Deklaracja sprzed 46 lat...
W sobotę 21 listopada, minęła kolejna rocznica ogłoszenia słynnej Deklaracja abpa Marcelego Lefebvre’a z 21 listopada 1974 roku, twórcy do dziś wzbudzającego kontrowersje Bractwa Kapłańskiego Świętego Piusa X, którego członków początkowo nazywano piusowcami, później lefebrystami, zaś obecnie poprawnie jest mówić o nich: tradycjonalisci. - Całym sercem i całą duszą należymy do Rzymu katolickiego, stróża wiary katolickiej oraz tradycji niezbędnych do jej zachowania, do wiecznego Rzymu, nauczyciela mądrości i prawdy. Odrzucamy natomiast i zawsze odrzucaliśmy pójście za Rzymem o tendencji neo-modernistycznej i neo-protestanckiej, która wyraźnie zaznaczyła się podczas Soboru Watykańskiego II, a po soborze we wszystkich z niego wynikających reformach. Wszystkie one przyczyniły się, i wciąż się przyczyniają, do zniszczenia Kościoła... To dobra okazja do przypomnienia historii Bractwa, szczególnie jego obecności w Tuchowie, o czym stało się głośno pod koniec 2005 roku, kiedy to kuria diecezjalna w Tarnowie wydała komunikat, w którym ostrzegała wiernych, że "gromadzenie się na mszach i przyjmowanie komunii w kaplicy przy Rynku w Tuchowie grozi ekskomuniką". W komunikacie podkreślano, że "reklamowana w jednym z tarnowskich tygodników kaplica pw. Najświętszego Serca Pana Jezusa w Tuchowie nie jest kaplicą Kościoła rzymskokatolickiego".
Reaktywacja Wartości Życia
czyli ponowna aktywacja Festiwalu Vitae Valor - część druga
To było równe 20 lat temu. To wtedy zorganizowano pierwszą edycję unikalnego w skali Europy projektu filmowego - Festiwal Filmowy VITAE VALOR czyli Wartość Życia. Jego pomysłodawcą i przez pierwsze 7 odsłon dyrektorem artystycznym był Jerzy Świtek - człowiek orkiestra i człowiek instytucja. Zakochany w filmie, gruntowanie wykształcony na KUL polonista, filmoznawca i dziennikarz oraz niestrudzony animator kultury, znany szeroko w mieście i regionie. Dwa pierwsze Festiwale zorganizował wraz z ks. Pawłem Postawą w Oratorium księży Filipinów, wcześniej wymyślili i zrealizowali (przy skromnym udziale niżej podpisanego) w Amfiteatrze Miejskim kilka edycji festiwalu muzyki religijnej pt. "Fantastyczne śpiewanie". Aliści później film całkowicie pochłonął Jerzego, a ponieważ kontynuacja rosnącego w siłę Festiwalu w dotychczasowej formule stała się niemożliwa, zacumowaliśmy obaj na Tratwie czyli w Duszpasterstwie Akademickim przy ul. Dwernickiego. Dzięki odwadze i wyobraźni miłosierdzia jej ówczesnego sternika ks. Artura Ważnego, który był także dyrektorem wydziału duszpasterstwa młodzieży Kurii diecezjalnej i prezesa tratwowej wspólnoty Zuzanny Szafrańskiej - Krawczyk, znanej dziennikarki radiowej, a później i telewizyjnej - zakotwiczyliśmy w tam na kolejne 5 festiwalowych edycji (lata 2003-2007). Te miesiące przygotowań wraz z kilkunastoosobową grupą młodzieży szkół średnich i studentów, stanowiących grupę szturmową grudniowego tygodnia festiwalowego, to była dla nas przygoda życie. Stanowiliśmy jedna wielką rodzinę. Pamiętam, jak Zuza, która z Jurkiem zapowiadała poszczególne projekcje i prowadziła spotkania, przychodziła wraz ze swoim maleńkim synkiem Karolem, który szybko stał się ulubieńcem publiczności i niemalże maskotką Festiwalu. Podobnie, jak Jurek, który przyprowadzał swoją kilkuletnią córeczkę Basię... Dobrym duchem imprezy była sekretarka Wydziału Duszpasterstwa s. Ania Godek - prawdziwy anioł w habicie służebniczki dębickiej. Mieliśmy poczucie misji i satysfakcji z organizacji jednego z najważniejszych wydarzeń kulturalnych roku w mieście i regionie. Wtedy i dziś jednym z patronów medialnych Vitae Valor jest nasz portal gdzie będziemy na bieżąco relacjonować wszystko, co w festiwalowej trawie piszczy...
