Niezależny autorski portal internetowy poświęcony kulturze i sztuce miasta i regionu, na bieżąco monitorujący to, co w kulturalnej trawie piszczy.​

Niezależny autorski portal internetowy poświęcony kulturze i sztuce miasta i regionu, na bieżąco monitorujący to, co w kulturalnej trawie piszczy.

Ośrodek Praktyk Artystycznych w Rudzie Kameralnej
Nowa siedziba Teatru Nie Teraz

PARTNER MEDIALNY

ZAPOWIEDZI | PATRONAT MEDIALNY

Teatr im. Ludwika Solskiego w Tarnowie
prezentuje
7 odcinkowy miniserial „OPOWIEŚCI TEATRALNE”


W tym unikalnym projekcie udział bierze red. naczelny n/portalu.

______________________________

MALOWANE SŁOWEM

Malowane przez: Tomasza Habiniaka

Wiersze autorstwa: Ryszarda Smagacza

REDAKTOR NACZELNY

* * *

 

już

wieczór

 

kończę

kolejny

wiersz

 

chociaż

wciąż

 

stoję

w

progu

 

Ryszard S.

______________________________

* * *

 

nie

recytuję

już

 

swoich

wierszy

 

pod

pomnikiem

Mickiewicza

 

teraz

słuchają

mnie

 

jeno

brzozy

i

ikony

 

z nich

czerpię

siłę

 

na

dalszy

bochen

czasu

 

Ryszard S.

______________________________

Panie

 

nie

dopuść

by

moje

słowa

przerastały

twoją

prawdę

 

Ryszard S.

______________________________

Wahadło

 

wiersz

to taniec

            z

chaosem

w

którym

panuje

porządek

—————————–

wiersze

pisuję

sam

      nie

wiem

jak

i

dopiero

gdy

powstaną

widzę

com

uczynił

———————————

poeta

zawsze

stoi

w

punkcie

wyjścia

co

wcale

          nie

wyklucza

między

planetarnych

rajz

 

Ryszard S.

______________________________

globalna

pandemia

 

ubrała

           nas

w kagańce

na twarzy

i

ostęplowała

nam

         dusze

a

chorzy z

urojenia

lekarze

zamiast

leczyć

wypisują

akty

      zgonu

 

Polska

jeszcze

się broni

 

niczym

Reduta

Ordona

 

przed

           tą

bolszewicką

zarazą

i

nie zginie

póki

          my

żyjemy

 

Ryszard S.

______________________________

* * *

 

jestem

starym 

człowiekiem

 

który woli

 

czytać

i

myśleć

 

pisać

i

milczeć

 

inaczej

 

niż

       nasze 

covidowe

dzieci

 

dla

których

nie ma

      przed

         i po

 

jest teraz



________________________



zaszczep

dziecku

 

bojaźń 

bożą

 

nie

preparat

 

Ryszard S.

______________________________

Poprzedni
Następny

______________________________

Perun:

Z premedytacją nie oglądam TV.

