
Dla tej chwili żyłeś. W Niebie – radość wielka.
Dzisiaj, 21 kwietnia w poniedziałek Wielkanocny o 7:35 zmarł papież Franciszek – 266 następca Świętego Piotra. Jorge Mario Bergoglio SJ zasiadał na Stolicy Apostolskiej od 13 marca 2013 do 21 kwietnia 2025 roku. Zgon następcy św. Piotra poprzedziła długa i wyczerpująca choroba. Od połowy lutego Franciszek był leczony w klinice Gemellii z powodu obustronnego zapalenia płuc. Wyszedł ze szpitala 23 marca, kiedy uznano, że jego stan jest stabilny. Komunikaty lekarskie uspakajały i wydawało się, że jest na najlepszej drodze do wyzdrowienia. Jego Świątobliwość był pierwszym w historii papieżem z Ameryki Południowej. Będzie także pierwszym od ponad 100 lat papieżem, który zostanie pochowany poza murami Watykanu – w Bazylice Matki Bożej Większej w Rzymie – Santa Maria Maggiore, ulubionej przez papieża Bergoglia. Czczony jest tam wizerunek Matki Bożej Śnieżnej znany też jako Salus Populi Romani (ocalenie ludu rzymskiego). Jego pontyfikat zapisał się w historii jako czas prostoty, dialogu, otwartości i troski o ubogich, o środowisko oraz jedność międzyludzką. – „Nie trać nigdy nadziei: Pan nigdy nie przestaje przebaczać, to my przestajemy prosić o przebaczenie.” W 2016 roku papież Franciszek odwiedził Kraków gdzie na Błonia krakowskie pojechał tramwajem. To była jego jedyna pielgrzymka do Polski.

Śmierć Franciszka zaskoczyła wszystkich. Jeszcze w Niedzielę Wielkanocną uczestniczył w uroczystej liturgii. Udzieli także ze słynnej logii Pałacu Apostolskiego tradycyjnego Błogosławieństwa Urbi et Orbi. Wydawało się, że po długiej i ciężkiej chorobie dochodzi do zdrowia i będzie kierować Kościołem przez najbliższe miesiące, a może i lata. A jednak Pan zdecydował inaczej. Dziś Kościół i świat żegna papieża Franciszka, pierwszego papieża z krajów globalnego południa. Dobiegł końca pontyfikat, który wolno będzie chyba nazwać mianem burzliwego: rozpoczęty w trudnej sytuacji wywołanej przez abdykację Benedykta XVI; prowadzony w coraz groźniejszej sytuacji międzynarodowej; otaczany nadziejami na reformę, ale zarazem pełen fundamentalnych napięć doktrynalnych.
„Musimy szukać Jezusa Zmartwychwstałego w życiu, szukać w twarzach braci, szukać w codzienności, szukać Go wszędzie, ale nie w grobie” – stwierdził papież Franciszek w homilii odczytanej przez kard. Angelo Comastriego podczas wczorajszej Mszy św. wielkanocnej. Emerytowany archiprezbiter bazyliki watykańskiej sprawował ją jako papieski delegat na placu św. Piotra w Watykanie. I choć nikt jeszcze wówczas tego nie przewidywał, były to ostatnie słowa papieża Franciszka, swoiste pożegnanie…

Maria z Magdali, widząc, że kamień od grobu został odsunięty, ruszyła biegiem, by pójść powiedzieć o tym Piotrowi i Janowi. Również dwaj uczniowie, po otrzymaniu szokującej wiadomości, wyszli i – jak mówi Ewangelia – „biegli obydwaj razem” (J 20, 4).
Protagoniści opisów Paschy biegną! I ten „bieg” wyraża, z jednej strony niepokój, że zabrali ciało Pana; ale z drugiej strony, bieg Marii Magdaleny, Piotra i Jana mówi o pragnieniu, porywie serca, wewnętrznej postawie tych, którzy wyruszają na poszukiwanie Jezusa. On, rzeczywiście, zmartwychwstał i dlatego nie ma Go już w grobie. Trzeba Go szukać gdzie indziej.