Służył aż do smierci
„Myśl o Polsce wielkiej i silnej, wolnej i niepodległej była i jest treścią mego istnienia, urzeczywistnienie jej było i jest jedynym celem mego życia”.
Kobiety mdlały, kiedy grał, krytycy nie szczędzili mu pochwał, a z jego zdaniem liczył się nawet prezydent Stanów Zjednoczonych! W 160. rocznicę urodzin Ignacego Jana Paderewskiego w warszawskiej Kordegardzie otwarto wystawę „Ignacy Jan Paderewski. Służyć będę aż do śmierci”, zorganizowaną przez Instytut Dziedzictwa Myśli Narodowej im. Romana Dmowskiego i Ignacego Jana Paderewskiego we współpracy z Narodowym Centrum Kultury oraz Centrum Rozwoju i Edukacji Młodzieży. Jak to możliwe w dobie polityczno-sanitarnej pandemii, w sytuacji kiedy zamknięte są wszystkie instytucje kulturalne? Otóż, to co nie możliwe np. w naszym galicyjskim miasteczku udało się w stolicy, gdzie rzeczoną ekspozycję zorganizowano w plenerze, dokładnie przed frontonem zamkniętej Kordegardy. Galerii Narodowego Centrum Kultury przy Krakowskim Przedmieściu, w samym centrum Warszawy. Wystawa dostępna będzie w dniach 18– 27 listopada 2020. Szkoda, że warszawiacy i liczni turyści tłumnie przechodzący obok nie dowiedzą się z niej o istnieniu Centrum Paderewskiego w podtarnowskiej Kąśnej Dolnej gdzie mistrz Paderewski bywał i tworzył...
Wojna w Klasztorku
czyli 5. rocznica wielkiej plenerowej inscenizacji Teatru Nie Teraz w Ołpinach.
Wyjątkowo długa i słoneczna tegoroczna jesień sprzyja wędrówkom i wspomnieniom przebytych szlaków. Jeden z nich prowadzi nas ludzi teatru do malowniczo położonych Ołpin w Gminie Szerzyny - jednej z najstarszych wsi Pogórza Ciężkowickiego, po raz pierwszy wymienionej w roku 1288 w immunitecie nadanym przez Leszka Czarnego jako wieś klasztoru benedyktynów tynieckich. Do dziś na jej terenie znajdują się pozostałości istniejącego tam od kilku stuleci klasztoru sióstr dominikanek. I właśnie ten od dawna opuszczony i popadający w ruinę zespół klasztorny, zwany przez miejscowych "klasztorkiem" , stał się miejscem niezwykłego wydarzenia - reknstrukcji historycznej wydarzeń sprzed ponad 100 lat, kiedy to w maju 1915 r., po załamaniu się frontu austriacko – rosyjskiego pod Gorlicami stoczono na ołpińskich polach wielką bitwę. W 2015 roku dzięki pospolitemu ruszeniu mieszkańców Serzyn i zespołwi TNT, wtedy jeszcze z Tarnowa, ten historyczny pustostan ożył i z udziałem około 500 widzów, przypomniał światu o konieczności przywrócenia pamięci o tym miejscu. I oto teraz "słowo staje się ciałem". Jak doniosło RDN, budynek dawnego klasztoru sióstr dominikanek w Ołpinach po trzech latach starań doczekał się dofinansowania ze środków europejskich Województwa Małopolskiego. Teraz będzie pełnił rolę placówki opiekuńczej dla osób starszych.
Bez świętości nie ma niepodległości
I odwrotnie...