Telewizor u mnie siedzi w pudle już piąty rok. W ten wyjazdowy weekend miałem przykrą przyjemność zapoznać się z repertuarem różnych stacji korzystając z zastanego odbiornika TV. Po takiej przerwie dostrzega się znaczące różnice i niestety regres kultury.
To, co zobaczyłem i posłuchałem tak bardzo mnie przeraziło i tak bardzo mną wstrząsnęło, że obawiam się, że nie dam rady opisać tego odczucia. Przestraszyłem się zdając sobie sprawę z tego jaka masa rodaków jest karmiona szambem.
Do tej chwili mam wykrzywione usta z wielkim niesmakiem po obejrzeniu fragmentów programów informacyjnych, a także popularno-rozrywkowych. To jest kompletne dno szambowozu!!!
Dziennikarze – błaźni, aroganci, klakierzy i ignoranci, którzy kilkadziesiąt lat temu nie zdaliby matury.
Politycy „polemizujący” w TV – takie typy spotykaliśmy w XX wieku w zieleni miejskiej lub w PGR-ach.
Naukowcy – kilku karierowiczów żądnych kasy za udział w reklamach.
Ludzie kultury i sztuki – kompletny brak.
Gdzie się podziały programy, w których wykształceni, z nieprzeciętną inteligencją, kulturalni redaktorzy dawali wzór szlachetnej osobistej i społecznej postawy? Gdzie wywiało autorytety – ludzi nauki, kultury i sztuki?
W zamian mamy głupkowate seriale lub programy, w których zestaw nieokrzesanych prymitywnych i wulgarnych osób, siedząc na kanapie przed TV, żłopiąc piwo i pierdząc, mówi- „ocenia”, co jest fajne, a co niefajne, kształtuje opinię widzów. Ogląda ich podobno 70-90% społeczeństwa, które ma teraz potwierdzenie, że to jak żyją i jak się zachowują jest w porządku (jest OK i COOL!).
SKANDAL!!!  SKANDAL!!!   SKANDAL!!!
Misja kulturalna programów telewizyjnych rozmyła się gdzieś już dawno temu i nie wiadomo, czy powróci.
Jest zgoda społeczeństwa na to wszystko.
Najważniejsze w państwie osoby muszą znać ten stan rzeczy – aprobują to nie wyrażając jakiegokolwiek sprzeciwu.
Ludzie – zróbmy coś z tym, bo intelekt naszego narodu umiera na naszych oczach i na nasze życzenie!
Jesteśmy otumaniani repertuarem TV oraz coraz większą ilością dostępnego oficjalnie i legalnie alkoholu (dorosłe i mądre osoby korzystają z umiarem, ale ile takich jest? Albo ta młodzież popisująca się przed rówieśnikami?)
Jak kiedyś kolonizatorzy rozpijali rdzennych mieszkańców Ameryki, tak dziś poprzez alkohol i tragiczny poziom intelektualny programów morduje się bezkrwawo Polaków!
Alkohol sprzedawany na stacjach benzynowych!!!
To świadectwo NARODOWEGO KRETYNIZMU, UPODLENIA I PONIŻENIA, którego doczekaliśmy się w XXI wieku.
Do tego dochodzi skrajnie fatalna polityka wewnętrzna i zewnętrzna rządu, która doprowadziła do tego, że Polacy są skłóceni nawet ze swoimi najbliższymi, a żaden z sąsiadów już nas nie lubi.
Rzucą jeszcze więcej kiełbasy na grilla, puszek piwa i małpeczek w popularnych sklepach, pokażą w TV zawody pływackie w moczu i będzie można podzielić się Polską jak resztką kilkudniowej pleśniejącej pizzy!!!
Kulturalna Polsko gdzie jesteś?!
Mądry Polaku przed szkodą gdzie jesteś?!
P.S.
Pominąłem opis kilku programów.
To się w głowie nie mieści, to nie przechodzi przez usta, ani przez klawiaturę.
O mechanizmach manipulacji też nie wspominam. To zagrożenie jest/powinno być dla wszystkich oczywiste.
Niezmiennie polecam lekturę – Gustav le Bon, „Psychologia tłumu”

Piotr Barszczowski (fb)

BOŻENA KWIATKOWSKA przedstawia swoje obrazy i wiersze

O TYM I OWYM 229

Dekalog Polaka

„…Jam jest Polska, Ojczyzna twoja, ziemia Ojców, z ktorej wzrosłeś.

Wszystko, czymś jest,
po Bogu mnie zawdzięczasz.

 

1. Nie będziesz miał ukochania
 ziemskiego nade mnie.

2. Nie będziesz wzywał imienia Polski
 dla własnej chwały,
 kariery albo nagrody.

3. Pamiętaj, abyś Polsce oddał bez wahania
 majątek, szczęście osobiste i życie.

4. Czcij Polskę, Ojczyznę twoją,
 jak matkę rodzoną.

5. Z wrogami Polski walcz wytrwale
do ostatniego tchu, do ostatniej kropli
krwi w żyłach twoich.

6. Walcz z własnym wygodnictwem i tchórzostwem.
Pamiętaj, że tchórz nie może być Polakiem.

7. Bądź bez litości dla zdrajców
imienia polskiego.

8. Zawsze i wszędzie śmiało stwierdzaj,
że jesteś Polakiem.

9. Nie dopuść, by wątpiono w Polskę.

10. Nie pozwól, by ubliżano Polsce,
poniżając Jej wielkość i Jej zasługi,
Jej dorobek i Majestat.

 

Będziesz miłował Polskę
pierwszą po Bogu miłością.
Bedziesz Ją miłował więcej
niż siebie samego”.