To jest proklamacja Wielkanocy: trzeba Go szukać gdzie indziej. Chrystus zmartwychwstał, żyje! On nie pozostał więźniem śmierci, nie jest już spowity całunem, a zatem nie można Go zamknąć w pięknej historii do opowiedzenia, nie można uczynić z Niego bohatera przeszłości, ani myśleć o Nim jak o posągu umieszczonym w muzealnej sali! Wręcz przeciwnie, musimy Go szukać i dlatego nie możemy stać w miejscu. Musimy się ruszyć, wyjść, by Go szukać: szukać Go w życiu, szukać Go w twarzach braci, szukać Go w codzienności, szukać Go wszędzie – ale nie w tym grobie.
Trzeba szukać Go zawsze. Bo jeśli powstał z martwych, to jest On obecny wszędzie, mieszka pośród nas, ukrywa się i objawia także dzisiaj w siostrach i braciach, których spotykamy na naszej drodze, w najbardziej anonimowych i nieprzewidywalnych sytuacjach naszego życia. On żyje i zawsze pozostaje z nami, płacząc łzami tych, którzy cierpią i pomnażając piękno życia w małych gestach miłości każdego z nas.
Dlatego też wiara paschalna, otwierająca nas na spotkanie ze Zmartwychwstałym Panem i uzdalniająca do przyjęcia Go w naszym życiu, jest czymś całkowicie odmiennym od statycznego uporządkowania lub spokojnego zadomowienia się w jakimś religijnym poczuciu bezpieczeństwa. Wręcz przeciwnie, Pascha zmusza nas do ruchu, pobudza, by biec jak Maria z Magdali i jak uczniowie. Zachęca, abyśmy mieli oczy zdolne do „widzenia dalej”, żeby dostrzec Jezusa, Żyjącego, jako Boga, który objawia się i także dzisiaj uobecnia się, mówi do nas, poprzedza nas, zaskakuje nas. Podobnie jak Maria z Magdali, każdego dnia możemy doświadczać utraty Pana, ale każdego dnia możemy biec, aby Go ponownie szukać, wiedząc z pewnością, że On pozwala się znaleźć i oświeca nas światłem Swojego zmartwychwstania.
Bracia i siostry, oto największa nadzieja naszego życia: możemy przeżyć tę biedną, kruchą i zranioną egzystencję, trzymając się Chrystusa, ponieważ On pokonał śmierć, pokonuje nasze ciemności i pokona mroki świata, abyśmy mogli żyć z Nim w radości, na zawsze. Ku temu celowi, jak mówi Apostoł Paweł, my również biegniemy, zapominając o tym, co za nami a zmierzając ku temu, co przed nami (por. Flp 3,12-14). Spieszmy się więc, by pójść na spotkanie z Chrystusem, szybkim krokiem Marii Magdaleny, Piotra i Jana.
Jubileusz wzywa nas do odnowienia w sobie daru tej nadziei, do zanurzenia w niej naszych cierpień i niepokojów, do zarażania nią tych, których spotykamy w drodze, do powierzenia tej nadziei przyszłości naszego życia i losów ludzkości. I dlatego też nie możemy zatrzymać naszych serc na złudzeniach tego świata ani zamknąć ich w smutku; musimy biec, pełni radości. Biegnijmy na spotkanie z Jezusem, odkryjmy na nowo bezcenną łaskę bycia Jego przyjaciółmi. Pozwólmy, by Jego Słowo życia i prawdy oświeciło naszą drogę. Jak powiedział wielki teolog Henri de Lubac, „musi nam wystarczyć zrozumienie, że chrześcijaństwo to Chrystus. Nie, naprawdę, nie ma nic innego poza tym. W Chrystusie mamy wszystko” (Les responsabilités doctrinales des catholiques dans le monde d’aujourd’hui, Paris 2010, s. 276).
