
czyli
Reminiscencje świąteczne…
To kobieta, która urodziła się z batutą w dłoni… To jedna z najbardziej wyrazistych osobowości tarnowskiej kultury, o iście renesansowych horyzontach, kobieta instytucja, a przy tym osoba bardzo ciepła i wrażliwa, emanująca zda się niespożytymi siłami witalnymi. Pisze wiersze, maluje i haftuje, uczy i studiuje, ale przede wszystkim komponuje i dyryguje. Kilka lat temu obchodziła jubileusz 50-lecie pracy pedagogicznej i 30-lecie pracy dyrygenckiej. W kolejnej odsłonie swoich wspomnień – gdy ma się świadomość sześćdziesięciu lat podroży z “muzyką pod rękę“, snuje refleksje na temat przebytej ścieżki zawodowej. Tym razem wspomina swoje słynne Oratorium…

W czasie ciągle jeszcze około świątecznym wracam wspomnieniami do roku 2002, kiedy powstał we mnie projekt stworzenia większej formy scenicznej, w której mogłaby brać udział większa grupa wykonawców. Chodzi o dużą formę sceniczną – tryptyk Oratorium Biblijne „AKATHISTOS”, ostatecznie zrealizowaną w ówczesnej Mościckiej Fundacji Kultury, równe 20 lat temu.
Wtedy też powstała myśl połączenia wszystkich grup wiekowych z którymi współpracowałam (współprowadziłam), w jedną całość. Dziś to taka modna forma – „integracja międzypokoleniowa”.
20 lat temu termin ten był jeszcze mało znany. Mogę więc śmiało stwierdzić, ze byłam być może lokalnym prekursorem tej tej formy uteatralnionego widowiska muzycznego – połączenia wykonawczego dzieci, młodzieży i dorosłych.

To był mój trzeci rok pracy ze znanym wówczas szeroko chórem męskim „Harmonia”. Mój ojciec Juliusz Kolbusz, który był jego twórcą i dyrygentem, w wieku 80 lat przekazał mi dyrygencka pałeczkę i odtąd on sam śpiewał u mnie w Harmonii w barytonach.
Mając „szaloną” (jak o mnie mawiano) wyobraźnie muzyczną i przestrzenną, od początku stawiałam na innowacje wykonawcze, co nie zawsze było pozytywnie odbierane. Nie jako równolegle rozpoczęłam próby łączenia śpiewu chóralnego na podkładzie muzyki elektronicznej. Szkoda, że te moje prekursorskie działania, przeszły jakoś nie dostrzegane, a może i nie zrozumiane, bo jak stwierdziłam tutaj już nie jeden raz, tych moich „wytworów” muzycznych nigdy nie oceniał kompetentny krytyk muzyczny, który umiałby lub chciałby profesjonalnie ocenić moją ówczesną twórczość (kompozycje i animacje oraz aranżacje opracowywane dla zespołów, chórów i, solistów).

Tak jak pisałam wcześniej, na konkursie chórów męskich w Chrzanowie w 2001 roku, odważyłam się po raz pierwszy zaprezentować z chórem harmonia utwór „Żaby”, który chór wykonał na podkładzie muzycznym ilustrującym kumkanie żab nocą. Po sukcesie tam odniesionym, później często stosowałam tę metodę przy tworzeniu kolejnych widowisk słowno-muzycznych na scenach teatralnych.
Po tym dłuższym niż zamierzałam wstępie przechodzę do właściwego tematu, jakim był sygnalizowany wyżej, pomysł stworzenia widowiska bożonarodzeniowego pt. Akathistos czyli Zwiastowanie. To była pierwsza tak duża i tak nowatorska trzyaktowa forma teatralna, nie tylko od strony muzycznej ale i inscenizacyjnej oraz scenograficznej mojego autorstwa.

Słynna sala tronowa. W roli Heroda Łukasz Gaj.
Pamiętam do dziś swoje penetracje w przepastnych magazynach kostiumów, rekwizytów i dekoracji tarnowskiego teatru. Sama się dziś dziwię, jak potrafiłam z dwóch kolumn, jednego krzesła w stylu rzymskim oraz kilku metrów błyszczącego lureksu wyczarować na scenie salę tronową u króla Heroda.
Tytuły poszczególnych aktów tego widowiska: „Narzeczeni”, „Zwiastowanie” i „Narodzenie” były oczywiście oparte na kanwie historii Narodzenia Pana Jezusa ale potraktowane w sposób dość niekonwencjonalny, np. kolejność poszczególnych scen i ich rozegranie. Ot, chociażby w pierwszym akcie „Narzeczeni”, którego treścią było zapoznanie się Maryi z Józefem. Na tlle muzyki z niemieckiego filmu „Cudowny Apostoł”, przedstawiona została pantomimicznie para młodych ludzi (Kasia Duda, obecnie sławna diva operowa Katarzyna Plewniak) i Zbyszek Guzy, znany tarnowski animator kultury). Rola Maryi była dla młodziutkiej Kasi debiutem scenicznym – była wtedy na drugim roku wydziału wokalnego tarnowskiej średniej szkoły muzycznej w klasie śpiewu wokalnego pani prof. Alicji Płonka, obecnie znanej i cenionej pedagog oraz śpiewaczki operowej o międzynarodowej renomie. Uczyłam Kasię ruchu scenicznego i interpretacji wokalnej jak również zaprojektowałam dla niej zjawiskowy strój Maryi.

