
W poniedziałek 4 lipca 2022 r., o godz. 18:00, w Siedzibie Muzeum Okręgowego w Tarnowie, Rynek 3 – Galeria „Piwnica pod Trójką”, odbył się wernisaż wystawy prac tuchowsko-austryjackiej artystki Lucji Radwan. Ta zupełnie nie znana w Tarnowie plastyczka urodzona w Tuchowie w 1951 roku, to córka małopolskiego malarza i rzeźbiarza Tadeusza Radwana i pochodzącej z Austrii (Unterach am Attersee) Józefy Radwan, z domu Scheichl. Maluje od wczesnej młodości. Jej edukacja artystyczna przebiegała początkowo pod okiem ojca w Polsce. Następnie, już po wyjeździe do Austrii (1975 r.) pobierała nauki u uznanych malarzy jak Krayema Maria Awad, György’a Kornisa, Gerda Matejka-Felden, Fritz Martinz, Peter Carerh, Lucia Riccelli, Josef Kaiser, Rudolf Fuchs. Z zamiłowania jest akwarelistką.

Daje jej to możliwości ekspresji, których nie oferują inne techniki malarskie. Akwarele Lucji Radwan są utkane z świateł i kolorów, koncentrują się na istotnych detalach wziętych z przyrody, próbują leczyć krajobrazy, którym nasza cywilizacja zadała liczne rany. Artystka pracuje także w akrylu, przy czym obrazy w tej technice tworzone są spontanicznie, w przeciwieństwie do prac z gatunku speleo, które są efektem starannej realizacji wyjściowej koncepcji – wizji artystycznej. W ten sposób powstają pod jej pędzlem urocze krajobrazy i pejzaże miejskie, ale również imponujące formy grotowych stalaktytów i stalagmitów (speleo), wprowadzające oglądających w tajemniczy podziemny świat wielorakich barw i kształtów. Chcąc wyeksponować różnorodność form grotowych artystka sięga również po farby olejne i akrylowe, redukując przy tym kształty i dodając kolory. Oglądający jej płótna mogą dzięki temu obcować z cudownymi światami płynnych granic i proporcji. Ponieważ z powodów zdrowotnych nie mogla być na swoim wernisażu w Tarnowie, poniżej przypominamy obszerne fragmenty interesującego wywiadu, jak przeprowadziła z nią Elżbieta Moździerz z Towarzystwa Miłośników Tuchowa.

Wielu artystów rozpoczyna swoją twórczą drogę od malowania akwarel, aby później przejść do malarstwa akrylowego, olejnego, czy innych technik. Pani również przeszła tę drogę. Skąd się to wzięło?
Początki mojego malarstwa nie były związane z czystą akwarelą, ale z gwaszem, farbami plakatowymi, temperą i olejem. Akwarelą zajęłam się później. Raz znajomy malarz, po zobaczeniu moich olejnych prac wyraził się, że mój styl dobrze by się sprawdził w akwarelach i zgodził się udzielać mi lekcji, więc przez ponad rok razem z nim intensywnie malowałam tylko akwarele. Nawet w tuchowskim muzeum jest kilka moich prac z tego okresu. A potem przyszła ciekawość odkrywania nowych technik, innej możliwości ekspresji, którą daje akryl lub olej. Jednak od dłuższego czasu dominującym obszarem mojej twórczości jest malarstwo olejne, a większość moich współczesnych prac to obrazy wielkoformatowe [160×210,160×420]. Oddaję w nich inspiracje pochodzące z motywów naturalnych, głównie jaskinnych i skalnych, ale aby nie wyjść z wprawy i zachować technikę nadal chętnie maluję akwarele, choć one, zapewne przez to, że tworzę głównie w akrylu i oleju, teraz są nieco intensywniejsze w kolorach.

W swoim długoletnim dorobku artystycznym, oprócz np. malarstwa o tematyce religijnej, posiada Pani obrazy, które określane są jako SpeleoArt.
Należałam do związku „Künstlergilde St. Lukas” w Wiedniu, którego przewodniczący Heinz Holzmann, speleolog, często organizował wycieczki do jaskiń. Urok tych miejsc sprawił, że zaczęłam nie tylko robić dużo zdjęć jaskiń, ale je rysować i malować (SpeleoArt). Wkrótce zostałam zaproszona na europejski kongres „Sztuka o jaskini, sztuka w jaskini”, zorganizowany na Węgrzech. Jednym z uczestników tego kongresu był speleolog ze Szwajcarii, autor wielu książek o tej tematyce i równocześnie organizator międzynarodowego zjazdu speleologów w jego kraju. Zjazd był połączony z wystawą, na którą zostałam zaproszona. Gdy tam zaprezentowałam swoje obrazy, to w niedługim czasie zaproszono mnie do Stanów Zjednoczonych i Australii. Właściwie, to mogłabym dużo częściej brać udział w wystawach, na które jestem zapraszana do różnych krajów, jednak ograniczają mnie czas i odległości.
Dla mnie malowanie jaskiń jest jak malowanie krajobrazu. Jak już wspomniałam, oddaję w nich inspiracje pochodzące z motywów naturalnych, głównie jaskinnych i skalnych. Symbolika Speleo zostaje tam zazwyczaj wyrwana ze swojego kontekstu, przez co uzyskuje samoistne znaczenie. Często rejestrowanym odbiorem moich dzieł jest wrażenie ożywienia, czy wręcz personifikacji form naturalnie statycznych i nieorganicznych. Nierzadkim wrażeniem jest obcowanie z dziewiczością obszarów, które doznają jakby swego pierwszego wyjścia na światło.

