
Niedziela, 10 września 2023 r. godz. 10 – wieś Markowa
Uroczystość beatyfikacyjna odbędzie się w pobliżu Muzeum Polaków Ratujących Żydów oraz w sąsiedztwie skansenu, do którego przeniesiono dom rodziny Szylarów. W domu tym ukrywało się siedmioro Żydów, którzy przeżyli okupację.
Msza św. beatyfikacyjna rozpocznie się o godz. 10.00. Będzie jej przewodniczyć kard. Marcello Semeraro, prefekt watykańskiej Dykasterii Spraw Kanonizacyjnych przy licznym udziale naszego episkopatu i duchowieństwa. W beatyfikacji weźmie udział ponad 30 tys. wiernych.
Dla tej podkarpackiej miejscowości, liczącej ok. 4 tys. mieszkańców, to duże wyzwanie logistyczne. Przyjedzie ponad 500 autokarów i 3 tysiące aut osobowych, dla których przygotowano parkingi w wielu sąsiadujących z Markową miejscowościach. Po opuszczeniu swoich pojazdów, pielgrzymi będą mieli do pokonania pieszo od 1 do ok. 3 km.
W uroczystości będą uczestniczyć prezydent i premier RP, lokalne władze i liczne delegacje z całej Polski. Zaproszenie skierowano także do prezydentów i premierów państw europejskich oraz do episkopatów państw sąsiadujących z Polską.
W sobotę wieczorem na scenie – kaplicy odbył się koncert pt. „Nie ma większej miłości” J 15,13. Transmisje z uroczystości zapowiedziało wiele stacji telewizyjnych i radiowych. Na ekrany kin wchodzi film „Ulmowie. Błogosławiona rodzina”. To dzieło powstawało aż 20 lat! Gdy rozpoczynały się zdjęcia, niewielu słyszało o rodzinie Ulmów i niewielu było zainteresowanych ich niezwykłą historią… Oto jej szczegóły:

Ulmowie wiedli spokojne i radosne życie we wsi Markowa w przedwojennym województwie lwowskim, a dzisiejszym województwie podkarpackim. Józef Ulma prowadził kilkuhektarowe gospodarstwo rolne i pasjonował się fotografią…, a jego żona Wiktoria zajmowała się domem. Przez dziewięć lat małżeństwa na świat przyszło sześcioro ich dzieci: Stanisława (ur. 1936), Barbara (ur. 1937), Władysław (ur. 1938), Franciszek (ur. 1940), Antoni (ur. 1941) i Maria (ur. 1942). W momencie, kiedy ich życie przewróciło się do góry nogami Wiktoria była w siódmej ciąży.
Ich spokojne życie zaczęło zmieniać się, gdy przyszła II wojna światowa. Podczas okupacji niemieckiej było im bardzo ciężko. Mimo to, w 1942 r. zdecydowali się przyjąć pod swój dach i dać schronienie ośmiorgu Żydom o nazwiskach: Goldman i Szall.

W tym samym roku Józef Ulma wybudował dla innej, żydowskiej rodziny ziemiankę w pobliskim lesie. Rodzina ukrywała się tam, a Ulma dostarczał im niezbędnych do życia produktów. Niestety, po pewnym czasie Niemcy odkryli miejsce pobytu Żydów, których następnie zamordowali. Esesmani wtedy nie wiedzieli jednak, że za ich ukrywaniem stała rodzina Ulmów. Dopiero w 1944 r., ich działania zostały odkryte przez granatowego policjanta Władysława Lesia (pochodzenia ukraińskiego). Wtedy Niemcy wydali nakaz rozstrzelania całej rodziny.
Rankiem 24 marca 1944 r. przed dom Ulmów przybyło pięciu niemieckich żandarmów oraz kilku granatowych policjantów. Dowodził nimi por. Eilert Dieken. Najpierw zamordowano Żydów, potem Józefa i Wiktorię (będącą w siódmym miesiącu ciąży). Następnie Dieken podjął decyzję o zabiciu dzieci. W kilka minut życie straciło siedemnaście osób – w tym dziecko, które Wiktoria zaczęła rodzić w chwili egzekucji. Ulmowie zostali pochowani na cmentarzu w Markowej, zaś Żydzi, którzy zginęli obok nich, spoczywają na cmentarzu w Jagielle (miejscu pochówku 41 innych ofiar Holokaustu z Markowej).
W 1995 r. Wiktoria i Józef Ulmowie zostali uhonorowani pośmiertnie tytułem Sprawiedliwych wśród Narodów Świata. W 2003 r. w diecezji przemyskiej rozpoczął się ich proces beatyfikacyjny. W 2004 r. odsłonięto w Markowej pomnik poświęcony ich rodzinie. W 2010 r. prezydent RP Lech Kaczyński odznaczył ich Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski.

