
Łatwo tam trafić, to to tuż przy rogatkach Tarnowa. We wsi Brzozówka, przynależnej administracyjnie do Gminy Lisia Góra, przy drodze na Dąbrowę Tarnowską stoi zadbana, murowana kapliczka, a obok niej gospodarzy sympatyczny Norweg Clemens Seyffert, który w nie używanej stodole stworzył prywatną galerię sztuki. Obok stałej ekspozycji swoich prac plastycznych – malarskich, graficznych i innych, 60-letni potomek norweskich Wikingów planuje organizować warsztaty dla dzieci, młodzieży i dorosłych z malowania akwarelami i posługiwania się innymi technikami plastycznymi.

Clemens Seyffert po raz pierwszy przyjechał do Polski w połowie lat 90. Znalazł zatrudnienie w jednej z polskich firm w Poznaniu. Kilka lat później poznał swoją obecną żonę, z którą najpierw zamieszkał w Norwegii, później na Teneryfie, a przed trzema laty osiedlił się w Brzozówce. – Rodzina żony pochodzi ze Zbylitowskiej Góry. Chcieliśmy znaleźć dom w tych okolicach, aby mogła być bliżej bliskich. Jestem inżynierem, ale od dziecka fascynowało mnie malarstwo. W 2005 roku podczas wakacji na Malcie, zwiedzając Valettę, natknąłem się na ulicznego artystę sprzedającego swoje akwarele turystom. To zdarzenie na nowo obudziło we mnie pasję do malowania i obok pracy zawodowej stało się najważniejszym hobby. Nie ukończyłem żadnych kursów malarskich, ani szkoły artystycznej. Jestem samoukiem, który poświęca swojej pasji każdą wolną chwilę – tłumaczy Clemens Seyffert. – Maluję faunę i florę, krajobrazy, zabytki, obrazy futurystyczne. Nie wykonuję jedynie portretów, ponieważ nie do końca dobrze się w tym czuję. Moja technika jest dość oryginalna. Najpierw rysuję szkic obrazu za pomocą ołówka, następnie poprawiam wszystko starym piórem z tuszem, a dopiero na końcu wykorzystuję akwarele.

Wśród prac Clemensa Seyfferta są obrazy poświęcone regionowi, jak i miastu. – Bardzo lubię malować architekturę Tarnowa oraz okolicznych gmin. Nie ukrywam, że mieszkając w tym regionie od 3 lat bardzo go polubiłem. Jest tutaj wiele ciekawych miejsc, malowniczych krajobrazów, które warto uwiecznić na płótnie – mówi 60-letni Norweg, który niedawno wpadł na nietypowy pomysł. – Marzyłem o tym, aby mieć własną galerię sztuki, gdzie mógłbym w spokoju malować obrazy i prezentować swoje prace. Do tej pory nie miałem takiej możliwości chociażby ze względu na brak czasu czy też zbyt częste przeprowadzki. Teraz uległo to zmianie. Kiedy wraz z żoną kupiłem dom w Brzozówce, nieopodal granicy miasta Tarnowa, przy drodze do Lisiej Góry, nabyłem także stojącą nieopodal starą stodołę. Zrobiliśmy remont i dziś możemy cieszyć się z efektu, jaki przyniosły nasze starania – opowiada Clemens Seyffert.

W stodole o powierzchni około 60 m kw. utworzono jedną dużą salę wystawową, w której prezentowane są obrazy Norwega. Oprócz tego wyodrębniono miejsce na pracownię, a także wygospodarowano przestrzeń na ladę, gdzie można z bliska obejrzeć dany obraz, napić się kawy i porozmawiać z artystą na temat sztuki.
– Gościłem u siebie pracowników Gminnego Ośrodka Kultury w Lisiej Górze, często odwiedzają mnie uczniowie pobliskiej szkoły i mieszkańcy gminy, którzy chcą zobaczyć, jak ze stodoły można utworzyć galerię sztuki – śmieje się pan Clemens i dodaje, że do tej pory nie miał możliwości, aby prezentować swoje dzieła szerszej grupie odbiorców. – To m.in. dlatego zdecydowałem się na uruchomienie własnej galerii.

Obecnie sztuka przeżywa trudny okres. Niewiele osób pasjonuje się malarstwem czy innymi formami rękodzieła. Jeżeli artyści nie będą zabiegać o odbiorców, trudno spodziewać się, by odbiorca znalazł danego artystę. Do tej pory swoje prace prezentował w Urzędzie Gminy w Lisiej Górze, a także na Starówce w Tarnowie. Teraz można je oglądać i … kupować (ceny do negocjacji) w w nowo otwartej galerii.

