Niezależny autorski portal internetowy poświęcony kulturze i sztuce miasta i regionu, na bieżąco monitorujący to, co w kulturalnej trawie piszczy.​

Niezależny autorski portal internetowy poświęcony kulturze i sztuce miasta i regionu, na bieżąco monitorujący to, co w kulturalnej trawie piszczy.

Ośrodek Praktyk Artystycznych w Rudzie Kameralnej
Nowa siedziba Teatru Nie Teraz

PARTNER MEDIALNY

ZAPOWIEDZI | PATRONAT MEDIALNY

Teatr im. Ludwika Solskiego w Tarnowie
prezentuje
7 odcinkowy miniserial „OPOWIEŚCI TEATRALNE”


W tym unikalnym projekcie udział bierze red. naczelny n/portalu.

______________________________

MALOWANE SŁOWEM

Malowane przez: Tomasza Habiniaka

Wiersze autorstwa: Ryszarda Smagacza

REDAKTOR NACZELNY

* * *

 

już

wieczór

 

kończę

kolejny

wiersz

 

chociaż

wciąż

 

stoję

w

progu

 

Ryszard S.

______________________________

* * *

 

nie

recytuję

już

 

swoich

wierszy

 

pod

pomnikiem

Mickiewicza

 

teraz

słuchają

mnie

 

jeno

brzozy

i

ikony

 

z nich

czerpię

siłę

 

na

dalszy

bochen

czasu

 

Ryszard S.

______________________________

Panie

 

nie

dopuść

by

moje

słowa

przerastały

twoją

prawdę

 

Ryszard S.

______________________________

Wahadło

 

wiersz

to taniec

            z

chaosem

w

którym

panuje

porządek

—————————–

wiersze

pisuję

sam

      nie

wiem

jak

i

dopiero

gdy

powstaną

widzę

com

uczynił

———————————

poeta

zawsze

stoi

w

punkcie

wyjścia

co

wcale

          nie

wyklucza

między

planetarnych

rajz

 

Ryszard S.

______________________________

globalna

pandemia

 

ubrała

           nas

w kagańce

na twarzy

i

ostęplowała

nam

         dusze

a

chorzy z

urojenia

lekarze

zamiast

leczyć

wypisują

akty

      zgonu

 

Polska

jeszcze

się broni

 

niczym

Reduta

Ordona

 

przed

           tą

bolszewicką

zarazą

i

nie zginie

póki

          my

żyjemy

 

Ryszard S.

______________________________

* * *

 

jestem

starym 

człowiekiem

 

który woli

 

czytać

i

myśleć

 

pisać

i

milczeć

 

inaczej

 

niż

       nasze 

covidowe

dzieci

 

dla

których

nie ma

      przed

         i po

 

jest teraz



________________________



zaszczep

dziecku

 

bojaźń 

bożą

 

nie

preparat

 

Ryszard S.

______________________________

Poprzedni
Następny

______________________________

Perun:

Z premedytacją nie oglądam TV.

