
czyli
szlachectwo zobowiązuje.
Zobowiązuje do czego? Jakie tradycje i wartości przekazywane były i są wśród dawnego ziemiaństwa i ich potomków, jakie będzie wychowanie młodzieży w rodzinach należących do tej warstwy, której wiodącym paradygmatem jest pielęgnowanie tradycji i wartości, a także dokumentowanie losów ziemian i arystokratów po roku 1945. „Takie będą Rzeczypospolite, jakie ich młodzieży chowanie” – te słowa wypowiedziane przez kanclerza Jana Zamoyskiego, wielkiego hetmana koronnego Rzeczypospolitej Obojga Narodów wypowiedziane ponad czterysta lat temu, to znakomita sentencja, która także dziś nie straciła na swej aktualności.

Takimi strażnikami pamięci są Państwo Antoni i Ewa ze Szlenkierów Belina Brzozowscy, powiązani koligacjami rodzinnymi także z rodziną Zamoyskich. Pan Antoni Brzozowski, potomek znamienitego rodu arystokratycznego, jest bratankiem ostatniej właścicielki Kozłówki, Jadwigi z Brzozowskich Zamoyskiej.
Dwór Brzozówka, położony w okolicach Warszawy w pobliżu Góry Kalwarii, jest od dziesięcioleci siedzibą rodziny Belina Brzozowskich, nawiązując do wielopokoleniowej kultury oraz tradycji rodzinnej z terenów Podola …

Państwo Brzozowscy prowadzą szeroką działalność społeczną i charytatywną. W swoim dworze „Brzozówka” organizują też koncerty, wernisaże, spektakle i inne wydarzenia edukacyjno-kulturalne. Temu służy specjalnie powołana 28 lutego 2017 roku FUNDACJA RODZINY BELINA BRZOZOWSKICH.


Jednym z takich działań jest obiecująco się rozwijająca współpraca ze znanym w całym kraju Teatrem Nie Teraz Tomasza A. Żaka. Jej efektem jest najnowsza prezentacja tej sceny „Ona i Antygona” , która miała miejsce w sobotę 12 października o godz. 18 w niezwykłym miejscu, a mianowicie w podwarszawskim dworze „Brzozówka”, znanych ziemian i filantropów – państwa Ewy i Antoniego Belina-Brzozowskich. W tym szlacheckim dworze, teatr Antoniego Żaka gościł już po raz drugi, wcześniej dał tam spektakl „Pisz do mnie więcej”.


Obecnie przygotowana miniatura teatralna „Ona i Antygona”, powstała z inicjatywy gospodarzy miejsca, to artystyczna prezentacja, będąca swoistą prowokacją artystyczną, możliwości scenicznych dwóch młodych aktorek – Zuzanny Molendy (po raz pierwszy na deskach TNT) oraz od lat związanej z tą sceną Aleksandry Pisz.


W spektaklu – scenariusz i reżyseria twórcy i dyr. TNT T. Żaka – w części pierwszej wykorzystano teksty m.in.: Leonarda Cohena, Macieja Zębatego, Jana Kochanowskiego, Bogdana Loebla i Stana Borysa oraz: Andrzeja Waligórskiego, Kabaretu Elita, Henryka Sienkiewicza i Violetty Villas. Część druga łączy obie bohaterki odwołując się do fragmentów Sofoklesowej „Antygony”. Ten sceniczny drobiazg spotkał się z ogromnym aplauzem licznie zgromadzonej we dworze publiczności – potrzebne były dostawki czyli dodatkowe krzesła, a i tak niektórzy widzowie siedzieli na podłodze lub stali. A widownia to byłą ze wszech miar wyjątkowa, potomkowie zaprzyjaźnionych z gospodarzami rodów ziemiańskich, specjalni goście z Warszawy, które to spotkanie po premierze przekształciło się w długie nocne rodaków rozmowy o Polsce, jej kulturze i tradycji.


To wyjątkowe wydarzenie artystyczno-towarzyskie otwiera niejako drugi obieg kulturalny, tworzony w kontrze do wszechobecnej anty kultury, działający poza systemem.

