czyli
notatki z wykładu dla studentów
„Takie będą Rzeczypospolite, jakie ich młodzieży chowanie.” Ten znany cytat pochodzący z aktu fundacyjnego Akademii Zamojskiej (1600 r.) , następnie sparafrazowany przez Stanisława Staszica w Uwagach nad życiem Jana Zamoyskiego (1787 r.) i często mylnie przypisywany Andrzejowi Fryczowi Modrzewskiemu, pomimo upływu lat nic nie stracił na swojej aktualności. Szczególnie w kontekście tradycji patriotycznych w wychowaniu i szeroko pojętej edukacji, także poprzez sztukę. A teraz skutecznie rugowanych przez lewicujące ministerki z programów szkolnych za politycznym przyzwoleniem „brukselczyków” tymczasowo rządzących Polską w myśl hasła znanego orkiestranta „Róbta co chceta”. I czas najwyższy zakrzyknąć za sp. Prymasem Wyszyńskim – non possumus!
Tradycja to zgoda na przeszłość, bez której by nas nie było. Bez której nie bylibyśmy tacy, jacy jesteśmy. To szacunek do tego, co z przeszłości czyni nas lepszymi – jako ludzi, jako naród. To korzystanie z tej przeszłości. Ludzie wpisani są w odwieczny porządek praw naturalnych i Bożych, a narody w swą historią, w której mogą odnaleźć etos wyróżniający je z innych. Dla polskiego paradygmatu ten wybór definiuje triada: BÓG – HONOR – OJCZYZNA. Jakże dzisiaj postponowana i nie poprawna politycznie… zdaniem kulturowych tęczowych marksistów wypisująca nas z Europy!
A przecież W KULTURZE EUROPEJSKIEJ NAJWAŻNIEJSZY JEST BÓG. EUROPĘ UKSZTAŁTOWAŁ KATOLICYZM, A WIĘC WIARA W MĘKĘ, ŚMIERĆ I ZMARTWYCHWSTANIE JEZUSA CHRYSTUSA. JEDYNĄ ŚWIĘTĄ KSIĘGĄ JEST BIBLIA, CZYLI STARY I NOWY TESTAMENT. JEDYNYM PRAWEM JEST DEKALOG. POLSKA NARODZIŁA SIĘ WRAZ Z CHRZTEM, WRAZ Z PRZYJĘCIEM CHRZEŚCIJAŃSTWA. TO NIEUSUWALNY ZNAK naszej narodowej i patriotycznej TOŻSAMOŚCI.
To również wielkie zobowiązanie nas współczesnych Polaków do aktywnego udziału w tej międzypokoleniowej sztafecie. Jako człek posunięty w latach i mocno doświadczony przez różne ideologiczne eksperymenty, wchodzę w starość z nadzieją, że pomimo tego, iż moje – nasze dzieci mijają pisma, żyjąc w pogaństwie, nihilizmie i apostazji, to wnuki podejmą norwidowską próbę podpalenia świata…
Trzeba mieć ufność, wspartą żarliwą modlitwą, że pokolenie dzisiejszych trzydziesto i czterdziestolatków, definiowane kiedyś jako pokolenie JP2 i Lednicy, nie do końca okaże się stracone dla Kościoła i Polski. To wielki grzech zaniechania mojego senioralnego już pokolenia.
Jako zawodowo związany przez całe lata z kulturą, poprzez swoją aktywność dziennikarską i teatralną, od dawna nawołuję i zachęcam do wielkiej pozytywistycznej pracy u podstaw, szczególnie w dziedzinie edukacji patriotycznej. Przez lata całe celowo pomijanej w programach szkolnych i rugowaną z polskiej szkoły. A celem tej doskonale przygotowanej i rozpisanej na lata, operacji jest wychowanie nie Polaka a jeno Europejczyka! Uwolnionego z gorsetu tradycji, religii i kultury. Wolnego inaczej…
Coraz większy deficyt prawdziwych Judymów, Korczaków i Markiewiczów, uświadamia nam dramatyczną zapaść w należytym przygotowaniu wychowawców i pedagogów (także tych w sutannach i habitach), zastępowanych coraz ofensywniej przez różnej proweniencji „tęczowych” edukatorów.
Jestem głęboko przekonany, że patriotyczne wychowanie jest tożsame z edukacją kulturalną, niesłusznie spychaną na pedagogiczny margines.
W każdym czasie w życiu narodu polskiego słowa: patriotyzm, Ojczyzna, tradycja miały nadrzędne znaczenie. Pojęcie patriotyzmu związane jest z miejscem urodzenia czy zamieszkania, z szeroko rozumianym domem rodzinnym, narodem, Ojczyzną. To właśnie przywiązanie do Ojczyzny nakazywało Polakom w różnym czasie służyć krajowi, a w razie potrzeby cierpieć i umierać w jego obronie. Oczywiście rozumienie istoty służby Ojczyźnie wynikało z aktualnej sytuacji i przekładało się na bardzo różne działania. W okresie zaborów była to zarówno walka zbrojna i udział w powstaniach, jak i praca organiczna, czyli działalność na niwie kultury czy gospodarki. W czasie I wojny światowej patriotyzm wyrażał się w służbie w Legionach oraz przedsięwzięciach mających na celu pozyskanie wsparcia dla sprawy polskiej w kręgach politycznych Zachodu.