Zofia Kossak-Szczucka

PITAVALE - 113

wg. Jerzego Reutera

Miłość w teatrze

To nie tylko sceniczne dramaty, pisane przez wielkich dramaturgów, to także zwykła proza życia, schowana gdzieś głęboko za tajemniczymi kulisami, w garderobach, pracowniach i emocjach, jakże ważnych dla każdego artysty. To raczej zrozumiałe, że życie na scenie musi przenosić się gdzieś głębiej i odciskać swoje piętno na dniu codziennym uczestników tego niecodziennego dell`arte. Pan elektryk z tarnowskiego teatru był młodym i bardzo przystojnym mężczyzną, a mało tego, był nad wyraz ambitny i rządny wejścia na scenę w jakiejś wyrazistej pozie, by zaimponować wszystkim. Jednak pozostałoby to w sferze nocnych marzeń, gdyby do naszego teatru nie została zatrudniona młoda, tuż po studiach, piękna aktorka. A byla tak powabna, że skupiała na sobie gorący wzrok wszystkich mężczyzn i zadrosne spojrzenia kobiet. Elektryk – tak go nazwiemy, by nie urągać jego pamięci – zakochał się od pierwszego wejrzenia, co było zawsze widoczne na oświetlanej przez niego scenie i rozpoczął powolne eksponowanie przed wybranką swoich wdzięków.

Pitaval 113

Pierwszy król Polaków

Już jutro, 12 kwietnia 2025 r. odbędą się w Krakowie wyjątkowe obchody 1000-lecia koronacji Bolesława Chrobrego na pierwszego króla Polski. W planach jest uroczysta Msza Święta, marsz Tysiąclecia oraz wyjątkowa konferencja naukowa z udziałem m.in. ks. prof. Tadeusza Guza. Tego dnia także przez Warszawę przejdzie Wielki Marsz z okazji 1000-lecia Królestwa Polskiego i 500-lecia Hołdu Pruskiego.

 

Poniżej prawdziwa, nielukrowana opowieść o królu Bolesławie, przez potomnych nazwanym Chrobrym i Wielkim, która musi stanowić trudny orzech do zgryzienia dla dzisiejszych „elit politycznych” Kraju nad Wisłą.

 

Powie ktoś tutaj, że przecie nie tak dawno Sejm RP ogłosił rok 2025 Rokiem Milenium Koronacji Dwóch Pierwszych Królów Polski w Gnieźnie. Że w stosownej uchwale napisano: „Koronacja Bolesława Chrobrego była jasnym sygnałem dla ówczesnego świata, że młode państwo polskie jest niepodległe i niezależne. […] Upamiętnienie wstąpienia na tron Bolesława Chrobrego oraz Mieszka II Lamberta jest wspomnieniem wszystkich tych, którzy skupieni wokół idei rodzącego się państwa polskiego, poświęcali czas, energię, a niekiedy i życie, byśmy dziś byli częścią dumnego grona krajów Europy z wielowiekową tradycją państwowości”. 

 

Pewnikiem każdy patriota podpisałby się pod tymi słowami. Kłopot w tym, że wśród dzisiejszych pseudoelit szczerego patriotyzmu należałoby szukać ze świecą, bynajmniej nie chanukową. Przecież od wielu lat obserwujemy łaszenie się do obcych panów ze strony przedstawicieli tubylczej „szlachty jerozolimskiej”, „wnuków Wehrmachtu” tudzież „sług narodu ukraińskiego”. Owe miernoty, pretendujące do miana „mężów stanu”, najwyraźniej nie mają pojęcia, komu składają historyczne hołdy.

 

Dziedzictwo świętego Piotra

 

Syn Mieszka I i Dobrawy nader wcześnie wkroczył na arenę polityki międzynarodowej. Liczył sobie około siedmiu wiosen, kiedy zgodnie z pradawnym obyczajem zorganizowano mu postrzyżyny. Jego ojciec wysłał poselstwo do Rzymu, ofiarowując papieżowi pukiel włosów pierworodnego. Oddał w ten sposób nasze ziemie pod zwierzchnictwo Stolicy Apostolskiej, „w dziedzictwo świętemu Piotrowi”. Po śmierci ojca (992) Bolesław objął książęcy tron. Dojście do władzy obfitowało w burzliwe momenty – książę wypędził macochę Odę wraz z jej synami, kazał też oślepić uzurpatorów Przybywoja i Odylena.