Wiosną i jesienią galeria będzie czynna każdego dnia tygodnia, natomiast zimą można ją obejrzeć po wcześniejszym uzgodnieniu terminu z Clemensem Seyffertem. – Chciałbym, aby obiekt tętnił życiem, liczę, że uda mi się nawiązać stałą współpracę ze szkołami z regionu tarnowskiego. Zainteresowanie rysunkiem czy malarstwem jest bardzo duże wśród młodego pokolenia. Mam zamiar to wykorzystać i organizować w mojej „Galeria Isla Del Arte” warsztaty malarskie, podczas których mógłbym opowiadać o kulturze czy kuchni norweskiej, ponieważ kraje skandynawskie coraz częściej interesują Polaków – tłumaczy 60-letni Norweg.
Nasz bohater ma nadzieje, pasję do malarstwa przejmie jego 11-letni syn. – Ma wielki talent, być może nawet większy niż ja. Kiedy ma wolny czas, siada i maluje, chociaż obecnie bardziej skupia się na nauce. Wierzę jednak, że pójdzie w moje ślady, a galeria w stodole z czasem trafi w jego ręce – kończy z uśmiechem Clemens Seyffert.

Wyspa Wielkanocna- najpiękniejsze według mnie miejsce na świecie.
Już w dzieciństwie zagłębiałem się w książki norweskiego podróżnika Thora Heyerdahla i marzyłem o tym, by kiedyś zobaczyć to miejsce. Było to wtedy nie do zrealizowania biorąc pod uwagę, że tylko raz na pół roku płynął tam statek z zaopatrzeniem dla wyspy.
Miejsce, które jest najbardziej odizolowaną, zamieszkałą wyspą na świecie to wyspa pełna nie odgadniętych tajemnic. Rapanui- moje marzenie się spełniło i spędziłem na niej 10 magicznych dni, których nie zapomnę do końca życia.

Na obrazku grafika Tongariki, największego skupiska nieziemskich figur kamiennych, zwanych Moai. Są ogromne, odwrócone tyłem do morza, wprawiają każdego w osłupienie.
Ostatnio dużo się czyta w mediach o napływających, czy dopływających do południowych wysp Europy migrantów. Zauważyłem, że robią to na pięknych łodziach rybackich, które podobno są później niszczone.

Te ciekawe i tak kolorowe motywy z tych łodzi, które na pewno mają jakieś symboliczne znaczenie, zainspirowały mnie do tego szybkiego szkicu.
Muszę wyznać, że gdy wszelkiego rodzaju węże budzą we mnie wstręt, to właśnie jaszczurki bardzo mnie urzekły jeśli chodzi o ich wygląd zewnętrzny.

Na dobre „zaprzyjaźniłem” się z nimi na Teneryfie, gdzie mieszkałem na stałe przez 4 lata. Te dziwne, smokowate stwory zamieszkiwały nasz ogród.
Tutaj przedstawiam naszą ogrodową jaszczurkę kanaryjską (lagarto canario) Jest to okaz samca, większy i bardziej ubarwiony od samic. Długość takiej jaszczurki to ok.30 cm.
Było ich kilkadziesiąt, codziennie wygrzewających się na kamieniach naszego ogrodzenia. W ogóle się nas nie bały, wręcz przyzwyczaiły się do nas, czekając, aż rzucimy im coś do przegryzienia. Uwielbiały lokalne owoce t.j papaya i banany, zwłaszcza te dojrzałe. Ale nie pogardzały też chlebem i np. szynką.

Tym razem w roli głównej kurka, czyli złoto naszych lasów. Chcę wam powiedzieć, że motywy leśne były od początku mają inspiracją. Lubię malować tam wszystko, nawet martwe części przyrody i ani razu nie wróciłem z lasu bez motywu.
Las żyje własnym życiem, w naszym szybkim świecie jakby stał w miejscu i nie miał zamiaru się zmieniać. W lesie powracają wspomnienia z dzieciństwa, przenoszę się w inny świat, uspokajam się, a czas przestaje istnieć.

Zapraszam do mojej Galeria sztuki w stodole w Brzozówce, k. Tarnowa.
Nasza codzienność nieraz może wydawać się jakby nie z tego świata, ciągle coś nowego zaskakuje, zadziwia…takie też są moje surrealistyczne prace, gdzie każdy interpretuje wszystko inaczej.
Zachęcam do zajrzenia.

Centralnie położenie przy granicy Tarnowa, tuż przy głównej drodze, dojazd miejskimi liniami i obszerne miejsce parkingowe, darmowe i strzeżone.
Korzystałem m.in. z materiału Sebastiana Czaplińskiego (TeMI – 6.XII.23.) oraz FB C. Seyfferta.
Ryszard Zaprzałka