Szczególnej treści nabrało jednak to pojęcie w II Rzeczypospolitej. Do jego zdefiniowania można wykorzystać sformułowanie Władysława Stróżewskiego, który Ojczyznę i patriotyzm pojmuje jako: „dynamiczną strukturę aksjologiczną, przeznaczoną do urzeczywistnienia obiektywnych, zwłaszcza społecznych wartości. Jako taka stanowi duchową wspólnotę osób, przenikniętych tymi samymi ideałami i uznającymi ucieleśnienie tych ideałów za swoje naczelne zadanie”. Takie definiowanie patriotyzmu idealnie pasuje do czasów międzywojennych, kiedy tak ważna była gotowość do obrony kraju oraz aktywne budowanie jego podstaw, od materialnych po wartości duchowe. W tym okresie szczególnego znaczenia nabrało kultywowanie tradycji patriotycznych i wykorzystanie ich do kształtowania zbiorowej świadomości historycznej społeczeństwa polskiego. Przełożyło się to na wiele aspektów społecznego działania, poczynając od wychowania patriotycznego w rodzinie, szkole, organizacji, po obchody rocznic czy kreowanie wzorców
postaw. Wychowanie patriotyczne odgrywało wówczas – i niezmiennie odgrywa – istotną rolę w życiu społeczeństwa. Dziś, tak jak i wtedy, staje się częścią kultury ojczystej (a przynajmniej powinno być) , przygotowuje człowieka do przyswajania i świadomego korzystania z dorobku kultury narodowej. Znajomość i poszanowanie tradycji patriotycznych było i jest nadal istotnym elementem wychowania.
Kiedy sięgamy w teatrze do starych obrzędów; kiedy śpiewamy stare pieśni, uczymy się dawnych tańców; ćwiczymy ciało zgodnie ze starymi regułami sztuk walki, to potwierdzamy wielką kreatywną wartość przeszłości. Tak samo działa odwoływanie się do konkretnych zdarzeń militarnych, gospodarczych, politycznych czy religijnych. Jednym z najważniejszych wyborów, który może uczynić nas lepszymi, jest wybór autorytetów, bohaterów narodowych, którzy – jak w przypadku naszej Ojczyzny – niejednokrotnie łączą w sobie profanum i sacrum, jak na przykład św. Jadwiga, królowa Polski albo rotmistrz Witold Pilecki. A teatr jest po to, aby dokonywać wyboru i zmieniać świat na lepsze.
Jeżeli z tych wypraw w świat naszych dziadów nie wyciągamy wniosków, a tylko stroimy się w zewnętrzne konteksty niczym w jarmarczne błyskotki, to jesteśmy tylko barbarzyńcami, powierzchownymi odpustowymi błaznami.
Dlatego tak ważny jest TEATR KATOLICKI, kategoria prawie zupełnie nie obecna w powszechnym obiegu kulturalnym. Teatr TO również REALIZACJA IDEAŁU KATOLICKIEGO: CHWAŁA BOGA I ZBAWIENIE DUSZ! ZWYCIĘSTWO CHRYSTUSA NAD GRZECHEM, PIEKŁEM I SZATANEM. TAKI TEATR PRZYJMUJE SWÓJ IDEAŁ OD BOGA, OD OBJAWIENIA. JEST TO NAJWYŻSZY MOŻLIWY IDEAŁ. NAWET MOŻNA POWIEDZIEĆ, ŻE TEN IDEAŁ JEST PRAWDZIWĄ, CHOĆ WYŻSZĄ RZECZYWISTOŚCIĄ! TAKI TEATR POKAZUJE, ŻE REALIZM, W KTÓRYM ŻYJEMY, JEST WŁAŚCIWIE „GRANIEM” I „FIKCJĄ”, A „GRANY SPEKTAKL” JEST OSTATECZNYM I PRAWDZIWYM REALIZMEM. TAKI TEATR MOŻE BYĆ WIELKIM DOBRODZIEJSTWEM DLA CZŁOWIEKA. ZACHĘCA GO BOWIEM, ABY SIĘ TYM STAŁ, KIM W OCZACH BOGA I ISTOTNIE JUŻ JEST.
I takim bez wątpienia teatrem jest znany w całej Polsce, do niedawna jeszcze tarnowski Teatr Nie Teraz. Trupa którą stworzył ponad 40 lat temu wybitny reżyser – Tomasz A. Żak, ceniony pisarz i publicysta, stały współpracownik jednego z najlepszych portali Pch24.pl od początku jest konsekwentnie polski i konsekwentnie niepodległy.
Ciągle w drodze, zawsze w kontrze do narzucanej nam bezbożnej europejskości, neo marksistowskiej kulturze i lewackiej poprawności. Strażnik Pamięci, do bólu konserwatywny i prawicowy, przywiązany do tradycji i poprzez sztukę chcący zwykłych zjadaczy chleba w anioły przemieniać… Szczególnie poprzez projekty edukacyjne, warsztaty z młodzieżą szkolną i wspólne realizacje teatralne.
Ps. Non possumus (pol. nie możemy) – łacińska sentencja stosowana w nawiązaniu do słów apostołów Piotra i Jana, którymi mieli odpowiedzieć na zarzuty Sanhedrynu zabraniającego im działalności w imię Chrystusa.
Formę non possumus stosuje Kościół katolicki wobec żądań świeckich, które ocenia jako nie do przyjęcia (non possumus oznacza niemożliwość zrezygnowania z zasad chrześcijańskich). W takim kontekście słów tych miał użyć papież Klemens VII w odpowiedzi na prośbę o rozwód króla angielskiego, Henryka VIII. Było to przyczyną powstania Kościoła anglikańskiego.
Formuła ta wiąże się także z historią Polski. W memoriale Episkopatu Polski (biskupów) do władz PRL z 8 maja 1953 roku non possumus było wyrazem braku zgody dla podporządkowania się Kościoła władzom świeckim (w odpowiedzi władze uwięziły kardynała Stefana Wyszyńskiego).
Ryszard Zaprzałka
poeta i publicysta,
człowiek teatru i tradycji