństwo. I tak jest do dziś!

 

Portret czy pejzaż?

Przyroda w tzw. złotych godzinach, kiedy jest miękkie światło, a obrazy stają się bardzo plastyczne. Nie ma dla mnie nic piękniejszego. Wiele osób twierdzi, że moje prace to nie fotografia, a malarstwo – wówczas „pęcznieję” z dumy. (śmiech) Zawsze jednak mam świadomość, że jeszcze dużo mi brakuje do tej najlepszej, wspaniałej fotografii.

 

Najpiękniejsze bieszczadzkie miejscówki?

Nie będę oryginalna – najpiękniejsze są połoniny Wetlińska, Caryńska, Rawki. Wędruję tam nieustannie, o każdej porze dnia i roku. Ciągle potrafię się nimi zachwycać, odnaleźć w nich coś nowego, zaskakującego. Wiele razy nocowałam pod połoninami. A ten śpiew ptaków o poranku w przejmującej ciszy jest czymś absolutnie mistycznym.

 

Jesień w Bieszczadach, gdy buki się czerwienią jest najpiękniejsza. W fotografii także?

W górach każda pora roku jest wspaniała, ale ja bardzo lubię fotografować Bieszczady zimą, wiosną i jesienią. Latem za dużo jest ludzi, a bujna zieleń ogranicza nieco przestrzeń. Brakuje mi niuansów, jakie wydobywam w fotografii robionej w pozostałych porach roku.

 

Masz na koncie prawie 40 wystaw zorganizowanych w całej Polsce, a swoje prace prezentujesz pod tytułem „I takie są właśnie moje Bieszczady” nawiązując tym samym do utworu bieszczadzkiego zespołu KSU. Jakie są Bieszczady Inki Wieczeńskiej?

Naturalne, nie wydumane. Fotografia to kwestia wrażliwości i nie należy jej przypisywać żadnej ideologii. Fotografuję to, co mnie zachwyca i co porusza moją duszę. Wszystko zależy od wnętrza fotografa i tylko w ten sposób może powstać własny styl. A moje Bieszczady? Te, które stworzyłam, sfotografowałam sercem i duszą. Fotografia jest dla mnie kreacją obrazu poprzez wrażliwość.

 

I obraz ukochałaś bardziej niż słowo?

Skłamałabym, gdybym powiedziała, że jest inaczej, ale te wszystkie wywiady też są dla mnie ważne. Uwielbiam dziennikarstwo, ale to fotografia jest moją największą pasją. Dlatego nie mam problemu, by o trzeciej w nocy wyjść w plener, zrobić zdjęcia i wrócić do domu. Kilka lat temu, gdy opiekowałam się chorą mamą, tak właśnie planowałam sobie fotografowanie, by rano być już z powrotem w domu, zrobić śniadanie i być z rodziną. Ostatnio znów dużo czasu muszę spędzać w domu, ale gdy się ma prawdziwą pasję, wszystko da się pogodzić.

 

Mimo to, udało Ci się zrobić dużo świetnych zdjęć i rozmów z bieszczadnikami.

I jestem z tego dumna. Dobrze zapamiętałam rozmowy chociażby z pustelnikiem Jano, czyli Janem Dareckim albo Juliuszem Wasikiem znanym jako Król Włóczęgów. Tego ostatniego trzeba było mocno dyscyplinować, bo obdarzony dużą fantazją, lubił snuć nie do końca prawdziwe opowieści. Mam diaporamę, która jest wzruszającym zapisem wielu tych postaci, które w ostatnich dziesięcioleciach stały się ikonami Bieszczadów, a spośród których wielu odeszło już na niebiańskie połoniny. Powoli żegnamy ostatnie pokolenie bieszczadników, które na te ziemie trafiło pod koniec lat 50. i w latach 60. XX wieku. Prawdziwi, pierwsi traperzy, którzy przyszli w Bieszczady, zaraz po tym, jak wysiedleni zostali rdzenni mieszkańcy.

 

Ty przyjechałaś dwie dekady później, ale mocno włączyłaś się w popularyzację Bieszczadów, ich pozytywnego, niekoniecznie zakapiorskiego kolorytu.

