
Kiedy rozmawiamy o tradycji i to tak przez duże „T” – pisze na portalu Pch24.pl Tomasz a. Żak, znany reżyser i ceniony publicysta , zwykle odwołujemy się do przeszłości, nawet odległej, ale definiowanej przez konkretne postaci. Po prostu potrzebujemy wzorców osobowych, autorytetów, bez których nie jest możliwe istnienie jakiejkolwiek zdrowej społeczności. To wszystko najlepiej definiuje się w rodzinie. Co ciekawe, w bliskim nam języku rosyjskim słowo to – „rodina”, oznacza Ojczyznę. Z wiedzy jaką w życiu zdobyłem, wyciągam więc oczywisty wniosek, że nie istnieje ani Ojczyzna, ani rodzina bez swojej przeszłości, bez swojego cmentarza, czyli bez tego tylko pozornie martwego źródła tożsamości.

O co chodzi, kiedy domagamy się chrześcijańskiego pochówku ludobójczo pomordowanych na Wołyniu? Czym były ekshumacje na tzw. „Łączkach” i uroczyste pogrzeby Żołnierzy Wyklętych po kilkudziesięciu latach od ich haniebnych uśmierceń i wrzucenia do bezimiennych dołów? Niczym innym jak odzyskiwaniem Rodziny-Ojczyzny.
Dlaczego po latach, po wiekach nawet, przywołując ostatnią wolę zmarłych albo uzasadniając nasze działania historyczną wolą narodu, przenosimy ich prochy z obczyzny do kraju? A czym są ekshumacje osób, z którymi łączą nas więzy krwi i ponowne pochówki w miejscowości, gdzie los nas rzucił, gdzie teraz żyjemy? Niczym innym jak pragnieniem połączenia Rodziny, chęcią bycia razem także po śmierci w swojej mniejszej Ojczyźnie.
Mam przeświadczenie, że o danym kraju czy regionie bardzo dużo mówią właśnie groby, cmentarze. Stosunek do zmarłych to najlepszy weryfikator kultury narodu. Kiedy przekroczymy bramę takiego miejsca, to tam dowiemy się więcej niż z jakiegokolwiek przewodnika czy krajoznawczego opisu. Cmentarz opowie i o ludziach, którzy wokoło żyją (albo kiedyś żyli) i o ich cywilizacji. Nagrobne sentencje, zdjęcia, znicze, dekoracje grobów, ich architektura – jakaż to ogromna wiedza o tym, kim naprawdę jesteśmy. Jakże pogańskie w tym kontekście, jakże antykatolickie są coraz powszechniejsze kremacje.

A przecież to właśnie na tradycyjnych cmentarzach mieszały się kultury, wyznania i ludzkie losy. Wymownym tego przykładem jest Stary Cmentarz w Tarnowie, o którego bogatej historii tak pisze dr hab. Tadeusz Mędzelowski z Komitetu Opieki nad naszym Starym Cmentarzem:
Ponad 3 hektary terenu, na którym spoczywa ponad 76 tys. osób. Stary Cmentarz w Tarnowie kryje wiele ludzkich i kulturowych historii. Wiele razy przebudowywany, płynęła tamtędy rzeczka, były mosty, kwatery ewangelików, a nawet groby żydowskie.

Wzniesiono także kaplicę Sanguszków, najbardziej okazałą budowlę, która góruje nad innymi nagrobkami. Przekraczając bramę cmentarną, każdy staje się równy, bez względu na to czy był znany czy mniej znany – podkreśla nasz cmentarny Cicerone dr Mędzelowski i wymienia osoby pochowane na jednej z najstarszych nekropolii w Polsce.
– Jest kwatera zasłużonych, zwana też kwaterą legionistów, którzy w marcu 1863 roku, Bitwą pod Grochowem przedostali się do zaboru rosyjskiego. W wyniku odniesionych ran zmarli w tarnowskich szpitalach. Pogrzeby tych legionistów, miały charakter manifestacji patriotycznych. Tu leży dziadek pana młodego z 'Wesela’ Bonawentura Rydel, o którym pan młody mówi '[…] mego dziadka piłą rżnęli… Myśmy wszystko zapomnieli’. Tu spoczywa ksiądz Franciszek Leśniak autor tej pieśni biesiadnej na zakończenie roku 'Upływa szybko życie’.


Cmentarz Stary wpisany do rejestru Państwowych Zabytków w Krakowie, decyzją z dnia 18 czerwca 1997 r. Cmentarz na Zabłociu, na takim przedmieściu założono go z końcem XVIII w., należy do najstarszych cmentarzy w Polsce. Powstał po rozbiorach Polski i edykcie cesarza austriackiego Józefa II z 1784 roku, który nakazywał zniesienie cmentarzy przy kościołach wewnątrz miast i zakładanie nowych poza osiadłościami. Edykt cesarza reformatora przymuszał do grzebania zmarłych bez trumien, w płóciennych worach, przesypywanych wapnem, zakazywał stawiania pomników… na szczęście szybko o tym zapomniano. Najwcześniejszy, odnotowany w kronice bernardyńskiej, pochówek “na powszechnym cmentarzu na Burku” to złożenie do mogiły dnia 23 XI 1788 roku śp. Ojca Mansweta Hartika – bernardyna.

Na zakończenie powróćmy raz jeszcze do zaduszkowych dywagacji twórcy Teatru Nie Teraz – T. Żaka:
W Zakopanem, na tzw. Pęksowym Brzyzku, znajduje się jeden z najmniejszych w Polsce cmentarzy. Obok wejściowej bramki, na kamiennym murze umieszczono drewnianą tablicę z wyrzezaną na niej sentencją z najważniejszym przesłaniem od tych, którzy odeszli: „Narody, tracąc pamięć, tracą życie”. To prawda. Więc nie zapominajmy, że ledwie parę lat temu, pod pretekstem tzw. pandemii zamknięto ludziom dostęp do cmentarzy i to w czas Wszystkich Świętych, w czas, który ma łączyć naród i rodzinę. Nie dajmy sobie tego zrobić już nigdy więcej…

Można by tutaj, trawestując znane powiedzenie Wincentego Pola o górach, zawołać: „Na cmentarze, na cmentarze, miły bracie – tam Rodzina, tam Ojczyzna, czeka na cię”.
Przygotował – Ryszard Zaprzałka