Maryja – Katarzyna Plewniak (wtedy Duda) i Anioł Stróż Polski – Ewelina Szybilska.
Musze tutaj nadmienić, ze pięcioosobowy zespól solistów, wśród których zaczynał swoją drogę do ogólnopolskiej kariery muzycznej Łukasz Gaj (tenor), obecny dyrektor Centrum Paderewskiego w Kąśnej, zaprezentował bardzo wysoki poziom amatorskiego śpiewania i aktorstwa. Podkreślenia także wymaga fakt, iż cały zespół wykonawczy: pasterze, aniołowie, orszak Trzech Króli, dwór Heroda itp. . pokazał bardzo wyrównany poziom artystyczny. I pomimo, ze próby trwały od października do lutego, po kilka godzi dziennie (z reguły w soboty i niedziele), głównie w Mościckiej Fundacji Kultury (byłam tam wtedy dyrygentem chóru „Harmonia”) i Pałacu Młodzieży, a także w szkole Szczepanika, całość okazała się prawdziwym wydarzeniem artystycznym, o którym głośno było w całym Tarnowie. Szkoda tylko, że lokalne media , tak papierowe jak i elektroniczne nie „zauważyły” naszej ogromnej pracy. Generalnie szwankowała również odpowiednia promocja i reklama naszego widowiska.
Aliści, z jednym chlubnym wyjątkiem, jakim była obszerna fotorelacja w jedynym wówczas lokalnym periodyku, kolorowym tygodniku „Echo Tarnowa”, profesjonalnie przygotowana przez znanego poetę i dziennikarza Ryszarda Zaprzałkę.

Dopiero po latach, w 2018 roku moją wieloletnią pracę doceniło ministerstwo kultury i sztuki przyznając mi nagrodę za całokształt mojej pracy artystycznej – wnioskowana kwota wynosiła 5000 a dostałam ku swojemu zaskoczeniu aż 7000 złotych.
Generalnie, przygotowując tamto betlejemskie wydarzenie nie miałam wtedy jeszcze takiego, jak dziś, doświadczenia scenicznego (reżyserskiego i inscenizacyjnego), nie również dostatecznej świadomości, że mogłabym a właściwie powinnam prosić o pomoc lokalne władze i instytucje kulturalne (poza Teatrem i MFK) w przygotowaniu takiej produkcji. Po latach konstatuję, że straciłam tam sporo zdrowia (nie miałam nawet profesjonalnego krzesła dyrygenckiego – kręgosłup!) i czasu na zwykłą, bieżącą, organizacyjno inscenizacyjną pracę, który mogłam przeznaczyć na działania stricte artystyczne.

Scena przy żłóbku – chór HARMONIA, dzieci z PM i młodzież ze szkoły Szczepanika.
0prawę muzyczną widowiska stanowili uczniowie tarnowskich szkół muzycznych I i II stopnia, grający na żywo, głównie na instrumentach dętych i strunowych. Natomiast wszystkie aranżacje kolęd i klasycznej muzyki bożonarodzeniowej były mojego autorstwa. Na szczególną, moim zdaniem, uwagę zasługuje akt drugi – „Scena u Heroda”, do którego partyturę, odtworzył z pamięci mój wówczas ponad osiemdziesięcioletni ojciec, który walnie pomagał mi prze realizacji całości tego prekursorskiego projektu i był obecny na premierze. Dopowiem jeszcze, że dodatkowym smaczkiem tej historii jest unikalność, brak jakiegokolwiek zapisy nutowego zaproponowanych przez ojca opracowań. Dodatkową trudnością była rola Heroda: w oryginale napisana na głos barytonowy, a u nas musiał się z nią zmierzyć tenor Łukasz Gaj, co wymagało dodatkowej transpozycji głosowej. Poza tym, cały akt II był w całości śpiewany przez głosy męskie.

Wzruszające podziękowanie od Ojca Juliusza Kolbusza.
Podsumowując, łącznie w tryptyku Oratorium Biblijne „AKATHISTOS” według mojego scenariusza, opracowania muzycznego i reżyserii, udział wzięło ponad 70 wykonawców. Oprócz premiery widowisko było jeszcze prezentowane 5 razy (tylko!). Charakteryzacje i makijaże wykonywałam sama, z reguły 3 godziny przed spektaklem. Mojego pomysłu była również scenografia, którą przygotowałam wraz z Anitą Ruszel i moim mężem Jerzym Kwiatkowskim, który fotograficznie dokumentował całe wydarzenie.

Prezentowane w całym cyklu moich wspomnień zdjęcia pochodzą z mojego domowego archiwum, które na bieżąco „obrabia” moja wnuczka Liliana Kwiatkowska.
Bożena Kwiatkowska