Historia Polski – jeśli spojrzeć na nią z perspektywy wiary, pobożności i moralności, zamiast zwyczajowej optyki politycznej, militarnej, społecznej czy gospodarczej – to okres nieprzerwanych wzlotów i upadków. interesująco dywaguje na interentowych łamach pch24.pl znany publicysta Michał Wałach. Epoki religijnego zapału poprzedzały sukcesy oraz współistniały z nimi. Z kolei przed i w trakcie chwil narodowych słabości i problemów dostrzec można odwrót od gorliwej wiary oraz sukcesy antykatolickich prądów ideowych. Do którego etapu naszych narodowych dziejów jest w chwili 102. rocznicy odzyskania niepodległości Polakom bliżej – do zastępów świętych czy do grzeszników? Szczególnie w dobie covidowych porachunków wszystkich ze wszystkimi.
PostCovidowa Świniokalipsa (3)
W poprzednim odcinku: Trybunał Norymberski dopiero rozpoczynał obrady. Nazwa była nieprzypadkowa: miała nawiązywać do trybunału sądzącego niemieckich zbrodniarzy po II wojnie światowej. Nieprzypadkowa była również lokalizacja: Tarnów, pierwsze niepodległe miasto, nadawał się do tego znakomicie. Lista zarzutów była długa, podobnie jak i liczba oskarżonych. Jako pierwszy przed Trybunałem stanął były Minister Zdrowia Łukasz Szumowski, sławny aferą maseczkową i nie tylko... Jaki zapadnie wyrok? (UWAGA, niniejszy tekst jest fikcją literacką i czytasz go na własną odpowiedzialność. W razie wątpliwości skonsultuj się z lekarzem lub farmaceutą). Tak anonsuje swój literacki powrót, tym razem na łamy portalu Salon24.pl, znany niegdyś tarnowski dziennikarz i członek zespołu Teatru Nie Teraz - Mirosław Poświatowski.
Wolność
czyli robienie Niepodległości
„Szła młodzież szkolna, szli robotnicy, kolejarze miejscowi Polacy, kolejarze Czesi, którzy posłyszawszy o odbywającej się demonstracji, wnet wstrzymali pociąg i przyłączyli się do pochodu, szli poważni wiekiem i stopniem służbowym c.k. urzędnicy, mieszczanie, przemysłowcy, kupcy, szły kobiety wszystkich warstw społecznych” — pisał świadek tamtych wydarzeń sprzed 102 lat. Tak zaczęła się niepodległość w pierwszym mieście polskim, które wyłamało się spod władzy zaborcy. Odzyskanie wolności przez Tarnów przeszło przez wszystkie zabory wielkim echem i spowodowało ogólnonarodowy zryw niepodległościowy. I jak co roku, tak i teraz w 2020. nie umiemy go godnie, wspólnie i solidarnie uczcić. W tym roku dodatkowo komplikuje sprawę polityczno-epidemiczna pandemia. Wystarczy otworzyć telewizor, wejść w internet czy zwyczajnie wyjść na ulice, także naszego galicyjskiego miasteczka, gdzie co roku każdy sobie rzepkę skrobie... . Prawda to, czy li tylko fasada? - pisze znany reżyser i publicysta Tomasz A.Żak - twórca Teatru Nie Teraz, że to tylko msze, pomniki i capstrzyki, że to państwowe święto coraz bardziej zamienia się w obowiązkową akademię, którą zaliczają obłudnicy i pieczeniarze, a wszelkiej maści koniunkturaliści, spryciarze i zwykli oszuści przepychają się z wiązankami kwiatów do obelisków, tablic i… przed obiektywy fotoreporterów? Jak Polska długa i szeroka…. Z jednej strony wieczorne, głośne "spacery" opozycji a z drugiej zmotoryzowany Marsz Niepodległości. Tych pierwszych policja ochrania i zabezpiecza. Tych drugich blokuje i okłada mandatami…Także w naszym powiatowym miasteczku świętujemy “objazdowo”. Otóż, trupa aktorska z Solskiego będzie, jak zapowiada dyr. Balawejder – w formule „przystań i zaśpiewaj”, objeżdżać Tarnów specjalnym autobusem I na wybranych przystankach przez kilka minut śpiewać pieśni niepodległościowe i patriotyczne. No cóż, lepsze to niż wrzaski zmanipulowanej lewacko młodzieży podczas ostatnich protestowych spacerów.
