
Przysłowiowego konia z rzędem temu, kto wie gdzie w naszym galicyjskim miasteczku znajduje się budynek dawnego kościoła pw. Matki Bożej Śnieżnej. Otóż, interesujący nas choćby z racji wakacyjnych wędrówek tajemniczy budynek, mieści się w ścisłym centrum tarnowskiej starówki przy ul. Brnardyńskiej 24, vis a vis zabytkowego kompleksu klasztornego o. Bernardynów, popularnego m.in. z racji ruchomych szopek bożonarodzeniowych.

Usytuowany po drugiej stronie ulicy na skrzyżowaniu z ul. Szeroką monumentalny gmach, którego od strony zachodniej fasada jest klasycystyczna, a od strony wschodniej to kościelne prezbiterium, to właściwy dawny kościół księży Bernardynów zbudowany w drugiej połowie XV wieku poza murami ówczesnego miasta z fundacji Jana Amora Tarnowskiego (Iuniora), który sprowadził bernardynów do Tarnowa w 1459 roku. O skomplikowanej historii tego miejsca stało się ostatnio głośno za sprawą znakomitego warszawskiego, rodem z Tarnowa, konserwatora dzieł sztuki dr Rafała Nijaka, który odkrył tam niezwykle cenne polichromie.

Pierwotny kościół i klasztor sprowadzonych do Tarnowa w 1459 r. Bernardynów był konstrukcji drewnianej i miał charakter tymczasowy. Wcześniej, gdzie powstać miało założenie klasztorne, Spicymir Leliwita miał zamiar wybudować zamek. Mieszczanie tarnowscy byli niechętni budowie murowanego zespołu klasztornego, obawiając się osłabienia zdolności obronnych miasta. Jednak wątpliwości mieszczan zostały rozwiane, gdyż całe założenie klasztorne zostało wkomponowane w system obronny miasta podwyższając jego walory obronne.

Nowy kościół i budynki klasztorne zaczęto budować w 1468 r. Fundatorem był Jan Amor Tarnowski. Całość przedsięwzięcia ukończono u schyłku XV wieku. Nowy kościół był budowlą wybudowaną w stylu późnogotyckim, murowaną z cegły, jednonawową z węższym prezbiterium zakończonym trójbocznie, wzmocnionym przyporami i wieżą po stronie północnej na styku korpusu i prezbiterium. Od strony południowej do kościoła przylegał trójskrzydłowy, piętrowy klasztor. Zabudowę uzupełniały budynki gospodarcze. Klasztor posiadał sad i ogród. Całość kompleksu klasztornego otoczona była murem kurtynowym. Kościół został erygowany pw. Matki Boskiej Śnieżnej. Dnia 29 listopada 1499 r. Jan Amor Tarnowski wystawił tarnowskim Bernardynom akt darowizny, obejmujący kościół z klasztorem oraz uwolnił ich od wszelkich jemu należnych zobowiązań .
W 1504 r. mieszczanie tarnowscy ufundowali stalle do prezbiterium kościoła (obecnie w muzeum bernardyńskim w Leżajsku), a w 1512 r. mieszczanin Stanisław Gołda ufundował ołtarz główny, sprowadzony z Wrocławia.
W 1614 r. kościół strawił pożar. W latach 1620-23 staraniem gwardiana o. Michała Hallera odbudowano świątynię, wyposażając ją w 1630 r. w organy. W latach 1665-74 dokonano rozbudowy klasztoru i kościoła m. in. na wieży kościelnej umieszczono zegar. W 1671 r. z fundacji Bonarowiczowej wzniesiono barokową kaplicę Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny. W podziemiach tejże kaplicy istniał sepulchrum nobilium (grobowiec szlachecki). Pierwsza wzmianka o nim pochodzi z 1680 r. Pochowano w nim 86 osób świeckich. Poza tym, 26 listopada 1764 r. w tymże grobowcu dokonano zbiorowego pogrzebu kości różnych dobrodziejów i zakonników klasztoru.

