
czyli
Najtrudniej pisać o książkach wspaniałych.
Cześć!
Mało mnie tu, bo czytam,biegam i staram się jakoś ogarniać cały ten galimatias. Gdybyście mięli ochotę zerknąć na to, co w literackiej trawie piszczy – zapraszam na mój profil o książkach. Pisze na swoim Facebooku związana od lat z Teatrem Nie Teraz, jego ceniona aktorka i poetka Agnieszka Winiarska. To w Tarnowie kończyła szkołę średnią, wieńcząc później swoją edukację polonistyką w Rzeszowie. To na deskach tego znanego w całej Polsce teatru debiutowała i zagrała wiele znaczących ról, pogłębiając swoją wrażliwość na sztukę i piękno ojczystego języka.

Książka, którą widzicie na zdjęciu – ŁAKOME, Małgorzaty Lebdy, to jedna z najlepszych powieści jakie przeczytałam w tym roku.
Językowo zachwycająca i nieoczywista, skomponowana z pięknych słów i jasno wyrażonych myśli.
Fabularnie, mimo że głównym tematem jest śmierć, opowiada o życiu.
W Maju trwa umieranie.
Najbardziej zainteresowana – ta, która umiera (babka), ma największy apetyt na życie.
W zakamarkach jej więdnącego ciała złożonego w pokoju pełnym kwiatów, znajduje schronienie wszystko, co trwa, pulsuje, chce wzrastać.
Ranne zwierzęta mogą czerpać z jej wątłego ciepła, poranieni ludzie dostać lekcję tożsamości i życia.
Małgorzata Ledba wpisuje swoich bohaterów w cykl trwania i przemijania. Daje jasny sygnał, że szczęście – a także spokój, spełnienie, radość – można odnaleźć zwracając się ku temu, co naturalne.
Człowiek, niezależnie od tego, jak mocno walczy, jest częścią natury, podlega jej prawom i jest kolejnym elementem w układance zwanej światem. Ta wiedza daje pewnego rodzaju ukojenie, ale zmusza także do wnikliwego przyjrzenia na to, co wkoło. Refleksja z tego jest taka, że człowiek, który odwraca się od swojej natury i bycia częścią większej całości, jest samotny.
ŁAKOME to piękna i poruszająca opowieść o tym, że życie jest zmianą – przemijaniem i zaczynaniem wszystkiego od nowa.
Jest w tej powieści szczerość, jest intymność relacji ludzi postawionych przed koniecznością zmagania się z ostatecznym i nieuchronnym.
Bardzo polecam. Mnóstwo refleksji i czysta przyjemność obcowania ze wspaniałe opowiedzianą historią o miłości.
Ach, co mi tam!

Ale że Heniek „Pająk” to postać fikcyjna?
… pomyślałam z niedowierzaniem kończąc lekturę najnowszej powieści @maciejsiembieda „Orient”.
Dawno nie bawiłam się tak dobrze czytając o przygodach sprytnego, ale poczciwego rzezimieszka, który co rusz pyta o zdanie swoją żonę-nieboszczykę, by później nie posłuchać jej rad.
” Orient” to kolejna odsłona cyklu z uwielbianym przeze mnie Jakubem Kanią, byłym prokuratorem IPN.
Tym razem Kania wpada na trop legendarnego Orient Express’u i przypadkowo zostaje wplątany w aferę z chińską mafią.
Brzmi surrealistycznie? Bo gdzie Rzym, gdzie Krym, gdzie Orient Express, środowisko przygranicznych złomiarzy, zapomniane przez świat Małaszewicze, chińska mafia, białoruskie kasyna, do tego facet, który kiedyś pracował w IPN, a teraz dogaduje się z Heńkiem „Pająkiem”, złomiarskim królem – czy to może być na poważnie i czy to może być wiarygodne?
Tak!
Dzięki temu, że autor myśli o swoich czytelnikach jak o osobnikach posiadających rozwiniętą umiejętność kojarzenia faktów i łączenia fabularnych kropeczek powieść jest wiarygodna i czyta się ją z zapartym tchem. Zapewne nie bez znaczenia jest dziennikarska przeszłość Macieja Siembiedy bo w powieściach na próżno szukać przysłowiowego ” lania wody”, albo tworzenia wątków bez kontynuacji, lub finału. Sam konkret – to lubię!
Mimo, że tematycznie bardziej przemawiają do mnie „Kukły” i „Kołysanka” Macieja Siembiedy – wiecie, grzebanie w historii Dolnego Śląska, otwieranie starych trumien, podążanie tropem za nazistowskimi fanatykami długowieczności – to i tym razem bawiłam się przednio.
Nie odbierając Jakubowi Kani osobistego uroku oraz fascynującej intuicji do rozwiązywania zagadek, to do książek z tej serii najbardziej zachęca mnie osadzanie ich akcji na tle wydarzeń historycznych oraz charakterystyczny literacki i fabularny humor. Językowe smaczki, zabawne wtrącenia i oczko, raz po raz puszczane do czytelnika w zestawieniu z wątkami „na poważnie” tworzą wspaniałą rozrywkę intelektualną.
Polecam!