Telewizor u mnie siedzi w pudle już piąty rok. W ten wyjazdowy weekend miałem przykrą przyjemność zapoznać się z repertuarem różnych stacji korzystając z zastanego odbiornika TV. Po takiej przerwie dostrzega się znaczące różnice i niestety regres kultury.
To, co zobaczyłem i posłuchałem tak bardzo mnie przeraziło i tak bardzo mną wstrząsnęło, że obawiam się, że nie dam rady opisać tego odczucia. Przestraszyłem się zdając sobie sprawę z tego jaka masa rodaków jest karmiona szambem.
Do tej chwili mam wykrzywione usta z wielkim niesmakiem po obejrzeniu fragmentów programów informacyjnych, a także popularno-rozrywkowych. To jest kompletne dno szambowozu!!!
Dziennikarze – błaźni, aroganci, klakierzy i ignoranci, którzy kilkadziesiąt lat temu nie zdaliby matury.
Politycy „polemizujący” w TV – takie typy spotykaliśmy w XX wieku w zieleni miejskiej lub w PGR-ach.
Naukowcy – kilku karierowiczów żądnych kasy za udział w reklamach.
Ludzie kultury i sztuki – kompletny brak.
Gdzie się podziały programy, w których wykształceni, z nieprzeciętną inteligencją, kulturalni redaktorzy dawali wzór szlachetnej osobistej i społecznej postawy? Gdzie wywiało autorytety – ludzi nauki, kultury i sztuki?
W zamian mamy głupkowate seriale lub programy, w których zestaw nieokrzesanych prymitywnych i wulgarnych osób, siedząc na kanapie przed TV, żłopiąc piwo i pierdząc, mówi- „ocenia”, co jest fajne, a co niefajne, kształtuje opinię widzów. Ogląda ich podobno 70-90% społeczeństwa, które ma teraz potwierdzenie, że to jak żyją i jak się zachowują jest w porządku (jest OK i COOL!).
SKANDAL!!!  SKANDAL!!!   SKANDAL!!!
Misja kulturalna programów telewizyjnych rozmyła się gdzieś już dawno temu i nie wiadomo, czy powróci.
Jest zgoda społeczeństwa na to wszystko.
Najważniejsze w państwie osoby muszą znać ten stan rzeczy – aprobują to nie wyrażając jakiegokolwiek sprzeciwu.
Ludzie – zróbmy coś z tym, bo intelekt naszego narodu umiera na naszych oczach i na nasze życzenie!
Jesteśmy otumaniani repertuarem TV oraz coraz większą ilością dostępnego oficjalnie i legalnie alkoholu (dorosłe i mądre osoby korzystają z umiarem, ale ile takich jest? Albo ta młodzież popisująca się przed rówieśnikami?)
Jak kiedyś kolonizatorzy rozpijali rdzennych mieszkańców Ameryki, tak dziś poprzez alkohol i tragiczny poziom intelektualny programów morduje się bezkrwawo Polaków!
Alkohol sprzedawany na stacjach benzynowych!!!
To świadectwo NARODOWEGO KRETYNIZMU, UPODLENIA I PONIŻENIA, którego doczekaliśmy się w XXI wieku.
Do tego dochodzi skrajnie fatalna polityka wewnętrzna i zewnętrzna rządu, która doprowadziła do tego, że Polacy są skłóceni nawet ze swoimi najbliższymi, a żaden z sąsiadów już nas nie lubi.
Rzucą jeszcze więcej kiełbasy na grilla, puszek piwa i małpeczek w popularnych sklepach, pokażą w TV zawody pływackie w moczu i będzie można podzielić się Polską jak resztką kilkudniowej pleśniejącej pizzy!!!
Kulturalna Polsko gdzie jesteś?!
Mądry Polaku przed szkodą gdzie jesteś?!
P.S.
Pominąłem opis kilku programów.
To się w głowie nie mieści, to nie przechodzi przez usta, ani przez klawiaturę.
O mechanizmach manipulacji też nie wspominam. To zagrożenie jest/powinno być dla wszystkich oczywiste.
Niezmiennie polecam lekturę – Gustav le Bon, „Psychologia tłumu”

Piotr Barszczowski (fb)

BOŻENA KWIATKOWSKA przedstawia swoje obrazy i wiersze

O TYM I OWYM 229

Dekalog Polaka

„…Jam jest Polska, Ojczyzna twoja, ziemia Ojców, z ktorej wzrosłeś.

Wszystko, czymś jest,
po Bogu mnie zawdzięczasz.

 

1. Nie będziesz miał ukochania
 ziemskiego nade mnie.

2. Nie będziesz wzywał imienia Polski
 dla własnej chwały,
 kariery albo nagrody.

3. Pamiętaj, abyś Polsce oddał bez wahania
 majątek, szczęście osobiste i życie.

4. Czcij Polskę, Ojczyznę twoją,
 jak matkę rodzoną.

5. Z wrogami Polski walcz wytrwale
do ostatniego tchu, do ostatniej kropli
krwi w żyłach twoich.

6. Walcz z własnym wygodnictwem i tchórzostwem.
Pamiętaj, że tchórz nie może być Polakiem.

7. Bądź bez litości dla zdrajców
imienia polskiego.

8. Zawsze i wszędzie śmiało stwierdzaj,
że jesteś Polakiem.

9. Nie dopuść, by wątpiono w Polskę.

10. Nie pozwól, by ubliżano Polsce,
poniżając Jej wielkość i Jej zasługi,
Jej dorobek i Majestat.

 

Będziesz miłował Polskę
pierwszą po Bogu miłością.
Bedziesz Ją miłował więcej
niż siebie samego”.

