Taki haniebny dla tego miejsca i jego historii napis czy też szyld a może, jak powiedzielibyśmy dzisiaj anty reklama – znajduje się na frontonie zabytkowego budynku głównego Poczty Polskiej w Tarnowie przy ul. A. Mickiewicza 6.Ten wysoce kompromitujący gospodarzy budynku i po sąsiedzku zlokalizowanych włodarzy miasta /wiadomo, pod latarnia najciemniej/, pocztowy szyfrogram na attyce tego zabytkowego obiektu, odkrył ostatnio nasz tarnowski historiograf Stanisław Siekierski. Wytrawny znawca historii miasta, z prawdziwą pasja tropiący jej tajemnice i ujawniający skandale. Godny następca znakomitych tarnowskich dziejopisów: St. Wróbla, St. Potempy i Antoniego Sypka. Budynek Poczty wraz z zlokalizowanym poniżej dawnym budynkiem Sokoła /obecnie mieści się tam zmasakrowany architektonicznie przez kolejne remonty teatr/ i sąsiadujący z nimi, równie zabytkowy, dawny bank a obecnie Magistrat – to prawdziwe perły w koronie dawnej tarnowskiej secesji, niegdysiejsza duma pokoleń Tarnowa. Pora najwyższa ratować co się jeszcze da i można, zaczynając od Poczty właśnie. Interesująco jej dzieje przypomina na FB nasz Cicerone Siekierski a my uzupełniamy artykułem red. Jerzego Reutera zamieszczonym przed laty na naszym portalu.
Liczący już 132 lata gmach – pisze Stanisław Siekierski, wzniesiony został w roku 1892 wg. projektu Szczęsnego Zaremby przy ul. Koszarowej, obecnie A. Mickiewicza, na siedzibę Szkoły Wydziałowej Żeńskiej im. Cesarza Franciszka Józefa l, na czterdziestolecie jego rządów.
W wolnej już Polsce w roku 1922 szkole nadano imię Marii Konopnickiej. W roku 1939 działalność szkoły została zawieszona. W 1941 r. okupacyjne władze niemieckie ulokowały tutaj siedzibę poczty i tak pozostało. Było to konsekwencją wyburzenia dotychczasowego pięknego gmachu Urzędu Pocztowego i Telegraficznego przy ul. Ogrodowej, w czasie okupacji Gartenstrasse, po wojnie M. Thoreza i Polskiego Października i od 1961 r. Gen. J. Bema. Dzisiaj to skrzyżowanie ul. Urszulańskiej i Bema, bowiem w tamtym czasie ul. Urszulańska kończyła się na Ogrodowej, a dalej były prywatne ogrody. Ten piękny gmach wybudował prywatny przedsiębiorca Karol Corazza poświęcony i oddany do użytku 31 lipca 1913 r. Wg. Anieli Piszowej (wydawcy „Pogoni”) Corazza najpierw podarował gmach Muzeum Narodowemu w Krakowie, a ono odsprzedało go rządowi. 6 września 1939 r. wycofujące się w panice przed nawałą niemiecką ostatnie oddziały Wojska Polskiego podpaliły gmach, by nie dopuścić do przejęcia przez najeźdźcę szyfrów, bowiem na demontaż urządzeń nie było już czasu. Pierwsze oddziały niemieckie wkroczyły do Tarnowa już następnego dnia – 7 września 1939 r. Pod koniec okupacji gmach został wysadzony i rozebrany.
Dzisiaj gmach jest dalej własnością Poczty Polskiej i mieści urząd pocztowy. Funkcjonowało tu jedno z ówczesnych tarnowskich kin – „Łączność”, analogiczna centrala telefoniczna z rozmównicami publicznymi, przy których bywało, że oczekiwało się kilka godzin na połączenie by porozmawiać z abonentem zagranicznym. Czasowo mieścił się tu Wydział Infrastruktury Miejskiej Urzędu Miasta Tarnowa. Po 1945 zajęcia lekcyjne szkoły Marii Konopnickiej odbywały się na drugim piętrze szkoły im. Kopernika, a w roku 1962 szkoła przeniosła się do nowej siedziby przy ul. Kopernika 10.
