
czyli
TAM, GDZIE WZROK NIE SIĘGA
Kocham taki teatr – zwierza się nasza teatralna korespondentka Katarzyna Cetera, w którym nie oczywistość miesza się z oczywistością, który wstrząsa do głębi, który niesie znaczenia niekoniecznie założone przez twórców. Mam dużo szczęścia, ponieważ kilka lat temu udało mi się obejrzeć wstrząsające przedstawienie Marcina Wierzchowskiego – obsypane nagrodami SEKRETNE ŻYCIE FRIEDMANÓW, wyprodukowane sześć lat temu w Teatrze Ludowym. W niedzielny wieczór wraz z twórcami i obsadą spektaklu NADCHODZI CHŁOPIEC po raz kolejny wyruszyłam w teatralną podróż, którą zaproponował nam Marcin Wierzchowski.

Wędrowaliśmy w raczej wąskim gronie nielicznej tym razem, teatralnej publiczności. Wyruszyliśmy nie tylko do lat 80 – to podróż w czasie. Wyprawa do odległej południowej Korei, a ściślej koreańskiego miasta Gwangju – to właśnie tam, podczas trwających przez dziesięć dni demonstracji przeciwko dyktaturze Chun Doo Hwana ginie chłopiec, który szuka swojego przyjaciela – okazała się bardzo trudna, okrutna i wyczerpująca. Marcin Wierzchowski przekonuje nas jednak, że tak naprawdę egzotycznie brzmiące imiona równie dobrze mogłyby być polskie – albo ukraińskie – tak samo jak flagi z trumien przypadkowych ofiar.

Wojna tylko z pozoru jest odległa, tylko z pozoru nikogo z nas nie dotyka, jest zawsze obok a nie w nas – przekonuje reżyser przy pomocy swojego spektaklu, który miał swoją premierę w październiku 2019 roku, kiedy nie było jeszcze mowy o wojnie za naszą wschodnią granicą. Po wyjściu z krakowskiego Starego Teatru pozostała we mnie niemoc, ale też lęk pytania i refleksja. Te pytania zawsze jednak warto sobie zadać, a lęk warto przeżyć.

Najpierw jednak Beata Paluch prezentuje na dużym ekranie zdjęcie swojej maturalnej klasy wykonane w sali gimnastycznej w roku szkolnym 1979/1980. Właśnie wtedy, kiedy odbywały się zamieszki w dalekowschodnim Gwangju. Aktorka powiada o swoich szkolnych przyjaciołach, ich losach i wspólnych doświadczeniach. Trudno wśród moich rówieśników znaleźć osobę, która takiego zdjęcia klasowego nie ma – ot, przywilej wieku. Opowieść aktorki zaczyna przybierać coraz bardziej posępną wymowę i nagle, nie wiadomo kiedy, przenosimy się do innej sali gimnastycznej – tam znajduje się teraz prosektorium, w którym trwa identyfikacja ciał osób zabitych podczas pacyfikacji południowokoreańskiej demonstracji.

Masakra w Gwangju (광주 민주화 운동) to wydarzenia, które rozegrały się w Korei Południowej w okresie pomiędzy 18 a 27 maja 1980 roku. Miały charakter starcia ludności cywilnej (w liczbie około 100 tysięcy osób), złożonej głównie ze studentów i młodzieży – z wojskiem i policją. Wystąpienia skierowane były przeciwko wojskowej dyktaturze generała Chun Doo Hwana. Te krwawe wydarzenia oficjalnie opisywane były początkowo jako spisek komunistów, który miał doprowadzić do obalenia rządu. Z upływem lat, masakrę w Gwangju zaczęto określać jako próbę przywrócenia demokracji. Rząd przeprosił za majowe zajścia z 1980 roku, a ofiary zostały pochowane z należytą starannością na specjalnym cmentarzu. Do dziś jednak nie ustalono dokładnej ich liczby. Oficjalne śledztwo, przeprowadzone w latach dziewięćdziesiątych przez demokratycznie wybrane władze ujawniło, że w związku z powstaniem życie straciło 165 osób, a 987 osób uznano za „ciężko ranne”. Wyniki tego śledztwa są jednak mało wiarygodne – przygotowany na zlecenie BBC raport określa te dane przedstawione jako niedoszacowane. Partie opozycyjne w latach osiemdziesiątych twierdziły, że zabitych mogło być nawet 2000 osób, a dane te są potwierdzane przez część historyków.