Zofia Kossak-Szczucka

PITAVALE - 113

wg. Jerzego Reutera

Miłość w teatrze

To nie tylko sceniczne dramaty, pisane przez wielkich dramaturgów, to także zwykła proza życia, schowana gdzieś głęboko za tajemniczymi kulisami, w garderobach, pracowniach i emocjach, jakże ważnych dla każdego artysty. To raczej zrozumiałe, że życie na scenie musi przenosić się gdzieś głębiej i odciskać swoje piętno na dniu codziennym uczestników tego niecodziennego dell`arte. Pan elektryk z tarnowskiego teatru był młodym i bardzo przystojnym mężczyzną, a mało tego, był nad wyraz ambitny i rządny wejścia na scenę w jakiejś wyrazistej pozie, by zaimponować wszystkim. Jednak pozostałoby to w sferze nocnych marzeń, gdyby do naszego teatru nie została zatrudniona młoda, tuż po studiach, piękna aktorka. A byla tak powabna, że skupiała na sobie gorący wzrok wszystkich mężczyzn i zadrosne spojrzenia kobiet. Elektryk – tak go nazwiemy, by nie urągać jego pamięci – zakochał się od pierwszego wejrzenia, co było zawsze widoczne na oświetlanej przez niego scenie i rozpoczął powolne eksponowanie przed wybranką swoich wdzięków.

Pitaval 113

Moja muzykalna rodzina.

Taki tytuł nosi drugi rozdział przygotowywanej do druku kolejnej części unikalnych wspomnień Bożeny Kwiatkowskiej, kobiety, która urodziła się z batutą w dłoni… To jedna z najbardziej wyrazistych osobowości tarnowskiej kultury, o iście renesansowych horyzontach, kobieta instytucja, a przy tym osoba bardzo ciepła i wrażliwa, emanująca zda się niespożytymi siłami witalnymi. Pisze wiersze, maluje i haftuje, uczy i studiuje, ale przede wszystkim komponuje i dyryguje.

 

Pierwsza część jej postojów pamięci pt. „Z batutą przez życie” ukazała się w formie książki przed wakacjami w 2022 roku, druga część powinna się ukazać drukiem wiosną przyszłego roku. I podobnie, jak w przypadku części pierwszej, będziemy drukować kolejne jej rozdziały. Nasz portal jest patronem medialnym całego projektu.

 

Chciałabym pisać już dalej i do przodu, ale przeszłość wciąż ciągnie mnie za poły mojego fraka (dyrygenckiego). I stale trzyma mnie w cuglach. „Jeszcze nie wszystko opowiedziałaś, jeszcze za tobą ciągną echa (a może demony)”? Niewyśpiewane i niewygrane.

Kiedyś przed laty zaczęłam pisać „sagę rodzinną”, jako że moja rodzina to wielce ciekawy materiał literacki. Dużo się w niej działo, a zwłaszcza w związkach. Dlatego zaczęłam pisać, za materiał służyły mi ojca wspomnienia, które przeważnie odtwarzał zarówno „po mieczu” jak i „po kądzieli”. Oczywiście po mieczu były o wiele obszerniejsze…

 

Nigdy nie miałam czasu na tyle, żeby dać się wypowiedzieć mojej duszy w pełni. Jedynym komfortem były „dzienniki duszy”, o których już wspominałam. Nieustanny głód i niepokój pisania, właśnie w tych dziennikach się wyjawiał – jak później w mojej dziwnej, jakże niedzisiejszej poezji.

Dlatego więc zaczynałam pisać – czy to autobiografię, czy to sagę rodzinną, czy to monografię opery dębickiej – ale o tym, całkiem później, to lata już zupełnie współczesne.

 

„Pisanie, pisanie, pisanie

Dzienniki, pamiętniki, złote myśli

Spod pióra złotego, na papier spadają

Fioletowe koleiny, żłobiąc na twarzy zamkniętej –

Nie raz cierpieniem i bólem

Rzadziej – może radością i kolorem

Gdzieś – po zamknięciu siódmej bramy

Już nie przenikają słowa niewyśpiewane

Zamknięte –

Niech znów patrzę na nią

Jak na batutę moją

Uśpioną w strunach harfy złotej”

 

Jakoś tak sam z siebie ten rym powstał, jak zresztą całe moje pisanie. Nigdy nie wiadomo, co pióro wymaluje.

