
Oraz prace Sergija Czajki z kolekcji Małopolskiej Fundacji Muzeum Sztuki Współczesnej, można oglądać w galerii dworcowej BWA mieszczącej się na Dworcu PKP w Tarnowie. Wernisaż tej intrygującej swoja zwyczajnością wystawy miał miejsce wczoraj, we czwartek 24 lutego o godz.18.00 gromadząc reprezentacyjne grono łowców wstydliwych tajemnic…

Wystawa jest poświęcona pamięci mojej babci – Czarnej Cyganki, mówi Grzegorz Frydryk, która urodziła się w Gumniskach i na początku drugiej wojny światowej została wywieziona z Tarnowa na przymusowe roboty do Niemiec. Prace, które składają się na cykl to grafiki, obiekty i instalacje graficzne. Najistotniejszym elementem wystawy jest walizka, z którą moja babcia wróciła z Niemiec do Polski. Chciałem ocalić od zapomnienia wspomnienia, ale przede wszystkim poznać i zrozumieć historię życia mojej babci, a także zastanowić się jaki te wszystkie wydarzenia miały wpływ na dalsze życie mojej rodziny i moje własne.
W pamięci utrwalił mi się zapach kremu Nivea – pisze w swoim autokomentarzu, papierosów marki Klubowe i miętowych cukierków. To szata zapachowa mojej babci Heleny Kamińskiej. Dzwonek do drzwi, już biegnę otworzyć – wiem, że to babcia, ponieważ ma stały harmonogram odwiedzin. Otwieram drzwi – stoi zdyszana, za każdym razem musi się sporo natrudzić, ponieważ boi się windy i wchodzi na ósme piętro po schodach. Przytulam ją, całuję w policzek i pomagam wejść do kuchni. Babcia jest drobną, szczupłą kobietą, niewysoką, zaledwie metr pięćdziesiąt wzrostu, ma brązowe oczy i kruczoczarne włosy, które w stanie prawie niezmienionym zachowała do końca życia. Geny po babci odziedziczyła moja mama. Obecnie mając ponad 70 lat ma czarne niefarbowane, naturalne włosy. Coś z tych genów przeszło też na mnie.

Jakiś czas temu, podczas rozmowy z moją mamą wspominaliśmy naszych bliskich zmarłych. Rozmawialiśmy o babci. Z okresu dzieciństwa pamiętałem, że babcia w czasie II wojny światowej była wywieziona na przymusowe roboty do Niemiec. Jako dziecko zbytnio się nie interesowałem tą historią. Zapytałem mamy, czy ma jakieś dokumenty, które by potwierdzały pobyt babci w Niemczech. Mama bez chwili wahania powiedziała, że tak, i ze starego kredensu wyciągnęła pudełko po czekoladkach wiśniowych. Otworzyła je i wyciągnęła pożółkły kawałek papieru ze śladami zagięć i fioletowo-niebieskimi pieczątkami. Wziąłem go do rąk i nagle doświadczyłem duchowego zjednoczenia z moją babcią. Trzymałem w swoich dłoniach niemiecki dokument, była to karta pracy. Ten kawałek papieru dotykała także babcia.
Dotykał go również niemiecki żołnierz lub urzędnik, którzy wypełniali ten dokument i przybijali pieczątki z niemiecką wroną. Na kawałku papieru utrwalił się fragment życia, cztery lata babci. To była ta chwila, kiedy zrodziło się we mnie pragnienie, aby temu tematowi poświęcić pracę habilitacyjną i to był główny impuls, który rozpoczął czas intensywnych poszukiwań i odkrywania tajemnicy.

Babcia została wywieziona na przymusowe roboty z Tarnowa do Niemiec w dniu 11 maja 1940 roku. Przebywała tam u Ludwiga Mühlödera w Weimersheim 23, Weissenburg/Bay. Koniec przymusowych robót nastąpił 8 lutego 1944 roku. Sprawdziłem to miejsce w google maps, teraz to jest takie proste. Uruchamiasz komputer, wchodzisz w Internet, parę razy klikasz myszką i z lotu ptaka możesz dokładnie obejrzeć miejsce, które Cię interesuje. Miejscowość, w której przebywała babcia była terenem rolniczym. W związku z tym, że w Weissenburg nie było żadnych strategicznych punktów, miejscowość przetrwała wojnę bez żadnego uszczerbku i zachowała się w stanie nienaruszonym po dzień dzisiejszy. Być może następne pokolenie rodziny Ludwiga mieszka pod numerem 23, nie będąc niczego świadomym.
Po śmierci babci niewiele zostało majątku, jeśli to w ogóle można nazwać majątkiem. Zachowały się przedmioty, rzeczy, które stanowiły wartość emocjonalną, a nie materialną. Moja mama chciała wyrzucić te wszystkie rzeczy, ale ja się uparłem i po dzień dzisiejszy zostały po babci pamiątki: maszyna do szycia firmy Singer, butla w której babcia robiła wino z czarnego bzu, mały deserowy widelczyk – być może posrebrzany, ale nie jestem tego do końca pewien i stara, duża, brązowa walizka, z którą babcia wróciła z Niemiec do Polski. Ta właśnie walizka stała się inspiracją do powstania mojego cyklu prac habilitacyjnych pt. „Walizka wspomnień”.

