
czyli
Wróćmy na pięć minut…
Cała, liczna i wielopokoleniowa społeczność Zespołu Szkół Muzycznych w Tarnowie – dyrekcja, uczniowie i absolwenci, zaprosiła wczoraj, 2 października na godz. 18, do Sali Koncertowej na wielki urodzinowy koncert Romana Zubka, jednego z twórców muzycznej potęgi Tarnowa. Sędziwy, obecnie 90 letni, wieloletni dyrektor tej szkoły, ceniony kompozytor i niezmordowany animator lokalnej kultury, odebrał podczas tej wzruszającej, jubileuszowej gali z rąk Prezydenta Miasta – Złoty Dukat Tarnowski, przyznawany za wyjątkowe zasługi dla miasta. Były serdeczne laudacje i gratulacje, życzenia i okolicznościowy koncert, w którym wystąpili byli i obecni członkowie Orkiestry Symfonicznej PSM w Tarnowie, Dziecięcej Orkiestry Kameralnej PPSM i Młodzieżowej Orkiestry Kameralnej Liceum Muzycznego w Tarnowie, z programem wypełnionym muzycznymi upominkami dla dostojnego Jubilata. A autor tej relacji ze wzruszeniem wspomina czasy, kiedy prof. Zubek uczył go gry na skrzypcach w niszczejącym obecnie budynku dawnej szkoły muzycznej przy ul. Mickiewicza, vis a vis tarnowskiego teatru.

Przypomnijmy, że Roman Zubek związany jest z Tarnowem od 1956 roku. To muzyk, kompozytor, dyrygent i pedagog, inicjator powstania i wieloletni dyrektor Podstawowej Szkoły Muzycznej i Liceum Muzycznego w Tarnowie. Jest także twórcą Młodzieżowej Orkiestry Kameralnej. Dał się poznać jako zapalony społecznik, m.in. był współzałożycielem Tarnowskiego Towarzystwa Muzycznego.
Wielka postać tarnowskiej kultury, teraz nieco zapomniana, a szkoda, bo doświadczenie życiowe i osiągnięcia zawodowe Romana Zubka właśnie obecnie bardzo przydałyby się aktualnie sprawującym kulturalny rząd dusz , szczególnie ten muzyczny, w Tarnowie. Założyciel i wieloletni dyrektor Podstawowej Szkoły Muzycznej i Liceum Muzycznego, twórca i dyrygent Młodzieżowej Orkiestry Kameralnej, muzyk i kompozytor, działacz społeczny i jeden z założycieli Tarnowskiego Towarzystwa Muzycznego – to tylko niektóre z form aktywności tego prawdziwego „człowieka – orkiestry”.
Obecnie mieszkający w podtarnowskiej Pogórskiej Woli – od ponad 30 lat emeryt Roman Zubek, coraz rzadziej bywa na imprezach muzycznych czy premierach teatralnych. Ale nie poddaje się, próbuje być aktywny w swoim środowisku i komponuje. To on kilka lat temu skomponował hymn znanego tarnowskiego klubu sportowego. I dobrze się stało, że „jego” szkoła pamiętała o swoim Ojcu Założycielu.

Poniżej, przeprowadzony 20 września 2004 r. wywiad z dzisiejszym jubilatem.
Czy jest Pan kibicem sportowym? Uprawiał Pan czynnie jakiś sport?
Raczej nie. Kiedyś byłem zagorzałym kibicem żużlowym, nie opuszczałem żadnego meczu naszej Unii, ale to przeszłość. Obecnie moje zainteresowania sportowe są w stanie zanikającym. W młodości lubiłem pograć w siatkówkę i to wszystko, jeśli chodzi o moje sportowe pasje.
Pytam o to nie bez kozery, bowiem okoliczności naszej rozmowy są dosyć szczególne. Właśnie ukończył Pan hymn naszej sportowej potęgi Unii Tarnów, jak do tego doszło?