Ten wstęp, przydługi może – to cecha mojego stylu. Zanim rozwinę główną myśl, musi być preludium.

No więc zacznę „po kądzieli”, bo tak pewnie wypada. Moje korzenie po kądzieli sięgają dziewiętnastego wieku, na Wschód, gdzie pradziadek Stanisław Czerniawski, pojął za żonę Ormiankę Marcelinę (nie wiem, jakie było jej rodowe nazwisko).

 

                                 Moja prababcia Marcelina Czerniawska.

 

Tenże pradziadek był bardzo zdolnym, obiecującym artystą rzeźbiarzem. Niestety zmarł w wieku trzydziestu sześciu lat, na tak zwane „suchoty”. Prababcia Marcelina przeżyła go o wiele lat… Zawsze się zastanawiałam, skąd u mnie tak wielki pociąg do drzewa i do rzeźby ludowej. Gdy mieszkałam przez pewien czas w Żukowicach (o tym później), to chciałam urządzić dom w prostym stylu wiejskim, gdzie dominowałby surowy zapach drewna (zdjęcie ganku z Żukowic mojego projektu), mieszał się z zapachem starych mebli, z których wyczarowywałam nowe formy.

Uwielbiam – z niczego robić coś, ze starego – nowe. Odnosiło się to także do mojego zamiłowania, do stylu w ubiorze.

Gdy chodzę do lasu, czy parku, nadal zatrzymuję się przy każdym drzewie przypominając jego nazwę, licząc słoje i wiek. Drzewa ukochałam i kocham nadal, to melodia z krwi pradziadów płynąca.

Prababcia Marcelina musiała wychowywać dwójkę dzieci – babcię Stanisławę, śpiewaczkę i małego Grzesia, który umarł we wczesnym dzieciństwie. Babcia Stanisława (przez dziadka Karola, nazywana „Maciusiu”), tym też zdrobnieniem babcia zwracała się do dziadka. To później przeszło na moje pokolenie i nasz związek, mój i męża Jurka – zwracaliśmy się do siebie „pańciu, pańcia”.

Nie wiem jak się stało i kto zauważył niezwykły talent wokalny babci Stanisławy, jednak ktoś ją wykształcił, bo skończyła konserwatorium lwowskie. To odległe dzieje i nie chcę podawać faktów, o których nic nie wiem.

 

      Babcia Stanisława Januszowa, początkująca śpiewaczka operowa we Lwowie.

 

To, że śpiewała w operze lwowskiej jako młoda i jeszcze niezamężna piękna kobieta Po wyjściu za mąż za dziadka Karola Janusza, niestety musiała opuścić scenę – taka była wola męża…

 

                                  Karol Janusz – ojciec mamy. Lwów.

 

Dziadek Karol śpiewał u taty w chórze „Akord”, malował i chyba też pisał. Był wspaniałym kolekcjonerem znaczków pocztowych. Pokazywał mi te znaczki i ciągle je z nim oglądałam, mając swoje ulubione. Był przed moim ojcem głównym księgowym w zakładach gazu ziemnego.

 

       Rodzina Januszów: mama z bratem Ryszardem i rodzicami Karolem i

Stanisławą (śpiewaczką operową). Brzuchowice 1923 rok.

 

Wszyscy ze strony mamy wykazywali się zdolnościami artystycznymi. O dziadku Karolu już wspomniałam wcześniej, pięknie śpiewał i malował. Słaby kontakt miałam z bratem mamy, Ryszardem, który był z wykształcenia prawnikiem i po wojnie zamieszkał z rodziną w Szczecinie. Kontakt został zerwany po śmierci dziadków Januszów. Ze strony mamy tylko jej kuzyn Andrzej Janusz wybił się jako pianista i był nauczycielem w średniej szkole muzycznej we Wrocławiu. Nic teraz o nim nie wiem. Tyle – po kądzieli. Zarówno po 'mieczu’ jak i po 'kądzieli’, rodu Januszów I Kolbuszów, odtworzył mój ojciec ze szczegółami, do których zdołał dotrzeć.

Jednak widzę, że wiele lat wstecz, zarówno z jednej, jak i z drugiej strony, dało się zauważyć zacięcie artystyczne i muzyczne, z wykształcenia, jak i czasem amatorskie.

Na pewno wszyscy bardzo dobrze śpiewali.