Z kolei Jerzy Reuter przypominał na łamach Gazety Krakowskiej i Tarnowskiego Kuriera Kulturalnego mało znany epizod z lat wojennej hekatomby naszych pocztowców. Otóż, w tarnowskiej poczcie z powodzeniem działała tajna organizacja a jej chwalebna działalność polegała na sprawdzaniu listów adresowanych do Gestapo i eliminowaniu donosów, dzięki czemu zapewne uratowano niejedno ludzkie życie.
Było ich trzynastu. Trudno dzisiaj dotrzeć do udokumentowanych źródeł, a historia pocztowców, bohaterów funkcjonuje w pamięci rodzin, które z całym pietyzmem starały się zachować każdy skrawek pamiątkowych dokumentów. Anna Wątroba, wnuczka Stanisława Surgi aresztowanego pod koniec 1940 roku i po przejściu przez gestapowskie tortury osadzonego w więzieniu w Tarnowie a następnie wywieziony w pierwszym tarnowskim transporcie do Auschwitz – odtworzyła ostatni etap życia swojego dziadka i jego kolegów, tarnowskich listonoszy.
„Długo badałam tę historię. Jeździłam do Auschwitz, przeglądałam archiwa i gromadziłam co tylko mogło w jakikolwiek sposób określić historię mojego dziadka. W jednym z ostatnich listów z obozu, kilkanaście dni przed śmiercią, dziadek zaszyfrował wiadomość o śmierci swojego kolegi, tarnowskiego listonosza Józefa Ignacoka, ale jednocześnie jednym słowem opisał stan w jakim się znajdował. Proszę zwrócić uwagę na słowo „Ginek”. Po rozszyfrowaniu okazało się, że to jest rozpaczliwe słowo „Ginę”, które sprytnie wplótł w niewyraźną treść”.
Po podpaleniu przez polski wywiad poczty na Urszulańskiej i wejściu Niemców do Tarnowa tarnowscy listonosze pozostali w służbie, a poczta przeniosła się do budynku na ulicy Mickiewicza. Nie jest znane nazwisko organizatora grupy oporu wśród pracowników pocztowych, natomiast jest pewne, że taka organizacja powstała i zajmowała się głównie wyłapywaniem donosów do Gestapo. Pod koniec listopada 1940 roku nastąpiły aresztowania. Ktoś doniósł do władz okupacyjnych o istnieniu dywersji wśród tarnowskich listonoszy. Po aresztowaniu dwóch członków pocztowego podziemia, ponoć ich dowódca popełnił samobójstwo. W latach pięćdziesiątych, na uroczystości odsłonięcia tablicy pamiątkowej, któryś z przedstawicieli władzy stwierdził, że człowiek, który ujawnił działalność listonoszy jest znany z nazwiska, ale do dzisiaj nie zostało to wyjaśnione.
Stanisław Surga, aresztowany w listopadzie 1940 roku przeszedł przez okrutne tortury w tarnowskim Gestapo. Nie wydał nikogo i nie przyznał się do winy. Niemcy ujęli całą konspiracyjną grupę i osadzili wszystkich w tarnowskim więzieniu, gdzie oczekiwali na wywóz do obozów zagłady. Z tego okresu pozostało w pamięci rodzin więźniów nazwisko strażnika, który przenosił z więzienia informacje dla rodzin aresztowanych. Był nim Karaśkiewicz, nieznany z imienia. 4 kwietnia 1941 roku Karaśkiewicz powiadomił, że następnego dnia ok. 5 godziny Niemcy szykują transport kilkuset więźniów do obozu w Auschwitz., że będą prowadzić kolumnę przez miasto, do kolejowej rampy. Żona Stanisława już od północy czekała ukryta między drzewami, żeby zobaczyć swojego męża. Tuż po 5 rano z więzienia wyszła długa kolumna ludzi. Przeszli ulicami Tarnowa, aż do miejsca załadunku do wagonów. Surgowa dostrzegła wśród idących męża i pomachała ręką na pożegnanie, Stanisław uniósł ostrożnie swoją dłoń i był to ostatni kontakt przed obozową katorgą. Do czekającego pociągu towarowego Niemcy załadowali w niemiłosiernym tłoku ponad pięciuset ludzi. Wśród nich ośmiu z grupy tarnowskich listonoszy.