Zwyczajnie. Dowiedziałem się, że pana tygodnik ECHO TARNOWA ogłosił coś w rodzaju konkursu na hymn Unii Tarnów, który sławiłby jej żużlową potęgę i promował Tarnów przy okazji. Usiadłem i skomponowałem muzykę, a później napisałem tekst. Muzyka musiała być łatwo wpadająca w ucho, którą chce się nucić od razu, a tekst prosty i rymowany. Całość zajęła mi dwa dni. Później było trochę kłopotów z synchronizacją nut ze słowami i samym nagraniem, ale w sytuacji kiedy Unia „mistrzem jest”… . Miałem ogromną tremę przed tą niezwyczajną dla mnie premierą, na szczęście wszystko dobrze poszło. Bardzo chciałbym, aby kibice żużlowi uznali ten hymn za swój i żeby stał się znakiem firmowym ich Klubu.
Był Pan ”ojcem – założycielem” tarnowskich szkół muzycznych i wieloletnim ich dyrektorem, w dodatku nie pochodzi Pan z Tarnowa, więc… ?
Rzeczywiście. Nie jestem rodowitym tarnowianinem, aczkolwiek poprzez te kilkadziesiąt lat działalności w tym mieście, niejako przez „zasiedzenie” stałem się jego obywatelem. Przyjechałem do Tarnowa w 1956 roku, tutaj się ożeniłem i zostałem… Najpierw uczyłem w ognisku muzycznym gry na skrzypcach i fortepianie – taki był kierunek moich studiów muzycznych – a później podjąłem życiowe wyzwanie i zająłem się od podstaw organizacją szkoły muzycznej. Dyrektorowałem przy ulicy Mickiewicza równe 25 lat, najpierw utworzyłem podstawową szkołę muzyczną I stopnia, a później, aby ułatwić kontynuacje nauki – II stopnia na bazie liceum ogólnokształcącego. Konkretyzowały się również plany powołania w Tarnowie filii ówczesnej wyższej szkoły muzycznej z Krakowa, niestety tzw. transformacja ustrojowa i moje kłopoty zdrowotne to uniemożliwiły.
Ale szkoła muzyczna to nie jedyny obszar Pana aktywności pedagogicznej, w 1983 roku powołał Pan do życia Młodzieżową Orkiestrę Kameralną, która w krótkim czasie stała się muzyczną wizytówką szkoły i Tarnowa, proszę o tym opowiedzieć.
To prawda. Renoma naszego Liceum Muzycznego sprawiała, że dojeżdżała do nas uzdolniona muzycznie młodzież z wielu okolicznych miejscowości, m.in. z Dębicy, Mielca, a nawet z Limanowej. A skoro istniała szkoła to naturalną koleją rzeczy było utworzenie na jej bazie orkiestry. Z tym, że najpierw była to Dziecięca, a dopiero później powstała Młodzieżowa Orkiestra Kameralna. Pierwszym sukcesem młodziutkich kameralistów, uczniów III i IV klasy PPSM, było zajęcie I miejsca na Festiwalu Muzyki Rosyjskiej i Radzieckiej w Nowej Hucie w listopadzie 1983 roku. Ten podejrzanie dzisiaj wyglądający sukces otworzył nam drogę na tzw. Zachód i umożliwił wyjazdy m.in. do Francji, Belgii, Holandii i ówczesnej RFN, koncertowaliśmy również w Bułgarii, na Węgrzech i oczywiście w ZSRR. Daliśmy także setki koncertów na terenie całej Polski, występując na festiwalach i przeglądach, uświetniając różne uroczystości i wydarzenia.
W tym miejscu nie mogę nie zapytać o repertuar i największy sukces orkiestry?
