ALL’S WELL THAT ENDS WELL

czyli
XXII OGÓLNOPOLSKI FESTIWAL KOMEDII TALIA PRZESZEDŁ DO HISTORII
Czasem tryumfujemy nie tylko w siatkówce - podsumowuje tegoroczną edycję tarnowskiego Festiwalu Komedii Katarzyna Cetera. Szczególnie przyjemnie bywa teatromanom będących jednocześnie kibicami spotrowymi, kiedy finał sportowy zbiega się w czasie z gala festiwalu teatralnego – tak się stało wczoraj w Tarnowie. Całe szczęście, galę finałową XXII Ogólnopolskiego Festiwalu Komedii Talia i finałowy mecz dzieliło kilka minut…
Talię wygrało przedstawienie PORWANIE EUROPY Jarosława Marka Rymkiewicza w reżyserii Piotra Cieplaka – dostało grand prix, czyli statuetkę Talii i 15 tysięcy złotych. Teatralny Kicio, czyli Dariusz Chojnacki, otrzymał jurorską nagrodę indywidualną. Teatr Sląski i. Stanisława Wyspiańskiego w Katowicach to pierwszy triumfator tegorocznej Talii.
Nagroda publiczności powędrowała do tarnowskiego przedstawienia ŚLUBY PANIEŃSKIE w reżyserii Wojciecha Malajkata, które swoją premierę miało dopiero dwa tygodnie temu. Zwycięstwo w tym plebiscycie to chyba bardziej zasługa patriotyzmu lokalnego tarnowskich widzów niż walorów komediowych spektaklu – ale uszanujemy wolę większości bez z pokorą, bez cienia ironii.
Prawdziwymi triumfatorami Talii okazały się chyba przede wszystkim teatry offowe, młode – które „zgarnęły” wszystkie pozostałe nagrody. Jednym z niewątpliwych zwycięzców tarnowskiego festiwalu komedii został Teatr Potem-o-tem – zespołowi z Warszawy jurorzy przyznali laury za spektakl PIERWSZA LEPSZA Aleksandra Fredry w reżyserii Marcina Zbyszyńskiego. Rewelacyjny w tym przedstawieniu Filip Kosior otrzymał nagrodę „Ale Aktor”, ufundowaną przez Związek Artystów Scen Polskich i wręczaną corocznie podczas Talii. Nagrodzono także świetny Teatr PAPAHEMA z Białegostoku za spektakl SKŁODOWSKA RADIUM GIRL, do którego scenariusz napisała i który wyreżyserowała znakomita Agata Biziuk.
I tylko trochę mi smutno, że białostocka ZEMSTA, którą tak rzęsiście oklaskiwano w konkursie, została pominięta podczas podziału nagród. To uczucie szybko mogło jednak zostać osłodzone dzięki spektaklowi, który zakończył festiwal.
Galę finałową uświetniło bowiem przedstawienie PRZYBORY WASOWSKIEGO DOM WYOBRAŹNI zrealizowane przez znanego w Tarnowie Łukasza Fijała na deskach Krakowskiego Teatru Scena Stu. Reżyser pochodzący z Radgoszczy podjął się w Krakowie realizacji projektu, który sprawdził się w Tarnowie – dwoje aktorów „średniego” pokolenia, para „młodych” i piosenki z Kabaretu Starszych Panów… Różnice są jednak widoczne i słyszalne – z całym szacunkiem dla tarnowskiego przedstawienia. Dla mnie prawdziwą radością okazała się możliwość ponownego ujrzenia na scenie Łukasza Szczepanowskiego (który w zespole STU zadomowił się już chyba na dobre). Na ŚLUBY PANIEŃSKIE, w których Szczepanowski gra Albina wybieram się już od ubiegłego sezonu.
Bardzo mnie cieszy coraz wyższy poziom prezentowanych podczas tegorocznej Talii przedstawień. Zadowolona jestem także z ich różnorodności. Niepokoi mnie tylko, że – chociaż problemów ze sprzedażą karnetów i biletów na spektakle na pewno nie było - widzów wydawało się mniej niż w ubiegłych latach. Obawiam się, że dobór spektakli konkursowych był mocno przypadkowy. Duże festiwale ogólnopolskie korzystają z pomocy selekcjonerów (czasem kilku), którzy jeżdżą po Polsce i wybierają przedstawienia zapraszane do przeglądu – nie mam pojęcia, jak to się odbywa w Tarnowie.