Byli nimi: Surga Stanisław – zamordowany 28. 08. 1941 roku, Ignacok Józef – zamordowany 09. 08. 1941 roku, Knurowski Józef – zamordowany 30. 03. 1942 roku, Winkowski Eugeniusz – zamordowany 14. 06. 1942 roku, Wróblewski Władysław – zamordowany 06. 08. 1941 roku, Hałdziński Kazimierz – zamordowany 30. 01. 1942 roku w Dachau, Sobota Tadeusz – zaginął bez wieści. Pozostali pocztowcy, członkowie grupy konspiracyjnej w tym samym czasie zostali wywiezieni do Buchenwaldu i tam wszyscy zmarli. Byli nimi: Lenik Maciej – zamordowany 21. 10. 1942 roku, Ferek Józef – zamordowany 23. 07. 1941 roku, Potępa Julian – zamordowany 13. 08. 1941 roku, Tracz Jan – zamordowany 22. 09. 1941 roku, Szawica Stanisław – zamordowany 09. 04. 1942 roku.
Pociąg wlókł się do Oświęcimia kilkanaście godzin. Po drodze stanęli w Płaszowie i Niemcy dołączyli kilka wagonów wypełnionych po brzegi krakowskimi więźniami. Wielu nie przeżyło drogi w ciasnocie, zaduchu i braku wody. Po przybyciu na miejsce, wypędzono wszystkich z wagonów i wśród okrzyków i ujadaniu psów, ogołocono ze wszystkiego co mieli i popędzono do baraków. Tarnowscy listonosze umarli prawie wszyscy jeszcze w tym samym roku.
Do historii tego transportu przeszła śmierć Nauczyciela fizyki z Chorzowa Mariana Batko. Kilka dni po przyjeździe zgłosił się na ochotnika do głodowego bunkra za innego więźnia. Zmarł po kilkudniowej głodówce 27. 04. 1941 roku, dobity przez oprawców. Uratowanym był tarnowianin Mieczysław Pronobis.
W 1957 roku przed budynkiem Poczty Głównej w Tarnowie odbyła się uroczystość wmurowania pamiątkowej tablicy poświęconej bohaterskim pocztowcom zamordowanym przez niemieckich zbrodniarzy. Na tablicy wygrawerowane są nazwiska dwudziestu ofiar, a wśród nich nazwiska grupy listonoszy, którzy poświęcili swoje życie w ratowaniu innych. W wygłoszonej mowie jakiś przedstawiciel władzy wspomniał o doniesieniu na Gestapo i dodał, że władze znają nazwisko donosiciela, ale obecnie jest to szanowany obywatel i nie należy przeszkadzać mu w robieniu kariery politycznej dla ludowej Polski.
W transporcie z 5 kwietnia 1941 roku na pewną śmierć pojechali rolnicy, nauczyciele, urzędnicy i przedstawiciele wielu innych zawodów. Wśród nich były wice prezydent Tarnowa Tadeusz Kołodziej, znany w Tarnowie drukarz Władysław Mróz i niemniej znany księgowy Stanisław Pyrek. Umarli jak stali – tak mówi poeta o śmierci najmniej uzasadnionej i niepotrzebnej, ot takiej, na skinięcie ręki mordercy, śmierci niezawinionej, ale zapamiętanej.
Ryszard Zaprzałka
zdjęcia – S. Siekierski, J. Reuter oraz FB