Pochówków dokonywano także na placu dookoła kościoła i klasztoru. W marcu 1765 r. na terenie klasztornym pochowano Elżbietę Drużbacką – poetkę epoki późnego baroku, a przed wejściem do kościoła pochowano 13 grudnia 1785 r. Jana Duwalla, pierwszego biskupa diecezji tarnowskiej. W latach 1751-57 zmieniono wystrój kościoła m. in. wyposażając go w nowy ołtarz główny i dwa boczne.
Po zajęciu Tarnowa przez Austriaków nastąpił proces likwidacji klasztoru, który ostatecznie nastąpił 5 sierpnia 1789 r. Zakonnicy opuścili wtedy kościół oraz klasztor i pozwolono im się przenieść do nieużytkowanych już wtedy zabudowań klasztoru Bernardynek. Opuszczone budynki klasztorne w następnym czasie były wykorzystywane na magazyny oraz prawdopodobnie wynajmowane osobom prywatnym i szkole powszechnej.
W 1809 r. podczas stacjonowania w Tarnowie wojsk rosyjskich urządzono „puszczanie balonu” w trakcie którego balon zawiesił się na kopule klasztoru i zapalił. W owym czasie w budynkach klasztornych mieścił się skład prochu i kul armatnich wojsk rosyjskich, a obok niego magazyn wódki. Jednak na całe szczęście nie doszło do eksplozji, zniszczone zostało jedynie poszycie dachu. W 1814 r. miał miejsce kolejny pożar, który strawił duży obszar miasta jak i znacznie uszkodził byłe już zabudowania klasztorne.

Opuszczone przez bernardynów budynki kościoła i klasztoru wykorzystywano na różne cele. Po pożarach w latach 1809 i 1814 budynek kościoła został przebudowany w latach 1823–1825 na potrzeby sądu: podzielono go na trzy kondygnacje, w prezbiterium urządzono salę rozpraw, zmieniono także elewacje (w stylu klasycystycznym). Zabudowania klasztorne częściowo wyburzono, a częściowo przebudowano, powstało w nich więzienie.
W latach 1823-25 budynek kościoła przebudowano w duchu klasycystycznym na siedzibę Sądu Szlacheckiego (Forum Nobilum). Wnętrze podzielono na trzy piętra, a w dawnym prezbiterium utworzono salę rozpraw. Elewacja od strony zachodniej uzyskała reprezentacyjną klasycystyczną formę z pilastrami, zwieńczoną trójkątnym naczułkiem oraz prostymi obramowaniami okiennymi. Pozostałe budynki klasztorne rozebrano lub przebudowano. W dawnym budynku klasztoru (częściowo zburzonym) urządzono więzienie, które mieściło się tam do 1927 r. Podczas remontu i adaptacji kościoła do nowej funkcji, według księdza Wincentego Balickiego, „podziemne sklepienia odkryte, lecz jako nieużyteczne, zupełnie zasypane zostały; miały one związek z zamkiem tarnowskim”. Tak ugruntowała się legenda o podziemnym tunelu łączącym zamek tarnowski z miastem.
W latach 1826-1931 w byłym już przebudowanym kościele mieściły się organy sądowe, później w latach 1931-60 budynek był siedzibą Urzędu Miasta Tarnowa, a następnie różnych miejskich instytucji. Obecnie swoją siedzibę ma tam Miejski Zarząd Cmentarzy w Tarnowie oraz Zarząd Dróg i Komunikacji w Tarnowie. Od 1964 r. w części parteru dawnego prezbiterium znajduje się kaplica Kościoła Polskokatolickiego. W związku z utworzeniem 31 marca 2017 Prawosławnego Punktu Duszpasterskiego pw. Częstochowskiej Ikony Matki Bożej w Tarnowie, w kaplicy (na mocy porozumienia z Kościołem Polskokatolickim) celebrowana jest również prawosławna Boska Liturgia. Punkt obsługuje duchowny z parafii w Rzeszowa.

Nie ma drugiej takiej osoby, która by się tym miejscem aż tak interesowała i tyle o nim wiedziała, co dr Rafał Nijak – konserwator dzieł sztuki, artysta plastyk, z pochodzenia tarnowianin, od lat mieszkający i pracujący w Warszawie. Mimo że zabytków w Tarnowie nie brakuje, jemu przy tym mocniej bije serce. Tu jako pierwszy może dotknąć historii przez wieki skrytej pod kolejnymi warstwami tynku i czasu. Historii, której nie można sobie kupić, a Tarnów ją ma – wciąż pełną tajemnic, czekającą na zbadanie, ważną dla miasta, momentami sensacyjną, poczynając od XV-wiecznych piwnic i ich przeznaczenia, kończąc na nienaruszonym fragmencie gotyckiego muru schowanym na strychu. Frapujących odkryć w starych murach nie brakuje.