Trzeba szukać Go zawsze. Bo jeśli powstał z martwych, to jest On obecny wszędzie, mieszka pośród nas, ukrywa się i objawia także dzisiaj w siostrach i braciach, których spotykamy na naszej drodze, w najbardziej anonimowych i nieprzewidywalnych sytuacjach naszego życia. On żyje i zawsze pozostaje z nami, płacząc łzami tych, którzy cierpią i pomnażając piękno życia w małych gestach miłości każdego z nas.
Dlatego też wiara paschalna, otwierająca nas na spotkanie ze Zmartwychwstałym Panem i uzdalniająca do przyjęcia Go w naszym życiu, jest czymś całkowicie odmiennym od statycznego uporządkowania lub spokojnego zadomowienia się w jakimś religijnym poczuciu bezpieczeństwa. Wręcz przeciwnie, Pascha zmusza nas do ruchu, pobudza, by biec jak Maria z Magdali i jak uczniowie. Zachęca, abyśmy mieli oczy zdolne do „widzenia dalej”, żeby dostrzec Jezusa, Żyjącego, jako Boga, który objawia się i także dzisiaj uobecnia się, mówi do nas, poprzedza nas, zaskakuje nas. Podobnie jak Maria z Magdali, każdego dnia możemy doświadczać utraty Pana, ale każdego dnia możemy biec, aby Go ponownie szukać, wiedząc z pewnością, że On pozwala się znaleźć i oświeca nas światłem Swojego zmartwychwstania.
Bracia i siostry, oto największa nadzieja naszego życia: możemy przeżyć tę biedną, kruchą i zranioną egzystencję, trzymając się Chrystusa, ponieważ On pokonał śmierć, pokonuje nasze ciemności i pokona mroki świata, abyśmy mogli żyć z Nim w radości, na zawsze. Ku temu celowi, jak mówi Apostoł Paweł, my również biegniemy, zapominając o tym, co za nami a zmierzając ku temu, co przed nami (por. Flp 3,12-14). Spieszmy się więc, by pójść na spotkanie z Chrystusem, szybkim krokiem Marii Magdaleny, Piotra i Jana.
Jubileusz wzywa nas do odnowienia w sobie daru tej nadziei, do zanurzenia w niej naszych cierpień i niepokojów, do zarażania nią tych, których spotykamy w drodze, do powierzenia tej nadziei przyszłości naszego życia i losów ludzkości. I dlatego też nie możemy zatrzymać naszych serc na złudzeniach tego świata ani zamknąć ich w smutku; musimy biec, pełni radości. Biegnijmy na spotkanie z Jezusem, odkryjmy na nowo bezcenną łaskę bycia Jego przyjaciółmi. Pozwólmy, by Jego Słowo życia i prawdy oświeciło naszą drogę. Jak powiedział wielki teolog Henri de Lubac, „musi nam wystarczyć zrozumienie, że chrześcijaństwo to Chrystus. Nie, naprawdę, nie ma nic innego poza tym. W Chrystusie mamy wszystko” (Les responsabilités doctrinales des catholiques dans le monde d’aujourd’hui, Paris 2010, s. 276).
I to „wszystko”, którym jest zmartwychwstały Chrystus, otwiera nasze życie na nadzieję. On żyje, On także i dziś chce odnawiać nasze życie. Jemu, zwycięzcy nad grzechem i śmiercią, chcemy powiedzieć:
„Panie, w to święto prosimy Cię o ten dar: abyśmy i my stali się nowi, abyśmy żyli tą odwieczną nowością. Strząśnij z nas, Boże, smutny pył przyzwyczajenia, znużenia i rozczarowania. Daj nam radość budzenia się każdego ranka ze zdziwionymi oczami, aby zobaczyć nowe barwy tego poranka, niepowtarzalne i różne od wszystkich innych. […] Wszystko jest nowe, Panie, i nic się nie powtarza, nic nie jest stare” (A. Zarri, Quasi una preghiera).
Siostry, bracia, w zadziwieniu paschalnej wiary, niosąc w sercu wszelkie oczekiwanie pokoju i wyzwolenia, możemy powiedzieć: z Tobą, o Panie, wszystko jest nowe. Z Tobą, wszystko zaczyna się od nowa.
Źródło: Republika, Vatican News