Poniżej prezentujemy jeno wyimek niezwykłej historii tego zasłużonego dla Polski rodu.
W latach 20. i 30. XX wieku częstym i mile widzianym gościem w kozłowieckiej rezydencji był Antoni Belina-Brzozowski, brat Jadwigi Zamoyskiej, żony Aleksandra, ostatniego ordynata na Kozłówce.
Brzozowscy herbu Belina posiadali rozległe majątki na Podolu oraz pałace w Warszawie i w Odessie. Ich rodową siedzibą była Sokołówka, gdzie znajdowała się wspaniała kolekcja dzieł sztuki. Dobra podolskie Brzozowscy utracili po rewolucji bolszewickiej i w wyniku postanowień traktatu ryskiego.

Antoni Brzozowski urodził się w 1914 roku w Sokołówce. Był najmłodszym synem Zenona Brzozowskiego (1877–1940) i Izabelli z Krasińskich (1877–1960). Miał sześcioro rodzeństwa. Jego brat Andrzej ożenił się z Marią Bnińską ze Samostrzela. Siostra Róża wyszła za mąż za Andrzeja Górskiego, a dwie siostry poślubiły braci Zamoyskich z Kozłówki, synów Adama i Marii z Potockich, Jadwiga – Aleksandra (Leszka) w 1925 roku, a Maria – Michała w 1926 roku. Od tego czasu rodzina Brzozowskich często gościła w Kozłówce.
W 1939 roku Antoni Brzozowski walczył w kampanii wrześniowej, a także w jej ostatniej bitwie pod Kockiem. Później w Warszawie zaangażował się w działalność konspiracyjną w Związku Walki Zbrojnej. W marcu 1943 roku w domu Brzozowskich przy ulicy Brackiej został aresztowany przez gestapo i osadzony na Pawiaku. Przeszedł gehennę nazistowskich obozów koncentracyjnych w Auschwitz oraz w Mauthausen. Po uwolnieniu dotarł do rodzimego pułku Ułanów Krechowieckich w Ankonie (Włochy), gdzie spotkał się ze swoim szwagrem Aleksandrem.

W 1946 roku w Asyżu poślubił Irenę Plater-Zyberk. Świadkami na ich ślubie byli Jadwiga i Aleksander (Leszek) Zamoyscy. W 1949 roku wraz z żoną i córką wyemigrował do Kanady, gdzie już wcześniej osiedli Leszkowie Zamoyscy. W swoich wspomnieniach tak opisał te pierwsze emigracyjne lata:
„W Abercornie wynajęliśmy duży dom z ogrodem. Z naszego okna widzieliśmy farmę Leszków leżącą na wysokości podgórza od północy. Duża farma generała Szyllinga, dowódcy armii Kraków w 1939 roku, była po przeciwnej stronie. Nasz dom stał w kotlinie na skraju wioski. Podejmowaliśmy się bardzo różnych zajęć, w zimie malowania mostu czy kościoła, ścinania drzew, w najgorszych zawiejach śnieżnych, na choinki dla Amerykanów czy wreszcie robienia materiałów na warsztatach. Na wiosnę kupiliśmy 300 trzydniowych indyków, namawiając Leszków do tego samego. […] Po roku przenieśliśmy się do Cowansville, małego miasteczka, gdzie zarabiałem na życie jako robotnik w fabryce materiałów. Praca więcej niż ciężka, pracowałem przy odbijaniu kolorów w temperaturze 100 stopni Celsjusza. Po prawie dziesięciu miesiącach tej pracy serce moje nie wytrzymało i byliśmy zmuszeni wyjechać do Montrealu. Tam utrzymywaliśmy się, zarabiając różnymi zajęciami. Zacząłem się dokształcać w rysunkach technicznych i wreszcie udało mi się zostać rysownikiem na blasze w wielkiej fabryce samolotów Canadair.”