Inne ujawnione asocjacje obejmują nieskończoność, metamorfozę i oswojoną grozę. Zresztą wspomniane już światło, a także perspektywa odgrywają w sposób zamierzony istotną rolę w moich obrazach. Ich rolą jest wzmocnienie przekazu zmysłowego. Być może dlatego część recenzentów odbiera moje obrazy jako w jakiś trudny do opisania sposób przytłaczające, wymuszające uwagę a nawet reakcję już nie tyle widza, ile uczestnika spotkania z formą. Większość moich prac nie ma przypisanego im tytułu – chodzi o uwolnienie obserwatora od skojarzeń sugerowanych przez twórcę. Chodzi też o uwolnienie samego obrazu od zdeterminowania jego przekazu przez uwarunkowania i emocje z chwili jego narodzin.

Gdy oglądam dostępne w Internecie Pani obrazy właśnie z tego nurtu, to zawsze mam skojarzenie z zapomnianą, XIV-wieczną kopalnią soli w Tuchowie, która (moim zdaniem) powinna być magnesem promocyjnym naszego miasta. Ale skoro nie ma możliwości, aby stała się atrakcją turystyczną, to może dałoby się stworzyć malarską wizję dawnej kopalni? Czy artysta SpeleoArtu może z wyobraźni namalować wizję podziemnego Tuchowa?
Oczywiście słyszałam kiedyś o tym, że w Tuchowie była kopalnia soli, ale przyznam, że o niej zapomniałam. Myślę, że byłoby możliwe przedstawienie malarskich wizji nieznanej kopalni. Może tam są jakieś większe kanały? Przecież przez te setki lat mogły się już utworzyć jakieś stalaktyty…

Wiedeń, podobnie jak Berlin, Monachium czy Paryż, zwłaszcza w XIX wieku był celem podróży europejskich artystów, którzy właśnie tam chcieli pobierać nauki. Już samo bywanie w kosmopolitycznym, artystycznym środowisku było inspirujące. Teraz, po latach komunizmu, znowu dla Polaków granice stoją otworem. Czy dostrzega Pani obecność polskich artystów w Austrii?
Jestem członkiem austriackiego związku artystów malarzy w Wiedniu, do którego należą też inni pochodzący z Polski artyści. Od czasu do czasu uczestniczę we wspólnie z nimi zorganizowanych wystawach. W Wiedniu jest nawet polska galeria i czasem słyszę nazwiska artystów z Polski, ale ze względu na dzielące nas odległości mam z nimi mało kontaktów.
Obecnie wielu artystów, również Polaków osiedliło się poza Wiedniem. Ja też już nie mieszkam w stolicy, ale w małym miasteczku Gols, które znajduje się 70 km od Wiednia i około 35 km. od Bratysławy. Gols jest austriacką stolicą wina, a do pobliskiego parku narodowego przybywają ornitolodzy z całego świata, aby obserwować ptaki wodne. Ta miejscowość znana jest też z tego, że w okolicy „rośnie” las wiatraków (około 1000 sztuk). Turystów przyciąga też bardzo dobrze rozbudowana sieć dróg rowerowych.

W Muzeum Miejskim w Tuchowie znajduje się sala im. Tadeusza Radwana, czyli Pani ojca. Wśród naprawdę licznych eksponatów znajdziemy też obrazy przez Panią namalowane.
W muzeum znajdują się moje rysunki oraz akwarele i pejzaże z Polski i Toskanii. Jest też jeden z ulubionych przez mojego tatę obrazów (akryl na płótnie) przedstawiający bardzo szczupłe, źle wyglądające kobiety, które przypominały mu sytuację z obozu koncentracyjnego. Tato sam też dużo malował i rzeźbił. Tworząc artystyczne analogie do obozu czy przesłuchań w tarnowskim więzieniu, szukał drogi do pogodzenia się z koszmarną przeszłością, której sam zaznał i był świadkiem.
Za każdym razem, gdy miewałam wystawy w Polsce, to już nie zabierałam prezentowanych obrazów do Austrii, ale zostawiałam je w rodzinnym domu. Wszystkie ulubione obrazy mojego taty zostały przekazane do muzeum.
Z Lucją Radwan rozmawiała Elżbieta Moździerz
Tuchów 22 VII 2014r.

Ps. Kuratorem tarnowskiej wystawy jest Bożena Szczupak. Wystawa dostępna od 5 lipca – 29 sierpnia 2022 r.
Na podstawie materiałów organizatorów – Ryszard Zaprzałka