T. A. Żak: Rabacja - plama na czole
Znam to tylko z opowiadań,
ale strzegę się tych badań,
bo mi trują myśl o polskiej wsi…
Stanisław Wyspiański, Wesele. 1901
Dzisiejsze postrzeganie - bo przecież nie rozumienie – polskiej wsi, to jest dla socjologa modelowy przykład wyparcia i odrzucenia, a przede wszystkim zakłamania. W ogóle na słowie „wieś” dokonano operacji semantycznych, doprowadzając do pejoratywnego postrzegania tego nazwania i to tak dalece, że dzisiaj nikt już nie mieszka na wsi, ale w „miejscowości”. Nic dziwnego, że trudno teraz „pogodzić” chłopa Piasta z chłopem Witosem, a chłopa Bartosza spod Racławic z chłopem Szelą z Siedlisk.
175 lat temu...
Jak co roku, w rocznicę rzezi galicyjskiej - jednej z największych narodowych tragedii, dla której przestrzenią był m.n.Tarnów i jego okolice, twórca i główny organizator Festiwalu Niepodległości Piotr Dziża - zdeklarowany, jak pisze na swoim profilu FB, tarnocentrysta i reakcjonista, zaprasza na rocznicowe uroczystości w piątek 19 lutego o godz.18 na Starym Cmentarzu w Tarnowie przy rabacyjnej Mogile. To w niej – zdaniem cenionego tarnowskiego regionalisty Bogusława A. Baczyńskiego, laureata Ryngrafu Niepodległości za rok 2018 – pochowanych zostało nawet dwieście ofiar krwawych zapustów, W wydanej w 2017 r. nakładem MBP w Tarnowie monografii pt. „Mogiła rabacyjna” pisze on m.in., że w Mogile nie pochowano tylko kilkudziesięciu, jak do tej pory sądzono (i taka ilość nazwisk wciąż widnieje na tablicy umieszczonej w prawym kącie Mogiły), ale aż 207 osób ! Ujawnia też, że pochowani tam zostali nie tylko pomordowani przez chłopów powstańcy, właściciele ziemscy i członkowie ich rodzin, duchowni, dzierżawcy, mandatariusze, oficjaliści, ekonomowie i pisarze dworscy, nauczyciele, robotnicy w majątkach, służący i inne niewinne ofiary, ale także kilku sprawców - aktywnych uczestników rabacji. - To niezwykle ważne, abyśmy dali silne i wspólne świadectwo pamięci o ofiarach zbrodni i przebiegu krwawych wydarzeń, ale także pamięci o budującym przykładzie przepracowania - w duchu prawdy i pojednania narodowego - wniosków z tej tragedii przez wspólnotę lokalną, dotkniętą nią najmocniej i bezpośrednio – piszą organizatorzy piątkowych obchodów.
TARNÓW I OKOLICE: TEATR MÓJ WIDZĘ... OTWARTY
czyli
OSKAR I PANI RÓŻA NA (DOBRY) POCZĄTEK
Premiera spektaklu OSKAR I PANI RÓŻA w reżyserii Mateusza Olszewskiego - absolwenta reżyserii w Akademii Teatralnej w Warszawie oraz aktorstwa w PWSFTviT w Łodzi - sprawozdaje nasza teatralna korespondentka Katarzyna Cetera - odbyła się w tarnowskim teatrze rok temu, miesiąc przed ogłoszeniem stanu pandemii. Tak się złożyło, że spektaklu jednak nie widziałam, byłam tylko na konferencji prasowej. Projekt mnie wówczas nie zachwycił, ale postanowiłam dać mu jeszcze szansę. Niestety – intuicja mnie nie myliła także tym razem.