Spektakl Marcina Wierzchowskiego to po trosze przedstawienie, a po trosze także doświadczenie teatralne. Wierzchowski wykorzystuje sprawdzoną formę. Już w SEKRETNYM ŻYCIU FRIEDMANÓW reżyser kazał nam iść śladem tytułowej rodziny, zaglądać do każdego kąta teatru (dosłownie), mnożył wątpliwości, pytania i tropy, jak w thrillerze. NADCHODZI CHŁOPIEC wykorzystuje tę sprawdzoną metodę. Wyruszyliśmy więc w podróż, w której nikt z nas nie wrócił bez szwanku: Oparty na powieści Han Kang spektakl opowiada o wydarzeniach południowokoreańskiej masakry z roku 1980. Tylko pozornie trudno wejść w tę odległą historię, napisaną przez życie. Wierzchowski potrafi sprawić, że chcemy ten trwający ponad cztery godziny spektakl wnikliwie poznawać, chcemy go słuchać, doświadczać, przemieszczać się po teatrze, marznąć w przeciągu korytarzy Starego i cisnąć się w malutkim, zakurzonym gabinecie. Teatr jest na wyciągnięcie ręki. Wojna także – czytamy w jednej z recenzji.

Marcin Wierzchowski do części koreańskiej dopisał jednak część polską. Po wędrownej adaptacji przesyconej liryzmem książki Han Kang zajęliśmy mniej więcej stacjonarne miejsca na widowni Dużej Sceny. Stałe: Nie trzeba już nigdzie chodzić, można się wreszcie wygodnie rozsiąść, co wcale nie oznacza, że jest przyjemniej. Trup co prawda nie ściele się już gęsto, ale w centrum wydarzeń nadal jest zmarły.

Opowieść ma być zbieżna z tą koreańską, ale to tylko pierwsze wrażenie. Narracja jest inna nie tylko dlatego, że dzieje się w Polsce: Zamiast uniwersalnych prawd i cichego patosu mamy intrygę prawie kryminalną, niejednoznaczne postaci, intrygujące relacje międzyludzkie, niespodzianki fabularne, zmienne tonacje, czarny humor, nieco absurdu, trochę odniesień do rzeczywistości. Oto jesteśmy w Polsce w roku 2028. Przed siedmiu laty doszło do masakry, w której zginęło wiele osób. Domyślamy się, że jej przyczyny były polityczne. W masakrze zginął młody człowiek (w tej roli Szymon Czacki, niezwykle przekonujący zarówno jako trup koreański, jak i polski).

Reżyser zestawił w ten sposób obraz wojennego okrucieństwa – tortur, gwałtów i rozstrzeliwań dla rozrywki – z pospolitą zbrodnią – zabójstwem, jakich wiele, które nam wszystkim, niestety, spowszedniały. Mówi o lęku, towarzyszącym człowiekowi w sytuacji wojny i strachu, z którym musi nauczyć się żyć na co dzień, niby w pokoju – w dzisiejszych trudnych czasach przypomniał to, co jest niemal truizmem – że wojna upokarza, pozbawia młodości, niewinności, godności, zahamowań, wreszcie człowieczeństwa. Że śmierć może być śmiesznie przypadkowa, beznadziejna, a ludzkie życie warte mniej, niż bułka i sok pomidorowy.
tekst -Katarzyna Cetera, zdjęcia – organizatorzy

NADCHODZI CHŁOPIEC
wg powieści Han Kang (tłumaczenie: Justyna Najbar-Miller)
Scenariusz Marcina Wierzchowskiego oraz Daniela Sołtysińskiego
Reżyseria: Marcin Wierzchowski,
Asystent reżysera – Tomasz Fryzeł
scenografia: Anna Maria Karczmarska,
asystentka scenografki –Ewa Pieronkiewicz (ASP)
Muzyka: Michał Litwiniec,
Lalki: Olga Ryl-Krystianowska,
Wideo: Tomasz Wolski,
Reżyser światła: Szymon Kluz. Premiera 5 października 2019.
inspicjent/sufler/asystent reżysera – Zbigniew S. Kaleta
Obsada:
Magda Grąziowska, Małgorzata Gałkowska
Urszula Chrzanowska (gościnnie)
Maciej Sajur (gościnnie) / Mikołaj Kubacki
Premiera odbyła się 5 października 2019 roku
W Narodowym Starym Teatrze im. Heleny Modrzejewskiej w Krakowie