Rok 1914, rodzi się Helena Kamińska – moja babcia. Podczas I wojny światowej traci oboje rodziców. Zostaje sierotą, którą opiekuje się ciocia. Trudne to były czasy, bieda okropna. Wybucha II wojna światowa. Babcia w 1940 roku zostaje wywieziona na przymusowe roboty do Niemiec, skąd wraca do Polski pod koniec 1944 roku.
Będąc małym chłopcem prosiłem babcię, aby poczytała mi bajki. Babcia mówiła, że nie wzięła okularów, więc nie widzi i nie może mi poczytać. W mieszkaniu u babci nie było żadnych książek. Później zrozumiałem, o co chodzi. Babcia była jak kwiat, który nie miał odpowiednich warunków, aby się rozwijać. Zastanawiałem się jak babcia odbiera rzeczywistość, jak sobie radzi w codziennym życiu. Opakowania produktów żywnościowych, szyldy sklepowe, tablice miast, różne inne oznaczenia, to były dla niej abstrakcyjne obrazy, które nie niosły za sobą żadnej treści. Nauczyła się poruszać w tym świecie po swojemu.

Grzegorz Frydryk (ur. 1976, Rzeszów) – zajmuje się malarstwem, grafiką i rysunkiem. W latach 1997-2002 studiował w Instytucie Sztuk Pięknych Uniwersytetu Rzeszowskiego. Dyplom w 2002 roku w Pracowni Malarstwa prof. Ireny Popiołek-Rodzińskiej oraz w Pracowni Grafiki prof. Andrzeja Pietscha. Od 2006 roku asystent w Zakładzie Grafiki Warsztatowej na Wydziale Sztuki Uniwersytetu Rzeszowskiego. Doktorat na Wydziale Grafiki ASP w Katowicach w 2012 roku, adiunkt w Zakładzie Grafiki Warsztatowej i Projektowej na Wydziale Sztuki Uniwersytetu Rzeszowskiego. Autor opracowań graficznych książek i tomów poetyckich. Członek stowarzyszenia literacko-artystycznego „Fraza” oraz członek Stowarzyszenia Międzynarodowego Triennale Grafiki w Krakowie.

Sergij Czajka (ur. w 1978, Tarnopol – miasto partnerskie Tarnowa) – ukraiński malarz, autor prac wideo. Studiował w College of Arts w Użhorodzie i na krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych. Uprawia malarstwo „realistyczne”, o klasycznym warsztacie, połączone ze współczesnym sposobem obrazowania. Często punktem wyjścia jest fotografia, a głównym problemem – świadomość i wrażliwość posttotalitarna.
W prezentowanym na wystawie cyklu obrazów „Widokówki” (2004), posłużył się serią autentycznych kartek pocztowych z czasów radzieckich, przedstawiających pomnik lotników w Tarnopolu i jego otoczenie. Perfekcyjne technicznie odwzorowanie druku, z jego niedoskonałością – tak charakterystycznym „rozminięciem kolorów” – jest dodatkową metaforą podróży w czasie – do wibrującego kolorami dzieciństwa, a jednocześnie czasu totalitarnego imperium.

Prace Sergija Czajki były pierwszym zakupem zagranicznym do kolekcji Małopolskiej Fundacji Muzeum Sztuki Współczesnej. Kolekcja od początku jej tworzenia zorientowana jest na konteksty sztuki Europy Środkowowschodniej i obecnie ma w posiadaniu dzieła artystów z Ukrainy, Słowacji, Czech, Węgier, Słowenii i Łotwy.
Na podstawie materiałów organizatorów – Ryszard Zaprzałka
Zdjęcia – Paweł Topolski (tarnow.pl)