Popielec
Czyli staropolska Wstępna Środa
Rozpoczyna w kalendarzu chrześcijańskim czterdziestodniowy okres Wielkiego Postu. Zwyczaj posypywania głowy popiołem na znak żalu i pokuty istniał już w starożytnej Grecji i Rzymie. W kościołach chrześcijańskich tradycja ta pojawiła się w VII w. W roku 1091 papież Urban II uczynił go zwyczajem obowiązującym w całym kościele do dzisiaj. W czasie środowej Mszy św. kapłani posypują wiernym głowy popiołem powstałym ze spalenia palm wielkanocnych z poprzedniego roku, mówiąc: „Pamiętaj, że jesteś prochem i w proch się obrócisz” albo „Nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię”. Dawniej ludzie wierzyli, że popiół powstaje ze startych na proch ludzkich kości. Posypanie głowy popiołem było zewnętrznym znakiem rozpoczęcia pokuty, symbolem uniżenia czy uznania własnej klęski. Tak było nie tylko w żydowskiej kulturze Starego Testamentu, ale też w krajach arabskich czy w Grecji. Kiedy ktoś posypywał siebie popiołem albo przyjmował worek z popiołem jako posłanie, uniżał się i w ten sposób przepraszał za zło, którego dokonał. Ten zwyczaj był też formą żałoby po czyjejś śmierci. Był zwyczaj, że kiedy państwo przegrało wojnę, to na znak smutku, ludzie używali popiołu. W tym roku obrzęd posypania głów popiołem będzie inny niż zazwyczaj. Watykan zmienił procedury, oddając kolejne pole wielkim manipulatorom i globalnym multikulturowym rewolucjonistom, specjalistom od politycznej pandemii, w wyniku której ludzie zapominają, że wyszli z prochu i że na końcu jest zawsze śmierć – rozkład ciała, które obróci się w proch.
TO JUŻ ROK...
Jak nie ma wśród nas Antoniego Sypka. Ta wiadomość lotem błyskawicy obiegła w czwartkowy poranek, 13 lutego 2020 r. , przedwalentynkowy Tarnów – Jego Tarnów… Miał 74 lata. Od dawna chorował, częste ostatnio pobyty w szpitalu przeplatały się z okresami względnej „stabilizacji” choroby toczącej jego organizm. Powiedzieć, że był historykiem miasta Tarnowa i regionu, działaczem społecznym i samorządowym oraz animatorem kultury, że był założycielem i prezesem Komitetu Opieki nad Starym Cmentarzem w Tarnowie (do niedawna organizował zbiórki na ratowanie jego nagrobków), że pisał książki o Tarnowie, jego szkołach, instytucjach, kawiarniach, osobach zasłużonych dla miasta i regionu, że był autorem niezliczonej liczby artykułów o historii Tarnowa i jego okolicy – to nic nie powiedzieć! Sypek to człowiek – instytucja. Jego dorobek wydawniczy mógłby wystarczyć na kilka habilitacji. Przed rokiem odszedł jeden z ostatnich, co tak o historii swojej małej ojczyzny prawił… Niezrównany gawędziarz i facecjonista, erudyta, zakochany w górach i niezwykle rodzinny (słynne jesienne rajdy)… mój przyjaciel! - Tak myślę, że jak już było pisane Tacie umrzeć – pisze na fb jego godny następca, syn Wojciech Sypek, to z terminem zdążył... można powiedzieć.
Valentine's Day
czy po prostu - Święty Walenty patron miłości
Walentynki to coroczne święto zakochanych tradycyjnie przypadające 14 lutego. Nazwa tego dzisiaj zdecydowanie komercyjnego święta zakochanych pochodzi od Walentego z Rzymu, chociaż znany był także jako Walenty z Terni, urodzonego ok. 175 w Interamnie, zmarłego ok. 269 w Rzymie – biskupa i męczennika, świętego Kościoła katolickiego, syryjskiego, wspominanego również przez Kościół anglikański i luterański, a którego wspomnienie liturgiczne Kościół obchodzi właśnie 14 lutego. W rodzinnej Terni gdzie wybudowano okazałą bazylikę jego imienia znajduje się srebrny relikwiarz ze szczątkami patrona zakochanych, na którym umieszczono inskrypcję "Święty Walenty patron miłości". Również w naszym mieście Św. Walenty ma swoją kapliczkę przy ul. Tuchowskiej, a zakochani, wzorem wielu innych polskich miast, Most Zakochanych nad Wątokiem przy ul. Nadbrzeżnej Dolnej, gdzie tradycyjnie gromadzą się walentynkowicze zamykając swoje uczucia na kłódki. Tak przynajmniej było jeszcze do niedawna... w czasach przed pandemicznych.
„In Spiritu et Veritate” - „W duchu i prawdzie”
czyli – Jestem Józef, wasz brat...