 

                                    Mój brat Ryszard Ricci Kolbusz.

 

Mam jednego brata Ryszarda, który skończył szkołę muzyczną pierwszego stopnia na skrzypcach. Później ukończył Studium Nauczycielskie w Tarnowie, o kierunku wychowanie muzyczne. Obdarzony również słuchem absolutnym – wybrał jednak inną drogę muzyczną – poszedł w kierunku muzyki rozrywkowej. Bardzo wcześnie założył pierwszy zespół w Pałacu Młodzieży – Elektryczne Banany. Drugi zespół to był Anno Domini. Następny – Dromader way, z tym zespołem w 1976 roku występował na festiwalu w Opolu. Na emigracji w Stanach Zjednoczonych miał zespół Dynamic Band. Nadal jest aktywnym instrumentalistą gitary basowej i założycielem zespołu w Wojniczu – Tylko blues się liczy. W zespole Old Boys Band w Śmignie, gra na gitarze basowej.

 

                            Old Boys Band w tarnowskim Bombaju.

 

Jak wszyscy członkowie mojej muzykalnej rodziny, oprócz grania, śpiewał również w chórze Harmonia, który prowadził wtedy mój ojciec. Po powrocie ze Stanów Zjednoczonych, przez krótki okres śpiewał w barytonach w reaktywowanym przeze mnie chórze męskim Harmonia, ale to już są lata 2012, o tym będzie później.

Syn brata, Sławomir, bardzo zdolny i utalentowany artystycznie (świetnie rysował), i muzycznie. Był czynnym muzykiem i grał wraz z ojcem w zespole rozrywkowym w Stanach. Obecnie jednak nie zajmuje się graniem, a szkoda- też potrafił grać na kilku instrumentach jako samouk. Osobiście żałuję, że nie poszedł dalej w kierunku muzycznym. Pozostałe dzieci brata, Dagmara i Aneta nie wykazywały zainteresowania muzyką.

 

No i wreszcie moja rodzina – syn Ireneusz ukończył klasę wiolonczeli, podobnie jak wnuczka Lilianna – skrzypiec w tarnowskim Zespole Szkół Muzycznych. Przez krótki czas oboje grali u mnie w zespole kameralnym – brali udział w takich wydarzeniach, jak 75-lecie chóru Harmonia, trzyaktowe widowisko Akathistos i inne koncertach okolicznościowych.

 

                                  Wnuczka Liliana w klasie skrzypiec.

 

Wnuczka w szkole średniej wycofała się z grania. Syn jeszcze dalej towarzyszył mi na wiolonczeli, a w późniejszych latach śpiewał ze mną do końca w moich chórach i zespołach.

 

Liliana „dyryguje” z mojej partytury z tatą Ireneuszem na wiolonczeli w tle (Sala Lustrzana w Tarnowie).

 

Żałuję bardzo, że oboje nie dokończyli edukacji muzycznej na wyższym stopniu. Oboje byli bardzo uzdolnieni, ale życie pokierowało ich kroki w inną stronę. Niestety nie miałam na to wpływu.

 

I znowu powrót do przeszłości.

 

„Myśli płyną jak wzburzona rzeka,

To zahaczy o kamień,

To w korzeń się wplącze…

I nawraca do początku.

Choć dalej płynąć trzeba

ale nurt nieujarzmiony, zakręca,wiruje

i znowu wypłynie

na spokojne wody wyśnionej ciszy jedynej.”

 

Wstęp- poetycki, często pojawia się w moich refleksjach. Gdy chcę pisać dalej, znowu przeszłość mnie woła. Więc zawracam, posłusznie snując nić wspomnień srebrzystą.

Wątek mojej niezwykłej rodzinki nie byłby komplety, gdybym nie wspomniała mojego protoplasty, Franciszka Kolbusza.

 

     Autoportret dziadka Franciszka Kolbusza z czasów służby wojskowej.

 

To postać nietuzinkowa jak na dawne czasy, bogata osobowość, niezwykłe talenty… Nie znałam go, wszak umarł, gdy mój ojciec, najmłodszy z rodzeństwa, miał piętnaście lat. Znam go tylko z opowieści mojego ojca Juliusza. Tato opowiadał, że był z wykształcenia magistrem prawa i wójtem Pilzna we wczesnych latach dwudziestego wieku. Był niezwykle uzdolniony artystycznie. Nie wiem, ani pewnie mój tata też nie potrafił powiedzieć, po kim miał takie talenty. Mogę powiedzieć, że mam geny Kolbuszów – muzyczne, artystyczne, poetyckie.