Pan Jan
Odszedł prawie niezauważenie… dobry, szlachetny człowiek. Jan Kudelski miał 83 lata, od kilku miesięcy ciężko chorował. Był jednym z najwybitniejszych obywateli Tarnowa. Wytrawny koneser sztuki i jej hojny mecenas. I chociaż nie tworzył, to stworzył Tatrzańską, kultową kawiarnię na wzór wiedeński, lokal znany szeroko w kraju i za granicą. Bywali tu najwięksi i najwybitniejsi, by wymienić tylko: A. Wajdę, K. Pendereckiego, W. Pszoniaka, V. Brodskiego, J. Skolimowskiego . T. Konickiego i J. Głowackiego, K. Kulkę i K. Jakowicza, o. J. Górę i ks. prof. M. Hellera . Pan Jan gościł biskupów i prezydentów, polityków i gwiazdy estrady, bohemę krakowską i warszawską oraz zwykłych smakoszy dobrej kawy i towarzystwa. Do legendy przeszła jego wieloletnia przyjaźń z Janem Nowickim i Antonim Sypkiem, który historię Tatrzańskiej opisał w jednej ze swoich bestselerowych książek. Teraz pozostała pustka i pusty stolik przy wejściu, gdzie Pan Jan, niczym Rzecki z "Lalki" B. Prusa, codziennie o godz. 10 zasiadał, przeglądał gazety, pił kawę i doglądał... patrzył i słuchał. Ja też tam bywałem i zasiadałem przy tym słynnym meblu… U Kudelskiego byliśmy zawsze w Europie – napisał na FB Łukasz Maciejewski. Od filiżanek po menu. Nawet w najgorszych czasach, w Tatrzańskiej było zawsze jak za Franciszka Józefa, jak w "Zaklętych rewirach": Wiedeń, fin de siecle, rurki z kremem, cafe Melange… i lody. Nie ma już od dawna legendarnej "Warszawianki" i Bristol już nie ten sam, co kiedyś. Tylko Tatrzańska trwa... tylko czy bez Pana Jana przetrwa?
"Romantyczni"
To tytuł najnowszej książki, jaka we wrześniu ukazała się nakładem @wydawnictwolira, autorstwa Doroty Ponińskiej. Akcja książki toczy się głównie na terenach XIX wiecznej Litwy, wśród studentów Uniwersytetu Wileńskiego, ale pojawiają się tu również tak znane postaci jak rodzina książąt Czartoryskich, Potockich, car Aleksander i jego bracia, Nowosilcow czy tacy polscy bohaterowie narodowi jak Mickiewicz, Zan, Śniadeccy czy młodziutki Słowacki. Maurycy, młody litewski szlachcic, który traci matkę w dniu narodzin i wychowuje się w podupadłym majątku razem z siostrą i załamanym po śmierci żony ojcem, wyjeżdża do Wilna. Tam przeżywa fascynację pogańską słowiańszczyzną i miłość do kobiety, która ją uosabia. Stawia też pytania o istotę polskiej tożsamości. Odpowiedź znajduje w poezjach starszego kolegi, Adama Mickiewicza… Tymczasem książę Adam Czartoryski chce wykorzystać przyjaźń z carem Aleksandrem dla dobra kraju i Uniwersytetu w Wilnie. Czy jednak można być lojalnym wobec cara i Polski jednocześnie? Z kolei Tomasz Zan z przyjaciółmi filomatami piszą wiersze i pragną kształtować wileńską młodzież. Rodzi się polski Romantyzm. Fascynujący obraz pokolenia naszych pierwszych buntowników na tle tętniącego życiem, poezją i miłością Wilna! „Romantyczni” to literacka perełka, nic też dziwnego, że powieść nominowano do nagrody Najlepsza książka na jesień w kategorii „Z historią w tle”.