
czyli
TRZECI WEEKEND SCENY OTWARTEJ.
Hasłem tegorocznej SCENY OTWARTEJ jest „Czas życia – wartość życia”. Jak informowali organizatorzy: Język tanecznych narracji i impresji wyrazi te momenty ludzkiego życia, które znacząco odkrywają jego prawdę, są refleksją przemijania. Odwołamy się do wybitnych dokonań teatru tańca określających nasze ludzkie uniwersum. Trzeci festiwalowy weekend SCENY OTWARTEJ to wyjątkowe atrakcje i niesamowite przeżycia taneczne – podsumowuje nasza krakowska korespondentka Katarzyna Cetera.

Sobotni wieczór 21 października obfitował w niesamowite doznania. Najpierw obejrzeliśmy przejmujące przedstawienie mistrzowskie w choreografii Jacka Przybyłowicza zatytułowanej HUMANI CORPORIS FABRICA. W tym przedstawieniu zobaczyliśmy utytułowanych tancerzy Ryszarda Kalinowskiego i Grzegorza Pańtaka. Tworząc tę choreografię dla duetu dojrzałych tancerzy choreograf sięgnął po inspiracje do początków badań anatomicznych oraz do filozoficznych rozważań nad maszynerią i nad przemijalnością ciała. HUMANI CORPORIS FABRICA to swoisty rodzaj wykładu anatomicznego, „słuchowisko choreograficzne”, któremu Andrzej Chyra udzielił głosu.

Kontekstem dla współczesności stał się w tym spektaklu czas, gdy rodziła się nowoczesna medycyna, której pierwsze refleksje często komunikowane były w quasi-teatralny i artystyczny sposób. Ten sam czas, gdy na dworach arystokratycznych kształtował się jeszcze inny sposób patrzenia na ciało: taniec teatralny. Taniec porzucający młodość i perfekcję na stole sekcyjnym staje się obszarem, na przestrzeni którego dokonuje się swoisty proces indywiduacji, przetwarzania wiedzy i doświadczania świata poprzez ciało i jego funkcjonalności. Widz staje się uczestnikiem swoistego theatrum anathomicum a tancerz oglądany jest przez pryzmat zmieniającej się fizjologii i produktywności, zaś choreografia eksploruje motywy zmęczenia, wyczerpania i przemijalności.

Forma tego przedstawienia również przybliżyła widzów do bliskiego obcowania z ciałem, tańcem i rekwizytem – skrócenie dystansu pomiędzy widownią a tancerzami (widzowie zostali rozmieszczeni ciasno wokół sceny tanecznej) potęgowało wrażenie intymności. Byliśmy naocznymi – choć niemymi – świadkami rozgrywających się tu wydarzeń.

Tego samego dnia po południu odbywały się pokazy konkursowe w ramach organizowanego już corocznie, prestiżowego konkursu choreograficznego My Dance. W jury zasiedli – od lat ci sami – znakomici tancerze i choreografowie: Zofia Rudnicka – przewodnicząca, Jacek Przybyłowicz oraz Witold Jurewicz. I to dostojne grono przyznało nagrody ufundowane przez Dyrektor Centrum Sztuki Mościce Annę Chmurę:

Pierwsze miejsce – i nagroda główna w kwocie 3500 zł – powędrowało do choreografa Alberto Pecetto za przepiękną, niezwykle wzruszającą – choć na wskroś klasyczną – choreografię zatytułowaną LOVE. Drugą pozycję zajął Jakub Mędrzycki i jego etiuda MOVING LANDS – nagrodzona została kwotą 2500 zł. Trzecie miejsce przyznano Zuzannie Strugacz i Marii Salwińskiej za układ zatytułowany HUMAN DILEMMAS – 2000 zł powędrowało do te tego zespołu.

Jury przyznało także dwa wyróżnienia po 1000 złotych. Otrzymały je Oliwia Miarka, autorka DEATH OF ART oraz Marta Wróbel za ECHO OF MEMORIES.

Kryzys w finansowaniu tarnowskich cykli festiwalowych widać – także na przykładzie Sceny Otwartej – bardo wyraźnie. Mam jednak wrażenie, że Scena Otwarta pozostaje na dobrym poziomie bez względu na ilość uzyskanych środków. Kluczem do sukcesu okazuje się znakomita organizacja, świetna atmosfera a przede wszystkim ogromne zaangażowanie dyrekcji festiwalu zarówno Karoliny Wójs jak i Berndetty Cich.

Festiwalową atmosferę zawsze tworzą spotkania – i to nie tylko spotkania ze sztuką i tańcem, ale także wyjątkowe, ciepłe, bogate w życzliwość i empatię spotkanie artystami. W tym cieple ogrzewamy nasze dusze także my, widzowie, dlatego mam nadzieję, że po zakończeniu każdej edycji Sceny Otwartej nie zahibernujemy aż do następnego października. Rozumiem też, że stęsknieni za tańcem zobaczymy się z Państwem ponownie w Mościcach za rok.

Katarzyna Cetera
Zdjęcia – Przemysław Sroka (CSM)