 

Nowy władca państwa polskiego był nieodrodnym dziecięciem swej epoki. Gorliwie krzewił chrześcijaństwo, nie cackając się z opornymi. Grzesznikom winnym nieprzestrzegania postów kazał wyłamywać zęby. Jego receptę na okiełznanie rozpustników warto przypomnieć w dobie panoszenia się rozmaitych dewiacji seksualnych: „Jeśli kto spośród tego ludu ośmieli się uwieść cudzą żonę lub uprawiać rozpustę, spotyka go natychmiast następująca kara: prowadzi go się na most targowy i przymocowuje doń, wbijając gwóźdź poprzez mosznę z jądrami. Następnie umieszcza się obok ostry nóż i pozostawia mu się trudny wybór: albo tam umrzeć, albo obciąć ową część ciała”.

 

Książę Bolesław w pierwszej dekadzie swego panowania zacieśniał sojusz ze Stolicą Apostolską i cesarstwem. Pragnął objąć misyjną aktywnością ziemie pogan, wysyłając do kraju Prusów misję św. Wojciecha. Po śmierci tego wielkiego męczennika (997) wykupił z rąk pogańskich oprawców jego zwłoki, by następnie uroczyście pogrzebać je w Gnieźnie. W następstwie tych zdarzeń papież Sylwester II ustanowił w Gnieźnie metropolię arcybiskupią, podległą bezpośrednio Rzymowi.

 

Pielgrzym

 

W roku 1000 do grobu św. Wojciecha pielgrzymował młody król niemiecki i cesarz rzymski, Otton III. Władca ten miał w zamyśle odbudowę imperium rzymskiego na ziemiach Italii, Galii, Germanii i ledwie co schrystianizowanej Słowiańszczyzny.

Książę Bolesław przyjął dostojnego gościa najwystawniej, jak potrafił. Istotnie, wrażenie wywołał potężne.

 

– Na koronę mego cesarstwa! To, co widzę, większe jest, niż wieść głosiła – miał zawołać Otto. – Nie godzi się takiego i tak wielkiego męża, jakby jednego z dostojników księciem nazywać lub hrabią, lecz chlubnie wynieść go na tron królewski i uwieńczyć koroną!

 

Otton III nazwał Bolesława „bratem i współpracownikiem cesarza” oraz „sprzymierzeńcem narodu rzymskiego”. Wręczył gospodarzowi bezcenny dar – kopię włóczni św. Maurycego. A wreszcie zdjął z głowy cesarski diadem i nałożył go na skronie Bolesława.

 

Ta sławna scena była interpretowana przez niektórych historyków jako koronacja królewska. W rzeczywistości szafarzem koron mógł być jedynie Ojciec Święty. Prawdziwa koronacja była bowiem obrzędem religijnym. Wymagała namaszczenia władcy olejami świętymi, przez co przeistaczał się on w Bożego pomazańca. To właśnie ten szczegół sprawiał, że monarcha stawał się niezależny od ziemskich czynników politycznych, jako że jego władza od tej chwili pochodziła od Boga.

 

Tym niemniej gest cesarza i jego pochlebne słowa pod adresem Bolesława miały na arenie politycznej trudny do przecenienia ciężar gatunkowy. Owocem zjazdu było także utrwalenie arcybiskupstwa gnieźnieńskiego, powołanie nowych biskupstw (w Krakowie, Wrocławiu i Kołobrzegu) oraz nadanie Bolesławowi i jego następcom prawa do obsadzania stanowisk biskupich.

 

Nie wszystkim podobało się takie wywyższenie naszego kraju. Niemiecki kronikarz Thietmar, biskup merseburski, oddał uczucia wielu swoich rodaków, kiedy westchnął był gorzko nad pergaminem: „Niech Bóg wybaczy cesarzowi, że czyniąc trybutariusza panem, wyniósł go tak wysoko”.

 

Czas miecza

 

Doskonałe relacje z cesarstwem rychło zakończyły się po przedwczesnej śmierci Ottona. Jego następca Henryk II Święty (od 1002 roku król Niemiec, od 1014 cesarz rzymski) nie widział w słowiańskim księciu „brata i współpracownika”, chciał jego pełnego podporządkowania. A pan na Gnieźnie posiadał swoje ambicje. Byli ludzie w otoczeniu przyszłego cesarza, którzy próbowali zapobiec wojnie. Św. Brunon z Kwerfurtu ostrzegał Henryka II, aby ten nie nastawał na zgubę „księcia chrześcijańskiego, dzielnego pracownika w winnicy Pańskiej”. Jednakże nieubłaganie nadchodził czas miecza.