17 marca 2016 r. z udziałem prezydenta RP Andrzeja Dudy oraz przewodniczącego Konferencji Episkopatu Polski abp. Stanisława Gądeckiego w Markowej na Podkarpaciu otwarto Muzeum Polaków Ratujących Żydów im. Rodziny Ulmów. Do tej pory odwiedziło je 110 tys. osób.
Niemcy zajęli nowosądecką wieś Markową, liczącą wtedy ok. 4,5 tysiąca mieszkańców, 9 września 1939 r. Od 1 stycznia 1941 r. na czele posterunku niemieckiej żandarmerii w Łańcucie, któremu podlegała Markowa, stanął Eilert Dieken. To on odpowiada za masakrę w Markowej.

Po wojnie Dieken powrócił do Niemiec, przeszedł pomyślnie denazyfikację, pierwszą przeprowadzoną przez komisję aliancką w roku 1946 i kolejną w 1949 r. Do końca życia Dieken pracował jako policjant w małym siedmiotysięcznym miasteczku Esens na północy Republiki Federalnej Niemiec. Jak w przypadku wielu niemieckich zbrodniarzy wojennych nie został pociągnięty do żadnej odpowiedzialności!
W październiku tamtego pamiętnego roku weszło w życie niemieckie rozporządzenie grożące śmiercią osobom ukrywającym Żydów; w tym samym mniej więcej czasie, jesienią 1941 r., rodzina Ulmów przyjmuje pod swój dach osiem osób: Saula Goldmana (nazywany we wsi Szallem), jego czterech synów, oraz dwie córki Chaima Goldmana, jedna z nich ma małe dziecko.Na kryjówkę naprowadza Niemców prawdopodobnie granatowy policjant Włodzimierz Leś. Znał on dobrze rodzinę Goldmanów, według różnych pogłosek nawet wcześniej udzielił im schronienia, zagrabiając przy tym pieniądze i kosztowności, które mu powierzyli. Teraz prawdopodobnie nie chcąc stracić łupu, donosi na Ulmów.

Do masakry dochodzi 24 marca 1944 roku. Komando złożone z czterech żandarmów i kilku granatowych policjantów dociera pod dowództwem Diekena do domu Ulmów o świcie. Niemcy zmuszają także kilku chłopów, aby przybyli tam z furmankami. Stają się oni świadkami zbrodni. Żandarmi najpierw mordują Żydów, później wyprowadzają gospodarzy i na oczach przerażonych, płaczących dzieci strzelają do Józefa (lat 44) i Wiktorii (lat 32). Jeden z granatowych policjantów volksdeutsch Josef Kokott rozstrzeliwując Ulmów miał krzyczeć: „Tak umierają polskie świnie, które przechowują Żydów!” Po krótkiej naradzie Dieken rozkazuje zabić także wszystkie dzieci. Najstarsze z urodzonych dzieci miało miało 8 lat, najmłodsze 1,5 roku. Następnie Niemcy plądrują dom, udaje im się odnaleźć resztki kosztowności żydowskich mieszkańców, zabierają sprzęty domowe i zapasy żywności. Wszystko to zostaje załadowane na furmanki i wywiezione na posterunek w Łańcucie. W tym czasie oprawcy urządzają na miejscu zbrodni, w domu Ulmów, libację, zmuszając sołtysa Teofila Kielara do dostarczenia im wódki.

Według relacji świadków, sołtys, wstrząśnięty masakrą, miał zapytać Diekena: „Dlaczego kazałeś zabić dzieci?!” Otrzymał wtedy odpowiedź: „Żeby gromada nie miała z nimi kłopotu”. Podobno to samo pytanie zadał swojemu szefowi żandarm Gustav Unbehend; „Jestem komendantem i sam wiem, co mam robić” – miał odpowiedzieć Dieken.
Po dokonaniu zbrodni komendant wydaje sołtysowi rozkaz zakopania na miejscu w jednym dole ciał Polaków i Żydów, na prośbę jednak jednego z robotników zgadza się na pochowanie osobno rodzin polskich i żydowskich. W kilka dni później Polacy mimo zakazu wykopują potajemnie zwłoki Ulmów, umieszczają w czterech trumnach i grzebią na cmentarzu katolickim. Podczas tego pochówku zauważyli, że z łona Wiktorii wystawała główka dziecka z odsłoniętą do połowy klatką piersiową.
Szczątki zamordowanych Żydów zostały ekshumowane w lutym 1947 roku i przeniesione na Cmentarz Ofiar Hitleryzmu w Jagielle-Niechciałkach.
Pomimo ogromnego ryzyka i groźby utraty życia mieszkańcom Markowej udało się przechować i ocalić 17 Żydów; wśród nich był mieszkający po wojnie w Izraelu Abraham Segal, jeden z inicjatorów upamiętnienia bohaterstwa mieszkańców wsi Markowej.

– Rodzina Ulmów pokazuje nam, jak osiągnąć świętość w zwyczajnym i jednocześnie pięknym życiu dnia codziennego, a jej beatyfikacja jest znakiem czasu we współczesnym świecie. Jest dla współczesnych inspirującym przykładem do życia w rodzinie rozumianej jako sakramentalny związek kobiety i mężczyzny – podkreślił w trakcie konferencji prasowej w Markowej abp Adam Szal, metropolita przemyski.
Przygotował – Ryszard Zaprzałka
Korzystałem z portali: stacja7.PL oraz z Aleteia