
czyli
OSTATNIE SPEKTAKLE KONKURSOWE TALII
W czwartek zakończyły się pokazy konkursowe XXVIII edycji Ogólnopolskiego (powtarzam z uporem: już tylko z nazwy) Festiwalu Komedii – podsumowuje nasza krakowska korespondentka Katarzyna Cetera. Pod znakiem Talii – muzy Apollina, a jednocześnie patronki tarnowskiego festiwalu komediowego – minęło nam sześć festiwalowych wieczorów: niektóre z nich ze znakomitymi spektaklami, inne ze średnimi. Był też jeden spektakl z gatunku takich, których życzę sobie podczas festiwali wszelkiej maści oglądać jak najmniej.

Dwa ostatnie przedstawienia konkursowe Talii dowiodły niezbicie, że tarnowska publiczność teatr kocha, na komedii się zna a z twórcami przedstawień chce się spotykać i… rozmawiać, rozmawiać, rozmawiać. Prowadzone przez Tomasza Domagałę po każdym wieczornym spektaklu konkursowym rozmowy o teatrze okazały się chyba największym festiwalowym hitem. Co wieczór gromadziły więcej chętnych.

We środę, mimo późnej pory – a spotkanie z zespołem Teatru im. Aleksandra Fredry w Gnieźnie rozpoczęło się po dwuipółgodzinnym przedstawieniu rozpoczętym o 20:30, więc zakończyło się grubo po północy – tarnowianie dość licznie pozostali w foyer teatru aby porozmawiać. O sztuce, o teatrze, o technice gry aktorskiej, o GARDEROBIANYM, o sensie życia i o dawnych czasach. Natomiast w czwartek chętnych do uczestnictwa w rozmowie z twórcami WSTYDU było tak wielu, że trzeba było dostawić krzesła, bo… zabrakło miejsc na widowni. Osobiście słyszałam, że widzowie zachęcali się nawzajem do pozostania w teatrze. Ten sukces frekwencyjny to efekt przede wszystkim osobowości, wiedzy i klasy prowadzącego – na pewno w większym stopniu niż skutek działań marketingowych działu promocji czy “wielkich” nazwisk rozmówców.

Prezentowany w konkursie GARDEROBIANY Ronalda Harwooda to wielokrotnie wystawiana sztuka należąca do klasyki światowej literatury, opowieść o ulotności teatru, osobistym i artystycznym spełnieniu, o samotności w obliczu międzyludzkich relacji, ukazująca tęsknotę za teatrem, którego już nie ma. To również poruszająca opowieść o przyjaźni, miłości, akceptacji, oddaniu sztuce, międzyludzkich zależnościach oraz o dramacie przemijania.

Akcja sztuki rozgrywa się w czasie wojny, gdy wydawało się, że teatr – jak wszystko wokół – skazany jest na nieistnienie. Zdesperowany kierownik jednego z teatrów postanawia odwołać KRÓLA LEARA, w którym miał zagrać Sir – nieco upadły już – aktorski mistrz u schyłku swojej kariery. Garderobiany Norman zapobiega jednak odwołaniu spektaklu. Właśnie relacje Garderobianego z Sirem – postaci mocno skontrastowanych, ale i uzupełniających się – stanowią niezwykle interesującą gamę przeróżnych odcieni: przyjaźni, oddania, wierności, zaufania, gniewu, rezygnacji – arcytrudną do wygrania przez aktorów.

Dlatego ten scenariusz grali – i reżyserowali – najlepsi: Igor Przegrodzki i Jerzy Schejbal pod kierunkiem Macieja Wojtyszki we Wrocławiu, Gustaw Holoubek i Marian Kociniak w Ateneum w reżyserii Krzysztofa Zaleskiego a ostatnio Jan Englert i Janusz Gajos w Narodowym – w reżyserii Adama Sajnuka. Do gnieźnieńskiej realizacji GARDEROBIANEGO w reżyserii Dana Jemmetta zaangażowano gościnnie Piotra Cyrwusa, któremu partneruje – jak umie – Roland Nowak. W efekcie powstało wzruszające, angażujące przestawienie – dość długie i wymagające, zupełnie nieśmieszne – mimo celowych nawiązań do postaci króla Leara i jego błazna. Dla mnie jednak ten tekst w ogóle komedią nie jest – to dramat najczarniejszy z czarnych, bo dotyczy rzeczy ostatecznych.

Prezentację spektakli konkursowych TALII zwieńczył WSTYD Marka Modzelewskiego wyreżyserowany przez Wojciecha Malajkata, aktualnego dyrektora Teatru Współczesnego w Warszawie. To była wisienka na festiwalowym, taliowym torcie, nie tylko ze względu na obsadę – w przedstawieniu wystąpili Iza Kuna, Jacek Braciak, Agnieszka Suchora oraz Mariusz Jakus.

Przedstawienie było zabawne, świetnie i precyzyjnie zagrane przez wszystkich aktorów. No i znakomity scenariusz, w którym możemy zobaczyć siebie ze wszystkimi naszymi wadami – jak w ZEMŚCIE Fredry, ja w lustrze. Publiczność nagrodziła artystów owacjami na stojąco a spektakl spodobał się tarnowskiej publiczności.

Premiera WSTYDU odbyła się pięć lat temu (prezentowano ten spektakl już ponad 240 razy!) ale konkuruje podczas XXVIII OFK TALIA z przedstawieniem, które dopiero tydzień temu pokazano publiczności po raz pierwszy. Szanowni decydenci – przecież to naprawdę niesprawiedliwe!

Może więc uda się w przyszłości ucywilizować selekcję konkursową – która kiedyś była w Tarnowie dobrą praktyką (do festiwalu Talia zapraszano rzeczywiście najnowsze i najciekawsze produkcje komediowe w Polsce), której teraz nie ma a powinna być. Jeśli wybór spektakli do konkursu jest przypadkowy, to na festiwalu pojawiaj się produkcje przypadkowe i dochodzi właśnie do takiej sytuacji. W Tarnowie przy okazji TALII od lat borykamy się właśnie z dwoma problemami – przypadkowymi spektaklami w konkursie i absurdalnym wręczaniem po spektaklu jednego bukietu dla całego zespołu – na ręce jednego wykonawcy (najczęściej na szczęście na ręce wykonawczyni). Z trzecim problemem – poradził sobie świetnie Tomasz Domagała, można więc powiedzieć, że został z żegnany. Na następne edycje pozostanie praca nad pozostałymi festiwalowymi mankamentami: selekcją i wręczaniem kwiatów.

Ostatni weekend festiwalu to wydarzenia towarzyszące – koncert Pawła Domagały w Centrum sztuki Mościce, przedstawienie (NIE) WSZYSTKO CI ODDAM w reżyserii Dariusza Taraszkiewicza z udziałem gwiazd: Joanny Moro, Magdaleny Walach, Bilguna Ariunbaatara oraz Pawła Okraski a potem już tylko gala finałowa i moja ukochana AUDIENCJA V, na którą chyba czekam najbardziej. Zatem – do zobaczenia w teatrze.
Katarzyna Cetera
Zdjęcia – organizatorzy (Paweł Topolski)