 

Władca Polski uderzył pierwszy. Zajął Miśnię, Milsko i Łużyce, witany jako wyzwoliciel przez tamtejszą ludność słowiańską. Wykorzystując zamęt w ówczesnym państwie czeskim, postanowił rozszerzyć na nie swe wpływy. Wpierw pomógł w odzyskaniu tronu księciu Bolesławowi Rudemu, niedawno obalonemu przez konkurenta. Potem, gdy władca Polski zorientował się, że okrutne rządy Rudego powodują w Czechach ferment i narastanie opozycji, kazał uwięzić i oślepić swego alianta, a następnie sam objął rządy w Pradze.

 

Henryk II zażądał wówczas złożenia hołdu, ponieważ Czechy dotąd uznawały jego zwierzchnictwo. Bolesław odmówił. Henryk II kontratakował, wypierając Bolesława z Czech, a następnie wdzierając się w głąb ziem polskich. Między 1002 a 1018 rokiem Polska stoczyła z Niemcami aż trzy kilkuletnie wojny. Ostatecznie zawarty pokój w Budziszynie wskazał jako zwycięzcę księcia Bolesława. Wprawdzie nie mógł on marzyć o powrocie na czeski tron, ale zachował Milsko, Łużyce i Morawy.

 

Marsz na Kijów

 

Dogrywką wojny z Niemcami był atak Polaków na stolicę sprzymierzeńca Germanów, księcia kijowskiego Jarosława Mądrego, przeprowadzony w roku 1018.

W tym miejscu wypada napomknąć o ówczesnych, na pozór przedziwnych zmianach sojuszy, za którymi stali twardo stąpający po ziemi władcy. Nie było tutaj miejsca na (dobrze znane nam z ekranów telewizorów) ideologiczne seanse nienawiści do „odwiecznego wroga” – który przecież za chwilę mógł okazać się pożądanym sojusznikiem przeciw innemu nieprzyjacielowi.

 

Zanim jeszcze Bolesław zawarł z cesarstwem pokój w Budziszynie, wydarzyła się rzecz nad wyraz ciekawa. W roku 1013, wykorzystując czasową przerwę w walkach z Niemcami, polski książę wspólnie z Henrykiem II – dopiero co swoim śmiertelnym wrogiem! – wyprawili się razem zbrojnie przeciw Rusi Kijowskiej. Jako rzekło się wyżej, ówczesne sojusze zmieniały się dynamicznie, bo ledwie cztery lata później Ruś Kijowska stała się antypolskim sojusznikiem Niemiec! Na nasze szczęście niewiele z tego wyszło, a po wycofaniu się cesarstwa z wojny, Kijów stanął sam oko w oko z nieustraszonym Bolesławem.

 

Tak więc w roku Pańskim 1018 książę polski Bolesław wyprawił się na Kijów, zamierzając osadzić tam na tronie swego zięcia Świętopełka (brata Jarosława Mądrego). Polacy zdruzgotali wojska Kijowian w bitwie pod Wołyniem, a następnie zajęli Kijów. Jak podają kronikarze, Bolesław wkraczając do miasta miał wyszczerbić miecz o bramę grodu. Zwycięstwo było wiekopomne, choć potem Bolesław szpetnie zachował się wobec rodziny pokonanego władcy, niewoląc siostrę kijowskiego księcia, Przedsławę.

 

Trwałym owocem wyprawy kijowskiej było odzyskanie przez Polskę Grodów Czerwieńskich – obszaru położonego między Chełmem i Przemyślem a Samborem i Lwowem. Osadzony na kijowskim tronie Świętopełk po jakimś czasie został obalony przez siły wierne Jarosławowi Mądremu. Ten szybko dogadał się z Bolesławem, podpisując z nim traktaty pokojowe.

 

Korona

 

Niewiele wiemy o ostatnich latach panowania polskiego księcia. Z jakowychś przyczyn odsunął w cień swego pierworodnego Bezpryma, obdarzając za to względami młodszego Mieszka, co w przyszłości poskutkowało niebywale ostrym kryzysem politycznym.