Tarnowski festiwal to przede wszystkim spektakle – ale, niestety, tylko spektakle. Wystawa plakatu w foyer teatru ani otwarta „po bożemu” nie została, ani po ludzku zaprezentowana. Spotkać się z artystami mogli tylko państwo prowadzący „supertajne” studio festiwalowe Monika Faron-Miśtak i Sławomir Kruczek. W tym roku studio przeniesiono na piętro – dzięki temu spotkania i rozmowy były już skutecznie utajnione. Byłoby bardzo miło, gdyby dane było spotkać się z artystami także nam – widzom. Cieszylibyśmy się niezmiernie. Polecam rozszerzyć formułę spotkań z artystami o publiczną, w profesjonalny sposób moderowaną, dyskusję – to się sprawdza w innych miejscach Polski.
Podczas Talii nie odbywają się konferencje naukowe, nie ma wydarzeń plenerowych. Przyjdź, widzu, do teatru, kup bilet i spadaj, byle szybko. Kawy się może i napijesz (z wyjątkiem dnia, kiedy jest gala finałowa – wtedy nieczynny jest nawet automat z kawą), ale usiąść przy stoliku nie bardzo masz możliwość. Nie ma stolików. Połowa foyer jest zajęta przez graciarnię – ale rzeczona graciarnia widoczna jest przecież z ulicy, więc po co było przesłaniać? Można było umieścić graciarnię na środku foyer – mielibyśmy przynajmniej ciekawy performans. A gdyby widzowie zaczęli się na gratach potykać – to może i komedię.
W teatrze naszym nie od dziś kuleje organizacja, promocja i kontakt z mediami. Dawno już nie było tak smutno (czarne tło plakatu festiwalu komedii? naprawdę?) – żadnych bannerów, żadnych informacji w przestrzeni miejskiej. Pomysłu na kampanię informacyjną i alternatywne źródła finansowania tej imprezy (choćby promocyjnie) też nie mamy. Jestem dziennikarzem teatralnym – widzę, że podczas różnych festiwali zaprasza się dziennikarzy, przyznaje nagrody dziennikarzy, prowadzi festiwalowe blogi, specjalne strony festiwalu i fanpejdże w mediach społecznościowych. U nas się nie da. Obsługę prasową wykonuje się rękami i umysłami dziennikarzy lokalnych, miejscowych - robim więc, co możem oczywiście, ale co możem, to widać. Aktywność w mediach społecznościowych też nie polega już dzisiaj na codziennej zmianie „zdjęcia w tle” na „fejsbuku”. Social media są już parę kroków dalej.
Czy naprawdę trzeba podpisywać umowy z artystami i dokumenty na foyer w obecności widzów oczekujących na spektakl? Czy naprawdę nie można artysty zaprosić do gabinetu i dokonać takich – koniecznych przecież, ale mało artystycznych jednak – procedur poza zasięgiem wzroku osób postronnych? Takie obrazki również podczas tego festiwalu widziałam, będą mnie one prześladowały i oburzały jeszcze przez wiele miesięcy.
Dobrze, ponarzekaliśmy, poutyskiwaliśmy – ale tak naprawdę cieszymy się. XXII Ogólnopolski Festiwal Komedii dobiegł końca. Obejrzeliśmy kilka dobrych spektakli, kilka bardzo dobrych, kilka słabszych, zachwycamy się utalentowana młodzieżą – ale że teatr nasz widzę ogromny, mamy nadzieję, że może i remont zaplecza technicznego się kiedyś skończy i pasieka teatralna rozwinie na tyle, że bardziej istotne stanie się to, co pod teatralnym dachem, niż to, co na dachu – czego sobie i Państwu życzę.
Katarzyna Cetera
Zdjęcia - Artur Gawle i Paweł Topolski (www.tanow.pl)
PRZYBORY WASOWSKIEGO DOM WYOBRAŹNI
scenariusz i reżyseria: Łukasz Fijał
scenografia: Anna Łapińska
ruch sceniczny: Anita Podkowa
kierownictwo muzyczne: Konrad Mastyło
Obsada:
Dama z Kluczem – Ewa Kaim
Teoretyk – Krzysztof Pluskota
Dziewczyna samotna – Joanna Pocica
Chłopiec lakoniczny – Łukasz Szczepanowski
wystąpili także:
pianista – Konrad Mastyło
kontrabasista – Michal Braszak
premiera – 6 maja 2018 roku
Krakowski Teatr Scena Stu