Jako muzyk, dziadek Franciszek był samoukiem, podobnie jak mój ojciec. Miał pochodzenie chłopskie, daleko od uczelni artystycznych. Uniemożliwiało to zawodowe rozwijanie talentów muzycznych. Grał – tak jak mój tato, na wszystkich instrumentach ze słuchu. Pewno też jak my wszyscy w rodzinie – obdarzony słuchem absolutnym. Pisał wiersze (niestety niezachowane) i wspaniale malował i rysował.

 

                   Służył w wojsku, w okresie pierwszej wojny światowej.

 

Ojciec mój opowiadał, że jego ojciec Franciszek potrafił przewidzieć swoją śmierć… Rok wcześniej, podczas wigilii, powiedział przy stole „Moje dzieci, to ostatnia wigilia z wami… Za rok o tej porze mnie już nie będzie…”. Rzeczywiście zmarł w szpitalu 1 stycznia. Babcia moja, Maria Kolbuszowa, z zawodu nauczycielka, została z trójką dorastających dzieci.

 

                            Babcia Maria Kolbuszowa, mama mojego taty.

 

Ojciec mój był prymusem w gimnazjum jasielskim. Zachowane są jego świadectwa, gdzie z góry na dół, ma oceny bardzo dobre lub celujące. W wieku szesnastu lat założył w Jaśle mały zespół instrumentalny, w którym grał jako samouk na flecie. Ten flet – z drzewa hebanowego wisi u mnie w salonie nad fortepianem.

Tak więc stał się mimowolnym prowadzącym zespół jako początkujący dyrygent szesnastolatek. Miał fantastyczną pamięć muzyczną, był nadzwyczaj uzdolniony. Nie wiem dlaczego nie dopilnowano tego, aby mógł kształcić się muzycznie. Jak już wspomniałam, był samoukiem. Znając doskonale podstawy instrumentacji i harmonii, pomagał mi później, gdy byłam w Akademii muzycznej. Bogata biblioteka muzyczna, którą gruntownie przestudiował, służyła mi przez okres studiów, jak i później, gdy sama stałam się wykładowcą PWSZ w Tarnowie. Ale to już jest wiek dwudziesty pierwszy.

 

Podziwiałam go nieustannie, stąd kolejny raz go dzisiaj wspominam. A najbardziej gdy jeszcze żył (odszedł w 2010 roku). W 2002 roku, gdy robiłam widowisko teatralne, w Mościckim Centrum Sztuki, pod tytułem Akathistos. Cały drugi akt tej sztuki, pod tytułem „Scena u Heroda”, była odtworzona przez niego z pamięci. Potrafił napisać całą partyturę z pamięci, wszystkie instrumenty, cały skład tak zwanej „orkiestry odeonowej”, w jakiej brał udział jako flecista. Jasełka, w których był ten drugi akt, w latach trzydziestych dwudziestego wieku, wystawiali gimnazjaliści z jasielskiego gimnazjum. Podziw mój dla niego po ujrzeniu tej partytury nie miał granic. Ale o tym jeszcze będę pisać później.

 

                            Mój Ojciec Juliusz Kolbusz – Pleśna 1957 rok.

 

Pamiętam, jak opowiadał iż co roku w Jaśle był organizowany zjazd maturzystów – to było męskie gimnazjum, i co roku było ich wielu. Stopniowo, z biegiem lat, ubywało dawnych przyjaciół ze szkolnej ławy. W końcu było ich na ostatnim zjeździe tylko trzech. Ojciec odszedł w wieku dziewięćdziesięciu jeden lat, 10 stycznia 2010 roku.

 

Bożena Kwiatkowska

Zdjęcia pochodzą z archiwum autorki.

 

Koniec rozdziału drugiego – 11 wrzesień 2023

Zobacz również:

PO SĄSIEDZKU:WIELKI TYDZIEŃ W KRAKOWIE

czyliMISTERIA PASCHALIA 2025   Tegoroczna, dwudziesta druga już edycja festiwalu Misteria Paschalia w liczbach – i dużym skrócie – to osiem dni, dziesięć wyjątkowych lokalizacji i kilkadziesiąt wydarzeń artystycznych w Krakowie, Tyńcu i Wieliczce –

Czytaj więcej....