Bolesław wznowił starania o koronę królewską. Pomogła mu w tym śmierć niezbyt przychylnego Polsce (czy może nazbyt przychylnego Niemcom) papieża Benedykta VIII. Kilka miesięcy później pożegnał nasz padół łez także cesarz Henryk II. Źródła przekazują skąpe informacje, jednakże Bolesław musiał pozyskać zgodę ówczesnego papieża Jana XIX, jako że legalności koronacji polskiego władcy nie oprotestowali nawet nieprzychylni nam kronikarze niemieccy. Pozwolili sobie jedynie na kąśliwe komentarze, jak te zawarte w Rocznikach Kwedlinburskich, gdzie odnotowano, iż książę Bolesław „trucizną pychy do tego stopnia zalał swoje wnętrzności, że zuchwale odważył się po namaszczeniu nałożyć sobie koronę, za którą to jego zarozumiałości śmiałością ducha rychło spotkała go zemsta Boga, albowiem wkrótce zszedł poddany smutnemu wyrokowi śmierci”.

 

Koronacja odbyła się najpewniej w Niedzielę Wielkanocną 18 kwietnia 1025 roku. W olbrzymim stopniu umocniła polską państwowość i była dowodem jej niezależności i prestiżu. Pierwszy polski król nie nacieszył się długo koroną, zmarł bowiem po zaledwie dwóch miesiącach. Pół roku później korona spoczęła na skroniach jego syna, Mieszka II Lamberta.

 

Karły i olbrzymy

 

Nie wszystko w biografii Bolesława Chrobrego zasługuje na pochwałę. Nie daje się nijak usprawiedliwić jego okrucieństwo, choćby oślepianie pojmanych wrogów, albo gwałt na nieszczęsnej księżniczce Przedsławie. Jednak przecież nie za to cenimy pierwszego polskiego króla.

 

To Chrobry wykuł przyszłą potęgę Polski. Przeszedł do historii jako władca, który chciał widzieć swój kraj w szeregu wolnych państw. W tym celu umiejętnie lawirował między Zachodem i Wschodem, odrzucając proponowany mu model integracji europejskiej pod przewodem Niemiec. Potrafił samotnie przeciwstawić się cesarzowi, najpotężniejszemu wówczas władcy Zachodu, mającemu chrapkę na budowę „świata jednobiegunowego”.

 

Polski król wzbudzał szacunek przeciwników – to mieszkańcy Rusi Kijowskiej nadali mu miano Chrobry (Dzielny). To on stworzył mocarstwo, które mimo dziejowych wichrów i przejściowych upadków będzie świeciło przykładem dla przyszłych pokoleń. Gorliwie przy tym krzewił chrześcijaństwo na ziemiach rodzimych i obcych.

 

Musiało upłynąć dobrych siedem stuleci, nim polscy politycy zaczęli biegać po worki dukatów do obcych ambasad. A kolejne paręset lat, nim plunęli na świetną przeszłość i ogłosili się otwarcie „sługami” obcej nacji, zaś polecenia cudzoziemskich dyplomatów zaczęli posłusznie przyjmować przez telefon… To zabawne, że dzisiejsze „elity” – do bólu antychrześcijańskie, antynarodowe, proberlińskie i prokijowskie – w swojej zadufanej tępocie zapragnęły uczcić właśnie koronację Chrobrego. Zaiste, ci ludzie mają dziwnego ducha.

 

Wielki i Dzielny

 

Bolesław trafnie uznawał, że wojna jest naturalnym przedłużeniem polityki. Dlatego z korzyścią dla naszego kraju przeprowadzał aneksje terytorialne, dlatego osadzał władców na obcych tronach, dlatego podburzał na ziemiach niemieckich słowiańską mniejszość (jak zapewne orzekłyby współczesne nam media: „zbrodniczych słowiańskich separatystów”…). Jakże żałośnie brzmią dzisiejsze umizgi pseudoelit do tradycji Chrobrego w kraju, w którym sądy straszą kryminałem za „pochwałę wojny napastniczej” (to jest za poparcie strony innej niż popierana przez tubylczą administrację namiestniczą).

 

Był Chrobry takim „złym imperialistą” z marksistowskich czytanek, który postawił się niemieckiej „Zjednoczonej Europie”, a potem (o zgrozo!) załomotał mieczem w bramy Kijowa. Był drapieżnikiem wśród drapieżników, który w ówczesnym okrutnym świecie uparcie walczył o przetrwanie. A przy tym wszystkim był „fundamentalistą religijnym”, wręcz „katolickim talibem”. I właśnie za to wszystko go wielbimy.