Przez wiele lat byłam współorganizatorką Zlotu Leśnych Ludzi w Polańczyku, na który zjeżdżali: Krysia Rados, Henryk Victorini,, Krzysztof Bross, Przemysław „Chmielu” Chmielewski, Lech Dyblik, Ryszard „Prezes” Krzeszewski, Piotr Dmyszewicz, Ryszard „Bury” Denisiuk, Krzysztof „Zbój” Szymala i wielu innych bieszczadników zwanych zakapiorami. Jednak kilka lat temu postanowiłam odejść. Uznałam, że chcę być wierna swojemu wyobrażeniu o Bieszczadach. Ich zakapiorska idea nie jest mi tak bliska, a samo słowo zakapior ma dla mnie negatywną konotację. W tych górach jest takie bogactwo przyrodnicze, kulturowe, historyczne i sakralne, że niekoniecznie trzeba budować mit bieszczadzkiego zakapiora.

 

Od ponad 30 lat obserwujesz, jak w kolejnych dekadach Bieszczady się zmieniają. Jak to wygląda z Twojej perspektywy?

Gdy przyjechałam tu w latach 80. XX wieku były autentycznie dzikie i słabo zaludnione. Dziś szybko się komercjalizują, co ma też swoje dobre strony, bo powstają świetne gospodarstwa agroturystyczne, kameralne, nawiązujące do historii Bieszczadów, promujące tutejszą kulturę.

 

I dlatego ciągle warto tu przyjeżdżać?

Bieszczady mają swój klimat, który dla mnie jest jedynym w Polsce. Wspaniałe połoniny, Jezioro Solińskie z widokiem na góry, do tego cudowna przyroda ze wspaniałą fauną i florą. Nasze buki trafiły na Listę Światowego Dziedzictwa Przyrodniczego UNESCO. To ciągle jest miejsce, które przyciąga niezwykłe osoby – ludzi wrażliwych, umiejących tworzyć, artystów, malarzy, rzeźbiarzy, reżyserów. W tej chwili współpracuję z Robertem Żurakowskim, reżyserem przygotowującym film o rodzinie Zdzisława Pękalskiego. Robię fotosy. Wspaniałe doświadczenie, zupełnie inne od moich wcześniejszych fotograficznych aktywności. Najtrudniej mi się odnaleźć, gdy słyszę: „Cisza na planie”, ale i tak się cieszę, że mam swój udział w tym wspaniałym przedsięwzięciu. Zapowiada się kolejna, bieszczadzka, filmowa opowieść stworzona przez utalentowany duet reżysersko – operatorski Roberta Żurakowskiego i Mirosława Mazurkiewicza.

 

W Bieszczadach można oglądać Twoje zdjęcia?

Niedawno otwierałam swoją wystawę „IV Odsłona Bieszczadzka – I to są właśnie moje Bieszczady” podczas II edycji Bieszczadzkiego Festiwalu Filmowego „ALE CZAD” w Lutowiskach. Kilka dni temu wspomniane zdjęcia – 30 fotosów w rozmiarze 60×80 drukowanych na płótnie przewiozłam do Centrum Promocji Leśnictwa w Mucznem.

 

Fotograficzna kwintesencja Inki Wieczeńskiej?

Trochę tak, zdjęcia zbierane od wielu lat – fauna, flora i krajobrazy. Moje Bieszczady – jak je widzę i czym mnie fascynują. Wiele miejsc w tych górach ukochałam – w ostatnich latach najbardziej mój letniskowy domek na wzgórzu Laworty, skąd mam bajeczne widoki na góry z Ustrzykami u stóp. I gdy wstaję rano, mgła otula wszystko, z dołu wyziera tylko czubek kościelnej wieży, na moich oczach dzieje się magia!

 

Tekst: Aneta Gieroń – BIZNESiSTYLPL

Fotografie Tadeusz Poźniak i Inka Wieczeńska

Przygotował R.Z.

Zobacz również:

Malarz wizji

Jego obrazy przykuwają uwagę grą kształtów, form i oryginalnych rozwiązań kolorystycznych. Emanuje z nich sugestywny nastrój tajemnicy, mistycyzmu, melancholii, który momentami przybiera formę katastrofizmu. Inspiracją dla artysty najczęściej była muzyka, poezja, literatura, czasami jakiś film,

Czytaj więcej....

„Podróże (nie)możliwe………”

czyli od pasterza do paryskiego artystyoraz anielski desant wśród Madonn     Po kilku miesiącach przerwy, spowodowanej pracami remontowymi, w czwartek (20 marca) ponownie otwarto Muzeum Diecezjalne w Tarnowie, pokazując od razu dwie wystawy –

Czytaj więcej....