We środę 10 lutego minęła 10 rocznica śmierci abp Józefa Życińskiego (1948-2011), byłego ordynariusza tarnowskiego (1990-1996), o czym przypomina tablica pamiątkowa w miejscowej Bazylice katedralnej, a potem metropolity lubelskiego (1996-2011). W chwili śmierci miał zaledwie 63 lata. Zmarł nagle w swoim hotelowym pokoju w Rzymie, podczas sesji naukowej w której był jak zawsze aktywnym uczestnikiem. Profesor Józef Życiński to wyjątkowy filozof, hierarcha, wykładowca akademicki, ale przede wszystkich nietuzinkowy człowiek. Otwarty na ludzi wierzących, poszukujących, niewierzących lub wierzących inaczej niż on sam. Przez wielu nienawidzony, bo nierozumiany, przez wielu tradycyjnych polskich katolików zwalczany, także przez część polskich biskupów i duchownych za swoje poglądy, publikacje i publiczne wypowiedzi, uwielbiany przez swoich studentów i współpracowników. To jedn z najwybitniejszych ordynariuszy diecezji tarnowskiej. Światowego formatu uczony, profesor i wykładowca, wybitny pisarz i publicysta. Pomimo, że był obywatelem świata (bardzo cenił go papież Wojtyła, u którego regularnie bywał), i często nie było go w Tarnowie, pozostał prosty i skromny. Był bardzo ceniony i lubiany przez swoich diecezjan, często można było go spotkać idącego ze swojej rezydencji przy ul. Mościckiego do Kurii Biskupiej (rzadko korzystał z samochodu). Chętnie zatrzymywał się i rozmawiał z mijającymi go ludźmi. Mieszkaliśmy po sąsiedzku i często się w ten sposób spotykaliśmy...
PO SĄSIEDZKU: POGODNIE I ŻYCZLIWIE
czyli
OPERA RARA W CZASACH ZARAZY
Festiwal powoli się rozkręca, a w zasadzie już chyba trwa w najlepsze.- sprawozdaje nasza festiwalowa korespondentka Katarzyna Cetera. W niedzielę 7 lutego o godz. 18.00 zabrzmiały dwa kameralne utwory z początkowych dekad XX wieku: SUITA LIRYCZNA Albana Berga i LANGSAMER SATZ Antona Weberna. Pierwszy zbiera w sobie cechy charakterystyczne stylu kompozytora: dekadencki, niemal jeszcze secesyjny przepych łączy się tu z matematycznie precyzyjną dwunastodźwiękową techniką kompozytorską. Drugi przeciwnie, pokazuje nieznane oblicze swojego autora. Obie kompozycje zagrał Airis String Quartet, a w wykonanie Suity włączyła się sopranistka Dorota Szczepańska. Stań jak przyjaciel i spójrz mi w oczy - pogodnie, życzliwie, to artystyczne motto tegorocznej edycji krakowskiego festiwalu, bardzo dobrze oddające jego ponad czasowe przesłanie.
Pączki
Są i będą, bowiem: „Powiedział nam Bartek, że dziś tłusty czwartek. Myśmy uwierzyli, pączków nasmażyli.” Niestety nazwisko twórcy pączków kryje mrok historii. Encyklopedia Brockhausa podaje, że pączki /krapfen/ są specjalnością austriacką i południowo-niemiecką. Również w II tomie swojej autobiografii Erenburg wspomina o kijowskim piekarzu nazwiskiem Bałabucha. Czyżby od nazwiska tego mistrza pochodziła bałabucha, czyli rodzaj słodkiego domowego ciasta? Historia pączka w Polsce sięga XVII i XVIII wieku. Już wtedy znane były pączki z warszawskich cukierni. A w Tarnowie? W naszym galicyjskim miasteczku „od zawsze” kupowało się pączki, m.in. w popularnej „Warszawiance”, „Strusiniance”, Kawiarni Tatrzańskiej, Cukierni Targowa, a teraz swoje pączko podobne wyroby oferują wszechobecne Biedronki i inne markety. Ale prawdziwe, lukrowane pączki z różą i nierozerwalnie z nimi związane faworki czyli pudrowane chrusty robiły tylko nasze babcie i mamy. To jedne ze smaków naszego dzieciństwa... .