 

Andrzej Solak (pch24.pl)

Zobacz również:

21.37

Nie przypadkowo, co roku, zatrzymujemy się o tej właśnie godzinie. 20 lat temu, 2 kwietnia 2005 roku o godz. 21.37 umarł Święty. Do Domu Ojca powrócił jeden z największych w historii papieży, dziś już Święty

Czytaj więcej....

Nie pierwsza a trzecia

czyli ciąg dalszy eksploracji podziemi tarnowskiej katedry.   To prawdziwa sensacja – donosiła przed rokiem red. Ewa Biedroń z lokalnej RDN. Otóż w wyniku przeprowadzonych przez grono wybitnych uczonych badań krypt katedralnych okazało się, że

Czytaj więcej....

Przez Twe święte zmartwychwstanie,
z grzechów powstać daj nam, Panie

Każdemu z Was, każdemu kto w Waszym
sercu ma choć miejsca odrobinę

wszelakości dobrej a Bożej
w czas WIELKIEJ NOCY
Anno Domini 2025
życzy Teatr Nie Teraz
oraz Tarnowski Kurier Kulturalny

Poprzedni
Następny

 

  jak
  Babcia
  przy
  furtce
  stoi

 

  cierpiąc
  na
  zawroty
  historii

 

  Ryszard S.

MALOWANIE SŁOWEM

Ryszard Smagacz

Tryptyk Katyński część I

 

Część I

 

            1940 – 2010 Katyń

to

dla Polaków

ziemia

święta i przeklęta

wojenna

dwie daty

dwie listy

ale

od

teraz

pamięć jedna

 

wtedy

bezimienny guzik

z orzełkiem

teraz

obrączka

z imieniem

prezydenta

 

wtedy

strzały w tył głowy

i milczący las

wokół

teraz

salwy honorowe

Zygmunt i Wawel

i pokój

także my

jakby

nie ci

sami

oby

 

CZYTAJ DALEJ

 

Teatr Nie Teraz

Galeria Mistrzów:

Najnowsze spektakle:

MINIATURA TEATRALNA
PREMIERA
12 października 2024, Dwór Brzozówka w Tomicach k/ Warszawy

PREMIERA
5 października 2024, Muzeum Marii Konopnickiej w Żarnowcu
11 października 2024, Zakliczyńskie Centrum Kultury

PREMIERA
8 marca 2024, Muzeum Wsi Radomskiej
15 marca 2024, Zakliczyńskie Centrum Kultury

PREMIERA

8 lipca 2023, Muzeum Marii Konopnickiej w Żarnowcu

PREMIERA
18 marca 2023, Zakliczyńskie Centrum Kultury

PREMIERA

28 września 2022, Łomża

10 wrzesień 2022 – Suchowola koło Białegostoku
16 wrzesień 2022 – Strachocina koło Sanoka

8 wrzesień 2022 – Muzeum Marii Konopnickiej w Żarnowcu
14 wrzesień 2022 – Gliwice

Pierwsza premiera online – grudzień 2020

dworek M. Konopnickiej w Żarnowcu

Lipiec 2020

Ośrodek Praktyk Artystycznych – Dom Ludowy Maszkienice

Listopad 2019

Ośrodek Praktyk Artystycznych – Dom Ludowy Maszkienice

Spektakl teatralny w wykonaniu adeptów TNT

Arkadia – Sybir – Powrót do nieswojego domu

kwiecień 2019

listopad 2018 – Opole

październik 2017 – Tuchów – Kraków – Warszawa
październik 2016 – Tarnów Ratusz
marzec 2016 – Tuchów klasztor
luty 2016 – Warszawa – Galeria Porczyńskich
sierpień 2015 – Ołpiny
listopad 2014/2015 – Tuchów, Ołpiny /Wymarsz/
październik 2014 – Warszawa Żoliborz – Dom Pielgrzyma „Amicus”
lipiec 2013 – Synagoga – Dąbrowa Tarnowska
kwiecień 2012 – Warszawa – Więzienie na Rakowieckiej

maj 2011 – Warszawa – Muzeum Niepodleglości

grudzień 2010 – Hotel Tarnovia
maj – czerwiec 2003 Peregrynacja z kopią Veraikonu: Nowy Sącz, Stary Sącz, Just, Rożnów, Tropie, Jamna, Lipnica Murowana,  Nowy Wiśnicz, Szczepanów, Zabawa, Zawada, Tarnów 

_______________________

SPOTKANIA

_______________________

więcej na www.nieteraz.pl 
www.tarnowskikurierkulturalny.pl

YouTube