Dr Nijak interesuje się tym miejscem od czasów, kiedy był uczniem pobliskiego Liceum Plastycznego. Zbierane przez lata informacje i eksplorowanie tego miejsca pozwoliło mu kilka lat temu dokonać teoretycznej, komputerowej rekonstrukcji zabudowań kompleksu dawnego klasztoru bernardynów w Tarnowie.
W tym roku odsłonił fragment polichromii dawnej świątyni pw. Matki Bożej Śnieżnej. Odkrył tu cztery warstwy malarskie, z czego trzy ornamentowe przemalowania i jedno jednolite. Pierwsze, punktowe odkrywki, wykonał 10 lat temu. W międzyczasie budynek ten (dziś znajduje się w nim Zarząd Dróg i Komunikacji) remontowano, tę ścianę pozostawiono na prace konserwatorskie.

– To dość istotne miejsce dla dawnej przestrzeni, znajdujące się blisko prezbiterium. Na tej ścianie mógł znajdować się ołtarz boczny nawy głównej. Za nią do dziś istnieje oryginalna klatka schodowa. Schodki pną się na samą górę. Musiało to być wyjście techniczne na poddasze – tłumaczy dr Rafał Nijak.
Najstarsza odkryta przez dr. Nijaka warstwa polichromii nie jest gotycka, jak można by się w tym miejscu spodziewać. Pochodzi prawdopodobnie – jak domyśla się konserwator – z XVII wieku. Może XVIII, choć trudno w to uwierzyć, skoro już pod koniec tego stulecia klasztor tu zlikwidowano, a wcześniej jeszcze trzy razy świątynię przemalowywano, czego dowodzą odkryte warstwy. – Najstarsza, choć jest destruktem, to i tak najlepiej się zachowała – ocenia Nijak.

Przedstawia fragment pomarańczowej zwisającej draperii. – Wartość tego odkrycia polega na tym, że my po raz pierwszy widzimy, co tutaj było. To jest jak praca na otwartym sercu. Tutaj można dotknąć historii sprzed wieków, na żywej substancji dowiedzieć się więcej na temat tego kościoła – tłumaczy konserwator, który przy okazji odkrywania polichromii natknął się w tynku na fragment sklepienia czaszki, w innym miejscu na krąg szyjny oraz niewielki kawałeczek brązowej tkaniny, być może z bernardyńskiego habitu.
– Na podwórzu, gdzie prawdopodobnie wyrabiano zaprawę, był stary cmentarz, nietrudno było w tym miejscu o stare kości – opowiada, a już to pokazuje, jak wiele to miejsce skrywa tajemnic.
Żeby poznać technikę malarską, zawęzić datowanie powstania polichromii, trzeba by przeprowadzić szersze badania. Wszystko, co dr Rafał Nijak do tej pory tu odkrył, zrobił w czynie społecznym, kosztem własnego czasu i środków. Wymagało to sporego samozaparcia, zwłaszcza że na co dzień nie mieszka w Tarnowie.
– Pewnie, że było wiele powodów, by się tym nie zajmować – praca zarobkowa, naukowa, artystyczna, ale skoro już tyle siedzę w temacie, to zwyczajnie mi szkoda. Powiem nieskromnie, ale wiem, że jak tego nie zrobię, nikt tego nie ruszy, skoro przez tyle lat nic się z tym nie działo. Byłbym szczęśliwy, gdyby znalazły się chociaż środki na badania laboratoryjne, 3,5 tys. złotych na pobranie próbek i zbadanie pigmentów – mówi Nijak.

Póki co konserwuje i zabezpiecza to, co odkrył. Wykonał projekt tablic informacyjnych, które chciałby do końca roku powiesić obok odkrytej polichromii, by opowiadały o tym miejscu – dawnym kościele i kompleksie klasztornym.
Kiedy R. Nijak opowiada i oprowadza po nich, widzi w tym miejscu nie budynek i pokoje Zarządu Dróg i Komunikacji, Miejskiego Zarządu Cmentarzy, kancelarii adwokackich, ale właśnie tę dawną przestrzeń. – Dla mnie ten zabytek jest ciekawszy niż katedra, ratusz czy mury miejskie. Mnie frapuje ten, dziewiczy badawczo. Dla konserwatora to prawdziwy rarytas. Niektórzy marzą o czymś takim – tłumaczy.
Korzystałem z opracowań Jarosława Zbrożka i red. Beaty Malec-Suwara (gość.pl)
Ryszard Zaprzałka