Graliśmy wszystko, od muzyki baroku do współczesności, nie stroniliśmy również od muzyki rozrywkowej. Bez wątpienia największym sukcesem prowadzonej przeze mnie orkiestry było zdobycie w 1989 roku I nagrody na 37 Europejskim Festiwalu Muzycznym w Neerpelt w Belgii. Uczestniczyły w nim 122 zespoły /orkiestry symfoniczne i kameralne, dęte i folklorystyczne/, z 15 krajów Europy Zachodniej i Wschodniej. W 20 minutowym brawurowo wykonanym koncercie, Młodzieżowa Orkiestra Kameralna z Tarnowa zagrała „Trzy utwory w dawnym stylu” H. M. Góreckiego i „Orawę” W. Kilara, wywołując niebywały aplauz kilkutysięcznej widowni. Do dzisiaj przechowuję otrzymany od belgijskiego ministra edukacji narodowej dyplom honorowy i pamiątkowy medal potwierdzający odniesiony tam sukces. Niestety wraz z moim odejściem ze szkoły, ten świetnie się zapowiadający i rozwijający młody zespół uległ rozpadowi, a tworzący go muzycy grają dzisiaj w renomowanych zespołach w kraju i za granicą. W ten sposób zmarnowano szansę na powstanie w Tarnowie naprawdę profesjonalnej orkiestry, mogącej być zalążkiem przyszłej Filharmonii.
Za to nie zmarnowano drugiego pańskiego dzieła, a mianowicie powstałego na bazie Tarnowskiego Towarzystwa Muzycznego – Centrum Paderewskiego w Kąśnej Dolnej.
Na szczęście. Pomysł założenia w 1976 roku Tarnowskiego Towarzystwa Muzycznego, którego pierwszym dyrektorem był Adam Surowiec, a ja przez wiele lat byłem wiceprezesem i prezesem, okazał się zbawienny i wyjątkowo fortunny dla losów tego szczególnego miejsca. To w dużej mierze dzięki zabiegom TTM i Centrum Paderewskiego Tarnów – Kąśna Dolna, udało się „przywrócić Paderewskiemu jego polski dom”. Naszą ideą fixe było stworzenie tam ośrodka muzyki i pamięci na wzór Żelazowej Woli, czy sławnej Atmy Szymanowskiego w Zakopanem. Równocześnie, jako dyrektor szkoły muzycznej marzyłem o stworzeniu tam miejsca dla wakacyjnych warsztatów muzycznych, na wzór plenerów plastycznych, organizowanych przez tarnowskiego „Plastyka” we dworze w Jeżowie. Bywając tam teraz, z sentymentem wspominam w przejętym od nowohuckiego przedsiębiorstwa Montin, które miało tam swój dewastujący i szpecący dworek „ośrodek wypoczynkowy”, pierwszy koncert na ganku na… pożyczonym w Ciężkowicach pianinie. Odbywające się tam dzisiaj, w pięknie odrestaurowanych i wyposażonych wnętrzach, koncerty, przeglądy i festiwale są źródłem mojej nieskrywanej satysfakcji i dumy… .
Dumny Pan być może również ze swojego bogatego dorobku muzycznego, ile utworów skomponował Roman Zubek?
Dokładnie nie liczyłem, ale myślę, że kilkaset. Od małych form do dużych, od muzyki poważnej do rozrywkowej. Skomponowałem, m.in. prawdziwą symfonię G -Dur, na dużą orkiestrę, oraz dwie msze na chór i orkiestrę, które były wiele razy publicznie wykonywana. Znacznie więcej mam na koncie opracowań muzycznych, np. spektakli teatralnych. Szczególnie za dyrekcji Ryszarda Smożewskiego, moja współpraca z Tarnowskim Teatrem była bardzo owocna. Jej ukoronowaniem była sztuka muzyczna zatytułowana „Rapsodia sentymentalna”, do której napisałem całą muzykę. Ale to stare dzieje, obecnie przygotowałem zbiór 20 piosenek – bajek dla dzieci Pt. „Rozśpiewane dzieciaki”, które w nakładzie 1000 sztuk wydała Delta Graphx. A w realizacji mam dwujęzyczne, polsko – niemieckie wydanie „Małego skrzypka”, również muzyczne bajki, tym razem dla najmłodszych uczniów szkół muzycznych, dla których ciągle brakuje współczesnych materiałów do ćwiczeń. Jak pan widzi na emeryturze się nie nudzę – ciągle brakuje mi czasu.
Pięknie dziękuję za tę interesującą lekcję.
Ryszard Zaprzałka
Zdjęcia – Paweł Topolski (tarnow.pl)