Jedna Przestrzeń

czyli Beata Olszewska inaczej…   Taki tajemniczy i mocno intrygujący tytuł nosi najnowsza ekspozycja prac tej znanej i cenionej dotychczas ikonopisarki, pedagoga i popularyzatorki sztuki sakralnej. Tym razem nową, doprecyzowując „Jedną Przestrzeń”, Beata Olszewska zaprezentowana

Czytaj więcej....

Przez Twe święte zmartwychwstanie,
z grzechów powstać daj nam, Panie

Każdemu z Was, każdemu kto w Waszym
sercu ma choć miejsca odrobinę

wszelakości dobrej a Bożej
w czas WIELKIEJ NOCY
Anno Domini 2025
życzy Teatr Nie Teraz
oraz Tarnowski Kurier Kulturalny

Poprzedni
Następny

 

  jak
  Babcia
  przy
  furtce
  stoi

 

  cierpiąc
  na
  zawroty
  historii

 

  Ryszard S.

MALOWANIE SŁOWEM

Ryszard Smagacz

Tryptyk Katyński część I

 

Część I

 

            1940 – 2010 Katyń

to

dla Polaków

ziemia

święta i przeklęta

wojenna

dwie daty

dwie listy

ale

od

teraz

pamięć jedna

 

wtedy

bezimienny guzik

z orzełkiem

teraz

obrączka

z imieniem

prezydenta

 

wtedy

strzały w tył głowy

i milczący las

wokół

teraz

salwy honorowe

Zygmunt i Wawel

i pokój

także my

jakby

nie ci

sami

oby

 

CZYTAJ DALEJ

 

Teatr Nie Teraz

Galeria Mistrzów:

Najnowsze spektakle:

MINIATURA TEATRALNA
PREMIERA
12 października 2024, Dwór Brzozówka w Tomicach k/ Warszawy

PREMIERA
5 października 2024, Muzeum Marii Konopnickiej w Żarnowcu
11 października 2024, Zakliczyńskie Centrum Kultury

PREMIERA
8 marca 2024, Muzeum Wsi Radomskiej
15 marca 2024, Zakliczyńskie Centrum Kultury

PREMIERA

8 lipca 2023, Muzeum Marii Konopnickiej w Żarnowcu

PREMIERA
18 marca 2023, Zakliczyńskie Centrum Kultury

PREMIERA

28 września 2022, Łomża

10 wrzesień 2022 – Suchowola koło Białegostoku
16 wrzesień 2022 – Strachocina koło Sanoka

8 wrzesień 2022 – Muzeum Marii Konopnickiej w Żarnowcu
14 wrzesień 2022 – Gliwice

Pierwsza premiera online – grudzień 2020

dworek M. Konopnickiej w Żarnowcu

Lipiec 2020

Ośrodek Praktyk Artystycznych – Dom Ludowy Maszkienice

Listopad 2019

Ośrodek Praktyk Artystycznych – Dom Ludowy Maszkienice

Spektakl teatralny w wykonaniu adeptów TNT

Arkadia – Sybir – Powrót do nieswojego domu

kwiecień 2019

listopad 2018 – Opole

październik 2017 – Tuchów – Kraków – Warszawa
październik 2016 – Tarnów Ratusz
marzec 2016 – Tuchów klasztor
luty 2016 – Warszawa – Galeria Porczyńskich
sierpień 2015 – Ołpiny
listopad 2014/2015 – Tuchów, Ołpiny /Wymarsz/
październik 2014 – Warszawa Żoliborz – Dom Pielgrzyma „Amicus”
lipiec 2013 – Synagoga – Dąbrowa Tarnowska
kwiecień 2012 – Warszawa – Więzienie na Rakowieckiej

maj 2011 – Warszawa – Muzeum Niepodleglości

grudzień 2010 – Hotel Tarnovia
maj – czerwiec 2003 Peregrynacja z kopią Veraikonu: Nowy Sącz, Stary Sącz, Just, Rożnów, Tropie, Jamna, Lipnica Murowana,  Nowy Wiśnicz, Szczepanów, Zabawa, Zawada, Tarnów 

_______________________

SPOTKANIA

_______________________

więcej na www.nieteraz.pl 
www.tarnowskikurierkulturalny.pl

YouTube