,,… tylko miłość i oddanie miały w sobie pieczęć piękna, zdolną pokonać ludzkie i nieludzkie demony. „
,, Miłość ” Ignacego Karpowicza – niebanalna rzecz o życiu i wewnętrznych dramatach Jarosława Iwaszkiewicza.
Karpowicz w zręczny i nieszablonowy sposób kreśli obraz człowieka, który wyrzeka się swojej tożsamości.
Odcięty od własnego ciała, nieszczęśliwy, samotny… taki jest bohater powieści, Iwaszkiewicz, a może każdy jeden, który nie akceptuje siebie.
Książka podzielona jest na trzy opowiadania przeplatane „pamiętnikiem” artysty.
Każda z tych części-opowiadań to metaforyczny obraz drogi, jaką przechodzi bohater, by zaakceptować swoje preferencje, emocje, pragnienia.
Na początku jest odrzucenie i farsa – odgrywanie życia, kłamstwo, oszukiwanie innych. Tutaj mamy narrację bardzo zagubionej, funkcjonującej na granicy szaleństwa Anny Iwaszkiewicz.
Później jest refleksja do czego prowadzi twarde trzymanie się zasad skrojonych dla ogółu, a nie poszczególnych jednostek. Temat ten realizowany jest poprzez nieco futurystyczne opowiadanie o dziewczynie, która chociaż skrzywdzona jest przez system eliminacji jednostek „skażonych” sama staje się jego opresyjnym trybikiem
Na końcu jest prawda i może nawet coś, co przypomina szczęście.
Wszystko to przeplecione osobistymi zapiskami poety, będącymi komentarzem do opowiadań i zarazem zapisem emocji samego artysty.
Podobała mi się ta książka, bo nie ma w niej nachalnego przekonywania mnie co jest normą, a co nie. Jest za to powieść o dramacie człowieka, który zapiera się siebie.
I to naprawdę jest dramat, niezależnie od tego, kogo ten brak samoakceptacji dotyka.
Niebanalna, trochę futurystyczna, ciekawie napisana powieść o człowieku w drodze – najtrudniejszej, bo do siebie samego.
Warto poznać. Bywa nudno i infantylnie, a chwilami tekst jest zbyt „natchniony”, ale to wciąż dobra rzecz!

Jestem kiepska z planowania.
Moim żywiołem jest i często wiele decyzji, również te, dotyczące wyboru książek do czytania, podejmuję pod wpływem intuicji i impulsu.
W tym roku mam jednak kilka „pewniaków”, po które planuję sięgnąć.
Zapisuję, żeby nie zginęło i bardzo jestem ciekawa, jaki będzie stan ten listy za rok – sprawdzimy to!A zatem, na 2024 zaplanowałam:
1. Sandor Marai – „Ta prawdziwa „
2. Lew Tołstoj – „Anna Karenina” – do dokończenia
3. Maciej Siembieda – seria książek o Jakubie Kani
4. Zeruya Shalev – „Mąż i żona”, ” Po rozstaniu”
5. Amos Oz – „Z głębi lasu”
6. Anna Fryczkowska – „Saga o ludziach ziemi”
7. Maciej Hen – „Segretario”
8. Wioletta Grzegorzewska – „Wilcza rzeka” plus nowa książka
9. Charlotte Brontë – „Vilette”
10. Katarzyna Groniec – „Kundle”
11. Rafik Schami – „Sofia”
12. Nino Haratischwili – ” Ósme życie (dla Brilki)
13. Mikołaj Łoziński – „Stramer” , „Stramerowie”
14. Tadeusz Konwicki – „Zorze wieczorne”
15. Jane Austen – „Emma”
W 2024 roku chciałabym także skończyć książki, które OD MIESIĘCY albo co gorsza OD LAT są niedoczytane i karcącym wzrokiem spoglądają na mnie z półek.
Chciałabym sięgać po teksty wydawane przez niszowe wydawnictwa i korzystać częściej z biblioteki. Zostawiam sobie także okienko na nowości i niespodziewane zakupy.
Agnieszka Winiarska
#literaturaemocjonalna #lakome #malgorzatalebda #polskibookstagram #bookstagrampolska #bookstagrampl #powiesc #powiescpolska #czytampopolsku
#literaturapolska #ksiazkizdrugiejreki #refleksja #milosc #zycie
Przygotował R. Z.