Rodziny Brzozowskich i Zamoyskich bardzo angażowały się w życie kulturalne i oświatowe Polonii w Montrealu. Organizowano bale, pochody w polskich strojach regionalnych, akademie patriotyczne. Stworzono Kongres Polski, wspaniałą bibliotekę i teatr amatorski.
Po kilku latach rodzina Brzozowskich przeniosła się do miejscowości Rawdon, gdzie jako pierwsi osiedlili się Jadwiga i Aleksander Zamoyscy, a wkrótce powstała tu cała polska kolonia.
Antoni Belina Brzozowski zmarł w Montrealu 10 marca 1995 roku, przeżywszy 82 lata. Miesiąc przed śmiercią skończył pisać swoje wspomnienia. Jego żona, Irena Brzozowska, przekazała Muzeum Zamoyskich w Kozłówce ten niezwykły pamiętnik, w którym autor z niezwykłą dokładnością i wyrazistością przywołuje przedwojenne życie kozłowieckiego pałacu i jego mieszkańców, wiele postaci, wydarzeń i własnych przeżyć:
„Po tylu, tylu latach, mając już przeszło osiemdziesiąt lat, oddalony tysiącami kilometrów, tu w Kanadzie, pamiętam rozkład pokoi na dole czy na górze, czy te piękne schody marmurowe pokryte czerwonym suknem, czy te ukryte, wąskie, ciemne schody idące z długiego, bez końca zdawałoby się, korytarza od strony północnej, prowadzące ostro w górę aż do słonecznego dziecinnego pokoju, tuż przy sypialni Leszka i Jadzi, mojej siostry, lub skręcając w lewo, trafić do tak zwanego „północnego pokoju… […]
Kiedy miałem około 14 lat, Leszek zapędził mnie podczas letnich wakacji do roboty na folwarku. Kazano mi we spichrzu nosić na plecach worki ze zbożem w górę po schodach. Byłem naturalnie przedmiotem miłych uwag ze strony ekonoma i robotników. Krzyż pękał mi niemiłosiernie, kark spuchł od tarcia worka, a płuca nie mogły nadążyć oddechu. Wreszcie siadłem z tym workiem na schodach zlany potem, ciężko oddychając. Pokiwali głowami, pośmiali się uszczypliwie, dając mi parę kuksańców i kazali mi się zabierać – bez dniówki. Trzeba przyznać, że mimo upokorzenia, ani jedna łza nie pokazała się w moich oczach. Byłem za dumny – ot co!
Na drugi dzień dano mi kosę do ręki. Boże drogi, co drugie zamachnięcie kosa swym szpicem trafiała w ziemię. Gdy kosiarze dochodzili do drogi lubartowskiej, ja ledwo posunąłem się może 50 metrów. Odebrano mi kosę i kazano wiązać snopki i stawiać w kopki. Wspaniałe dziewczyny w kolorowych spódnicach i bluzkach, ze wstążkami zaplecionymi w warkocze, śpiewając, żartując, przekomarzały się z kosiarzami i miały jeszcze czas na zwracanie mi uwag. Reszta tygodnia zeszła na układaniu snopków, które podawały dziewczyny, na wierzch fury. Fornal trzasnąwszy batem, wyprowadzał wóz na drogę i jechał do lokomobili. Tam pomagałem mu widłami zrzucać te snopki na dół. W sobotę u pana Gniazdowskiego dostałem część mojej dniówki, coś około pięciu złotych za tydzień. Tego wieczoru Leszek z Jadzią w otoczeniu wujostwa i gości w miłej rozmowie zwrócili mi uwagę na cel tego eksperymentu. Chodziło o zrozumienie ciężkiej pracy i uszanowanie ludzi, którzy tej pracy musieli się podjąć, aby utrzymać swe rodziny. Jeśli nie będę się uczył, i to dobrze, czeka mnie to samo… Lekcja ta pozostała w mej pamięci na zawsze.

Grażyna Antoniuk na podstawie książki Antoniego Brzozowskiego, Kozłówka w moich wspomnieniach, Kozłówka 1998, zdjęcia z Archiwum Rodziny Brzozowskich.
Przygotował – Ryszard Zaprzałka