Rozdział 8 “Z batutą w dłoni”

czyli Moje marzenia twórcze.   To kolejna część unikalnych wspomnień Bożeny Kwiatkowskiej, których część VIII publikujemy poniżej. Nasza bohaterka to kobieta, która urodziła się z batutą w dłoni…To jedna z najbardziej wyrazistych osobowości tarnowskiej kultury,

Czytaj więcej....

Przez Twe święte zmartwychwstanie,
z grzechów powstać daj nam, Panie

Każdemu z Was, każdemu kto w Waszym
sercu ma choć miejsca odrobinę

wszelakości dobrej a Bożej
w czas WIELKIEJ NOCY
Anno Domini 2025
życzy Teatr Nie Teraz
oraz Tarnowski Kurier Kulturalny

Poprzedni
Następny

 

  jak
  Babcia
  przy
  furtce
  stoi

 

  cierpiąc
  na
  zawroty
  historii

 

  Ryszard S.

MALOWANIE SŁOWEM

Ryszard Smagacz

Tryptyk Katyński część I

 

Część I

 

            1940 – 2010 Katyń

to

dla Polaków

ziemia

święta i przeklęta

wojenna

dwie daty

dwie listy

ale

od

teraz

pamięć jedna

 

wtedy

bezimienny guzik

z orzełkiem

teraz

obrączka

z imieniem

prezydenta

 

wtedy

strzały w tył głowy

i milczący las

wokół

teraz

salwy honorowe

Zygmunt i Wawel

i pokój

także my

jakby

nie ci

sami

oby

 

CZYTAJ DALEJ

 

Teatr Nie Teraz

Galeria Mistrzów:

Najnowsze spektakle:

MINIATURA TEATRALNA
PREMIERA
12 października 2024, Dwór Brzozówka w Tomicach k/ Warszawy

PREMIERA
5 października 2024, Muzeum Marii Konopnickiej w Żarnowcu
11 października 2024, Zakliczyńskie Centrum Kultury

PREMIERA
8 marca 2024, Muzeum Wsi Radomskiej
15 marca 2024, Zakliczyńskie Centrum Kultury

PREMIERA

8 lipca 2023, Muzeum Marii Konopnickiej w Żarnowcu

PREMIERA
18 marca 2023, Zakliczyńskie Centrum Kultury

PREMIERA

28 września 2022, Łomża

10 wrzesień 2022 – Suchowola koło Białegostoku
16 wrzesień 2022 – Strachocina koło Sanoka

8 wrzesień 2022 – Muzeum Marii Konopnickiej w Żarnowcu
14 wrzesień 2022 – Gliwice

Pierwsza premiera online – grudzień 2020

dworek M. Konopnickiej w Żarnowcu

Lipiec 2020

Ośrodek Praktyk Artystycznych – Dom Ludowy Maszkienice

Listopad 2019

Ośrodek Praktyk Artystycznych – Dom Ludowy Maszkienice

Spektakl teatralny w wykonaniu adeptów TNT

Arkadia – Sybir – Powrót do nieswojego domu

kwiecień 2019

listopad 2018 – Opole

październik 2017 – Tuchów – Kraków – Warszawa
październik 2016 – Tarnów Ratusz
marzec 2016 – Tuchów klasztor
luty 2016 – Warszawa – Galeria Porczyńskich
sierpień 2015 – Ołpiny
listopad 2014/2015 – Tuchów, Ołpiny /Wymarsz/
październik 2014 – Warszawa Żoliborz – Dom Pielgrzyma „Amicus”
lipiec 2013 – Synagoga – Dąbrowa Tarnowska
kwiecień 2012 – Warszawa – Więzienie na Rakowieckiej

maj 2011 – Warszawa – Muzeum Niepodleglości

grudzień 2010 – Hotel Tarnovia
maj – czerwiec 2003 Peregrynacja z kopią Veraikonu: Nowy Sącz, Stary Sącz, Just, Rożnów, Tropie, Jamna, Lipnica Murowana,  Nowy Wiśnicz, Szczepanów, Zabawa, Zawada, Tarnów 

_______________________

SPOTKANIA

_______________________

więcej na www.nieteraz.pl 
www.tarnowskikurierkulturalny.pl

YouTube